Witajcie

Wpadłem ostatnio w błędne koło i naszła mnie pewna rozkmina. Zauważam już od bardzo dawna dziwną reakcję w swoim organizmie wtedy, kiedy ktoś pyta mnie np. o samopoczucie. Oczywiście, często wprowadza mnie to w stan analizowania siebie samego. Gdy np. czuję się w miarę dobrze, wolny od objawów, czasami nawet zapominam, że mam nerwicę. I tu nagle ktoś mnie spyta, jak się czuję. Albo sam sobie zadam czasami pytanie - 'jak się czujesz?' (podświadomie lub nie). No i jest zonk, bo boję się odpowiedzieć, że dobrze. Czemu? Bo czuję się, że mam w sobie chochlika, który jak tylko powiem "Czuję się dobrze", to od razu namiesza mi w samopoczuciu i się popsuje. Nawet tutaj na forum jakoś tak ciężko mi wejść na chata i napisać, że dzisiaj czuję się wolny od objawów.
Patrząc na to z perspektywy osoby trzeciej to jest to trochę śmieszne, no bo przecież to tylko słowa. Wydaje mi się, że fakt, który potęguje moje myślenie na temat swojego samopoczucia, jest zaburzona pewność siebie? No bo przecież gdybym był bardziej pewny siebie, to nie bałbym się śmiało głosić, że jest ok.
Ot, wieczorna rozkmina

oczywiście powinienem to olać i przestać analizować, ale gdyby kogoś jednak zainteresował ten temat, mógłby pomóc być może nie tylko mi, ale i innym.
Nothing worth having comes easy.
Overthinking kills your happiness.