Chciałam dzisiaj posnuć małe refleksje na temat osoby psychologa/psychoterapeuty.Nie jestem osobą upoważnioną (jeszcze

) do pisania artykułów dlatego dodaję swoje przemyślenia tutaj

Zauważyłam, że wiele osób tutaj, ale i nie tylko traktuje tego specjalistę jak swojego małego "góru”.Co już poruszałam we wcześniejszym swoim poście (Paulina znowu gada o tym samym

). ale teraz chciałabym to rozwinąć.Ze swojego doświadczenia wiem, iż sama podobnie traktowałam tego typu specjalistę.Wierzyłam na początku mojego zaburzenia, iż wyciągnie ze mnie to cholerstwo jakim jest nerwica.Nie wiedziałam jak to zrobi, ale w to wierzyłam.Na szczęście i za to do dzisiaj sobie dziękuje nawet w najtrudniejszych chwilach próbowałam zachować zdrowy rozsądek, a jak ja zawodziłam pomagała mi w tym momencie rodzina.A chodzi mi tak dokładnie o zrozumienie tak naprawdę kim jest jest psycholog/terapeuta? Mi tak naprawdę trochę zajęło zrozumienie, iż to też jest człowiek.Brzmi to banalnie i bezsensowne, ale tak jest.Przytoczę tu historię, którą zna wiele już osób, które miały okazje ze mną pisać lub czytać moje posty.Kiedy byłam w fatalnym stanie czułam się dosłownie jak w najgorszej chorobie czekając na cud.To było po ostatniej wizycie u mojego 2 psychoterapeuty, który dosłownie spławił mnie słowami "Tobie nic nie jest".W stanie teraźniejszym bym podziękowała serdecznie i wyszła z uśmiechem, ale w tamtym momencie to było dla mnie jakbym się topila, a ktoś z kołem ratunkowym sobie po prostu przeszedł obok.Wtedy pierwszy raz zwątpiłam w osobę jaką jest psychoterapeuta.Oczywiście nie obyło się bez lamentu w domu i użalaniem się nad życiem.Dlatego z miną dosłownie złości i zażenowania

rodzice umówili mnie do kolejnej psychoterapeutki.Wszystko pięknie, kobieta ma wiele pozytywnych opinii w internecie ponadto udziela się na forach, daje porady.Prawie kobieta cud.I faktycznie podczas pierwszej wizyty zbudowała wokół mnie wielkie otoczenie ciepła i zaufania.Miałam wielkie poczucie zainteresowania swoim losem.Druga wizyta przebiegała niestety albo stety trochę inaczej.Poszłam tam dosłownie ze "szklanymi oczami" bo do łez doprowadzało mnie wszystko.Akurat byłam po kłótni z rodzicami.Wtedy mogę powiedzieć podwójnie poczułam od niej stan zainteresowania, który był bardzo dobry.Ale niestety kiedy zaczęła obarczać całym złem moich rodziców, zaświeciła mi się mała lampka, która dosłownie rozbłysła dopiero w domu.U niej nie mogłam tego zrobić (dokonać przemyśleń) bo wszystko działo się za szybko,a po takim czasie mogę powiedzieć, iż chciała zrobić ze mnie dosłownie męczennicę."Nie dobrzy rodzice, to ich wina, a ty cierpisz".Oczywiście typowy Kowalski (uwielbiam przykłady kowalskiego

) mógłby faktycznie przyjąć, iż aha dziecko ma łzy po kłótni z rodzicami coś faktycznie mogło się stać.Ale jednak na psią kostkę ona jest specjalistą i powinna wiedzieć, że w stanie którym byłam, mogę się rozpłakać z każdego błahego powodu. Ogólnie nie pisze tej historii po to by obwinić tę kobietę za źle wykonaną pracę, tylko po to by naświetlić myślę nie mały problem.Osoby w zaburzeniu kiedy idą do psychologa, idą często jako osoby roztrzęsione i u kresów sił ( a przynajmniej tak im się wydaje).I właśnie w tym momencie najbardziej powinniśmy być świadomi moim zdaniem.Nic tu nie mowie o nie otwieraniu się przed psychologiem bo to przecież o to chodzi (wygadać sie, opowiedzieć o problemach) ale zmierzając do sedna trzeba zrozumieć iż psycholog to też człowiek, a ty jesteś tylko jego kolejną wypłatą.I raczej będzie mu bardziej zależało,byś dłużej został, a nie szybko się wyleczył i zwiał.I tu właśnie mowie o sztuczkach psychologicznych których sama doświadczyłam, które uważam są mało profesjonalne, ale dosyć częste.
Stawianie w sytuacji bez wyjścia.-Tak się dosłownie poczułam kiedy terapeutka powiedziała, iż bez terapii nie wyjdę, a jak będę zwlekać skończę na lekach

.Przyznam, że wtedy bardzo dotknęły mnie te słowa i dosłownie błagałam rodziców o możliwość chodzenia do tej "specjalistki".Na co sie nie zgodzili i za to jestem wdzięczna.Więc tu również przestrzegam wiele osób, które planują bądź chodzą na terapie na nie danie manipulować swoją osobą.Nie chodzi mi o sugestie "powinnaś chodzi na terapie/może lepiej wziąć leki ulży ci", bo to moim zdaniem normalne.Specjalista chce Ci pomóc i ulżyć w cierpieniu i nic dziwnego, że to może po jakimś czasie zaproponować.Ale chodzi mi tu o częste nakłanianie, czasami wręcz nakazywanie pod groźbą, że bez tego i tego nie wyjdziemy z zaburzenia.Powinno to już zastanowić i dać do myślenia nad dalszą współpracą z taką osobą.
Kolejną moim zdaniem ważną sprawą jest brak neutralności terapeuty.Czego powinniśmy od niego tak naprawdę wymagać.Nawet jak pozna problem powinien próbować go rozwiązać na gruncie neutralnym i przyjaznym, a nie na zasadzie budowania muru między tobą a bliskimi, ale i nie tylko. Wiele może dodać wiem o co chodzi znam Paulina tą twoją historyjke na pamięć.
Podsumowując mój post uważam, że każdy przed wizytą u psychologa powinien zapoznać się z zasadami jakie powinien stosować terapeuta w rozmowie z nami.Po tym tak naprawdę możemy( ale i nie zawsze) poznać profesjonaliste, a nie kolejnego naciągacza.Ogólnie wazne jest być osoba świadomą swoich praw i terapeuty

I jak zawsze nie przestrzegam nikogo by nie bhodził do terapeuty bo to nonsens, jak się trafi na swoją "perłę" to taka osoba może naprawdę nam pomóc i ułatwić drogę

Tylko mowie tu o świadomości jaką powinniśmy zachować zawierając bliższą relacje z taką osobą.O lekach tak samo ,jedni potrzebują inni nie.Co złego jest w ich braniu? Nic, potrzebujesz bierzesz

Ale nie powinienes działaś w takich sytuacjach pod wpływem osób trzecich, ze ty MUSISZ.Nic nie musisz, to twoja decyzja, twoje zycie.
A tak naprawde trzeba pamiętać o jednej podstawowej zasadzie
ty jesteś swoją siłą, a terapeuta jest tylko dodatkiem o czym musimy naprawdę pamiętać, bo mi zrozumienie tego zajęło wiele czasu i zrozumienie kto jest prawdziwyn kluczem do odburzania 