Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Witam i błagam o pomoc
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 27
- Rejestracja: 25 lutego 2019, o 09:24
Hej Wszystkim, mam 30 lat i od 9 jestem zaburzona. Przez ok 7 byłam na lekach przeszłam też terapię grupowa i jakoś się żyło. Skończyłam studia, podróżowałam wyszłam za mąż. Zapragnęliśmy z mężem dziecka, bardzo się bałam czy dam radę bez leków, gdy tylko się okazało że jestem w ciąży odstawiłam leki. Cała ciąża była ok i do 5 miesięcy po porodzie też. Już myślałam że zamknęłam ten rozdział. Zaczęło się kancerofobiom, nie będę wchodzić w szczegóły ale koszmar zaczął się 8.5 miesiąca po porodzie. Wróciła bezsenność która była na początku moim głównym objawem i konikiem. Lęk wolnoplynacy przeokropny(nigdy nie miałam napadów paniki) kołatanie serca no i nie mogłam sobie niczym doraźnie pomóc bo karmię piersią. Umówiłam się do psychiatry termin był za ponad miesiąc. Od rodzinnego dostałam hydroksyzynę ale nie pomogła. Rodzina wmawiała mi depresję poporodową więc byłam jeszcze bardziej załamana. Podjęłam terapię psychozy namoczoną ale nie pomaga. Do wizyty u psychiatry trochę się wyciszyła on stwierdził zaburzenia lękowe-ulxylo mi wiem z czym walczę. Przez chwilę było lepiej przeszczepy słania książkę Szafera i wasze forum i było lepiej. Ale znów się nakręcam i gorzej śpię może nie tak jak na początku ale jednak. Że po tylu latach to ja z tego nie wyjdę, że mój syn będzie to miał po mnie a ja mu nie będę umiała pomoc, że jak sobie poradzę w traumatycznych sytuacjach jak teraz jest ciężko, że przez nerwice nie mogę mieć kolejnego dziecka a tak bardzo bym chciała, że kiedyś będę tym tak zmęczona że coś sobie zrobię i dopiero to będzie krzywda dla mojego dziecka, a jak dziś przeczytałam że leki na niektórych przestają działać to przerażenie że nawet ta ostatnia deska ratunku mi zostanie odebrana. Szukam terapii poznawczo behawioralna. Czy jest dla mnie nadzieja
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 25
- Rejestracja: 3 marca 2019, o 21:26
Witam.Nerwicowa pisze: ↑28 lutego 2019, o 11:47Hej Wszystkim, mam 30 lat i od 9 jestem zaburzona. Przez ok 7 byłam na lekach przeszłam też terapię grupowa i jakoś się żyło. Skończyłam studia, podróżowałam wyszłam za mąż. Zapragnęliśmy z mężem dziecka, bardzo się bałam czy dam radę bez leków, gdy tylko się okazało że jestem w ciąży odstawiłam leki. Cała ciąża była ok i do 5 miesięcy po porodzie też. Już myślałam że zamknęłam ten rozdział. Zaczęło się kancerofobiom, nie będę wchodzić w szczegóły ale koszmar zaczął się 8.5 miesiąca po porodzie. Wróciła bezsenność która była na początku moim głównym objawem i konikiem. Lęk wolnoplynacy przeokropny(nigdy nie miałam napadów paniki) kołatanie serca no i nie mogłam sobie niczym doraźnie pomóc bo karmię piersią. Umówiłam się do psychiatry termin był za ponad miesiąc. Od rodzinnego dostałam hydroksyzynę ale nie pomogła. Rodzina wmawiała mi depresję poporodową więc byłam jeszcze bardziej załamana. Podjęłam terapię psychozy