Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Witajcie Kochani derealizacja depersonalizacja

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
ODPOWIEDZ
sonia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 1 sierpnia 2013, o 00:14

1 sierpnia 2013, o 03:23

Od kilku miesięcy przeglądam to forum . Dzięki wam wiem co mi jest. A zaczęło się tak; Zimą tego roku dowiedziałam się że wkrótce stracę pracę, a że jestem trochę nieśmiała i boję się wszelkich zmian w życiu trochę się zestresowałam. Natrafiłam na artykuł o medytacji że jest taka dobra i wycisza emocje . Zaczęłam medytować i to był największy błąd jaki zrobiłam. Wystarczyło 6 czy 7 razy po kilkanaście minut i TO SIĘ STAŁO .Długo nie wiedziałam co mi jest. Czułam się dziwnie jakbym nie była sobą ,oczywiście od tej pory przestałam medytować .Utraciłam uczucia do bliskich wszyscy i wszystko wydaje mi się obce ,rodzice jakby obcy mąż jakby obcy. Straciłam poczucie czasu,mam wrażenie bycia ciągle jakby pijaną , otumanioną mam zamazany wzrok i szum w uszach ,jak idę to się zawracam,zero pamięci ,zero koncentracji,jestem jakaś nieobecna.UCZUCIE SNU NA JAWIE. To jakiś koszmar jest wydaje mi się że to sen że to się nie dzieje naprawdę .Czy to derealizacja? Jestem przykładem na to czym jest tak szeroko rozreklamowana medytacja do czego prowadzi jak rujnuje zdrowie .Gdybym mogła cofnąc czas ,nigdy bym tego nie zrobiła . Poza tym nie piję nie palę nigdy nie brałam Żadnych środków odurzających ,jestem przeciwnikiem używek , a okazało się że medytacja jest gorsza niż narkotyki ,to jakby skok z mostu na główke do płytkiej wody ,zmarnowałam sobie przez to zdrowie a nigdy na nic nie chorowałam. Przedtem byłam wesoła i towarzyska energiczna a teraz to bym tylko w łóżku leżała .poza tym mam wspaniałego męża i fajną córkę , co ja im zrobiłam jestem taka otępiała do niczego się w tym stanie nie nadaję .Jak ja znajdę teraz pracę . OSTRZEGAM wszystkich przed wchodzeniem w inne stany świadomości tzw medytacje to jest rujnujące . Miało mnie to tylko wyciszyć i zrelaksować a co z tego mam .zostało mi wrażenie że jestem nie z tego świata czasem tracę kontakt z rzeczywistością . Czy mi to przejdzie ? Boję się bo to nie od lęku tak jak u was i nie od środków odurzających mi się to stało. Jestem załamana. Tylko to forum podtrzymuje mnie na duchu bo nikt kto tego nie przeżył to nie zrozumie tego stanu choćbym nie wiem jak tłumaczyła co mi jest . Wstyd mi nawet o tym pisać bo zachciało mi się jakichś idiotyzmów na sobie stosować , eksperymentować z własnym mózgiem JESTEM NAIWNA I TYLE .WYZDROWIEJECIE WSZYSCY ,a ja niewiem i boję się coraz bardziej.
Divin
Administrator
Posty: 1889
Rejestracja: 11 maja 2013, o 02:54

1 sierpnia 2013, o 04:11

Witaj Sonia,

Cóż szczerze zszokowałaś mnie tym postem,ja stosuję medytację od jakichś 4 miesięcy właśnie po to by uspokoić swój umysł. Również byłem na hipnozie ze wględu na derealizację/depersonalizację. Z całym szcunkiem ale nie podtrzymuje Twojego argumentu przeciwko medytacji. Jesteś pewna że to przez nią? Nie miałaś jakichś stresów w przeszłości lub jakiegoś lęku w niedalekiej przeszłości? Na tym forum o stanie DD znajdziesz wiele więc nie będę się tutaj rozpisywał. Jednak co do samej medytacji to się nie zgadzam, mnie ona bardzo dużo pomogła i pomaga właśnie ze stanem DD. Dzięki hipnozie pozbyłem się myśli samobójczych i nabrałem więcej życia bo gdy byłem na hipnozie miałem depresję. Także z całym szacunkiem ale nie uważam że masz DD od medytacji. Przybliż bliżej jakim cudem od medytacji dostałaś odrealnienia i jak medytowałaś bo może coś źle zrobiłaś i dlatego. Sama medytacja to wyciszanie z użyciem wizualizacji, niedługo o tym napiszę artykuł bo widzę że sporo kontrowersji jest z tym tematem. A co do samego radzenia sobie z DD i zrozumienia tego mechanizmu to na dniach pojawi się Kompendium wiedzy o DD uzytkownika 'Derealizacja' także tam wszystkieo się dowiesz i może ja również coś nowego tam wyczytam.

