
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Lęk jak narkotyk?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 95
- Rejestracja: 27 listopada 2014, o 17:36
Nie macie czasami wrażenia, że lęk działa na nasze mózgi jak narkotyk? Przy moim obecnym nawrocie zaburzenia rozmyślałam nad tym jak bardzo nasz umysł "lubi" trwać w zaburzeniu. Ile razy pojawiają się nerwicowe wkręty, że kiedy nam jest lepiej zastanawiamy się czy to możliwe, czy na pewno, czujemy się często zdezorientowani kiedy zanika dd/dp, nie potrafimy często początkowo wytrwać w normalności, bo jakby automatycznie powracamy do lęku. Nie dajemy mu spokojnie odejść tylko uporczywie skanujemy, wracamy do objawów, nie dowierzamy kiedy nam mija, jakby nie potrafimy się z tym rozstać. Czasami przy wychodzeniu z zaburzenia pojawiają się dziwne myśli jak to będzie bez lęku kiedy już przyzwyczailiśmy się z nim funkcjonować, coś jak masochizm
Mam podejrzenie, że nasz mózg w jakiś sposób "lubi" lęk, naszą wolą chcemy wyjść z zaburzenia, ale podświadomie ono chce w nas trwać i buntuje się kiedy świadomie ignorujemy lęk i jego objawy.

- eiviss1204
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1291
- Rejestracja: 2 stycznia 2017, o 16:22
Bo to jest po prostu nawyk
Ludzie, którzy maja zaburzenie dlugo przyzwyczajaja się do tego stanu rzeczy, emocjonalnej karuzeli, potem ciezko jest zrezygnować z czegos do czego przywykliśmy i o zgrozo daje nam poczucie bezpieczeństwa. To tak jak dziewczyba z domu patologicznego czesto wchodzi w podobny zwiazek jak jej matki z ojcem bo w tej konfiguracji czuje sie jak u siebie czuje sie bezpiecznie.
Oczywiście nie kazdy z nerwica tak ma, wiec nie mozna generalizowac jedak jest to dosc spotkane

Ludzie, którzy maja zaburzenie dlugo przyzwyczajaja się do tego stanu rzeczy, emocjonalnej karuzeli, potem ciezko jest zrezygnować z czegos do czego przywykliśmy i o zgrozo daje nam poczucie bezpieczeństwa. To tak jak dziewczyba z domu patologicznego czesto wchodzi w podobny zwiazek jak jej matki z ojcem bo w tej konfiguracji czuje sie jak u siebie czuje sie bezpiecznie.
Oczywiście nie kazdy z nerwica tak ma, wiec nie mozna generalizowac jedak jest to dosc spotkane
- Nerwowy
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 336
- Rejestracja: 12 sierpnia 2018, o 15:09
Ostatnio mam sporo lepszych dni i też się na tym łapię. Nagle zaczynam rozmyślać, że dawno nie czułem tego napięcia/lęku i nie miałem jakiś głupich myśli. Oczywiście w czasie takiej euforii najczęściej zaczyna się wkręta i pojawia się lęk. Wtedy to już wiadomo rozkminy w stylu, o ludzie to już nigdy nie przejdzie, będę się z tym męczyć całe życie, etc.
Podobno najlepiej nie zwracać uwagi nawet na pozytywne postępy w radzeniu sobie z nerwicą. Po prostu żyć.
"Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów” Albert Einstein.
“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
“Nie mogę się lękać. Strach zabija umysł. Strach jest małą śmiercią, która niesie ze sobą całkowite unicestwienie. Stawię mu czoło. Pozwolę, aby zalał mnie i przelał się przeze mnie, a kiedy odpłynie, obrócę oko swej jaźni i spojrzę na jego drogę. Tam, gdzie przeszedł strach, nie będzie już nic. Zostanę tylko ja.” Frank Herbert, Diuna
- sennajawie
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 324
- Rejestracja: 4 września 2018, o 02:54
Ooo tak! Jezu dziękuję Ci za ten post. Jestem na tym samym etapieshadow pisze: ↑13 listopada 2018, o 19:24Nie macie czasami wrażenia, że lęk działa na nasze mózgi jak narkotyk? Przy moim obecnym nawrocie zaburzenia rozmyślałam nad tym jak bardzo nasz umysł "lubi" trwać w zaburzeniu. Ile razy pojawiają się nerwicowe wkręty, że kiedy nam jest lepiej zastanawiamy się czy to możliwe, czy na pewno, czujemy się często zdezorientowani kiedy zanika dd/dp, nie potrafimy często początkowo wytrwać w normalności, bo jakby automatycznie powracamy do lęku. Nie dajemy mu spokojnie odejść tylko uporczywie skanujemy, wracamy do objawów, nie dowierzamy kiedy nam mija, jakby nie potrafimy się z tym rozstać. Czasami przy wychodzeniu z zaburzenia pojawiają się dziwne myśli jak to będzie bez lęku kiedy już przyzwyczailiśmy się z nim funkcjonować, coś jak masochizmMam podejrzenie, że nasz mózg w jakiś sposób "lubi" lęk, naszą wolą chcemy wyjść z zaburzenia, ale podświadomie ono chce w nas trwać i buntuje się kiedy świadomie ignorujemy lęk i jego objawy.