namoczoną ale nie pomaga. Do wizyty u psychiatry trochę się wyciszyła on stwierdził zaburzenia lękowe-ulxylo mi wiem z czym walczę. Przez chwilę było lepiej przeszczepy słania książkę Szafera i wasze forum i było lepiej. Ale znów się nakręcam i gorzej śpię może nie tak jak na początku ale jednak. Że po tylu latach to ja z tego nie wyjdę, że mój syn będzie to miał po mnie a ja mu nie będę umiała pomoc, że jak sobie poradzę w traumatycznych sytuacjach jak teraz jest ciężko, że przez nerwice nie mogę mieć kolejnego dziecka a tak bardzo bym chciała, że kiedyś będę tym tak zmęczona że coś sobie zrobię i dopiero to będzie krzywda dla mojego dziecka, a jak dziś przeczytałam że leki na niektórych przestają działać to przerażenie że nawet ta ostatnia deska ratunku mi zostanie odebrana. Szukam terapii poznawczo behawioralna. Czy jest dla mnie nadzieja![]()
Też walcze z nerwicą już ładnych parę lat.Byl czas kiedy po 2 terapiach się wszystko uspokoiło i faktycznie było dobrze(trwało to pewnie jakieś 4 lata).Nie miałam żadnych głupich myśli, wizji katastrofy czy śmierci, normalnie żyłam.W 2015 przeszłam przez traumę.Zostałam sama z dwójką dzieci, w 2016 odbył się rozwód, mój tata w ostatniej chwili trafił na stół operacyjny i w ogóle mnóstwo nieprzyjemności.Mimo wszystko nadal sobie dobrze radzilam i wszystko ogarnialam.I byłam pewna że już mnie to nie ruszy.I bardzo się pomyliłam niestety.Pod koniec ubiegłego roku koleżanka nerwica wróciła.I znowu trzeba się z tym mierzyć.Ale to że się kiedyś z niej wyszło świadczy o tym że się da i kolejny raz tego dokonać:-))))))I damy radę wszyscy.Grunt, że się zna przeciwnika.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 434
- Rejestracja: 7 lutego 2019, o 15:35
Basia.. A teraz wróciło silne czy nie aż tak jak wcześniej? No ja też po traumie mam gorzej chociaż nigdy do końca z zaburzenia nie wyszłam.. A w jakim wieku masz dzieci? Ja mam 2 letniego synka..Basia83 pisze: ↑11 marca 2019, o 13:04Witam.Nerwicowa pisze: ↑28 lutego 2019, o 11:47Hej Wszystkim, mam 30 lat i od 9 jestem zaburzona. Przez ok 7 byłam na lekach przeszłam też terapię grupowa i jakoś się żyło. Skończyłam studia, podróżowałam wyszłam za mąż. Zapragnęliśmy z mężem dziecka, bardzo się bałam czy dam radę bez leków, gdy tylko się okazało że jestem w ciąży odstawiłam leki. Cała ciąża była ok i do 5 miesięcy po porodzie też. Już myślałam że zamknęłam ten rozdział. Zaczęło się kancerofobiom, nie będę wchodzić w szczegóły ale koszmar zaczął się 8.5 miesiąca po porodzie. Wróciła bezsenność która była na początku moim głównym objawem i konikiem. Lęk wolnoplynacy przeokropny(nigdy nie miałam napadów paniki) kołatanie serca no i nie mogłam sobie niczym doraźnie pomóc bo karmię piersią. Umówiłam się do psychiatry termin był za ponad miesiąc. Od rodzinnego dostałam hydroksyzynę ale nie pomogła. Rodzina wmawiała mi depresję poporodową więc byłam jeszcze bardziej załamana. Podjęłam terapię psychozy namoczoną ale nie pomaga. Do wizyty u psychiatry trochę się wyciszyła on stwierdził zaburzenia