
Hej wszystkim,
Mam na imię Iwona, i trochę wiosen na koncie
Nie zdawałam sobie sprawy z tego jak mnie to niszczy, aż któregoś dnia wylądowałam w gabinecie psychiatrycznym. Skulona, wijąca się z bólu- fizycznego i psychicznego.
Dostałam leki. Jakież to było cudownych 5 lat bez bólu! Przekonana o uzdrowieniu, postanowiliśmy z lekarzem o wyjściu z SNRI, i tu zaczął się największy horror w moim życiu.. Myślałam, że oszaleje.. nie mogłam zapanować nad tym co działo się w mojej głowie.. z moim ciałem. Zespół odstawienny, który mnie dopadł , potraktowano jako powrót depresji. Wróciłam do leków, ale niestety już nie jest tak różowo. Wątroba, trzustka, głowa, mięśnie.. nic nie działa tak jak trzeba. Czuje się okropnie. Znowu boli ciało. Wali serce i przeszywają co jakiś czas niekontrolowane szarpnięcia .. zastanawiam się czy to przeżyje.
W domu dla starszych sióstr, jestem „zrytym beretem” - wspiera mnie mąż i dorosłe dzieci.
(Mam też podejrzenie tężyczki, czekam na próbę)
Suplementuje magnez, potas, selen, Cynk, alphaGPC, gotu kola i niacynę. trafiłam tu w poszukiwaniu wsparcia i edukacji - jak radzić sobie z tym wariactwem.?!
Zmęczona już jestem. Liczę jednak na powiem wiatru z waszej strony.. i podładowanie baterii