Pozdrawiam i życzę szybkiego urealnienia się :)
'Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą'
'Lepiej jest umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.'
'Puk puk, strach puka do drzwi, otwiera mu odwaga a tam nikogo nie ma.'
Jest dobrze, dobrze. Jest źle, też dobrze
'Odwaga to nie brak strachu, to działanie pomimo strachu'
Ty nie jesteś zaburzeniem, a zaburzenie nie jest Tobą
Odburzony
Konsultacja Skype
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

1 sierpnia 2013, o 04:27

To wszystko jeśli chodzi o medytację jest mozliwe ale nie w tym rzecz aby teraz medytacji zacząć się bać, temat derealizacja-depersonalizacja-pytania-i ... tml#p19510 pytanie 9.
Jesli chodzi o medytację, jej głebsze stany moga powodowac odczucia derealizacji i depersonalizacji i sa bardzo czeste u osób, którzy to praktykują ale nie kazdy się jej boi, niektórzy traktują to jako całkowity relaks, nie zauwazają jej nawet, to jest tak samo jak w przypadku dd po maryśce, niektórzy się nie wystraszą inni tak i dostaną lęku przez to.
tak samo jest z medytacją, stosowanie jej może spowodowac odczucia derealizacji i depersonalizacji ale człowiek, który się tego wystraszy, dostanie leku i dd będzie sie przedłużać, sonia przeczytaj sobie cały temat jaki, który ci podałem, wszystko zalezy od twojego podejścia do tego stanu, nie muszisz go dalej nakręcać.
Nie bój się a to szybko minie.
Medytacja naprawde nie jest rujnująca bo dd to nie jest zrujnowane życie pod warunkiem, ze nie wpadniemy w błedne koło lękowe.
Więc tak przejdzie ale nie nakręcaj tego stanu i swojego strachu.
Znam z internetu kilkanaście osób, które dostały dd po medytacji bo się wystraszyły tych odczuć i znam drugie kilka, którzy medytują i mają takie stany ale o dziwo nie dostają lęku, bo nie wzruszają ich te objawy, traktują to jako coś normalnego i lęku nie dostają a przez to i dd znika, bo to zawsze znika jak nie dajemy temu uwagi.
Temat przenosze do działu z dd.

Dodam, ze nie każdy kto medytuje musi odczuwać derealizację badz depersonalizację ale faktem jest, ze można mieć te odczucia i niekoniecznie musi być obecny lek, lek przychodzi wtedy gdy ktoś te odczucia źle zinterpretuje.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
sonia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 1 sierpnia 2013, o 00:14