lękowe-ulxylo mi wiem z czym walczę. Przez chwilę było lepiej przeszczepy słania książkę Szafera i wasze forum i było lepiej. Ale znów się nakręcam i gorzej śpię może nie tak jak na początku ale jednak. Że po tylu latach to ja z tego nie wyjdę, że mój syn będzie to miał po mnie a ja mu nie będę umiała pomoc, że jak sobie poradzę w traumatycznych sytuacjach jak teraz jest ciężko, że przez nerwice nie mogę mieć kolejnego dziecka a tak bardzo bym chciała, że kiedyś będę tym tak zmęczona że coś sobie zrobię i dopiero to będzie krzywda dla mojego dziecka, a jak dziś przeczytałam że leki na niektórych przestają działać to przerażenie że nawet ta ostatnia deska ratunku mi zostanie odebrana. Szukam terapii poznawczo behawioralna. Czy jest dla mnie nadzieja![]()
Też walcze z nerwicą już ładnych parę lat.Byl czas kiedy po 2 terapiach się wszystko uspokoiło i faktycznie było dobrze(trwało to pewnie jakieś 4 lata).Nie miałam żadnych głupich myśli, wizji katastrofy czy śmierci, normalnie żyłam.W 2015 przeszłam przez traumę.Zostałam sama z dwójką dzieci, w 2016 odbył się rozwód, mój tata w ostatniej chwili trafił na stół operacyjny i w ogóle mnóstwo nieprzyjemności.Mimo wszystko nadal sobie dobrze radzilam i wszystko ogarnialam.I byłam pewna że już mnie to nie ruszy.I bardzo się pomyliłam niestety.Pod koniec ubiegłego roku koleżanka nerwica wróciła.I znowu trzeba się z tym mierzyć.Ale to że się kiedyś z niej wyszło świadczy o tym że się da i kolejny raz tego dokonać:-))))))I damy radę wszyscy.Grunt, że się zna przeciwnika.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 27
- Rejestracja: 25 lutego 2019, o 09:24
Problem w tym, że ja dopiero teraz w usłyszałam konkretną diagnozę i wiem z czym się mierze. Nigdy też nie wychodziłam świadomie z nerwicy zawsze wspierałam się lekami, a teraz jest po prostu ciężko bo jest dzidziuś i martwię się o niego dodatkowo. Podziwiam Cię Basiu, jesteś silna kobitka
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 25
- Rejestracja: 3 marca 2019, o 21:26
Wróciło silne i pomimo tego że wiem z czym mam do czynienia to jakoś nie idzie czasem sobie tego przetłumaczyć. były momenty bardzo złe.Rzecz jasna SOR itp.Jakis miesiąc temu tak mnie w pracy dopadło, że koleżanka mnie zgarniala biegiem do lekarza bo mówię na bank umieram(po raz tysiecznyzagrody123456 pisze: ↑11 marca 2019, o 13:35Basia.. A teraz wróciło silne czy nie aż tak jak wcześniej? No ja też po traumie mam gorzej chociaż nigdy do końca z zaburzenia nie wyszłam.. A w jakim wieku masz dzieci? Ja mam 2 letniego synka..Basia83 pisze: ↑11 marca 2019, o 13:04Witam.Nerwicowa pisze: ↑28 lutego 2019, o 11:47Hej Wszystkim, mam 30 lat i od 9 jestem zaburzona. Przez ok 7 byłam na lekach przeszłam też terapię grupowa i jakoś się żyło. Skończyłam studia, podróżowałam wyszłam za mąż. Zapragnęliśmy z mężem dziecka, bardzo się bałam czy dam radę bez leków, gdy tylko się okazało że jestem w ciąży odstawiłam leki. Cała ciąża była ok i do 5 miesięcy po porodzie też. Już myślałam że zamknęłam ten rozdział. Zaczęło