Sylwek94 pisze: ↑29 marca 2023, o 23:47
"Mechanizmy lękowe utrwalone w pamięci, niekoniecznie musza od razu mijać totalnie, tylko wtedy kiedy my się lepiej czujemy, czy nawet dobrze."
Masz na myśli to , że jeśli jestem w stanie zaburzenia i już mi się ogólnie polepszyło, już tam nic się nie dzieje przez 3 miesiące to nasza podświadomość "pamięta" że szukaliśmy zagrożenia i jeszcze od czasu do czasu może go poszukać np. nowym natrętem poprzez załączenie na chwilę mechanizmu lękowego?
Bo rozumiem, ze jeśli podczas nerwicy bałem się o zdrowie i teraz nawet po niej zdarza mi się z ogromnym niepokojem reagować na kwestie zdrowotne błahe to jest to nawyk lękowy powstały podczas zaburzenia, proste i logiczne.
Ale np nie rozumowalem tego,tak że mechanizm lękowy może być uruchamiany jakiś czas po wyjściu z zaburzenia, z tego powodu że po prostu podświadomośc pamięta że trwał mechanizm lękowy, mózg szukał zagrożen i uruchamia go jeszcze co jakiś czas bo poprostu to było częste zachowanie i ważne .
Tak, mniej więcej to miałem na myśli.
Uruchomienie mechanizmu lękowego, który odpowiada za galimatias każdego zaburzenia lękowego, a także i depresyjnego (tylko trochę inaczej wygląda), jest niczym innym jak na daną chwilę mechanizmem obronnym, zastępczym.
Różnie można go nazywać, ale co na pewno mózg w danej chwili pojawienia się mechanizmu (obojętnie w jakim wieku zaburzenie pojawia się pierwszy raz) "zauważa" bardzo ważną rzecz.
Taką, iż ten MECHANIZM ŚWIEWTNIE SIĘ SPRAWDZA.
Znasz osobę, która pierwszy raz ma zaburzenie i nie wkręci się w nie na dłuższy czas świadomie?

Czyli nie będzie upewniała się, panikowała, dociekała itd. itd.
Moim zdaniem jest to w zasadzie niemożliwe i w tej właśnie chwili w mózgu emocjonalnym zostaje zakodowane -
że mechanizmy lękowe należy pielęgnować, nie pozwolić im całkowicie zgasnąć, a w żadnym razie nie wolno z nich rezygnować, gdyż działają!.
Dla mózgu mechanizmy te, to bezpieczna przystań, do której może wrócić sobie w razie kolejnego obciążenia (i to wcale niekoniecznie konfliktu wewnętrznego, ale każdego rodzaju większego stresu).
Jest to wyuczony nawyk reagowania tym samym mechanizmem naszego mózgu, (mogą być to inne obawy, objawy, bądź te same, to różnie przebiega), BO TO TEN JEDEN RAZ ŚWIETNIE ZADZIAŁAŁO NA POCZĄTKU, często przez miesiące, bądź lata.
Dlatego kiedy podejmujemy świadomą pracę nad sobą i powiedzmy, że mechanizm lękowy na dany czas nam opada, czy opadł, to zwykle pamięć o tym świetnym działaniu tego mechanizmu zostaje.
Z tego powodu przez jakiś czas mózg emocjonalny, może chcieć do niego wracać nagle, całkowicie "z dupy", bądź przy jakichś większych stresach, a także nudzie.
Bowiem nie chce on rozstać się z tak sprawnie działającym mechanizmem obronnym, który tak świetnie odwraca nas od życia i skupia na tym, co mózg poprzez iluzję lękową sobie tworzy.
Nie bez powodu te 14 lat temu zacząłem pisać tutaj o mechanizmie lękowym, gdyż w tamtych czasach miał to każdy w nosie. Natomiast moim zdaniem szlifowanie postaw wobec niego, również i w nawrotach (skracanie podczas nich wkręcania się i płynięcia z prądem lękowym), jest kluczowe w solidnym odburzeniu.
Dla mnie solidne odburzenie to takie, w którym nie tyle co mechanizm lękowy opada (chociaż to również jest jak najbardziej mega ważne), ale kiedy mózg przestaje chcieć korzystać z tego mechanizmu obronnego ogółem.
"Zobaczył" bowiem, iż to przestało mieć na nas taki wpływ, jaki miało na początku i przez okres zaburzenia, kiedy nie pracowaliśmy nad sobą. Innymi słowy mechanizm obronny przestaje spełniać swoją rolę, a więc nie będzie używany.
Dlatego nie należy się przejmować zaczepkami tego rodzaju, nawrotami, gdyż one przy szlifowaniu postaw, mogą dać wolność od sięgania po sam ten mechanizm ogólnie przez mózg.
Za każdym razem możemy bodźcować i przekazywać info naszej łepetynie emocjonalnej, że to działa coraz mniej i mniej i mniej, aż przestanie to się sprawdzać (jako świetny wkręcacz), a zarazem przestanie być wykorzystywane. Tak więc i ślad pamięciowy o świetnym działaniu zastępczym mechanizmu zaniknie.