Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Strach przed konfliktem wewnetrznym

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Awatar użytkownika
Mef21
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 53
Rejestracja: 20 lutego 2020, o 22:47

4 marca 2020, o 12:45

Hej, powiem wam że po wszystkich flashbackach które zapewniła mi nerwica to już sam nie wiem czy nie mam jakiegoś kinfliktu wewnętrznego i własnie boje się że odburzanie nie wystarczy, że będe tracił czas a to bd tkrwić gdzieś głęboko we mnie. Do konca podstawówki gdzie byłem osobą która nie bała się niczego byłem takim "śmieszkiem klasowym" lecz już po przyjściu do gim się wszystko zmieniło i zacząłem mieć problemy z nawiazywaniem kontaktów. Nie zdałem z wfu bo nie uczęszczałem ( Wolałem sobie na siłownie chodzić). Byłem Przed tą cała nerwicą pojawila się najprawdopodobniej fobia społeczna. Ktoś na mnie patrzył czy cos to odrazu telepała mi się głowa, podchodziłem do biurka szefa to z takim lękiem że prawie tam odpływałem. Mam nadopiekuńczą matke która utwierdza mnie w tym wszystkim że sobie nie poradze , próbuje trzymać mnie pod kloszem. Pamietam gdy wyszedłem ze znajomymi na piwo a ogólnie nie piłem pare miesięcy (bo ogólnie trenuje i bardzo się do tego przykładałem) Matka postanowiła napisać mi smsa "Co z ciebie za sportowiec jak pijesz" ogólnie jakoś bardzo we mnie to wjechało i zacząłem mieć wyrzuty sumienia.. Potrafi stać w oknie i czekać aż zaparkuje bo przexież ja sam sobie nie dam rady znaleźć miejsca.. Mam jej dość , gdy mówie jej że ma przestać to wali focha . Czasami z nerwów powiem jej jak bardzo przez nia czuje się niepełnosprawny to odpowiada że zawsze zganiam wine na nią i że może byłoby lepiej jakby jej nie było. Wydaje mi się że ona też ma nerwice a przez to że całe życie słucham że wszędzie jest niebezpiecznie itp po prostu sie to we mnie wgryzło i teraz i ja mam problem bo nie potrafie sobie z tym poradzić. Czuje się juz tak zagubiony że nw od czego zacząć.. Przed moja wyimaginowaną schizofrenią jeszcze jakoś dawałem rade ale teraz to już kaplica..
nie chce ranić już nikogo za to co mam w głowie swej
nie chce ranić za swa zazdrość, niską samoocenę
pora zabić każda wadę która szarpie nerwy me
pora odzyskać na dobre własne trzeźwe spojrzenie

~Fonos-Furia
Katja
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1179
Rejestracja: 23 września 2019, o 00:43

4 marca 2020, o 14:26

Myślę, że strasznie udramatyczniasz wszystko. Jak każdy nerwicowiec.
Żeby sobie poradzić z zaburzeniem lękowym wystarczy poznać jego mechanizmy, zdystansować się do swoich myśl ,emocji i objawów stresu + zając swoim życiem.
A co do tego skąd zaburzenie. Jeśli masz nadopiekuńczą matkę, to trzeba odciąć pępowinę, nie dyskutować, nie obwiniać się wzajemnie, tylko realnie coś z tym zrobić. Też kiedyś strasznie demonizowałam znaczenie roli matki, aż stwierdziłam, że może jednak zajmę się sobą. Matka też człowiek, jest jaka jest, być może sama ma nerwice, ale Ty nie musisz stale żyć tym co mama powie.
https://www.czlowiekczujacy.pl

Niestety nie jestem w stanie odpowiadać na wszystkie wiadomości na priv, dlatego zrobiłam bloga.
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