I uważam, że tak. Lęk jest jak narkotyk. Bo skoro jest nawykiem, to uzależnia. Nawyki w ogóle przypominają uzależnienia nie sądzicie?
Tak jak napisała Pani odburzona eiviss, że to nawyk i czujemy się w tym bezpiecznie. Ja jestem na etapie takim, że wiem, że mogłabym już być normalna, ale chyba jednak nie dokońca chce, bo tak bezpiecznie czuje się w temacie nerwicowym, tak jestem obeznana, że nie chce wychodzić z tego ciepłka i iść do zimnej normalności. (zaburzeni to czytający pewnie właśnie złapali się za głowy) no i jest to nasze dobrze znane środowisko w którym funkcjonujemy.
A tak apropos tematu, myślę że warto wspomnieć, że gdy zaczęłam się odburzać, musiałam na nowo się socjalizowac, tzn. Uczyć PODSTAWOWYCH zachowań w społeczeństwie, od tego jak zachować się w sklepie(albo jak POWINNAM się zachować) po to jak być np. normalnie po ludzku asertywnym. Mieć swoje cechy, nie wstydzić się ich i je wyrażać w społeczeństwie. Maryjo. I robię to do tej pory, bo moje życie, tak mocno kręciło się wokół lęku, że przysięgam, ja się po prostu nie nauczyłam począwszy od podstawówki,
jak ku*wa ŻYĆ.
Chciałam pamiętać jak rozpaczliwa jest ciemność, by pełniej móc cieszyć się nowym światłem.
Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem
"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
Nie walcz z nerwicą, przytul ją mocnym uściskiem

"Byłam zmęczona ciągłą introspekcją. Pragnęłam prostoty, a wpakowałam się w nowe komplikacje. Powoli, w bólach zrywałam z siebie kolejne warstwy odczuć i przeinaczeń. Bałam się, że gdy dojdę do końca nic już tam nie będzie. Tylko czarna dziura."
- weird_thoughts
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 300
- Rejestracja: 12 września 2017, o 17:57
Podpisuję się pod tymi postami! Szczególnie wychodzenie z ciepełka jest dla mnie trudne. Masochistycznie trzymam się lęku, a jak miewam uczucie normalności to od razu włączam skanowanie i lęk gotowysennajawie pisze: ↑13 listopada 2018, o 22:08Ooo tak! Jezu dziękuję Ci za ten post. Jestem na tym samym etapieshadow pisze: ↑13 listopada 2018, o 19:24Nie macie czasami wrażenia, że lęk działa na nasze mózgi jak narkotyk? Przy moim obecnym nawrocie zaburzenia rozmyślałam nad tym jak bardzo nasz umysł "lubi" trwać w zaburzeniu. Ile razy pojawiają się nerwicowe wkręty, że kiedy nam jest lepiej zastanawiamy się czy to możliwe, czy na pewno, czujemy się często zdezorientowani kiedy zanika dd/dp, nie potrafimy często początkowo wytrwać w normalności, bo jakby automatycznie powracamy do lęku. Nie dajemy mu spokojnie odejść tylko uporczywie skanujemy, wracamy do objawów, nie dowierzamy kiedy nam mija, jakby nie potrafimy się z tym rozstać. Czasami przy wychodzeniu z zaburzenia pojawiają się dziwne myśli jak to będzie bez lęku kiedy już przyzwyczailiśmy się z nim funkcjonować, coś jak masochizmMam podejrzenie, że nasz mózg w jakiś sposób "lubi" lęk, naszą wolą chcemy wyjść z zaburzenia, ale podświadomie ono chce w nas trwać i buntuje się kiedy świadomie ignorujemy lęk i jego objawy.
I uważam, że tak. Lęk jest jak narkotyk. Bo skoro jest nawykiem, to uzależnia. Nawyki w ogóle przypominają uzależnienia nie sądzicie?Ja kiedyś będąc w centralnym miejscu w nerwicy, samobiczowalam sie tym i chciałam tego, robiłam rzeczy które potęgowaly nerwice, ale gdy przestawalałam czułam tak silny niepokój i tęsknotę, że znowu musiałam to zrobić. Coś jak z odstawieniem alkoholu. Do tej pory, o zgrozo, to robię, tym razem świadomie.
Tak jak napisała Pani odburzona eiviss, że to nawyk i czujemy się w tym bezpiecznie. Ja jestem na etapie takim, że wiem, że mogłabym już być normalna, ale chyba jednak nie dokońca chce, bo tak bezpiecznie czuje się w temacie nerwicowym, tak jestem obeznana, że nie chce wychodzić z tego ciepłka i iść do zimnej normalności. (zaburzeni to czytający pewnie właśnie złapali się za głowy) no i jest to nasze dobrze znane środowisko w którym funkcjonujemy.
A tak apropos tematu, myślę że warto wspomnieć, że gdy zaczęłam się odburzać, musiałam na nowo się socjalizowac, tzn. Uczyć PODSTAWOWYCH zachowań w społeczeństwie, od tego jak zachować się w sklepie(albo jak POWINNAM się zachować) po to jak być np. normalnie po ludzku asertywnym. Mieć swoje cechy, nie wstydzić się ich i je wyrażać w społeczeństwie. Maryjo. I robię to do tej pory, bo moje życie, tak mocno kręciło się wokół lęku, że przysięgam, ja się po prostu nie nauczyłam począwszy od podstawówki,
jak ku*wa ŻYĆ.![]()