się kancerofobiom, nie będę wchodzić w szczegóły ale koszmar zaczął się 8.5 miesiąca po porodzie. Wróciła bezsenność która była na początku moim głównym objawem i konikiem. Lęk wolnoplynacy przeokropny(nigdy nie miałam napadów paniki) kołatanie serca no i nie mogłam sobie niczym doraźnie pomóc bo karmię piersią. Umówiłam się do psychiatry termin był za ponad miesiąc. Od rodzinnego dostałam hydroksyzynę ale nie pomogła. Rodzina wmawiała mi depresję poporodową więc byłam jeszcze bardziej załamana. Podjęłam terapię psychozy namoczoną ale nie pomaga. Do wizyty u psychiatry trochę się wyciszyła on stwierdził zaburzenia lękowe-ulxylo mi wiem z czym walczę. Przez chwilę było lepiej przeszczepy słania książkę Szafera i wasze forum i było lepiej. Ale znów się nakręcam i gorzej śpię może nie tak jak na początku ale jednak. Że po tylu latach to ja z tego nie wyjdę, że mój syn będzie to miał po mnie a ja mu nie będę umiała pomoc, że jak sobie poradzę w traumatycznych sytuacjach jak teraz jest ciężko, że przez nerwice nie mogę mieć kolejnego dziecka a tak bardzo bym chciała, że kiedyś będę tym tak zmęczona że coś sobie zrobię i dopiero to będzie krzywda dla mojego dziecka, a jak dziś przeczytałam że leki na niektórych przestają działać to przerażenie że nawet ta ostatnia deska ratunku mi zostanie odebrana. Szukam terapii poznawczo behawioralna. Czy jest dla mnie nadzieja![]()
Też walcze z nerwicą już ładnych parę lat.Byl czas kiedy po 2 terapiach się wszystko uspokoiło i faktycznie było dobrze(trwało to pewnie jakieś 4 lata).Nie miałam żadnych głupich myśli, wizji katastrofy czy śmierci, normalnie żyłam.W 2015 przeszłam przez traumę.Zostałam sama z dwójką dzieci, w 2016 odbył się rozwód, mój tata w ostatniej chwili trafił na stół operacyjny i w ogóle mnóstwo nieprzyjemności.Mimo wszystko nadal sobie dobrze radzilam i wszystko ogarnialam.I byłam pewna że już mnie to nie ruszy.I bardzo się pomyliłam niestety.Pod koniec ubiegłego roku koleżanka nerwica wróciła.I znowu trzeba się z tym mierzyć.Ale to że się kiedyś z niej wyszło świadczy o tym że się da i kolejny raz tego dokonać:-))))))I damy radę wszyscy.Grunt, że się zna przeciwnika.
Ale nie poddam się:-)))Nie ma takiej opcji;-)))
Ja mam 8 letnia corę i 10 letniego syna
Pozdrawiam gorąco
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 434
- Rejestracja: 7 lutego 2019, o 15:35
I super że masz takie podejście.. A bierzesz lęki?Basia83 pisze: ↑11 marca 2019, o 16:09Wróciło silne i pomimo tego że wiem z czym mam do czynienia to jakoś nie idzie czasem sobie tego przetłumaczyć. były momenty bardzo złe.Rzecz jasna SOR itp.Jakis miesiąc temu tak mnie w pracy dopadło, że koleżanka mnie zgarniala biegiem do lekarza bo mówię na bank umieram(po raz tysiecznyzagrody123456 pisze: ↑11 marca 2019, o 13:35Basia.. A teraz wróciło silne czy nie aż tak jak wcześniej? No ja też po traumie mam gorzej chociaż nigdy do końca z zaburzenia nie wyszłam.. A w jakim wieku masz dzieci? Ja mam 2 letniego synka..Basia83 pisze: ↑11 marca 2019, o 13:04
Witam.