4 marca 2020, o 14:47

Znasz już swój konflikt wewnętrzny w takim razie i najlepiej chyba zrobisz jak pójdziesz na terapię w stylu poznawczym, która poprowadzi Cię tak żeby się do tego co ten konflikt wywołuje nastawiać, a nie analizować i mielić na wszystkie strony. To jest oczywiście tylko moje zdanie.
maggie2223
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 251
Rejestracja: 28 stycznia 2020, o 08:55

4 marca 2020, o 19:02

Katja ma absolutną racje , mam wrazenie ze większość osób z nerwicą ma lękowych rodziców niestety . Teraz spróbuj budować siebie od środka jak to mawia Victor . Będzie bolało ale gdzie tez poprawa . Wiem to po sobie . Powodzonka
Awatar użytkownika
lubieplacki13
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 495
Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50

4 marca 2020, o 19:12

O masz chłopie. Dosłownie przechodzę i przechodziłem przez to samo. Wszystko dzięki mamie, kochanej, lecz zdecydowanie nadopiekuńczej. Niestety też mam problem z wzbudzeniem poczucia winy u niej, a ona nic nie rozumie i dalej robi to samo. Kiedyś miała nerwice krotki czas, ale niestety nigdy nad nią nie pracowała, sama przeszła, ale do teraz zostały jej nawyki lękowe i irracjonalne ataki leków, błędnych przekonań i paniki. Dlatego podjąłem decyzje i się od niej wyprowadzam, tak będzie lepiej. Niestety jej nie zmienię, ale siebie mogę. To też zaproponowała mi moja terapeutka. Spróbuj to przemyśleć, czy stać cie na taka decyzje itd. Jak cie to stresuje to posłuchaj nagranko Hewada o gotowości życiowej.
/przerwa od forum
Awatar użytkownika
lubieplacki13
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 495
Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50

4 marca 2020, o 19:30

Po za tym pamiętaj, że wyjście z zaburzenia polega głównie na pracy na lękach i stosunkiem do nich (uspokojenie stanu zagrożenia), a za konflikt wewnętrzny i za to co cie w nerwice wprowadziło, to możesz się wziąć po zaburzeniu już, np. by już nie mieć nawrotów itd.
/przerwa od forum
Awatar użytkownika
Mef21
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 53
Rejestracja: 20 lutego 2020, o 22:47

4 marca 2020, o 22:40

lubieplacki13 pisze:
4 marca 2020, o 19:30
Po za tym pamiętaj, że wyjście z zaburzenia polega głównie na pracy na lękach i stosunkiem do nich (uspokojenie stanu zagrożenia), a za konflikt wewnętrzny i za to co cie w nerwice wprowadziło, to możesz się wziąć po zaburzeniu już, np. by już nie mieć nawrotów itd.
Właśnie po napisaniu tego posta przypomniałem sobie że w jednym z divovickow była właśnie mowa o tym żeby najpierw uporać się z nerwicą :D Bo w tym stanie raczej nic by z tego nie wyszło, jestem aktualnie zbyt chwiejny emocjonalnie ;d

Dzięki za zrozumienie :)
nie chce ranić już nikogo za to co mam w głowie swej
nie chce ranić za swa zazdrość, niską samoocenę
pora zabić każda wadę która szarpie nerwy me
pora odzyskać na dobre własne trzeźwe spojrzenie

~Fonos-Furia
mario546
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1159
Rejestracja: 25 października 2018, o 23:15

4 marca 2020, o 22:47

Dokładnie nie ma sensu myśleć od czego to zaczęło się bo to powoduje lęk. Po prostu konflikty na samym końcu trzeba rozwiązać. Bo my skupiamy się na lękach.
Awatar użytkownika
Żorżyk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 188
Rejestracja: 12 grudnia 2019, o 22:44

5 marca 2020, o 00:55

Zapowiedzi pt "nie poradzisz sobie, nie dasz sobie rady" śmierdzą mi przemocą psychiczną, nie nadopiekuńczością. Oj, nie lubię nadopiekńczych terrorystów/terrorystek pełnych własnej lękliwości.

