Na to forum trafiłam dzisiaj... Ponieważ dopiero dzisiaj po paru miesiącach zdałam się na odwagę i wpisałam w Google "czuję się nierealnie". Przedtem bałam się cokolwiek wyszukać na ten temat, bo bałam się po prostu tego, co znajdę, że to może być schizofrenia albo coś innego strasznego...
Po raz pierwszy dzięki tej stronie dowiedziałam się o czymś takim jak derealizacja i depersonalizacja. Na początku czytałam objawy wymienione i nie mogłam w to uwierzyć! Okazało się, że jednak jestem normalna i nie jako jedyna na świecie tak mam! Popłakałam się, ale ze szczęścia, że może w końcu ktoś i przede wszystkim, sama będę potrafiła sobie pomóc dzięki komuś.
Jednak po tej chwili nadziei, pomyślałam, że to jeszcze nic nie znaczy, że sposób w jaki się to u mnie zaczęło może świadczy o tym, że coś innego mi jest i jednak nie da mi się pomóc. Ale potem przeczytałam, że zaczęło się to nie tylko u mnie w taki sposób!
A teraz po kolei wszystko może wyjaśnię...
Mam 17 lat. Od zawsze byłam niezwykle otwartą, pozytywną osobą. Dbałam o siebie, podobałam się sobie (oraz innym), jak każdy miałam większe i mniejsze problemy, ale w każdym wypadku potrafiłam znaleźć pozytywne strony i z tego wyjść. Jedyne zaburzenie stwierdzone u mnie zostało, kiedy miałam 14 lat. Okazało się, że mam fobię szkolną. Objawia się to stanami lękowymi, przed wyjściem do szkoły i podczas samej myśli, że będę musiała do niej pójść. Mimo, ze od paru lat chodzę do samych szkół, gdzie wszyscy mnie lubią i ja również ich. Ta fobie niestety sprawiła, że musiałam powtarzać 3 kl gimnazjum. Powinnam być teraz w 2 kl LO, jestem w 1 kl... Ale z tym już się w sumie pogodziłam. Nie po to postanowiłam tu dołączyć..
Dokładnie 1 czerwca w tym roku, czyli już prawie pół roku temu, poszłam na chwilę do do dużego pokoju zapytać się o co mamę, po czym poszłam do łazienki. W drodze niej nagle poczułam taki straszny strach, aż mi się w głowie zakręciło, bo pomyślałam, dlaczego ja to ja. I od tamtej pory ten strach utrzymuje się cały czas... Na początku czułam się tylko tak, jakbym stała obok siebie, jakbym nie była mną, potem doszły do tego inne lęki:
- strach przed spojrzeniem w lustro
- strach przed swoim własnym głosem, jakby nie był mój
- strach przed swoim własnym ciałem
- strach przed byciem samemu (wtedy trudno mi nie myśleć o tych najgorszych stanach i obawach)
- poczucie nierealności, że jestem w śnie, filmie, innym świecie, wgl mnie nie ma
- uczucie "nie swojej skóry"
- omamy, ze leży coś obok, a tak na prawdę tego nie ma
- takie jakby "muszki", "gwiazdki" podczas patrzenia
- kolory są intensywniejsze, albo bledsze
- okropnie się czuje w supermarketach, przy tamtym świetle, wtedy czuje to wszystko ze wzmożoną siłą
- kiedy patrzę na moje stare zdjęcia, nagrania, to dziwnie się czuję, jakbym to nie była ja, jakbym teraz była zupełnie inną osobą
- często zapominam wielu rzeczy, rzadko, ale zdarza się, że mam zaburzenia pamięci krótkotrwałej
- ludzie czasami wydają mi się po prostu dziwni, nie potrafię tego opisać, może ktoś mnie zrozumie
- moi bliscy, jak rodzina czy mój chłopak, nagle wydają się inni niż zazwyczaj
- poczucie, że jestem gdzieś zamknięta, jakby jakiejś bańce albo coś takiego i wszystko wokół mnie jest jakby poza mną
- jak coś robię to zadaję sobie często automatycznie pytania, dlaczego? po co? podczas jedzenia, chwytania po coś, kiedy gdzieś idę
- ostatnio co jakiś czas odczuwam nagle chłód przy jakiejś części ciała, ale to może po prostu wynika z tego, że mamy zimę...

- boję się tego co będzie kiedyś, że nawet nie zauważę kiedy i będę już stara i blisko odejścia
- myślę o śmierci i o tym co jest po niej, kiedyś bardzo często, kilkanaście razy dziennie, teraz już rzadziej
Wypisałam chyba najważniejsze odczucia, ale jakby je rozwinąć, to wyszłoby tego dużo więcej...
Czuję się tak cały czas, kiedy wstaję i się kładę, środku dnia też. Nie umiem z tym normalnie żyć i nie wiem jak mogę sobie pomóc. Boję się, że zmarnuje sobie przez to życia, albo w końcu zwariuję. Najgorsze jest to, że bardzo utrudnia mi to chodzenie do szkoły, bo w kiedy jestem w szkole to czuję się nie wiem czemu tylko gorzej, mimo, że bardzo lubię moje szkolne środowisko.
Często płaczę, praktycznie codziennie, albo nawet parę razy dziennie, po tym jak płaczę czuję taką jakby ulgę, ale dłużej już tak nie chcę, wolę się śmiać... Po prosu chcę zacząć normalnie w końcu funkcjonować, cieszyć się życiem i doceniać je tak jak przedtem. Mam dopiero 17 lat inie chcę zmarnować najlepszych lat mojego życia na martwienie się i strach...
Jeśli jest mi ktoś w stanie coś doradzić, albo podzielić się swoją historią to proszę i czekam na odpowiedź.
Pozdrawiam.