Myśle,że mam nerwice czasem jestem tego pewny, ale gdy czuje się fatalnie myślę sobie że to chyba coś gorszego.
Nerwica połączona z myślami natrętnymi ale do rzeczy.
Moja sytuacja życiowa. Rodzice po rozwodzie gdy miałem 5 lat. Z ojczymem słaby kontakt. Raczej mnie nie lubiał. Mama się nie odzywała sbo nie pracowała
On nas utrzymywał. Czesto wypominał że jem jego jedzenie itd. bywało że wigilie spędzałem sam bo byliśmy pokłóceni. Ale jakoś dałem rade
Mam 32lat mój pierwszy atak miał miejsce 14 lat temu. Chodziłem do szkoły śrędniej, nieżle się uczyłem. Dużo znajomych
w sumie tylko chłopaki. Beztroskie życie. 90% mojego otoczenia paliło marihuane a ja razem z nimi. Trwało to rok i pewnego razu
organizm odmówił posłuszeństwa... Upaliłem się jak zawsze i doszedłem do wniosku że wracam do domu (godzina) w domu położyłem się
spać ale coś było nie tak. Strasznie szybko biło mi serce wystraszyłem się że będe miał zawał (nigdy wcześniej tak nie było).
O wszystkim powiedziałem rodzicą chodz było trudno. Pojechaliśmy do szpitala, myślałem że umre. EKG badania wszystko ok. Powiedziałem
co zrobiłem dostałem kroplówki jakoś mi to przeszło, tak mi się wydawało... Po powrocie do domu ból w klatce każdego dnia taki sam i myśli
że umre. Najgorsze były wieczory czułem że zatrzymuje się moje serce, kilka razy karetka, spałem z mamą. Nie było takiego dostępu do internetu jak dziś nie wiedziałem co mi jest. wziąłem to na przeczekanie po pół roku przeszło. ... Nigdy więcej nie zapaliłem marihuany strasznie się wystraszyłem.
Czas sobie leciał poznałem dziewczyne , zakochałem się. Skończyłem szkołe średnią potem studia . Studiowałem elektrotechnike,uzyskałem tytuł magistra inżyniera byłem dumny nie było łatwo.
Następnie praca , Trafiłem do prestiżowego zakładu. Otworzyłem małą działalność gospodarczą. Poznałem żone, Pobraliśmy się. Na wesele uzbierałem sam. Na rodziców nie liczyłem, mama nie miała pieniędzy ojciec by nie dał.
Wyprowadziłęm się z domu do żony wszystko było super. Żona zaszła w ciąże, sam ją namówiłem, chciałem dziecka. Ja miałem uzbierane pare złoty zaczeliśmy budowe domu. Pracowałem dużo i długo. Od 6 w pracy a potem do 21,22 moja działalność i tak 2 lata.
Ciąza przebiegała prawidłowo,Wszystko pięknie i nagle coś się popsuło.
Zaczeło się od problemów z pamięcią i buli głowy niby gorzej łapałem niż kiedyś/ zapamiętywanie itd, zapisałem się do neurologa. Pewnego dnia w pracy zaczeło kręcić mi się w głowie myślałem że strace zaraz przytomność duszności, strach ze zaraz tu upadne i nikt mi nie pomoże.
Wybiegłem z rozdzielni przestraszony, kilka oddechów strach mówie ,,co to było". Byłem przekonany że pewnie rak mózgu. albo tętniak. Te bóle zawroty, prolemy pamięcią itd.
Wróciłem do domu, mieliśmy jechać po wózek z żoną 50 km. Jechałem w strachu cały czas duszności zawroty. Powiedziałem o tym żonie że nie jestem w stanie jechać, że coś dzieje się ze mną złego.
Po powrocie do domu pogotowie. Skierowano mnie na tomografie komputerową plus komplet badań z krwi. Nic nie wyszło . Nie wiedziałem co mi jest. Ten strach cały czas był i przekonanie że jestem chory.
następnie lekarz rodzinny również komplet badań: krew, mocz , ekg serca , eeg głowy, zrobiłem prywatnie jeszcze rezonans z kontrastem. III nic!!
Zaczeło do mnie docierać co się dzieje że to nie ciało ale psychika się psuje. I bummm wybuchło w głowie jakieś głosy. Zabij syna to diabeł, żone (syn jeszcze sie nie narodził) mysłałem że zwariowałem , ze nie przetrwam do rana. Wziałem kompiel w głowie bagno.
Nie mogłem spać cały czas strach po tym co było wczoraj. powiedziałem mamie że coś się dzieje złego dała mi hydroksyzyne że jak będe się złe czół.
Cały czas miałem objawy somatyczne i mysli w głowie czy jestem psycholem czy to koniec.
Cały czas stresy, urodziło się dziecko bardzo się martwiłem i byłem wystraszony. Żona wysła ze szpitala z małym. Niby wszystko fajnie ale nie .
Ja cały czas w strachu od rana do wieczora strach. kolosalne problemy ze snem, bóle w klatce itd w nocy sny że to aldshajmer że żona będzie się musiała mną opiekowac.
Potem strach przed tym , że zrobie żonie albo dziecku krzywde. Mówie co to za gó...o jak można myśleć o takim czymś, miałem DD. To jest straszne
Wybrałem się do psychiatry dostałem alprox i sympramol. Zapisałem się do psychologa. Leki jadłem może tydzień było mi lepiej ale myśli nadal były.
Z psychoterapi nie jestem zadowolony, tylko mówie żadnych technik jak walczyć itd.
Leków nie jem bo nie chce, postanowiłem, że sam będe walczył ale średni mi to wychodzi. Mija 3 miesiące. Objawy somatyczne prawie mineły. Zostały myśli samobójcze. Nie planuje swojej śmierci tylko mysle jakby to było
jakby mnie nie było? Czasami widze jak wisze na budowie ale mówie sobie nie tu, że musze walczyć dla syna. A na drugi dzień myśl o dziecku czy nie zrobie mu krzywdy albo żonie. Tylko to mam teraz w głowie.
Najgorsze jest to że mnie to nie przeraża jak tu ludzi , że nie wychodzą z domu. Zrobiłem się oschły bez uczuć. Firma zamknąłem bo niby przemęczenie, do pracy też się nie układa bo jestem cały czasy wystraszony,
myśli gdzieś biegają.Zamiast się cieszyć synem to jestem jakiś bez uczuć. Wszystko się psuje.
Zaczołem czytać wasze forum jest mi lepiej nawet myślałem że się z tego wyrwe. Teraz znów dołek czy oby nie jestem jakimś psycholem bo mówie ludzie robią krzywde drugiemu człowiekowi coś musi ich do tego pchać , czy ja tak nie skończe czy nie strace kontroli , czy nie zamkną mnie w zakładzie. Tak wygląda każdy dzień.
Proszę o Pomoc
