Czesc , od poczatku wakacji jestem "zaburzony" , od konca wakacji ta cale zaburzenie doslownie popierdzielilem , do dzisiejszego dnia nie zwracam na to uwage , odrealnienie mam juz o wiele mniejsze niz mialem , lecz niestety jest jak rozmawiam z kims zwieksza sie (chociaz i tak o wiele lepiej jest niz bylo) , mniej juz martwie sie o rozne choroby , lecz czasem mam strach przed schizofrenia lub rozdwojeniem jazni , jak mnie bolalo wczoraj serce troche to juz balem sie ze z sercem cos mam ... Nie zwracam uwagi na nerwice , zyje normalnie , szkola , treningi , wyjscie ze znajomymi , niestety mam duzo mysli egzystencjalnych miedzy innymi takimi jak to ze po co sie zyje , czy naprawde sie zyje i dziwi mnie czemu inni sie nad tym tak nie zastanawiaja jak ja skoro to jest pytanie chyba dla kazdego wazne

niestety mam dalej tez dziwne poczucie czasu , dni tak dziwnie leca.Tutaj pytanie , czy to poprostu musi troche potrwac az przejdzie calkowicie? Czy gdy to olałem to juz powinno byc ok a dziwnym trafem nie jest , pisze temat bo nie mysle na codzien o nerwicy ale no widze ze jednak wszystko nie jest w porzadku.Pozdrawiam
