Witam jestem tu nowy chciałem się podzielić moją historią i spytać Was czy da się z tego wyjść?Mam wrażenie, że tylko reset mózgu pomógłby.
Odkąd pamiętam zawsze byłem zestresowanym gościem. Zawsze stres przeżywałem w szkole, na studiach i obecnie w pracy. Potrafiłem sobie z nim jakoś radzić tłumaczyć sobie itp. Dawałem radę. Niestety od około 1,5 roku męczy mnie "coś" co nie daje normalnie żyć, przeszkadza i codziennie o "tym" myślę i nawiązuje kiedy on się pojawi czy mi coś zrobi. Domyślacie się, że chodzi o lęk. Pierwsze symptomy pojawiały się około 2 lat temu, ale olewałem je i żyłem dalej. Pierwszy raz na drodze expresowej dwupasmowej jadąc nad morze poczułem strzał taki przez głowę, jechałem ponad 160-170 km/h, lekka panika i zjechanie na postój i dalej było ok łącznie z powrotem (był cięższe warunki atmosferyczne padało więc wolniej jechałem i musiałem się skupić). Po 2 miesiącach pojechałem w góry (sierpień 2012) cały czas leci autostrada, ciężkie warunki deszcz i też ok. Powrót to była masakra zaczęło mnie paraliżować, glut, strzał w głowę i ten szum klimy i auta mnie dobijał i wlokłem się 90-100. Moja narzeczona nie chciała mnie podmienić, a ja udawałem, że jest ok. Wróciłem wycieńczony. Zapomniałem o tym zwaliłem to na gorszy dzień. Jednocześnie ruszyły przygotowania do mojego ślubu który miał się odbyć w kwietniu 2013 r., zachorowała moja mama, siostra cioteczna i dwa razy nie groźnie miałem kolizje swoim kochanym autem na którym się pieściłem i bardzo przeżywałem, że będzie musiało iść do warsztatu(wiem, że to błahe). 22 września 2012 pojechałem na szkolenie 3 dniowe i tam się zaczął mój 1 dramat. Trochę się czułem spięty na tym szkoleniu. Ludzi już znałem z poprzednich szkoleń. Przy obiedzie siedział z nami taki kierownik "szycha", byłem tak spięty, że ledwo jadłem, zacząłem się bać, że się zakrztusze, uczucie spięcia paniki no i się zaczeło przy każdym posilku myśl nawracała i tak w kółko, zacząlem chodzić taki apatyczny po tym, zdołowany. Powrót ze szkolenia dramat, ja prowadziłem czułem blokade, usta zaciśniete i nerw ale jechałem. Jakoś dojechałem. Ciągnął mi się ten lęk jakiś czas z tym jedzeniem, wracałem do niego i czasami wracam, ale pokonałem. Autostrady i drogi dwupasmowe trochę pokonałem bo i 200 km/h pojechałem, ale dłuższe dystanse mam wrażenie, że nie dla mnie. Jak sam jezdziłbym to w ogóle masakra. Jak z kimś to jeszcze raźniej, ale tylko na krótkich dystansach. Podniosłem się jakoś, zacząłem chodzić do psychologa. Załamki były w międzyczasie robiły mi się usta zaciśnięte i byłem taki bez życia. Jak jeździłem rozwozić zaproszenia ślubne do ludzi to czułem spięcie, skrępowanie i chciałem stamtąd szybko uciekać. W lutym 2013 lęki nasiliły się, czułem się osłabiony, bez życia, przyszedł problem z ciśnieniem, pomiar wykazał 170/100, zacząłem kontrolować ciśnienie, bałem się, że dostane zawału, każdy pomiar to stres był. Dostałem hydroksyzyne w syropie. Wziąłem L-4 na 1,5 tygodnia, żeby dojść do siebie. Odbudowałem się i do ślubu dałem radę. Pomogła mi przyszła żona, znajomi. W miedzy czasie mama wyzdrowiała i siostra cioteczna też. Myślałem, że po ślubie lęki znikną. Tylko się wyciszyły, ale dalej siedziały w głowie. Ciśnienie dalej mierzyłem i się nakrecałem. Zmieniłem tryb życia schudłem przy wzroscie 180 ważyłem 80 (schudłem 8 kg), regularne bieganie i rower. Miałem zawsze problem z wagą tyłem chudłem i tak na zmianę. Wyniki wszystkie wymarzone. Poszedłem do kardiologa. Na pomiarze 160/100. Dostałem holtera EKG, Ciśnieniowego i Wysiłkowe. Echo serca ok. Na Holterze EKG średnia 53 i arytmia serce zwalnia i przyspiesza. Holter ciśnieniowy dzień 132/79, noc 106/68, całość dało średnią 130/79 i pani kazała