Otoz od jakich 3 miesiecy po rozstaniu z mezem po 6 latach wspolnego zycia wpadlam w stany gorszego samopoczucia. Na poczatku nie bylo tak zle ale z czasem sie zbieralo i bylo coraz gorzej. Nie przerabiam atakow paniki i dlatego stad glownie moje pytanie czy to moze byc wogle nerwica?
Zaczelo sie od scisku gardla i uczucia ze sie dusze, meczylo mnie to dluzszy czas i nawet spac sie balam chodzic ze podczas snu sie zadusze calkiem. potem doszly oblewania potem i uderzenia goraca. Potem znowu dusznosci bez scisku gardla, dretwienia skory w roznych miejscach ciala. najgorsze stalo sie ostatnio gdyz czuje jakby uklucia w klatce piersiowej i serce bije mi bardzo nieregularnie. Bylam u lekarza z tym wszystkim niedawno, powiedziala ze cisnienie i puls za wysokie i dala mi skierowanie do kardiologa ale zaznaczyla ze podejrzewa ze to wszystko nerwy. ja troche nerw mialam przez ostatni rok ale mam cagle odczucie ze jestem jednak chora i czeka mnie czarna przyszlosc ;(
myslicie ze sens isc do psychologa? i czy to moze byc nerwica pytam tutaj bo kogo pytac jak nie samych chorych...
jakie badania moge wykonac zeby wykluczyc choroby inne, do tej pory mialam badany cukier, ide na morfologie i pomiar cisnienia...troche mi za malo i chcialabym sie bardziej przebadac. ale ten nie chce wpasc w hipochondrie

prosze o jakies rady