Kliniczne przypadki?
Jako wieloletni fobik społeczny powiem ci, że czytając co napisałaś, iż osoby z fobią które znasz w sekundę nawiązują znajośc, to aż się zastanawiac chce czy można wówczas nazwac to fobią społeczną, gdzie kontakt z drugim człowiekiem, którego nie znamy jest równoznaczny z skokied do gniazda żmij razem z pająkami

Noc hyba, ze kontakt wirtualny to tu fobia aż tak nie przeszkadza.
Ja kiedyś wiele lat miałem dośc mocną niestety fobię i strasznie mnie ona ograniczala, mnie trudno było przejść obok obcej osoby na chodniku bo moje ruchy stawały się sztuczne a co dopiero do kogoś zagdaywać
Jak już kgooś poznałem to owszem mogłem być dusza towarzystwa, jedyne co mi wychodziło to zagadywanie do dziewczyn ale też tylko wtedy kiedy nie było wkoło obcych osób. Jak była sama albo z kimś kogo znam to było mi to na ręke
Obecnie już nie mam takich problemów z fobią społeczną, bo po prostu odkręcam już od paru lat te nawyki strachu przed tym i owamtym. Problemy w takich formach jak fobia skupiają się na ciąglym mysleniu przed zdarzeniem, jak to wyjdzie, czy się nie osmieszę, nie wygłupię, wyobrażanie sobie tego, czy inni mnie nie wyśmieją, nie skrytykują itp
I polega to na tym, że trzeba jednak w te sytuacje brnąć, i to co wyuczyliśmy się zostaje powoli odrkęcane i po czasie sytuacje, który wyzwalaja fobię zaczynają być sytuacjami bez fobii.
Ja obecnie mam totalnie gdzieś co kto sobie pomyśli, nawet jeśli sie wygłupię, wolę się wygłupić, czy zająkac niż czegoś nie zrobić, w efekcie nie jąkam się, nie wygłupiam już od dość długiego czasu. Choć jeszcze mam w sobie okresami bloki fobiczne, ciągle jednak te nawyki wieloletnie we mnie siedzą ale osobiście coraz bardziej przekonuję się, że i z tej całej fobii można wyjść.
Nigdy nie bedę wielkim mówcą w obcej grupie, choć szczerze gdybym raz, drugi, setny próbował występować przed takową grupą, to mógłbym być mówcą. Bo fobia to obawa O COŚ TAM, ze się nie uda i będzie wstyd. Jak próbujemy przekonujemy się ze nie ma wstydu a jak nawet sie wygłupimy to nie jest to kiniec swiata a lepsze to niz cofanie sie.
Co do twojego konkretnego problemu bo troche odbiegłem od niego

to wydaje mi sie ze za bardzo myslisz o tym PRZED napisaniem do kogos. Czy sie nie narzucasz, czy narzucasz a CO TO MA DO RZECZY? Chcesz do kogos napisac wirtualnie? Robisz to, zagadujesz krotko chocby, jak ktos odpisze to znaczy ze ma ochote rozmawiac, nie mysl o tym kims tylko o sobie, masz ochote napisac? PISZ.
Wal to czy sie komus to spodoba czy nie, jesli ta osoba nie ma tyle odwagi aby napisac, przepraszam ale nie jestem zainteresowany rozmowa, to jej problem nie twoj
Mysle ze to moglby ci pomoc ale wymaga to pewnej praktyki aby wycwiczyc sobie takie "olewanie". Natomiast jak ktos napisze, sorki nie rozmawiam, przyjac to powiedziec sroki, narazka i heja mistrzu

Pisz do nastepnej osoby