1 sierpnia 2013, o 21:57

Dziękuję za przeczytanie mojego posta. Divin ja na 100 procent mam to od medytacji,wcześniej nigdy tego nie miałam a stresy mam tak jak każdy raz większe raz mniejsze ,chociaż teraz szukam pracy i stres się zwiększył ,dawniej jednak miałam gorsze problemy ,wystarczyło sie wypłakac napięcie mijało i radziłam sobie jakoś ze wszystkim, nie miałam pojęcia wtedy , że jest coś takiego jak DD. Jeśli chodzi o medytację którą stosowałam to polegała ona na wyciszeniu się skupieniu na oddechu,pozbyciu się wszystkich myśli i wchodzeniu w odmienny stan świadomości , uaktywniają się wtedy inne fale mózgowe niż w normalnym stanie zwykłej świadomości.To taki rodzaj transu wchodzenia w ciszę i spokój.Nie myślałam wtedy że to dla mnie coś złego. Divin zwyczajny relaks i wizualizacja to nie było to ja weszłam w coś głębiej.Nie chciałam Cię przestraszyć , byc może Tobie to pomaga chociaż może Ty nie wyłączasz świadomości tak jak ja to zrobiłam ,może zrobiłam coś nie tak jak trzeba,po pierwszych medytacjach wracałam do normalnej świadomości i nic mi nie było,niestety po ok 6-7 zorientowałam się że coś jest ze mną nie tak w dzień kręciło mi się w głowie po woli zauważałam coraz to nowsze objawy odrealnienia nie znałam jeszcze terminu derealizacja.Myślałam że uszkodziłam sobie mózg,przyznam , że ja jednak też odczuwam jakiś lęk ,strach ale przed samym DD i tymi dziwnymi objawami,faktycznie lęk u mnie tez uaktywnił się ale dopiero po fakcie i nie jest on uciążliwy. Widocznie często lęk i DD idą w parze.Wiem że wiele ludzi medytuje latami i powracają do normalnej świadomości a u mnie coś się zatrzymało , zablokowało ,może jestem zbyt wrażliwa, zaszkodziło mi.Dopiero po jakimś miesiącu szukałam w internecie objawów jak moje i natrafiłam na artykuł o DD Victora ,to był strzał w 10 kę ,,spadł mi trochę kamień z serca ,trochę się uspokoiłam .PRZEZ MIESIĄC PODEJRZEWAŁAM USZKODZENIE MÓZGU ALBO ŻE FIKSUJĘ.Divin życze wszystkiego najlepszego ,wierzę że twoje problemy znikną na pewno .Dzięki ogromne Victor za miłe słowa otuchy zawsze takie ciepłe dla każdego, przeczytałam mnóstwo Twoich postów. Cieszę się że mogłam się wygadać i ktoś to rozumie. Życzę samych radosnych chwil w życiu.
Divin
Administrator
Posty: 1889
Rejestracja: 11 maja 2013, o 02:54

1 sierpnia 2013, o 22:40

Sonia, dzięki za wyjaśnienia, właśnie wydawało mi się to dziwne ale znowu popełniam błąd bo patrzę ze swojej mapy myśli (własnej perspektywy). Piszesz że zmieniłaś swój stan świadomości podczas medytacji. Widzisz, myślę że poszłaś za głęboko lub w innym kierunku niż ja. Nie jestem żadnym specem od medytacji żeby nie było że się mądrze czy coś ale praktykuję już 4 miesiące i moim celem medytacyjnym jest wyłączenie świadomości, po to by odpoczęła. Nie chce jej zamieniać dlatego tak głęboko nie wchodzę lub wogóle nie idę w tym kierunku. Dowiedziałem się ostatnio że to co Ty robiłaś to prawdopodobnie OOBE (Out of body experience). Nigdy tego nie praktykowałem ale słyszałem że jest coś takego i tam właśnie chodzi o zmianę świadomości lub wręcz wyjście z ciała jako dusza. Dokładnie takie uczucie jakie jest przy Depersonalizacji którą głównie miewam w DD. Także zwracam honor :) Dzięki i również życzę samych radosnych chwil w życu oraz szybkiego powrotu do normalności. :)
'Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą'
'Lepiej jest umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.'
'Puk puk, strach puka do drzwi, otwiera mu odwaga a tam nikogo nie ma.'
Jest dobrze, dobrze. Jest źle, też dobrze
'Odwaga to nie brak strachu, to działanie pomimo strachu'
Ty nie jesteś zaburzeniem, a zaburzenie nie jest Tobą
Odburzony
Konsultacja Skype
sonia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 1 sierpnia 2013, o 00:14

