
Fourm przeglądam już od jakiegoś czasu i często mnie uspokaja myśl, że nie jestem z tym sam oraz posty osób które już z tego wyszly

Zaburzenia nerwicowe mam od hmm przedszkola? (skumałem to gdy zacząłem sporo czytać o nerwicy itd.) Teraz mam 23 lata.
z początku to były natręctwa (sprawdzanie 30x czy zamknąłem drzwi, liczenie palców i inne jazdy)
w Gimnazjum moja pierwsza dziewczyna mi napisała żebym się tak nie stresował jak ją obejmuje bo cała ręka mi się trzęsie.
Właśnie wtedy zauważyłem u siebie drżenie rąk aczkolwiek się tym nie przejąłem zbytnio, uprawiałem sport , chodziłem na imprezy, byłem duszą towarzystwa.
Wiedziałem, że coś jest nie tak, że inni się tak nie trzęsą ale ŻYŁEM (chciałbym tak teraz umieć

w miarę upływu lat choroba postępowała pojawiały się większe lęki, trząsłem się coraz bardziej aczkolwiek dawałem sobie z tym radę.
Pamiętam dokładnie ten dzień, wracałem z treningu, wsiadłem do autobusu i nie mogłem skasować biletu tak mną szarpało i w tym momencie dosłownie pękła mi psycha.
Od tamtej pory nic już nie było takie same, na początku oczywiście badania, rezonanse głowy, neurolodzy i wszystko okej "To na tle psychicznym"
Teraz stałem się wrakiem od 3 lat sobie "wegetuję" oczywiście są okresy lepsze, gorsze aczkolwiek zawsze wracam do tego stanu.
Wegetuję napisałem w cudzysłowiu bo to nie tak, że z tym nie walcze i postawiłem na sobie krzyżyk (aczkolwiek teraz mam takie myśli)
Wybaczccie, że tak chaotycznie ale jak zaznaczyłem na początku nie czuje się najlepiej, czeka mnie kolejna bezsenna noc.
Napisałem to w wielkim skrócie, nie chcę tu całego życia opowiadać.
Tak na koniec jeśli wylecze się z nerwicy to mój układ nerwowy też się odbuduję, przestanie szarpać mi mięśniami i "delira 24/7" też minie?
Pozdrawiam i zdrówka życzę
