Znalazłam to forum -i postanowiłam tutaj zaglądać częściej.Na nerwicę choruję 12 lat.Bywały dni gorsze lepsze,nijakie ,fatalne,całkiem całkiem,ale z tego cholerstwa nie wyleczyłam się całkowicie.Nie wiem ..myślałam,że jestem silna..a to cholerstwo wcale nie jest słabsze:(:(
Na początku oczywiście myślałam,że jestem poważnie chora-serce to zawał-zawroty głowy to oczywiście rak,jeszcze duszenie ,nocne poty.Od lekarza do lekarza 1000 badań-jedne mi pomagały -wykluczały chorobę-drugie upewniały ,że się lekarz pomylił,a ja jestem śmiertelnie chora...Tylko jakoś na to umrzeć nie mogę.
Póżniej parokrotnie dostałam strasznego napadu lęku- mega panika -odjazd totalny.I już wiem co to jest.
Ale z tego co widzę -na szczęście..a może na nie szczęscie -nie jestem sama..Mam nadzieję ,że mnie przyjmiecie

Wesprzecie w fatalnych chwilach-a ja dzięki postom..z czasem podniosę łeb do góry.