
Problem jest dosyć skomplikowany, ale w skrócie może napiszę, że dotyczy magicznego myslenia: przypisania złych wydarzeń to liczb. Właśnie wczoraj już miałem zignorować kolejne natręctwo, ale przed spaniem, przeglądając telefon, pojawiła się myśl "że wolę śmierć mamy od swojej". Stwierdziłem, że wiem, że liczby nie mają znaczenia, no ale muszę udowodnić swojemu mózgowi, że nie chcę tego. Wykonałem więc kilka rytuałów tak, aby wybrać najgorsze co może dla mnie być: takie natręctwo, że za 21 lat umrę i będę cierpiał w nieskończoność np. budząc się w trumnie przez wieczność. Uważam, że to najgorsze co mój mózg umie wymyślić. Chciałem sb udowodnić, że kocham swoją mamę i wolę to niż jej śmierć. Oczywiście nie wszystko tak się skończyło, pojawiła się tam myśl o liczbie śmierci mamy i tak dalej i teraz już wiadomo moja pamięć zawodzi dokładnie, ale nerwica mi próbuje powiedzieć, że to wybrałem właśnie jednak śmierć mamy i cierpienie w nieskończoność (bo gdzieś tam się 4 pojawiła).
Nie mogę odpocząć, boję się dziś zasypiać, kocham swoją mamę i nigdy bym nie wybrał nic złego dla niej, ale nerwica mi mówi, że jednak tak zrobiłem, że była tam gdzieś 4 i wiedziałem o tym i na pewno podświadomie wolę zeby moja mama cierpiała niż ja. Nie chcę oczywiście, żeby ona cierpiania po śmierci, ani ja, ale mysli i tak się pojawiają, że jestem złym człowiekiem.
Straszne to natręctwo nie wiem jak mam sb z tym poradzić