Też walcze z nerwicą już ładnych parę lat.Byl czas kiedy po 2 terapiach się wszystko uspokoiło i faktycznie było dobrze(trwało to pewnie jakieś 4 lata).Nie miałam żadnych głupich myśli, wizji katastrofy czy śmierci, normalnie żyłam.W 2015 przeszłam przez traumę.Zostałam sama z dwójką dzieci, w 2016 odbył się rozwód, mój tata w ostatniej chwili trafił na stół operacyjny i w ogóle mnóstwo nieprzyjemności.Mimo wszystko nadal sobie dobrze radzilam i wszystko ogarnialam.I byłam pewna że już mnie to nie ruszy.I bardzo się pomyliłam niestety.Pod koniec ubiegłego roku koleżanka nerwica wróciła.I znowu trzeba się z tym mierzyć.Ale to że się kiedyś z niej wyszło świadczy o tym że się da i kolejny raz tego dokonać:-))))))I damy radę wszyscy.Grunt, że się zna przeciwnika.).Pan lekarz zapytał tylko o nip zakładu pracy i dał zwolnienie- tak dobrze wyglądałam
Dużo płakałam, potrafiłam się trzasc calusieńka, objaeow( z resztą do tej pory)bardzo szeroki wachlarz.I pewnie nie będę wyjątkiem jak powiem że każdy objaw to rak,zawał czy na co tam jeszcze można sobie umrzeć:-)
Ale nie poddam się:-)))Nie ma takiej opcji;-)))
Ja mam 8 letnia corę i 10 letniego syna
Pozdrawiam gorąco![]()
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 25
- Rejestracja: 3 marca 2019, o 21:26
Dziękuję:-)))Ale silna to ja dopiero zamierzam byćNerwicowa pisze: ↑11 marca 2019, o 14:39Problem w tym, że ja dopiero teraz w usłyszałam konkretną diagnozę i wiem z czym się mierze. Nigdy też nie wychodziłam świadomie z nerwicy zawsze wspierałam się lekami, a teraz jest po prostu ciężko bo jest dzidziuś i martwię się o niego dodatkowo. Podziwiam Cię Basiu, jesteś silna kobitka
Jeśli chodzi o leki to ja np bardzo się ich wystrzegalam.A jak słyszę psychotrop to od razu się robię zdrowsza
A może właśnie to i lepiej że nie masz za bardzo teraz możliwości brać te leki, bo wyjdziesz z tej nerwicy świadomie.
A przede wszystkim uważam że nie powinnas rezygnować z pragnień o drugim dziecku ze względu na nerwice(i choć Cię nie znam to wręcz zabraniam Ci rezygnować
Pozdrawiam gorąco
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 25
- Rejestracja: 3 marca 2019, o 21:26
Na stałe nie biorę żadnych leków,wspomagam się ewentualnie meliską i nervosolkiemzagrody123456 pisze: ↑11 marca 2019, o 16:40I super że masz takie podejście.. A bierzesz lęki?Basia83 pisze: ↑11 marca 2019, o 16:09Wróciło silne i pomimo tego że wiem z czym mam do czynienia to jakoś nie idzie czasem sobie tego przetłumaczyć. były momenty bardzo złe.Rzecz jasna SOR itp.Jakis miesiąc temu tak mnie w pracy dopadło, że koleżanka mnie zgarniala biegiem do lekarza bo mówię na bank umieram(po raz tysiecznyzagrody123456 pisze: ↑11 marca 2019, o 13:35
Basia.. A teraz wróciło silne czy nie aż tak jak wcześniej? No ja też po traumie mam gorzej chociaż nigdy do końca z zaburzenia nie wyszłam.. A w jakim wieku masz dzieci? Ja mam 2 letniego synka..).Pan lekarz zapytał tylko o nip zakładu pracy i dał zwolnienie- tak dobrze wyglądałam
Dużo płakałam, potrafiłam się trzasc calusieńka, objaeow( z resztą do tej pory)bardzo szeroki wachlarz.I pewnie nie będę wyjątkiem jak powiem że każdy objaw to rak,zawał czy na co tam jeszcze można sobie umrzeć:-)
Ale nie poddam się:-)))Nie ma takiej opcji;-)))
Ja mam 8 letnia corę i 10 letniego syna
Pozdrawiam gorąco![]()
Ale za to jestem pilną uczennicą i na terapię chodzę regularnie i prace domowe staram się odrabiać
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 27
- Rejestracja: 25 lutego 2019, o 09:24
Basia83 pisze: ↑11 marca 2019, o 17:29Dziękuję:-)))Ale silna to ja dopiero zamierzam byćNerwicowa pisze: ↑11 marca 2019, o 14:39Problem w tym, że ja dopiero teraz w usłyszałam konkretną diagnozę i wiem z czym się mierze. Nigdy też nie wychodziłam świadomie z nerwicy zawsze wspierałam się lekami, a teraz jest po prostu ciężko bo jest dzidziuś i martwię się o niego dodatkowo. Podziwiam Cię Basiu, jesteś silna kobitkaA tak na poważnie to sądzę, że każdy z nas nerwusków jest silny.Nikt słaby nie był by w stanie się z tym dziadostwem użerac Na codzień:-)
Jeśli chodzi o leki to ja np bardzo się ich wystrzegalam.A jak słyszę psychotrop to od razu się robię zdrowszaRaczej się zawsze wspierałam jakimś nervosolem i duuuużo meliski:-))))Może jakieś delikatne ziołowe leki byś mogła sobie wspomagająco brać przez jakiś czas chociaż żeby po prostu wyciszyć organizm.