2 sierpnia 2013, o 00:40

Teraz już rozumiesz dlaczego przestrzegam innych przed manipulacja świadomością ,bo przez przypadek przez głupi przypadek ,ze zwykłej nieznajomości tematu można zbłądzić tak jak ja . Ja nie chciałam robić żadnego oobe tylko mieć relaks ,chciałam medytowac bezpiecznie zwyczajnie tak jak piszą w podręcznikach , ze się po tym człowiek odstresowywuje itd do dzis nie wiem co zrobiłam nie tak .Nie miałam odczucia wychodzenia z ciała albo patrzenia na siebie z boku ani w trakcie medytacji ani teraz ., byłam tylko w jakiejś dziwnej ciszy to wszystko.Oprócz derealizacji mam też pewne objawy depersonalizacji np czasem znieczulenie nóg ,trudności z odnajdywaniem sie w czasie i przestrzeni, obcość swojego głosu ale nigdy nie miałam oderwania się od ciała nie rozumiem właśnie tego jak można być sobą i widziec się z boku. No cóż ,pragnę tylko wymazac to wszystko z pamięci ,zero eksperymentów i wyzdrowiec z tego . Pamiętam dokładnie dzien kiedy zaczęłam medytować zanim to zrobiłam czułam się szczęśliwa ,snieg topniał na dworze , myślałam wtedy że wkrótce bedzie wiosna uwielbiam prace w ogródku uwielbiam kośic trawę i czuć jej zapach po skoszeniu,uwielbiam wracać zmęczona do domu po pracy i dac się pochłonąć domowym obowiązkom ,uwielbiam zimę , uwielbiam też lato, jest ktoś kto mnie kocha, życie jest piękne ,takie były moje myśli ,a dziś gdy kosiłam trawę nie czułam jej zapachu bo węch tez mi siadł o połowę ,nie mogę przyprawić zupy , mam obniżony smak , a przedtem delektowałam się smakiem .
Mój mąż wraca niedługo do domu po kilku tygodniach pracy w innym mieście a ja nie czuje czy minął tydzień czy kilka dni ,co się stało z tęsknotą ,ja znowu chce czuć intensywne emocje jak dawniej .w tym stanie jakoś wszystko jest mi obojętne .MOŻE PRZEJDZIE
Divin
Administrator
Posty: 1889
Rejestracja: 11 maja 2013, o 02:54

2 sierpnia 2013, o 01:35

To prawda, w tym stanie emocje są płytkie, widzisz ja nawet nie wiem czy kocham swoją mamę a dawniej było to dla mnie oczywiste. To co ostatnio zrobiłem to przestałem nad tym dumać. Nie analizuje tego że praktycznie nie wiem co czuję, po prostu robię swoje, przede mną kolejny rok studiów i 2 poprawki ze statystyk z psychologii (niecierpię matmy :D ). Na tym się teraz skupiam a fakt że mam te dziwne odczucia DD zaakceptowałem i żyję dalej. Bo co mi pozostało? Użalałem się nad soba wystarczająco długo, nic to nie dało a tylko pogarszało sprawę. Staram się teraz odwracać uwagę od samego siebie i koncetrować się na innych. Na tym że jestem potrzebny moim bliskim, znajomym, że znam swoją wartość wbrew temu co mi mój umysł podpowiada i wiem że wszyscy z tego wyjdziemy, to tylko kwestia czasu. :)
'Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą'
'Lepiej jest umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.'
'Puk puk, strach puka do drzwi, otwiera mu odwaga a tam nikogo nie ma.'
Jest dobrze, dobrze. Jest źle, też dobrze
'Odwaga to nie brak strachu, to działanie pomimo strachu'
Ty nie jesteś zaburzeniem, a zaburzenie nie jest Tobą
Odburzony
Konsultacja Skype
Awatar użytkownika
kearav
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 109
Rejestracja: 9 października 2012, o 18:52

26 sierpnia 2013, o 19:37

a co sądzicie o medytacji jako walce z lękiem i jednoczesnie sposobie na pozbycie się DD ??? ja od kilku dni próbuję medytować, i to bardzo mnie uspokaja wycisza i szczerze ?? pomaga! :)
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

