Obecnie jednak mam jazde bez trzymanki i co ciekawe nic az takiego sie nie dzieje ale czy na pewno?
Objawy jakie mam trudno mi spisac bo mam wszystko chyba co mozna w nerwicy miec od atakow paniki po dretwienia i wykrecania palcy u rak. tak naprawde problemem jest ciagle odczuwany lek i strach ktorego nie da sie zlokalizowac, czuje go cala soba i rozrywa mnie on w sumie na strzepy. Zle sie czuje ciagle, to nie jest to co bylo w wieku 19 lat bo teraz nawet nie mija na moment, trzyma mnie juz 3 miesiac.
Ataki paniki moge miec codziennie a do tego pomiedzy nimi stan jakby przed atakowy, strach ze jestem ciezko chora, wiele objawow jak dusznosci ponownie tyle ze o wiele silniejsze, poczucie ze nie utrzymam sie na nogach bo mam je slabe, uczucie zawrotow glowy, zapadania sie na krzesle, lozku, czuje wielki strach ze cos mi dolega i nikt nie wie co a ja przede wszystkim.
Mam tez klucia serca, wysoki puls a czasem zbyt maly...tak jak i cisnienie, szczekoscisk, dretwieja mi miesnie twarzy, rece nogi a przede wszystkim palce w konczynach.
Czuje sie caly czas zle, bylam oczywiscie u lekarzy jak kardiolog, neurolog i internista, musze przyznac ze potraktowano moje objawy powaznie i mialam mase badan, w sumie ciagle ostatnio odbieralam wyniki, mialam badania od zwyklej morfologii po skan glowy. Badania nie wykazaly niczego co jest dla mnie nawet szokiem, bo szczerze nie umiem sobie przetlumaczyc ze za takie samopoczucie odpowiada nerwica.
Lekarz mi przepisal na poczatek zimiren ale nie biore go bo sama nie wiem czy warto jak to tylko lek dorazny. Mam juz zapisana wizyte u psychiatry, mysle o terapii ale to dopiero po psychaitrze, ale z drugiej strony czuje ze nie wiem po co ide tam bo wiem ze psychiatra pewnie powie ze nerwica a ja i tak nie uwierze.
Prosze o pare slow czy waszym zdaniem to moze byc to, wiem ze jestem kolejna wariatka ktora pewnie pyta o to samo ale musze spytac

Dodatkowo czy powodem do nerwicy moga byc ambicje? Bo ja mam nie tyle co ambicje ale wieczny niedosyt wszystkiego, w sumie mam fajnego chlopaka, mieszkamy razem, nic nam nie brakuje, ale ciagle chce czegos wiecej i do czegos daze, nie umiem sie zatrzymac w miejscu i widze patrzac wstecz ze ja nie zyje tylko dzialam jak jakis robot, nie smieje sie za czesto bo ciagle mi malo czegos i czegos chce.
Myslicie ze to moze byc powodem obecnego stanu?
Pozdrawiam W.