A może właśnie to i lepiej że nie masz za bardzo teraz możliwości brać te leki, bo wyjdziesz z tej nerwicy świadomie.
A przede wszystkim uważam że nie powinnas rezygnować z pragnień o drugim dziecku ze względu na nerwice(i choć Cię nie znam to wręcz zabraniam Ci rezygnować)Nie daj się temu dziadostwu.Dasz radę!!!!
Pozdrawiam gorąco![]()
Dzięki za ciepłe słowa, dużo dla mnie znaczą
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 25
- Rejestracja: 3 marca 2019, o 21:26
Ja również życzę wszystkiego co najlepsze:-))))Dużo zdrówka i wytrwałości.


W razie czego zawsze pisz:-))))
Jak tylko będę potrafiła to służę pomocą;-)
Pisz nawet na PW


Grunt to mieć wsparcie:-)A kto lepiej zrozumie nerwicowca jak nie drugi nerwicowiec:-))))
Pozdrawiam:-)
W razie czego zawsze pisz:-))))
Jak tylko będę potrafiła to służę pomocą;-)
Pisz nawet na PW
Grunt to mieć wsparcie:-)A kto lepiej zrozumie nerwicowca jak nie drugi nerwicowiec:-))))
Pozdrawiam:-)
- martusia1979
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 921
- Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28
Witaj,Nerwicowa pisze: ↑28 lutego 2019, o 11:47Hej Wszystkim, mam 30 lat i od 9 jestem zaburzona. Przez ok 7 byłam na lekach przeszłam też terapię grupowa i jakoś się żyło. Skończyłam studia, podróżowałam wyszłam za mąż. Zapragnęliśmy z mężem dziecka, bardzo się bałam czy dam radę bez leków, gdy tylko się okazało że jestem w ciąży odstawiłam leki. Cała ciąża była ok i do 5 miesięcy po porodzie też. Już myślałam że zamknęłam ten rozdział. Zaczęło się kancerofobiom, nie będę wchodzić w szczegóły ale koszmar zaczął się 8.5 miesiąca po porodzie. Wróciła bezsenność która była na początku moim głównym objawem i konikiem. Lęk wolnoplynacy przeokropny(nigdy nie miałam napadów paniki) kołatanie serca no i nie mogłam sobie niczym doraźnie pomóc bo karmię piersią. Umówiłam się do psychiatry termin był za ponad miesiąc. Od rodzinnego dostałam hydroksyzynę ale nie pomogła. Rodzina wmawiała mi depresję poporodową więc byłam jeszcze bardziej załamana. Podjęłam terapię psychozy namoczoną ale nie pomaga. Do wizyty u psychiatry trochę się wyciszyła on stwierdził zaburzenia lękowe-ulxylo mi wiem z czym walczę. Przez chwilę było lepiej przeszczepy słania książkę Szafera i wasze forum i było lepiej. Ale znów się nakręcam i gorzej śpię może nie tak jak na początku ale jednak. Że po tylu latach to ja z tego nie wyjdę, że mój syn będzie to miał po mnie a ja mu nie będę umiała pomoc, że jak sobie poradzę w traumatycznych sytuacjach jak teraz jest ciężko, że przez nerwice nie mogę mieć kolejnego dziecka a tak bardzo bym chciała, że kiedyś będę tym tak zmęczona że coś sobie zrobię i dopiero to będzie krzywda dla mojego dziecka, a jak dziś przeczytałam że leki na niektórych przestają działać to przerażenie że nawet ta ostatnia deska ratunku mi zostanie odebrana. Szukam terapii poznawczo behawioralna. Czy jest dla mnie nadzieja![]()
