A wiec tak, oto moja historia. 6 tygodni temu zapalilem ziolo i pilismy duzo alkoholu ze znajomym (przed tym bylo kilka takich wyskokow w bok a w calym zyciu i moze kilkanascie). Nastepnego poranka jak sie obudzilem czulem sie caly dzien jakby taki ''zjarany'' ale nie bylo mi do smiechu jak dzien wczesniej. oczywiscie odrazu wystrachany wywalilem cale ziolo do smietnika i sie zakonczyla przygoda z tym gownem. Przez nastepny tydzien tez pilem codziennie ale nie w jakichs ogromnych ilosciach (do kolacji piwo czy tam wino), minelo to 7 dni i przyszedl nastepny piatek a jak to w piatek wszyscy stwierdzili ze pijemy piwo do obiadu, oczywiscie wypilem tez z nimi i wszystko bylo wporzadku. Do momentu az wracalismy z pracy (jakies 4 godziny po tym obiedzie) i wtedy sie ZACZELO, natlok mysli, jakies bzdety same, rzeczy ktorych nie zrobilem bo bylem leniwy i mialem je poprostu gdzies. Pomyslalem, ze cos jest nie tak ale, ze to byl weekend to wypilismy flaszke whisky i poszedlem spac. Gdy sie rano obudzilem czulem sie strasznie nie swojo (jakbym to nie byl ja) ale nastepny dzien w pracy tez byl wolny wiec przekimalem go, totalnie bez apetytu i checi do czegokolwiek. Zaczolem wertowac internet co to moze byc? Moje wnioski nasunely sie na delirke jakas albo cos w tym stylu i stwierdzilem, ze samo po tygodniu przejdzie. Nie mialem kilka dni apetytu ale po jakims czasie powrocil. Oczywiscie totalna abstynencja od alko o ziole juz nie wspominajac. W pracy tez sie dziwnie czulem (ciagle nie swoj ale jakos dawalem rade) mialem wrazenie ze mam bardziej czuly wech i sluch. Sluch to na 100% bo wszystko mnie praktycznie denerwowalo. Wrocilem po tygodniu do domu i nastepne kilka dni sie tak meczylem tym natlokiem mysli, ze cos jest nie tak, ze zachorowalem na jakas chorobe psychiczna albo cos. Poszedlem do psychiatry, ktoremu to wszystko opowiedzialem, jeszcze mu nadmienilem, ze mam matke chora na schizofrenie i to mnie chyba najbardziej nakreca) a on postawil diagnoze, ze to jest deprecha po alko i zapisal SSRI. Jak zjadlem pierwsza tabletke to poczulem zawrot w glowie a ze pojechalismy do centrum handlowego z zona, w ktorym bylo bardzi duzo ludzi czulem sie bardzo nie komfortowo ze swoim wyczulonym sluchem i jeszcze bardziej nie swojo. kilka dni pozniej zaczolem wertowac internet i wyczytywac wszystko na temat schizofreni, duzo objawow sobie poprzypisywalem, naprzyklad to ze sluchem i depresja. No i sie zaczelo, wszystko co zobaczylem katem oka napawalo we mnie lek, kazdy jasny przedmiot w ciemnosci przykuwal moj wzrok, nie mialem ochoty wychodzic z domu ani sie z nikim spotykac, jakos sobie to tlumaczylem, ze sobie wmawiam. Do momentu az poczulem psia karme gdy nikt inny jej nie czul, byl w tym pokoju pies, ktorego wachalem (tak zeby oczywiscie nikt sie nie skumal co ja odwalam) czy tak czasem nie pachnie jak psia karma ale mial inny zapach, to wzbudzilo u mnie najwieksza korbe. Zaczely sie problemy ze snem, koszmary po nocach, budzenie sie, nasluchiwanie.. Przed zasnieciem lezac w lozku uslyszalem glos dzwonow w kosciele bijacych, normalnie sie obsralem ze strachu i otworzlem oczy i wmawialem sobie ze to sie nie dzieje naprawde. Po tygodniu szamania tego SSRI bylo wedlug mnie jeszcze gorzej ale podobno tak to dziala na poczatku (do 3 tygodni niby) ale nie dalo mi to spokoju i poszedlem do drugiego psychiatry, ktory oczywiscie nie podwazyl decyzji tego poprzedniego i powiedzial, ze mam to dalej jesc i takie akcje ze mam wieksze leki i sie gorzej czuje to tak zawsze jest na poczatku kuracji antydepresantami. W miedzyczasie obczailem, ze SSRI wzmaga choroby psychiczne jesli wystepuja. Nie wspomnialem mu o tej psiej karmie i glosach w nocy bo sie balem ze postawi diagnioze 'schizofrenia'. Kilka dni temu natrafilem na to forum i zobaczylem, ze duzo osob tak ma. To debilne nakrecanie sie caly czas. Tylko martwie sie ta halucynacja wechowa caly czas i sprawdzam czy czegos czasem nie wyczuwam gdzies w powietrzu, pare dni temu zaczalem miec taka jakby jasna smuge przed oczami, ktora mnie bardzo wystraszyla (gdy mrugalem oczami to sie pojawiala, przez chyba 4 dni mialem ja 24/7 i zaczalem sie nakrecac, ze to nie smuga tylko juz halucynajce i zaczalem sobie dopowiadac, ze ta smuga cos przypomina, chociaz wczoraj znow pojechalem do tego centrum handlowego w ktorym sie wczesniej czulem tak do bani i bylo juz niebo lepiej, nie mam tego leku przed wychodzeniem do ludzi i nawet to nakrecanie sie minelo chwilowo,(oprocz ciaglego rozmyslani)a do tego jestem otumianiony, mam problemy z pamiecia i skupieniem od tego wszystkiego, czuje sie glupszy, ciagle rozmyslam