26 sierpnia 2013, o 19:54

Sądzę, że to genialny sposób na rozładowanie napięcia, do tego może być genialnym sposobem na zanik derealizacji bo uczymy się wpływu na myśli.
Ostatnio jakoś źle mi wychodzi medytacja, bo brakuje mi zacisznego miejsca ale chętnie bym do tego wrócił, bo naprawdę medytacja do której podchodzi się na luzie, 10 - 20 minut i relaksuje, oczywiście pod warunkiem, ze nie panikujemy podczas tego, bowiem jeśli ktoś ma ten stały niepokój i jest jak ja to mówię w stanie awaryjnym, to próby medytacji czesto konczą się nasileniem lęku. Bowiem medytacja wymaga relaksacji i siedzenia w jednym miejscu i pewnego rodzaju skupienia.
Dla osób z aktywnym lękiem od razu źle się to kojarzy i zaczyna się panika, jak przesiedzisz ta panikę i rzucisz wtedy kontrolę zdrowiejesz.
Polecam książke Opanować Lęk Brownyn Fox.
Autorka wyzdrowiała głównie własnie dzięki porzuceniu kontroli podczas medytacji, innymi słowy nie poddała się panice. I zresztą pisze tam trochę o samej medytacji jako sposobie na rozładowanie stresu i napięcia.

Divin do dzieła :D
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Divin
Administrator
Posty: 1889
Rejestracja: 11 maja 2013, o 02:54

27 sierpnia 2013, o 14:17

Uroczyście oświadczam że post o medytacji pojawi się w przyszłym tygodniu. W tym mam poprawkowe egzaminy na których głównie się skupiam. :D

Także stay tuned! ;)
'Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą'
'Lepiej jest umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.'
'Puk puk, strach puka do drzwi, otwiera mu odwaga a tam nikogo nie ma.'
Jest dobrze, dobrze. Jest źle, też dobrze
'Odwaga to nie brak strachu, to działanie pomimo strachu'
Ty nie jesteś zaburzeniem, a zaburzenie nie jest Tobą
Odburzony
Konsultacja Skype
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

27 sierpnia 2013, o 17:16

No skoro już musisz pisać te egzaminy, to już poczekamy...
:D
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
kearav
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 109
Rejestracja: 9 października 2012, o 18:52

31 sierpnia 2013, o 15:26

Pozwoliłem sobie skopiować artykuł człowieka który wiele przeszdłm między innymi nerwice lękową, derealizację, a udało mu się jej pozbyć dzięki MEDYTACJI! :)

"
I.
Odkąd pamiętam, podczas medytacji zdarzało mi się odczuwać niepokój. Nie częściej, niż inne emocje. Potem, po depresji przyszły ataki paniki, derealizacja. Pierwsze epizody kojarzę głównie z chemią umysłu - piłem sporo alkoholu po ssri, czasem wystarczyło trochę trawy. Wtedy była to dla mnie dość łagodna sprawa, miałem ataki paniki może raz na tydzień, potem parę godzin czułem, że wszystko jest dziwne i nierealne, głównie gdy mnie stres dopadał. Nie było z tego dużego halo i wystarczyło, że zmieniłem lifestyle na bardziej zdrowy i mi praktycznie przeszło. Rok później pojechałem na mój pierwszy kurs Vipassany. Nie byłem wtedy szczególnie wprawiony w medytacji, poza tym przyjechałem tam w wakacje, zmęczony, na kacu i miało to wpływ na moją koncentrację przez cały kurs. Jeżeli nie wiesz, czym są kursy Vipassany, możesz o tym poczytać tutaj: http://dhamma.org lub najpewniej gdzieś na tej stronie. Trzeciego dnia w nocy pierwszy atak paniki, czwartego następny, również w nocy, piątego stamtąd wyjechałem, nie wytrzymałem. Wtedy jeszcze kojarzyłem zjawisko d/d z chemią i ciężko mi było zaakceptować, że jest to proces mentalny i mogę go wywołać samymi emocjami. Opuściłem obóz, lęk całkowicie zniknął, zaświeciło słońce, jak zwykle po kursie Vipassany, nawet nie ukończonym, czułem się jak nowo narodzony.

Potem przeżyłem sporo koszmarów, nierzadko z własnej głupoty (używki), jednak to o czym tutaj chciałem napisać, to okres, w którym derealizacja i lęk praktycznie mnie nie opuszczały. Wcześniej bardzo bałem się medytować z "niezdrową" głową. Wydawało mi się, że jak tylko się na chwilę zatrzymam i spojrzę na to, co mam w głowie, od razu zwariuję. Byłem okrutnie zmęczony tymi wszystkimi myślami, czułem się w sytuacji bez wyjścia. Wtedy pierwszy raz usiadłem na poduszce podczas ataku paniki i mimo wszystkiego, co czułem, obserwowałem. Tak się skończył mój najdłuższy ciąg derealizacji, wtedy mnie puściło i przez moment nawet mi się wydawało, że mam to z głowy na zawsze, ale jeszcze trochę musiałem przejść. ;) Doświadczałem jeszcze dość wiele d/d, ale już bez ciągów.