myślę ,że powinnaś zacząć od terapii behawioralnej. Zobacz ile podjełaś już kroków i to ciągle wraca. Nie chodzi mi o to ,że jestes na pozycji straconej ale wręcz odwrotnie. Powinnaś zauważyć aczkolwiek nerwicowiec nie widzi tej różnicy i tego punktu wspólnego dla nerwicy, że właśnie kręcisz się w kółko, nie opracowałaś nerwicy sama jesteś na wspomagaczach i problem ciagle jest . Jak odstawiasz nerwica wraca a zamyka się koło. Miałam też takie myśli ze nie wyjde z tego ze wpadłam w takie gówno ze sobie z tym nie poradze ,ze to jest silniejsze ode mnie i było! Było dopóki sama na to pozwalałam. Widzisz bo to sobie trzeba tłumaczyć czym jest ta nerwica, dlaczego jest, ze ma prarwo bytu jak tylko cos sie zadzieje szczególne w tym okresie poczatkowym. Ze nerwica wraca poprzez przemęczenie i wyczulenie. To wszystko musisz zrozumieć ty tego nie przerobiłaś. Na chwilę odwróciłaś ją od swego życia jakąś uwagą i odeszła ale jak tylko pojawił się gorszy okres który czesto jest przez nas niezauwazalny dopiero w momencie gdy pojawia się objaw który staję się coraz bardziej uciążkiwy włancza nam się myślenie, np. o nie znów się tak zaczyna dziać, znów nie śpię w nocy itp i właśnie w tym momencię ruszyliśmy spiralę nerwicowca, poprzez te skupianie się na tym. Bo gdybyś pomyślała ale odwróciła te myśli, że mam prawo nie spać bo mózg jest w stanie awaryjnym bo przecież jestem zmęczona np. porodem, ostatnio trochę się działo nie odpoczełam itp to pomęczyło by cię parę nocy ale szybciej by odpuściło. Też nie sypiałam w nocy. Przeczytaj sobie jeszcze raz co napisałaś w tekście jest pełno twoich obaw , lęku bo takie myśli podsyła ci nerwica. Jej o to chodzi.
Leki cie nie wyleczą one cię wyciszają oczywiście można się nimi wspomóc na początku leczenia ale nie liczyc tylko na nie ponieważ nie pracujesz nad sobą w ten sposób. Ja gdy brałam leki to pamiętam cwaniaczyłam ,że jestem zdrowa ,że teraz to ja mogę świat zwojować ,że juz wiem co to nerwica i mam ją w garści i co i pstro leki odstawiłam i koszmar znów się zaczął . Prawda jest taka,że przez ta mękę, złe samopoczucie myśli lękowe trzeba przejść samemu ale świadomie! Tego tez trzeba się nauczyć trzeba czasu czasem wielu zwątpien i wielu wzniesień. Tylko tak pzawdziwie przez nia przejdziesz. Oczywiście wielu z nas a może i wszyscy nie chcemy żle się czuć , nie chcemy lęków i biora leki- każdy ma wybór. Ale musisz sobie postawić pytanie ...chcesz o siebie zawalczyć?, chcesz być wolna od lęku walcz o siebie!

strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 27
- Rejestracja: 25 lutego 2019, o 09:24
Martusia masz rację, nigdy świadomie nie walczyłam, chciałam szybkich efektów bo zawsze to nie był odpowiedni moment żeby się z tym zmierzyć. Teraz też nie jest ale już nie mogę zwlekać. Przez jekis czas jak stosowałam rady z forum było lepiej, a później zaczęłam się niecierpliwić że to za długo, że nie działa, że może jestem za głupią żeby sobie z tym poradzić. Dziś idę na pierwszą terapię poz-beh, może to mi da nową porcję nadziei i motywacji