mi tabletki na ciśnienie brać, nie wziąłem, nie mierze już ciśnienia i mam spokój. Wysiłkowe badania wyszły super. Zauważłem, że lęki nasilały mi się na kacu. Nowy rok się zaczął i nowy lęk chyba najgorszy. Zawsze miałem lęk wysokości i przestrzeni ale dawałem zawsze radę (wchodziłem na latarnię, latałem samolotem, byłem na 45 piętrze w drapaczu w Wawie), obecnie mam problem, żeby wejść do wieżowca na 6 piętro. Już na schodach oblewa mnie pot, zatyka w klatce i zaczynam się trząść. Na balkonie u siebie na 2 piętrze nie wypije kawy, bo mnie zatyka i paraliżuje. Zauważyłem, że miasto mnie przytłacza, wysokie budynki, nawet bloki 4 piętrowe. Ostatnio miałem problem w domku u znajomego, żeby zejść na dół z 1 piętra, bo schody mi nie odpowiadały, przyszła blokada i strach. Jakoś zszedłem. Do pracy idąc przez osiedle (pracuje 5 minut od domu) też mnie zatyka, blokuje, jakoś tam ide ale w głowie takie blokady, że zaraz upadne. Mam tak jak idę sam. Wole czasem przebiec ten odcinek, żeby lęk nie przyszedł. W międzyczasie zginął mój dobry znajomy w strasznym wypadku, no i moja żona zaszła w ciąże. Dopadł mnie kolejny kryzys. Tak się stresowałem jej pierwszym badaniem masakra gorzej jak ona.
Ostatnio również muszę usiąść w kościele, bo przy dłuższym staniu mój kręgosłup robi się napięty, a moje nogi zaczynają sie trząść, musze usiąść i wstać i jest ok.
Doszło do tego, że czasami boję się, że upadne itp., a jeżdze na rowerze 20-30 km regularnie i biegam 5-10 km. Na rowerze czasami ryzykuje i nic, a tu takie pierdoły i lęk.
Obecnie chodzę na psychoterapię i biorę Sedatif PC i Tonisol.
Nie chcę wchodzić w psychotropy, bo może tak dam radę, ale czasami już mi brak sił.
Może to być wszystko nieskładne, ale chciałem podzielić się z kimś kto ma podobne problemy.
co robić?
Pozdrawiam
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Zaburzenia lękowe, nerwica - jak sobie poradzić???
-
- Administrator
- Posty: 6548
- Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54
Lek, i jeszcze raz lęk, w sumie to polecam ci tematy z tego działu bo ogólnie to musiałbym napisacio tutaj jeszcze raz
vademecum-leku-nerwic.html a także tematy tutaj, psychologiczne-techniki.html
To wszystko o kupy złączone daje efekty, jak stosowac zaczynamy dystans do świata, opinii i swoich stresów, bo niewątpliwie kwestią twoich objawów i lęk jest podatność na stresy.
webinar-odnosnie-dystansu-t3569.html Dystans jest bardzo użyteczny w życiu i warto go uczyć sie, samo ryzykowanie wobec twoich objawów i lęków, da ci automatycznie zmiane twojego podejścia do stresu.
Bo przełamując swoje lęki oraz ryzykując w obliczu objawów i lekowych myśli, trenujemy siebie automatycznie tak naprawdę.
Jak nie zaczniesz pracowac nad tym to zawsze będziesz się tak stresował, a objawy to wynik zmęczenia umysłu wiecznym stresowaniem się i ucieczka w objawy nerwicowe.
Czy da się wyjśc? Da się.
Najpierw ryzukowanie wobec lęków i myśli, przełamywanie lęku wynikającego z objawów, akceptowacja swoich stanów, aby one nie powodowały ci w głowie tematu zastepczego. Oraz ingerencja w życie pomimo objawów i nie zapominanie, że życie realne liczy się najbardziej a nie życie objawami zmęczonego umysłu, czyli nerwicy.
Oraz praca nad stresem, na psychoterapii proś aby pani psycholog uczyła się dystansowac sie od emocji przy stresie.

To wszystko o kupy złączone daje efekty, jak stosowac zaczynamy dystans do świata, opinii i swoich stresów, bo niewątpliwie kwestią twoich objawów i lęk jest podatność na stresy.
webinar-odnosnie-dystansu-t3569.html Dystans jest bardzo użyteczny w życiu i warto go uczyć sie, samo ryzykowanie wobec twoich objawów i lęków, da ci automatycznie zmiane twojego podejścia do stresu.