W końcu mój ostatni obóz Vipassany. Na tym już naprawdę wiedziałem, o co chodzi w medytacji, zająłem się praktyką. Na kursie istnieje pewnego stopnia sensoryczna deprywacja (zero telewizji, książek, telefonów, rozmów). W tym sfabrykowanym środowisku względnie łatwo jest skupić się na swojej osobie i penetrować kolejne warstwy świadomości. Przed kursem nie miałem żadnego ataku paniki przynajmniej parę miesięcy, depresja była jeszcze bardziej odległym wspomnieniem. Naprawdę myślałem, że pożegnałem oba te zjawiska. W drugi dzień kursu dogrzebałem się do lęku, przeżyłem na poduszce silny atak paniki, co poważnie mi zmęczyło organizm. Chciałem rezygnować, miałem myśli, że tracę umysł, jednak zostałem. I to wszystko się działo po tym jak już dawno mentalnie zażegnałem temat derealizacji. Trzeci dzień to więcej lęku, czułem derealizację prawie cały dzień. Wieczorem tego dnia mój umysł nieco odpuścił. Mogłem się przespać. ;) Czwarty dzień więcej lęku. Pamiętam, że wracały do mnie wszystkie nieprzyjemne historie i uczucia związane z lękiem, wszystkie używki, strach, że zwariuję, że serce nie wyrobi. ;) I to było straszne. Nie bardziej, niż niektóre ataki paniki wcześniej (zwłaszcza w szpitalu), ale czułem, że jestem krok od katastrofy. Jeden moment na poduszce bardzo dobrze pamiętam - czułem swoje szaleństwo, miałem wrażenie, że jak nie przestanę za chwilę obserwować, to nie odzyskam nigdy rozumu, to było bardzo straszne. Oczywiście to przesiedziałem, bo inaczej bym nie pisał o tym tutaj mędrkując się, ;D tylko dalej miałbym problem z lękiem. W którymś momencie wtedy przestałem się bać braku kontroli, szaleństwa. Piąty dzień przyszło w międzyczasie uczucie beznadziei i zagubienia, nagle zostałem zaskoczony nawrotem depresji. Kolejne dni, jakkolwiek ciężkie, były mniej męczące. Miewałem już przebłyski światła. Zdarzało się, że po dwóch godzinach medytacji wstawałem z poduchy, puszczały mnie wszystkie nieprzyjemne emocje, łzy mi leciały strumieniami. Chciało mi się śmiać, jakbym się czegoś naćpał. Wszystko, co robiłem, smakowało jakbym nie robił tego nigdy wcześniej. Czułem się bardzo, bardzo lekko, najlżej od lat i właśnie to uczucie było tak niezwykłe. Dodam, że nie jestem skłonny do tanich wzruszeń, amerykańskie dramaty mnie raczej żenują.

Od czasu ostatniego obozu nie doświadczyłem derealizacji, ani ataków paniki, jakkolwiek przeżyłem chyba już wszystkie możliwe sytuacje, które wcześniej wywoływały te uczucia.

II.
Medytując, nie zobaczysz czegoś, czego w Tobie nie ma. Zobaczysz natomiast wiele rzeczy, które już wcześniej widziałeś, a które odsunąłęś i których nie masz najmniejszej ochoty oglądać. (o ile Twoje zaburzenia są wywołane Twoimi doświadczeniami, a nie zaburzoną chemią ). Jeżeli nie chciałeś ich oglądać w takim stopniu, że to pojawiły się zaburzenia lękowe, to najpewniej przy obserwowaniu ich lęk się znowu pojawi. Uważam, że przez pewne rzeczy trzeba się po prostu przebić - na psychoterapii odbywa to się w podobny sposób - psychoterapeuta wyciąga brudy z podświadomości na wierzch, tam, gdzie można się z nimi rozprawić.