Mieszkanie bez rodziców i takich proroków to super sprawa, milowy krok ku zdrowiu.
Mieszkanie samemu, bez zależności od innych to bardzo potrzebna sytuacja, by poznać własne siły i samemu ogarniać się. Nagle okazuje się, że samemu daje się radę ze wszystkim ;witajka .

Dla mnie nerwica = konflikt wewnętrzny, ale to dotyczy mnie samej.
Przeżreć się przez ten konflikt, a życie okaże się pełne radości i możliwości. Serio serio. :fly: :fly:
Awatar użytkownika
Mef21
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 53
Rejestracja: 20 lutego 2020, o 22:47

5 marca 2020, o 15:24

Żorżyk pisze:
5 marca 2020, o 00:55
Zapowiedzi pt "nie poradzisz sobie, nie dasz sobie rady" śmierdzą mi przemocą psychiczną, nie nadopiekuńczością. Oj, nie lubię nadopiekńczych terrorystów/terrorystek pełnych własnej lękliwości.

Mieszkanie bez rodziców i takich proroków to super sprawa, milowy krok ku zdrowiu.
Mieszkanie samemu, bez zależności od innych to bardzo potrzebna sytuacja, by poznać własne siły i samemu ogarniać się. Nagle okazuje się, że samemu daje się radę ze wszystkim ;witajka .

Dla mnie nerwica = konflikt wewnętrzny, ale to dotyczy mnie samej.
Przeżreć się przez ten konflikt, a życie okaże się pełne radości i możliwości. Serio serio. :fly: :fly:
Raczej wątpie że to przez to, jeszcze jakoś dawałem sobie rade i robiłem po prostu swoje. Wcześniej miałem sytuacje w której zapaliłem coś , dostałem odrealnienia i ataku paniki i cios od kolegi w serce przez który prawie skonczyłem na tamtym świecie. Po tym zdarzeniu zaczeła się moja przygoda z postrzeganiem świata jako inny, nie drążyłem tamatu i jakoś przeżyłem do dziś. Aktualny stan jest spowodowany najprawdopodobnie tym że dostałem hipnagogi z atakiem paniki, matka przyjechała z drugiego końca miasta bo myslałem że umieram. No i oczywiście sam doszedłem do tego że mam schizofrenie no i zaczeło się moje błędne koło. Lekarz powiedział że to stany lękowe i że nie zachowuje się jak schizofrenik. Ogólnie staram się teraz nie unikać ludzi , wręcz napieram na rozmowy itp.
Ku mojemu zdziwieniu gdy teraz rozmawiam z szefem nie mam żadnego problemu, nie trzęse się mam to w dupie co on może mi zrobić :DD Lecz np rozmawiam z kimś dosyć płynnie , nie zacinam się w sumie coś pięknego i jestem z siebie " dumny :pp " i nagle przychodzi jakieś poczucie że to nie ja , taka żałość .. Że to było jakieś automatyczne. No i odrazu wpada że świruje eh xD
nie chce ranić już nikogo za to co mam w głowie swej
nie chce ranić za swa zazdrość, niską samoocenę
pora zabić każda wadę która szarpie nerwy me
pora odzyskać na dobre własne trzeźwe spojrzenie

~Fonos-Furia
maggie2223
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 251
Rejestracja: 28 stycznia 2020, o 08:55

5 marca 2020, o 15:31

Za dużo analizujesz na moje
Awatar użytkownika
Mef21
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 53
Rejestracja: 20 lutego 2020, o 22:47

5 marca 2020, o 15:49

maggie2223 pisze:
5 marca 2020, o 15:31
Za dużo analizujesz na moje
Trudno jest mi to opanowac jak czuje ze wali mi sie zycie
nie chce ranić już nikogo za to co mam w głowie swej
nie chce ranić za swa zazdrość, niską samoocenę
pora zabić każda wadę która szarpie nerwy me
pora odzyskać na dobre własne trzeźwe spojrzenie