Z uczeniem się życia na nowo też tak mam

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 95
- Rejestracja: 27 listopada 2014, o 17:36
Żeby tak normalność wracała szybko jak lęk pod wpływem skanowania siebie
Jest to frustrujące, że nasz umysł tak uporczywie "chce" mieć ten lęk, mimo że jest to sprzeczne z zachowaniem np. zdrowia, wiadomo, że zalewanie organizmu adrenaliną i kortyzolem nie jest zdrowe, więc on tutaj działa nieco jak nowotwór psychiczny, niszczy sam siebie, odbiera sen, destabilizuje działanie narządów, a jednak z takim trudem powraca do normy. Gdybyśmy jeszcze świadomie chcieli trwać w lęku to rozumiem, ale te wkręty i przywoływanie lęku jest na poziomie podświadomości, my to tylko obserwujemy.
Zgadzam się z Nerwowym, że takie etapy trzeba traktować z chłodną obojętnością, można się zdziwić i zastanowić ale nie można się tego np. wystraszyć. Ja to miałam za każdym razem jak mnie puszczało, mózg nie chciał tego zostawić i np. kilka m-cy miałam codziennie myśli, że nie chcę z tego wyjść, a była to tylko nerwicowa wkrętka.

Zgadzam się z Nerwowym, że takie etapy trzeba traktować z chłodną obojętnością, można się zdziwić i zastanowić ale nie można się tego np. wystraszyć. Ja to miałam za każdym razem jak mnie puszczało, mózg nie chciał tego zostawić i np. kilka m-cy miałam codziennie myśli, że nie chcę z tego wyjść, a była to tylko nerwicowa wkrętka.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 313
- Rejestracja: 6 maja 2018, o 22:45
Zgadzam się,lęk jest tak bardzo zakorzeniony w nas,ze kiedy mamy chwile "normalnosci"on jak zaprogramowany wraca do nas.Tak przyzwyczailismy się do jego odczuwania,ze pozwolenie sobie na luz i spokoj paradoksalnie wywoluje w nas jeszcze wiekszy lęk i niepewnosc.Lęk jest nawykiem,uzaleznieniem.Myslimy paradoksalnie,ze odczuwajac go jestesmy bezpieczni.shadow pisze: ↑14 listopada 2018, o 10:46Żeby tak normalność wracała szybko jak lęk pod wpływem skanowania siebieJest to frustrujące, że nasz umysł tak uporczywie "chce" mieć ten lęk, mimo że jest to sprzeczne z zachowaniem np. zdrowia, wiadomo, że zalewanie organizmu adrenaliną i kortyzolem nie jest zdrowe, więc on tutaj działa nieco jak nowotwór psychiczny, niszczy sam siebie, odbiera sen, destabilizuje działanie narządów, a jednak z takim trudem powraca do normy. Gdybyśmy jeszcze świadomie chcieli trwać w lęku to rozumiem, ale te wkręty i przywoływanie lęku jest na poziomie podświadomości, my to tylko obserwujemy.
Zgadzam się z Nerwowym, że takie etapy trzeba traktować z chłodną obojętnością, można się zdziwić i zastanowić ale nie można się tego np. wystraszyć. Ja to miałam za każdym razem jak mnie puszczało, mózg nie chciał tego zostawić i np. kilka m-cy miałam codziennie myśli, że nie chcę z tego wyjść, a była to tylko nerwicowa wkrętka.
-
- Administrator
- Posty: 6548
- Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54