Także Twoim podstawowym problemem z medytacją może być to, że nie lubisz się koncentrować, może nie lubisz być sam, generalnie nie lubisz robić niczego, co Ciebie zostawia sam na sam z Twoim zwichrowanym umysłem. Kurs Vipassany byłby dla Ciebie strasznym miejscem. ;) Dla mnie każdy jeden był, ale nie mogę powiedzieć, bym żałował, bardzo się cieszę, że jeździłem. Kursy większość ludzi bardzo przeżywa emocjonalnie - ciało jest natomiast mocno związane z umysłem. Dlatego też gdzieś pod ręką zawsze jest lekarz, bo tam na pewno są jakieś wypadki.

Natomiast myślę, że stopniowe poszerzanie swojej świadomości, na sposoby mniej radykalne jest w stanie pomóc każdemu. Dotleniony umysł, proste ćwiczenia relaksacyjne (liczenie od 1 do 10) też poszerza świadomość. Wolałbym się zbyt nie przywiązywać do terminu 'medytacji', tym bardziej, że w którymś momencie ciężko rozgraniczyć, gdzie ona się kończy, gdzie zaczyna. W ogólności wydaje mi się, że chodzi o odważne poszerzanie świadomości i akceptacja wszystkiego, co jest jej częścią. Słyszę cały czas, że wszyscy zwyczajnie łykają co raz więcej tabletek. Mam pewne doświadczenia z nimi i myślę, że nie da się przecenić korzyści wynikających z ich krótkookresowego działania, ale na dłuższą metę to bardzo niebezpieczna sprawa. Na swój sposób działanie wszystkich psychotropów jest odwrotne do tego, co się próbuje osiągnąć w medytacji. Psychotropy sztucznie ingerują w chemię umysłu, przez to odwracając uwagę od lęku, czy czegokolwiek, co nas trapi. Medytacja idzie w stronę przeciwną - koncentracji, świadomości. Medytując, możemy zmierzyć się z emocjami, zamiast je wypierać. Każdy sposób w różnych sytuacjach ma sens. Myślę tylko, że ludzie zbyt mało probują być samoświadomi. Myślę, że takie "szczegóły" jak codzienna dawka ruchu (dotlenienie umysłu) i proste ćwiczenia relaksacyjne (już niekoniecznie Vipassana, która często jest zbyt grubą armatą) na dłuższą metę przynoszą ogromny postęp w świadomości. Dla mnie Vipassana zdziałała cuda, nie tylko wyciągnąłem się z bagna, ale też nauczyłem się być dużo bardziej szczęśliwym niż kiedykolwiek byłem, czego życzę innym.
"
skopiowane z: http://derealizacja.blogspot.com
Awatar użytkownika
Lipton
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 437
Rejestracja: 26 maja 2014, o 23:24

30 lipca 2014, o 22:06

Wybaczcie że odgrzewam temat, ale chyba wiem co tutaj Ci się wydarzyło.

Nie wierzę za bardzo w OOBE, chociaż przez DD samemu nie ogarniam nawet tego świata za bardzo :D Natomiast wiem, że kiedyś jak próbowałem pomedytować "przed poranną kawą" to po prostu odpłynąłem. Dla niektórych doświadczenie wyjścia z ciała to to samo co sen. Tak ja wtedy właśnie zwyczajnie zacząłem przysypiać, mając jednak jeszcze trochę świadomości. Taka pierwsza faza snu. Świadomośc mi zaczęła uciekać, mózg zaczął sam sobie odtwarzać wspomnienia (tudzież był to obejrzany film z dnia poprzedniego) i też się wtedy trochę przestraszyłem.

Myślę że miałaś podobnie. Zwyczajnie zaczęłaś przysypiać, ale nie tak do końca, wskutek czego nie straciłaś w pełni świadomości, zaczęłaś twierdzić że coś się dzieje, pojawił się lęk. Potem odrealnienie i zastanawianie się czy coś się z Tobą dzieje. To prawdopodobnie stało się tak szybko, że nim cokolwiek do Ciebie dotarło, zaczęłaś się nakręcać ;-)
Najczęstszą przyczyną niepokoju jest poszukiwanie spokoju
ODPOWIEDZ