Nic nie brałam jedynie na samym początku ziołowe na uspokojenie. Od psychiatry dostałam receptę na leki, wykupiłam je ale nigdy nie wzięłam. Pewnie dlatego, że w najgorszym momencie nerwicy bardziej bałam się tych leków niż samej nerwicy

Ojjjj bardzo długo chciałam żeby to minęło natychmiast żebym obudziła się i już nie było nerwicy. Początki mojego odburzania to były właśnie ciągłe pytania kiedy minie i czasami wątpliwości, że może nie minie nigdy.... Z całą pewnością wiatru w żagle dostałam kiedy gorsze dni zaczęły przeplatać się z lepszymi bo wcześniej przez kilka miesięcy non stop źle się czułam. Teraz doszłam do momentu, że źle się czuję ale już mnie to nie rusza czyli to ostatni przystanek przed całkowitym odburzeniem hahahaha
-- 21 marca 2015, o 19:33 --
Żeby nie było zbyt kolorowo dzisiaj pojawił się epizod z jakimiś lekkimi lękami i niepokojem. Fajnie, że już nie reaguję na takie niespodziewane powroty frustracją jak było niedawno. Zastanawiam się czy nerwica już niczym nie potrafi mnie zaskoczyć? Oj kiepsko jej idzie nie wyprowadzi mnie z równowagi nie nie
-- 28 kwietnia 2015, o 07:42 --
Kolejny miesiąc za mną

Jest bardzo dobrze od czasu do czasu zdarzają się jakieś krótkie delikatne "incydenty" ale nie traktuję tego jako gorszy okres czy jakiś nawrót. Postanowiłam, że tym razem nie będę myślała o tym, że w każdej chwili mogę mieć gorszy okres, że to na pewno nie koniec, że jeszcze wróci. Czekając sama to wywoływałam. Tak więc jakieś dwa/trzy tygodnie temu postanowiłam, że to koniec z nerwicą i tego się trzymam. Nie wiem czy to właśnie dzięki takiemu podejściu jak coś mnie zakuje itp. to trwa to tylko krótką chwilkę i mija. Nie zostaje ze mną na dłużej. Przede wszystkim skończyłam z wymówkami i podświadomym czekaniem pogorszenia w sytuacjach kiedy mam jakiś stres, przed okresem czy na zmianę pogody

To był mój problem a żadna z tych rzeczy nie musi powodować, że się gorzej czujemy. To wszystko zależy od Naszego podejścia do danych sytuacji.
-- 21 maja 2015, o 09:36 --
Heh jakiś czas temu układam sobie już w głowie swojego posta odburzeniowego

Przez długi czas nic mi nie było, na prawdę czułam się że to już za mną..... Jednak to jeszcze nie był ten moment.Obecnie przechodzę małe pogorszenie w sumie dzięki temu wiem, że jeszcze muszę popracować nad tym analizowaniem jak się czuję. Kiedy mnie odrealnia są momenty, że za bardzo się na tym skupiam.... Pracuję dalej nad olewaniem tego wszystkiego, na nie zwracaniu na to uwagi o ile łatwo jest mi coś w tym czasie robić o tyle nie potrafię jeszcze całkowicie o tym nie myśleć. Tak więc walczymy dalej
-- 1 czerwca 2015, o 10:18 --
Piszę na szybko jeszcze z lekko trzymającym atakiem paniki....

Od kilku tygodni coś mnie lekko męczyło czyli jakby nie patrzeć miałam pogorszenie. Co jakiś czas miałam te lekkie ataki podczas których miałam mega problemy ze wzrokiem. Szarpałam się z tym, uspokajałam się dlatego to nie mijało a wręcz przeciwnie wracało. Jako, że kilka dni temu znowu poczytałam wpisy Victora dzisiaj kiedy znowu się zaczęło powiedziałam sobie, że to koniec. Usiadłam spokojnie u mówię sobie dawaj, pokaż na co Cię stać... Niech oślepnę niech umrę niech będzie co ma być ja już mam dosyć takiego życia. Albo nerwica albo ja tak dłużej nie będziemy się bawić. Przyzwoliłam na to co miało przyjść nie szarpałam się z tym a wręcz chciałam więcej. I przyszło mega atak paniki a ja dalej całą sobą na niego przyzwoliłam, przyszedł moment krytyczny gdzie poczułam paniczny lęk i dobrze znaną chęć ucieczki. Ale nie zrobiłam tego chciałam więcej i po tym wszystkim poczułam jak zaczęło słabnąć. Teraz jestem oszołomiona, trzęsę się z emocji ale jestem mega szczęśliwa. Nie zamierzam bać się, uciekać. Koniec z analizą z wyczekiwaniem na nie wiadomo co. KONIEC Z TYM WSZYSTKIM

Nie walczę z nerwicą, nie szarpię się z nią po prostu teraz będę przyjmowała wszystko bo wiem dobrze, że nic mi nie będzie nic złego się nie stanie.
-- 5 lipca 2015, o 09:02 --
Wszystko zmierzało w bardzo dobrym kierunku (baa dalej tak będzie)... Cały czerwiec miałam dużo zajęć bo siostra wychodziła za mąż. Jeszcze kilka miesięcy temu na myśl o ślubie dostawałam atak paniki. Bałam się co będzie jak dostanę atak paniki, myślałam tylko o tym żeby dobrze się czuć tego dnia... W końcu nadszedł ten dzień było zajebiście bawiłam się do samego rana a nerwicę miałam w .....Hmmmm i nadszedł wczorajszy dzień kiedy to dowiedziałam się, że być może(w sumie to raczej na pewno) jestem w ciąży. Nie planowałam tego. Myśleliśmy z mężem o trzecim dziecku ale to dopiero jak całkiem wyszłabym z nerwicy. Czułam, że jestem już tak blisko. Ciąża napawa mnie mega strachem, przypominają mi się historie dziewczyn z forum w ciąży jak się męczyły. Ale myślę sobie, że przecież przez ciążę nie zapomnę tego co wiem, nie mogę cofnąć się do początku. Skoro ja już pokonałam swój lęk to jak mogę się znowu bać. Jednak strach przed ciążą jest niezłą pożywką dla nerwicy. Dzisiaj czuję lekki strach, napięcie ale to dlatego, że mam bałagan w głowie. Muszę sobie to wszystko poukładać. Zracjonalizować te myśli które teraz przelatują przez moją głowę. Będę powtarzała sobie jak mantrę, że nigdzie się nie cofnę dalej mogę przeć do przodu. Nie boję się nerwicy to jak ma mi przeszkodzić w ciąży. Być może potrzebuję teraz kilka dni żeby to przetrawić, być może nerwica będzie próbowała mi w tym przeszkodzić głupimi myślami, że też przez hormony będę miała ciągłe lęki, że sobie z tym nie poradzę ale sorry jeśli jestem w ciąży to dwa dni temu też w niej byłam a nie wiedząc o tym czułam się świetnie. To co zmieniło się przez te dwa dni? Tylko tyle, że o tym wiem i myślę, Kiedy to sobie uświadomiłam poczułam się lepiej

Jeszcze gdzieś tam w środku czuję tą dobrze znaną chęć ucieczki

ale spoko z tym sobie też poradzę przecież ciąża w nerwicy to nie wyrok. Nigdzie nie jest napisane, że będąc w ciąży nie można wyjść z nerwicy.