Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Witam wszystkich znerwicowanych i nie tylko :)

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
ODPOWIEDZ
glamurka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 11 września 2014, o 08:00

11 września 2014, o 08:37

Hej, jestem Klaudia i mam 24 lata.
Znalazłam to forum niedawno - szukając pomocy przy nerwicy. Uznałam, ze posiadanie konta i rozmowy na forum pomogą mi w walce o życie - więc jestem :)
Przedstawię moją sprawę, byście mogli mnie poznać lepiej (właściwie powód dlaczego tu jestem).
Mój problem pojawił sie ok 7 lat temu, gdy byłam w liceum. Gdy pojawiały sie sytuacje stresowe (egzminy, wizyty u znajomych, nawet u rodziny chłopaka) bolał mnie brzuch. Rodzice udali się ze mną do lekarza rodzinnego by rozwiązać problem. Lekarz uznał, ze problemy z brzuchem mogą mieć podłoże psychiczne i dał mi skierowanie do psychologa - ja wówczas niedojrzała nastolatka uznałam, ze nie jestem zwariowana, by chodzić po psychologach - i to był mój wielki błąd. Potem było gorzej. Uznałam, ze problemy z burzuchem sa spowodowane jedzeniem - przed wyjściami unikałam wiec jedzenia. Po przeprowadzce na studia problem z jedzeniem sie pogłębił, bo jadłam nieregulanie i monotonnie (same śmieci). Coraz bardziej unikałam towarzystwa, bo zaczęły dreczyć mne biegunki. Gdy poznałam mojego męża strasznie denerwowałam sie przed randkami, bo chciałam dobrze wypaść - miałam więc biegunki spowodowane stresem, odwoływałam randki... Powiedziałam mu więc co mnie męczy - powiedział, ze mnie rozumie, bo jego babcia ma ten sam problem. I tu mi ulżyło, że mogę czuć się przy nim swobodnie. Chciałam walczyć z problemami jelitowyni, poszłam do gastrologa. Po kolonoskopii uznł, ze mam zespół jelita drażliwego. Problem zaognił się gdy miałam pierwszą pracę - mieszano mnie tam z błotem, miałam zerowe poczucie własnej wartości, czułam się nikim. Biegunki codzienne przed wyjsciem do pracy były stałym elementem dnia. Potem zrezygnowałam z tej pracy, bo uznałam, ze pod tak silnym mobbingiem długo nie ujadę. Przez rok wegetowałam. Uznałam, ze do niczego sie ne nadaję. Że niczego dobrze nie zrobię. Nawet wyjście po chleb do sklepiku 300 metrów dalej powodowało, że miałam biegunkę. Postanowiłam zawalczyć - udałam sie do psychiatry. Niestety leczenie nie wyglądało tak jak sobie wyobrażałam. Na każdej z wizyt wertowane było moje dzieciństwo - nie było rozwiązywania problemu, sugestii co robić by polepszyć jakość zycia. Tym co miało mi pomóc były leki. Jedne na codzień, drugie do sytuacji ekstremalnych. Tych pierwszych nie pamętam nazwy - wiem, ze nie pomagały, więc braam te drugie - afobam. Byłam otępiała, spałam na stojąco, ale lubłam ten stan bo sie nie denerwowałam. Niestety szybko sie od nch uzależniłam i zamiast brać je w sytuacjach ekstremalnych brałam je na dzień dobry, każdego dnia, nawet gdy nie wychodziłam z domu. Uznałam, ze to przegiecie, odstawiłam je i jakoś dawałam radę. Przy wsparciu męża zaczełam wierzyć w siebie. Poszłam na zaoczne studia, dostałam wymarzoną pracę... Niestety problem jest nadal. Rano jem suchy chleb, do pracy jadę jak na szpilkac bo boję się, że dostanę biegunki. Gdy autobus stoi w korku czuję, że się duszę i zaraz "zafajdam" gatki ;) stałym punktem podróży jest stacja benzynowa obok jednego z przystanków w drodze do pracy. Niestey czesto tam wysiadam i odwiedzam toaletę. Sama wiadomość, że zbliżam sie do tej stacji powoduje że brzuch wariuje i muszę wysiąść... W pracy nie jem nic. Jestem rozkojarzona i głodna, al wole ten stan, niż uczucie przelewania, potrzeby oddania gazów lub biegunki po jedzeniu. A obok pracy mam bar mleczny, mogłabym iść na smaczny obiad i funkcjonować w pracy poprawnie, ale sie boję :( Gdy wracam do domu czuje sie dobrze, bo wiem, że zamknę sie w 4 ścianach. Jem wszystko i w dużych ilościach (takie obadanie kompulsywne?). Bardzo schudłam, wypadają mi włosy, czuję sie słaba i bez energii do życia. Unikam wyjść. Nie odwiedzam nikogo, sam wyjazd do teściów jest dla mnie mordęgą. Bo przecież bedzie mi jeździć w brzuchu, będę musiała oddać gazy, ale jak to zrobić po cichu, by nikt nie zauważył? A jak wyjdę do toalety bo mam biegunke, to wszyscy to usłyszą i będą się śmiać z tych dźwieków które wydaję... Nie idę nigdze gdzie nie mam toalety w zasięgu wzroku. Ostatnie nasze wakacje ograniczały się do wyjścia na plażę i to nie daleko.Mój zaproponował dłuższy spacer - ja momentalnie dostałam bólu brzucha i gdy wyobraziłam sobie spacer po plaży bez dostepu do toalety od razu zrezygnowałam. Męczy mnie to, bo wiem, ze ja nie mam życia, ale także i mój mąż :( Niedługo znów studia, a ja znów nie będę jesć bo będę się bać - dwie doby bez jedzenia, a biegunka i tak sie pojawi - z nikąd. Moim stałym posiłkiem jest stoperan na biegunkę i ulgix na gazy. Biorę z każdego po kilka tabletek dziennie. Ja po prostu nie żyję. to jest tylko zniszczone ciało, słabe ciało. Mam 24 lata i ostatnie minimum 5 lat zycia zmarnowane, tyle mnie ominęło... :( ale chcę je odzyskać, dlatego tu jestem :) Może pogmatwałam wypowiedź, ale chciałam napisać wszystko i zaczeły mi się plątać wątki :) Chcę sie czuć swobodnie i uczyć sie żyć z ludźmi, którzy mnie rozumieją, dlatego będę sie dzielać - pomagać Wam i chciałabym tę pomoc otrzymać też od Was. Pierwszy krok jest - post na tym forum i postanowienie poprawy. Kolejny ważny krok też podjęty - we wtorek 16ego września idę do psychologa, zarezerwowałam 2 godziny :) oby sie udało, zacząć żyć. Życzę tego i sobie i Wam. Witam wszystkich jeszcze raz i życzę miłego dnia :)
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

11 września 2014, o 16:09

Witaj na forum Glamurko! Jesteś w bardzo uciążliwym położeniu, nie zazdroszczę funkcjonowania w ten sposób, ale nie mam wątpliwości, że to wszystko nerwy. Cieszę się więc, że znalazłaś to forum i postanowiłaś się zarejestrować. Myslę, że powinien zainteresować Cię cały dział dla świeżaków, znajdziesz tam trochę ogólnych informacji na temat nerwicy i jej mechanizmów.

Zachęcam Cię, w związku z Twoim problemem, do odsłuchania nagrania dotyczącego tego jak nabrać dystansu do życia, bo chyba tego Ci brakuje. :) webinar-odnosnie-dystansu-t3569.html
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
ODPOWIEDZ