Witam , do tej pory byłem biernym obserwatorem forum nabywałem wiedzy i doszedłem do pewnego etapu , metodami prób i błędów wprowadzałem metody leczenia ,racjonalizowanie natrętów , ośmieszanie , uspokajałem się ale i tak cały czas wracałem do tego samego , miałem wrażenie jak bym sam kopał się po jajach doskonale zdając sobie z tego sprawę

, przyszedł moment w którym w końcu przejrzałem na oczy ze próby uspokajania się są dobre ale na krotką metę , nie da się odburzyć z leku nie konfrontując się z nim i przyszedł moment na ignorowanie

oczywiście pierwsze próby ignorowania nasilenie leku i analiza tego i znowu powrót do uspokajania się.Dopiero czytając historie wiktora coś mi się w końcu rozjasniło nie miałem celu i priorytetów wiec wbiłem sobie do głowy cel wyzdrowienie droga ignorowanie za wszelka cenę i tak się dzieje od paru dni ignoruje totalnie wszystkie myśli czuje jak na sile próbują mi pokazać ze są bardzo ważne ale znając mechanizmy działania jestem jak ten mnich który mimo traumatycznych myśli pozwala im przelecieć nie analizuje ich skupiam uwagę na świecie i czym się da byle nie na tym stanie emocjonalnym bo to jest mój cel. Wszystko idzie dobrze tylko czuje potężne zmęczenie od tego wszystkiego jest jeden plus nie boje się że lęk przyjdzie bo jest cały czas

wiec nie trzeba się zastanawiać czy przyjdzie hehe

Wydaje mi się że moja postawa jest dobra ale jeżeli macie jakieś sugestie to z checią je "Przeanalizuje"

pozdrawiam