13 listopada 2015, o 18:05
Oczywiście, ze tak może być. Dialogi wewnętrzne mają służyć przede wszystkim według mnie zrozumieniu, że jest rzecz wazniejsza niż ten cały lęk, stres czy strach i dzieki temu nauke innego nastawienia do lęku/stresu.
Czyli jak ja to sobie roboczo nazywałem podczas swojego zaburzenia, okresu gdzie prawdziwie już "leczyłem się" - strategią priorytetów.
Czyli prowadziłem takie dialogi w głowie, które uświadamiały mi, że ten lęk, który czuję nie jest wcale az tak istotny jak mi się wydaje, bo jest nad tym większy cel a mianowicie wyzbycie się go i ogólna dzięki temu poprawa życia.
Innymi słowy własne wolne życie ponad odczuwanie lęku.
Dialogi także powinny nieść akceptację tego, iż przy tych próbach jednak ten lęk będziemy czuli, czy stres czy strach bo to jest na poczatku w sumie nieuniknione.
A w zasadzie to co ty opisujesz, to hamowanie lęku to jest taka reakcja jakby obronna przed jego odczuwaniem, co oczywiście potem niesie dalsze kłopoty ale początkowo jest wyparcie zamiast przyzwolenia.
Czyli np:
"powoli będe sobie pozwalała na lęk, nie wypierała go aby zmienic schematy działania, które do tej pory nic dobrego mi przeciez i tak nie przyniosły".
"to, że czuje lęk w mojej obecnej sytuacji jest czymś naturalnym, nie musze tego od razu odrzucać"
Pamiętaj, ze dialogi wewnętrzne to nie moga byc puste słowa, powinny wynikac z wewnętrznego przekonania, chęci zmiany a także z ogólnego uświadomienia sobie czym jest lęk i te wszystkie reakcje lękowe.