Sceptyczny co do różnych zdań sceptyków.
Nie jestem fanem "zjawisk paranormalnych".
Nawet ta definicja tych zjawisk jest naukowa

Dla mnie to umiejetnosc spojrzenia na wszystko otwartym umysłem.
Ślepe zmierzanie w jednym kierunku odbiera ten otwarty umysł, co widać choćby na przykładzie "sekretu" jaki poruszałaś w innym temacie.
Pomyslisz, że odbiegam od tematu?
W żadnym razie. Czy to zjawiska paranormal czy coś innego potrzebne jest filozofopwanie i dumanie nad tym z pewną doza dystansu a nie zaborczego parapsycholodztwa czy też sceptycyzmu graniczacego z ignorancją.
Bo niestety nie można na ten moment stwierdzić z pewnością 100 %, ze zjawiska takie nie istnieją - to jest ignornancja właśnie.
Co do dowodu, jeśli milion osób poleciałoby na marsa i po powrocie powiedziałoby, zę widzieli ufoludki mało kto by im nie wierzył i można by to wziąć za dowód.
Ale jeśli milion osób mówi, ze widziało ducha to to już dowodem rzekomo nie jest, bo mówi się, zę to wynik wyobraźni, podświadomości.
Możliwe, ale skąd wiadomo, ze własnie to nie jest prawda?
Z uwagi na ta podświadomośc i świadomość, której do dziś nikt nie może zbadać ani według definicji jaką podałaś wywaołac w warunkach labolatoryjnych?.
Niechaj więc inni udowadniają, ze istnieje tylko nauka a nie na odwrót.
czasy sie zmieniaja i te tematy bardziej smieszą, bowiem mało kto chce obecnie zagłebiac się w swoją sferę psychiki/duchowości/sfere stanów emocjonalnych, teraz tylko badania mają wszystko wykazywać.
Dobrym przykładem jest depersonalizacja, która doskonale potrafi odciąc świadomośc od ciała, emocji, nawet lekarze nie rozumieją, ze takie coś się może dziać.
A jednak, dlatego też pierwsze wzmianki o depersonalizacji pochodza z 17 wieku ale wtedy były to stany duchowe, transu, dziś kazdy kończy z lękiem na forum kiedy tylko go odetnie, bo...nie jarzy tego, że istnieją inne sfery niż tylko to coś co można dotknąć, zrozumieć i zbadać.