
Ostatnio troche mialem nerw, urodzilo mi sie dziecko, bardzo sie cieszylem ale tez mi to troche zmienilo zycie, to bylo rok temu wiec niby przywyklem ale od dwoch miesiecy, praca, dom zmeczenie sprzeczki i palenie fajek spowodowala ze czulem sie slaby, jakis czas temy dostalem jakiejs grypy, zwykla goraczka, zawalone zatoki i nie przechodzilo mi to wiec poszedlem do lekarza, dostalem antybiotyk i po juz 3 dniach mi sie poprawilo. Ale niestety zaczelo sie cos innego, to bylo wszystko miesiac temu. Wstalem po chorobie i pojechalem do pracy, tamz robilo mi sie zle, oblaly mnie poty i walilo serce, do tego czulem cos dziwnego w srodku jakby mnie cos sciskalo wewnetrz mnie, taki niepokoj.
Zwolnilem sie i wrocilem do domu, myslalem ze to po grypie i jestem oslabiony. Ale na drugi dzien wychodze z domu a ja od razu jakies telepawki dostalem i znowu, pot serce, ldosci i znowu w zoladku niepokoj.
Poszedlem do lekarza i ta mi dala tydzien zwolnienia ze to z oslabienia tylko ze ja nie moglem w domu odpoczac bo te objawy zaczely sie pojawiac nawet jak lezalem niepokoj, suchosc w ustach mdlosci, dziwny niepokoj, nawet nie wiem czy to niepokoj ale takie cos dziwnego w srodku. Po 3 dniach nagle mocno mi znowu zaczelo z rana bic serce, myslalem ze zemdleje bo czulem ze nogi mi slabna i doznalem uczucia zw wszystkoz glowy mi wylecialo, poczulem pustke i tak sie zaczal koszmar najgorszy.
Poczulem ze lewituje choc stalem na ziemi ale czulem tak wielkie przerazenie ze nie wiedzilem co ze soba zrobic, wydawalo mi sie ze wszystko zapomnialem, to kim jestem i co ja robie tu na tym swiecie. 3 godziny si etak telepalem, prawie biegalem po mieszkaniu az w koncu bylo troche lepiej i poszedlem znowu do lekarki.
No i cuker od razu zbadany i potem na czczo dobry, krew dobra, tarczyca dobra, wyslala mnie na eeg bo powiedzial ze to wyglada na padaczke, po eeg poszedlem do neurologa, ten powiedzial ze padaczki nie widzi ale do psychiatry trzeba isc z tym, psychiatra nie powiedzial NIC, dal mi recepte na rispolept ktorego boje sie brac bo to silny psychotrop a ja nie wiem co mi jest! Wydalem 7 stow w ciagu tygodnia i nie wiedzilem nic nadal. Psychiatra kazal mi isc do psychologa, wiec bylem wczoraj na 3 wizycie i nie jestem tez zadowolony, bo mimo ze wiecje mowi niz neurolog i psychiatra to mowi mi o tym jak wychowywac dziecko i jak mam sie w tym odnalezc a ja czuje ze to wiem tylko mam syf w bani!
Ciagle mam poczucie dziury w glowie, putki jakbym do konca nie mogl myslec, co jakis czas mam te napady przerazenia z walacym sercem, czuje sie niespokojny ciagle, mam dziwne mysli ze moze strace rozum i zabije coreczke (tego nie mowilem juz temu psychiatrze) czy ja wariuje? nie wiem co sie ze mna dzieje

pracoalem sobie, zylem, zmienilem troche zycie ale nie bylo zle jakos. moze tu ktos z Was mi powie co mi moze byc?