Tak, ja pracuje teraz nad emocjami.
U mnie akurat z płaczem/smutkiem jest problem, bo po prostu kiedyś u mnie w rodzinie i tak nikogo nie obchodziło moje jakieś tam cierpienie, płacz, przez co wyuczyłam się generalnie przez reakcje innych, że płacz to słabość, co oczywiście nim nie jest. Płakałam, bo cierpiałam, bo coś się złego działo, bo jest to zwykła reakcja na krzywdę, smutek itd. No a potem przestałam. Nie dajmy sobie wmówić, że to słabość. No teraz już to wiem
Mam obecnie już trochę inny problem z tą emocją, bo właściwie większość problemów już przepracowałam, ale też emocja ta była u mnie potem przez lata blokowana - taką miałam po prostu reakcję, no właśnie tak jakby nawyk. Nie pozwalałam sobie na płacz. Nawet nie wiem, jak to wyjaśnić. Ja akurat miałam tak, że czułam czasami taką mega gulę w gardle, a nie mogłam się rozpłakać. Chciałam mega, a nie mogłam. Nawet nie wiem, jaki mięsień napinałam, co takiego się działo, że no ja to tak powstrzymywałam, ale taką miałam reakcję właśnie. Po jakimś czasie ból (bo to był aż ból od tej guli) ustępował, cofał się, chęć płaczu tak jakby znikała, smutek pozostawał i wiadomo kolejna fala chęci płączu prędzej, czy później nadchodziła ... i tak w kółko.
Hmmm nie jest dobre "blokowanie" (nie wiem, jak to inaczej nazwać) emocji. Ja czułam ogromny dyskomfort. W końcu jednak nauczyłam się płakać. Właściwie na początku było do pośrednie i totalnie niezaplanowane, ani nieświadome. Bardzo dużo w pewnym czasie oglądałam smutnych filmów - mega smutnych dramatów itd. Miałam wtedy depresję i jakoś tak się w tym zakopywałam. Tak, jak nigdy nie płakałam tak przy tych filmach w smutnych scenach zaczęły lecieć mi łzy. Podejrzewam, że to dlatego, że tutaj tych łez nie musiałam się wstydzić (w końcu płaczę, bo oglądam smutny film, a nie dlatego, że jestem "słaba").
Ostatecznie jednak nauczyłam się też płakać tak sama przed sobą, bo chyba poprzez takie pośrednie płakanie przy filmie nauczyłam się "odblokowywać" (jakkolwiek to nazwać). W każdym razie tamto działanie było takie nieświadome, szczerze nawet nie wiem, czy poprawne, na wielu ludzi pewnie by nie zadziałało, bo kto płacze przy filmach?

no ale jakoś to była właśnie moja nieświadoma droga do nauczenia się innej reakcji, niż ta która była u mnie wyuczona. Wtedy przeszłam w etap płakania w ukryciu, bo dawało mi to po prostu ulgę, a nikt tego nie widział. Czyli trochę lepiej, ale też nie myślałam jeszcze o emocji płaczu zdrowo, dalej uważałam, że to wstyd, słabość itd.
Chodzi bardziej właśnie o to, że tak jak powyżej ktoś napisał to jest pewna wyuczona reakcja. Na pewno dobrze jest zrozumieć, czemu ta reakcja występuje (ja miałam konkretne sytuacje, które mnie tego nauczyły z domu rodzinnego) i nauczyć się tak jakby na nowo poprawnie reagować, mieć poprawny nawyk na smutek. Tak samo jak mamy to z radością, zabawną sytuacją - czy na siłę powstrzymujemy śmiech? Zazwyczaj nie, bo po co to normalna reakcja

U mnie akurat to dotyczyło płaczu - ja ostatecznie:
--> przetworzyłam sobie trochę przeszłość, czyli przypomniałam sobie patologiczne sytuacje, które mnie tego nawyku nauczyły
--> spojrzałam na nowo na te sytuacje, ale już z perspektywy osoby dorosłej, z większą wiedzą, ze zdrowym, nie krytycznym spojrzeniem
--> zrozumiałam i co najważniejsze UWIERZYŁAM, że ta emocja to nie słabość, wstyd itd.
Ta myśl blokowała mnie okropnie. To była już potem taka podświadoma myśl, bardzo ciężka do uchwycenia, bo był to już nawyk. Uświadomienie sobie tego, jak dziwnie by to nie brzmiało pozwoliło mi zrozumieć, że właśnie to zachowanie z przeszłości było patologiczne, a normalne jest właśnie takie, że człowiek czasami ze smutku, cierpienia etc. płacze. Normalna sprawa i NIE czyni to człowieka słabym.
Teraz sobie myślę głupota, ale przejście przez to wszystko powyżej nie zajmuje jednego wieczoru, jednego tygodnia. Spokojnie, na to potrzeba czasu. Uważam, że już samo uświadomienie sobie, że coś jest nie do końca w porządku z emocjami, bo czujesz, że powinno być inaczej, a nie jest to już dobra droga do sukcesu

Ja zanim zaczęłam patrzeć na moją reakcję na chęć płaczu, że jest patologiczna to myślałam, że bardzo dobrze super robię i to jest norma. No a jednak podświadomie moje ciało krzyczało - no wypłacz się wreszcie.