~Fonos-Furia
Awatar użytkownika
ottovonjaszczur
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 91
Rejestracja: 25 października 2019, o 01:31

5 marca 2020, o 16:44

Z tym romawianiem to mam tak samo jak ty, to znaczy rozmawiam sobie i nagle myśl, że ta mowa jest automatyczna, a zaraz po niej po co rozmawiam, dlaczego o tym o nie innym, no i finalnie kim jestem. No rada na to jest chyba taka, że po prostu trzeba rozmawiać ;P to znaczy myślami wracać od razu do rozmowy, nawet zarzucić jakiś nowy temat.
Awatar użytkownika
Mef21
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 53
Rejestracja: 20 lutego 2020, o 22:47

5 marca 2020, o 17:03

ottovonjaszczur pisze:
5 marca 2020, o 16:44
Z tym romawianiem to mam tak samo jak ty, to znaczy rozmawiam sobie i nagle myśl, że ta mowa jest automatyczna, a zaraz po niej po co rozmawiam, dlaczego o tym o nie innym, no i finalnie kim jestem. No rada na to jest chyba taka, że po prostu trzeba rozmawiać ;P to znaczy myślami wracać od razu do rozmowy, nawet zarzucić jakiś nowy temat.

Najcześciej mam tak po rozmowie, odrazu włącza mi sie analiza i oczywiście dziwne odczucia ...
nie chce ranić już nikogo za to co mam w głowie swej
nie chce ranić za swa zazdrość, niską samoocenę
pora zabić każda wadę która szarpie nerwy me
pora odzyskać na dobre własne trzeźwe spojrzenie

~Fonos-Furia
Awatar użytkownika
Żorżyk
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 188
Rejestracja: 12 grudnia 2019, o 22:44

5 marca 2020, o 20:49

Mef21 pisze:
5 marca 2020, o 15:24

Raczej wątpie że to przez to, jeszcze jakoś dawałem sobie rade i robiłem po prostu swoje. Wcześniej miałem sytuacje w której zapaliłem coś , dostałem odrealnienia i ataku paniki i cios od kolegi w serce przez który prawie skonczyłem na tamtym świecie. Po tym zdarzeniu zaczeła się moja przygoda z postrzeganiem świata jako inny, nie drążyłem tamatu i jakoś przeżyłem do dziś. Aktualny stan jest spowodowany najprawdopodobnie tym że dostałem hipnagogi z atakiem paniki, matka przyjechała z drugiego końca miasta bo myslałem że umieram. No i oczywiście sam doszedłem do tego że mam schizofrenie no i zaczeło się moje błędne koło. Lekarz powiedział że to stany lękowe i że nie zachowuje się jak schizofrenik. Ogólnie staram się teraz nie unikać ludzi , wręcz napieram na rozmowy itp.
Ku mojemu zdziwieniu gdy teraz rozmawiam z szefem nie mam żadnego problemu, nie trzęse się mam to w dupie co on może mi zrobić :DD Lecz np rozmawiam z kimś dosyć płynnie , nie zacinam się w sumie coś pięknego i jestem z siebie " dumny :pp " i nagle przychodzi jakieś poczucie że to nie ja , taka żałość .. Że to było jakieś automatyczne. No i odrazu wpada że świruje eh xD
Rozumiem. Pudło. U mnie lęk nie wynikał z zapoznawania się z substancjami psychoaktywnymi. Za to do dziś na 1000% nie poprosiłabym swojej matki o jakąkolwiek przysługę, stąd niezrozumienie Twojej sytuacji.
Znaczy, że kolega Ci źle zrobił? Dopytuję, bo znam osobnika, który po jednym z narkotyków mało nie zszedł na serce.

Skoro lekarz powiedział, że nie masz schizo, to może ma rację ;) dobrze, że nie rozpędził się z poważniejszymi diagnozami.
ODPOWIEDZ