Ogólnie istnieją takie 3 czynniki, które w dużej mierze poruszają ten temat.shadow pisze: ↑13 listopada 2018, o 19:24Nie macie czasami wrażenia, że lęk działa na nasze mózgi jak narkotyk? Przy moim obecnym nawrocie zaburzenia rozmyślałam nad tym jak bardzo nasz umysł "lubi" trwać w zaburzeniu. Ile razy pojawiają się nerwicowe wkręty, że kiedy nam jest lepiej zastanawiamy się czy to możliwe, czy na pewno, czujemy się często zdezorientowani kiedy zanika dd/dp, nie potrafimy często początkowo wytrwać w normalności, bo jakby automatycznie powracamy do lęku. Nie dajemy mu spokojnie odejść tylko uporczywie skanujemy, wracamy do objawów, nie dowierzamy kiedy nam mija, jakby nie potrafimy się z tym rozstać. Czasami przy wychodzeniu z zaburzenia pojawiają się dziwne myśli jak to będzie bez lęku kiedy już przyzwyczailiśmy się z nim funkcjonować, coś jak masochizmMam podejrzenie, że nasz mózg w jakiś sposób "lubi" lęk, naszą wolą chcemy wyjść z zaburzenia, ale podświadomie ono chce w nas trwać i buntuje się kiedy świadomie ignorujemy lęk i jego objawy.
1. Kiedy pojawia się w Nas lęk nerwicowy z uwagi, iż przekroczyliśmy (z jakiś powodów) własną granicę odporności na stres to w Naszym umyśle emocjonalnym pojawia się TRAUMA. Z jakiej nikt ogólnie nie zdaje sobie sprawy. Ale umysł emocjonalny nie rozumie tego, że złożyły się jakieś czynniki i jeb kielich goryczy się przelał. Dla umysłu, jego części emocjonalnej Nasze życie i wszystko jest totalnie zagrożone.
Stąd początkowe jazdy emocjonalne, objawy, myśli, stany depresyjne, odcięcia emocjonalne.
Umysł emocjonalny zaczyna badać, czy aby na pewno jest okey? czy w porządku? Pojawia się chęć kontrolowania siebie, objawów. To wpada w pamięć, podobnie trochę jak w wypadku PTSD.
Staje się schematem reagowania Naszego umysłu emocjonalnego (w zależności od rodzaju zaburzenia) i też staje się powtarzalnym nawykiem. Który się kręci i trwa.
A często jest zagrywką umysłu emocjonalnego, który caaały czas (może to być też długi czasi) chce się upewnić czy jest okey i "zmusza" Nas do wielu zachowań i postaw utrwalających Nas w zaburzeniu.
2. Z uwagi, iż zajmowanie się sobą w zaburzeniu i Naszym cierpieniem jest bardzo zajmujące. To tak ogólnie mówiąc lęk i objawy są świetnym tematem zastępczym. Kiedy spotyka Nas jakaś trudność w życiu, a czasem to są codzienne ogólnie sprawy, bądź jakieś trudne kwestie do przemyślenia to dla Naszego umysłu wygodniej jest podrzucić temat wyimaginowanych problemów i chorób.
A my jak chomiki na kółku ochoczo (podświadomie ochoczo ;;p) biegamy w rytm tego i wałkujemy wkoło to samo.
3. Korzyści i nuda.
Tak samo kiedy brakuje jakiś bodźców życiowych (jesteśmy na przykład na etapie życia gdzie powinno się coś dziać, a nie dzieje się nic) a my chociaż raz odczuliśmy lęk nerwicowy umysł lubi sobie poszukać doznań sam

Lub po prostu niektórzy podświadomie a czasem i też troszkę świadomie wykorzystują swoje nerwicowe samopoczucie. W stylu - nie będę teraz o tym rozmawiać bo źle się czuję. Odłożę to czy tamto, bo mam objawy.
"Nic nie muszę bo mam nerwicę."
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 95
- Rejestracja: 27 listopada 2014, o 17:36
W takim razie co począć z tym, że umysł chce w tym trwać, u mnie np. zapewne z uwagi na punkt 1. Ja chcę go uspokoić, a on mi podsyła wręcz myśli, że chce w tym trwać, albo że to musi długo trwać. Kompletna paranoja, nie wiem czy to traktować jako objaw zaburzenia i ignorować, czy to jest jeszcze coś innego, właśnie jakaś podświadoma chęć utrzymania lęku, choć dla organizmu to na pewno nie jest pro-przetrwaniowe, zwłaszcza kiedy pojawiają się kłopoty ze snem.