Może zacznę od tego, że stwierdzono u mnie zaburzenia lękowe uogólnione a zaczęło się wszystko od....
Pod koniec grudnia 2013 byłem na imprezie firmowej, na której oczywiście był alkohol, ale była też amfetamina (chyba nie była zbyt czysta, zastrzegam że to był mój piąty raz w życiu kiedy wziałem to cholerstwo), wszyscy się dobrze bawili, no bo jak inaczej, sama radość:). Na drugi dzień przyszedł dzień, w którym wszystko z człowieka schodzi, nie mogłem spać (bo człowiek pobudzony) i wieczorem sie zaczęło. Impuls i przyspieszony puls (a i tak już był szybki) na poziomie 170, ciśnienie 170 na 120, nie mogłem oddychać, zatykało mnie, wszystko mi drętwialo włącznie z brodą szyją, skore na rekach mi rozrywalo. Żona zadzwonila po szwagra i zawiozl mnie na SOR, wpadlem jak wariat, zaczeli mnie uspokajac, podali jakies srodki (plus inne procedury), wyszlo ze mam POTAS ponizej normy, przez 5h uspokajalem oddech, pokazali mi jak oddychac, bo grozila mi hiperwentylacja. Rano wyszedlem do domu, odpoczywalem 3 dni i przyszla Wigilia, na ktorej dopadl mnie niepokój, nie moglem sie na niczym skupic, czulem kolatanie w serduchu, nie moglem tego uspokoic, znowu pojechalem na SOR, zrobili mi EKG, cisnienie itd. wszystko w porzadku, pojechalem do domu. Niestety ten stan mnie nie opuszczal przez kilka dni. A potem było ok, nic mi nie bylo, oczywiscie mialem calyczas w glowie to moje traumatyczne przezycie. Minal miesiac i byla impreza rodzinna, (do tego czasu nie pilem kawy, alkoholu), ale tam sie napilem i bylo wszystko w porzadku az do momentu wytrzezwienia, gdzie znowu mnie dopadl lęk, serce m biło nie to, że szybko tylko glosno, niepokoj znowu. Wtedy sie przestarszylem, że jednak cos mi jest, że uszkodzilem serce i nie wierzylem w zapewnienia lekarzy, ze wsyztsko jest ok, bałem się, że będę miał zawał, że mam zwężone żyły i będę miał wylew itd. Poszedlem do lekarza rodzinnego i wszystko mu powiedzialem, przepisal mi bellergot na uspokojenie, ale ten lek podwyzaszal mi tętno i nic nie pomagal, calyczas to glosne serce i niepokoj plus wiele innych somatycznych doznań. W tym czasie rzucilem papierosy (nie pale juz 4 miesiac), zaczalem sie lepiej odzywiac, pic duzo wody itd itd. Wkońcu teściowa pielęgniarka zalatwila mi 4 dniowy pobyt w szpitalu, żebym sobie zrobil badania (EKG, Holter, Echo serca, Morfologia, Tarczyca, plus rozmowa z psychiatrą i psychologiem), tam podawali mi Hydroxyzyne. Jedyne co mi wyszlo to lekka niedomykalnosc przystawki mitralnej, ktora ma 70% populacji (jest nieszkodliwa). Jestem zdrowy jak byk, natomiast psycholog i psychiatra po wywiadzie przeprowadzonym ze mną, stwierdzili, że mam właśnie zaburzenia lękowe uogólnione. Wyszedlem ze szpitala, jakos przetrawilem sobie to, że jestem zdrowy i wiedzialem juz, że ma to podloże w mojej psychice. I bylo przez jakies 2 miesiac spokoj (bylo jak dawniej), wrocilem do normalnosci. 3 tygodnie temu mialem stluczke, betoniara przydzwonila w kobitke a ona we mnie (mi sie nic nie stalo, naawet zadrapania), ona w panice, ja ją uspokajam, zeby sie nie martwila, mija 15 minut a mnie ogarnia gorac, niepokoj, kolatanie serca, pieczenie w mostku, nie moge oddychac, i role sie odwrocily, teraz to ona mnie supokaja:):), ale znowu pojechalem na SOR, tam bedac na miejscu sam sie uspokilem, zrobili mi kolejne EKG:) itd itd i znowu wyszlo ze jest ok. Wrocilem jeszcze tego samego dnia do pracy i bylo ok. Wtedy wszedlem na to forum i dopiero sobie uswiadomilem w 100% (choc przeciez juz wczesniej wiedzialem co mi jest, ale moze nie dokonca wierzylem, nie wiem) co mi jest, ile ludzi tego doswiadcza i jak mozna z tym walczyc. Podbudowalem sie. Dzieki tym artykułom, wiem jak zapanowac nad atakiem paniki, udalo mi sie wczoraj uspokoic oddechem w 5 minut i normalnie funkcjonowac. Chodze normalnie do pracy, nie odizolowuje sie od swiata, zyje normalnie (jedyne co mi troche przeszkadza to uczucie ze mam cos w gardle plus spiety brzuch) tego na razie nie moge sie pozbyc, ale wiem ze i to pokonam. i Trzymam kciuki za reszte zaburzonych. Trzymajcie sie.

A i tak w skrócie moim zdaniem najważniejsze jest żeby:
- uświadomić sobie, że jest się zaburzonym
- zrobic sobie rozne badania, żeby być spokojniejszym
- walczyć z lękami, robic im na przekor, olac je
U mnie jest nawet plus tej nerwicy (przestalem palic papierosy i lepiej sie odzywiac, planuje tez isc na silownie jakis trening kardio uskuteczniac)
Objawów wszystkich nie bede opisywal bo wiekszosc z nich juz jest wymieniona w innych artykulach
Także ciesze sie ze moglem opowiedziec wam moja historie, moze ktos mial podobną i chce sie podzielic swoim doswiadczeniem
Pozdrawiam