Bo przełamując swoje lęki oraz ryzykując w obliczu objawów i lekowych myśli, trenujemy siebie automatycznie tak naprawdę.
Jak nie zaczniesz pracowac nad tym to zawsze będziesz się tak stresował, a objawy to wynik zmęczenia umysłu wiecznym stresowaniem się i ucieczka w objawy nerwicowe.
Czy da się wyjśc? Da się.
Najpierw ryzukowanie wobec lęków i myśli, przełamywanie lęku wynikającego z objawów, akceptowacja swoich stanów, aby one nie powodowały ci w głowie tematu zastepczego. Oraz ingerencja w życie pomimo objawów i nie zapominanie, że życie realne liczy się najbardziej a nie życie objawami zmęczonego umysłu, czyli nerwicy.
Oraz praca nad stresem, na psychoterapii proś aby pani psycholog uczyła się dystansowac sie od emocji przy stresie.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 40
- Rejestracja: 4 kwietnia 2014, o 16:27
Dzieki Victor za rady i linki.Napewno skorzystam.Obecnie mam znowu etap problemu z cisnieniem. Wczoraj bylem przumulony i senny.Okazalo sie ze mam cisnienie 180/90.Niestety musialem zaczac lykac tabletki na cisnienie :/.Pozdrawiam
-- 9 kwietnia 2014, o 18:34 --
Dzieki Victor za rady i linki.Napewno skorzystam.Obecnie mam znowu etap problemu z cisnieniem. Wczoraj bylem przumulony i senny.Okazalo sie ze mam cisnienie 180/90.Niestety musialem zaczac lykac tabletki na cisnienie :/.Pozdrawiam
-- 9 kwietnia 2014, o 18:34 --
Dzieki Victor za rady i linki.Napewno skorzystam.Obecnie mam znowu etap problemu z cisnieniem. Wczoraj bylem przumulony i senny.Okazalo sie ze mam cisnienie 180/90.Niestety musialem zaczac lykac tabletki na cisnienie :/.Pozdrawiam
-
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1939
- Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49
A moze to cisnienie ci skacze jak mierzysz? Bo sie stresujesz ze zle wyjdzie? To czesty problem
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 40
- Rejestracja: 4 kwietnia 2014, o 16:27
Wojciech tak to chyba wyglada, bo przy pomiarach zwykle tetno mam wyższe od 80 do 129.Zwykle tetno mam na poziome 53, srednia z EKG Holtera, a na cisnieniowym mialem 130/79 i dostalem tabletki,ktorych nie bralem i nie mierzylem cisnienia.To bylo w listopadzie 2013.Temat powrocil teraz.Od jakiegos czasu zle sie czulem,nerwica lekowa mnie neka ostatnio.Przyszedlem do domu z pracy taki spiacy i mowie do zony musze sobie zmierzyc i wynik 180 a 90.Pojechalem do lekarza a tam 170/100 no i ta letki weszly do gry niestety.Wage mam prawidlowa,wyniki dobre i jezdze na rowerze,biegam,a jak biore sie za mierzenie to od razu czuje uderzenie goraca i stres.Dzis pomimo brania tabletek mialem 157 na 88 puls 110.Najbardziej sie zalamalem tymi tabletkami bo jak wkoncu uspokoje swoje nerwy przed mierzeniem i wogole to moze tabletki nie beda potrzebne.Tylko czy nie bedzie za pozno?
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 23
- Rejestracja: 7 września 2013, o 13:27
To co ci jest potrzebne to na razie nie mierzyc cisnienia bo tylko sie tym nakrecasz. Jak widzisz na holterze i cisnienie i puls masz dobre, jedynie przy pomiarach samemu ci skacze. To czesta sprawa i wpadles w taki ciag mierzenia i robienia z igly widly.
Cisnienie sie samo z siebie nie psuje jak mamy zdrowe serducho.
Nie wiem po co brac leki na cisnienie jak wystepuje to napadowo od stresu. Cisnienie skacze w ciagu dnia tobie wiele razy i nawet o tym nie wiesz, schylisz sie dwa razy i juz skacze. Taka kolej rzeczy. nie bedzie za pozno bo skoki cisnienia to rzecz normalna dla twojego ciala.
Cisnienie sie samo z siebie nie psuje jak mamy zdrowe serducho.
Nie wiem po co brac leki na cisnienie jak wystepuje to napadowo od stresu. Cisnienie skacze w ciagu dnia tobie wiele razy i nawet o tym nie wiesz, schylisz sie dwa razy i juz skacze. Taka kolej rzeczy. nie bedzie za pozno bo skoki cisnienia to rzecz normalna dla twojego ciala.