Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

trudny orzech do zgryzienia

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
justi2212
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 502
Rejestracja: 3 grudnia 2015, o 19:44

20 września 2016, o 11:55

Hej ;)
Jestem na forum dosyć długo, wciąż poszukuję wyjścia z zaburzenia ale postępów nie widzę. Nie wiem czy ja naprawdę mam gorzej, czy po prostu jestem mało konsekwentna, ale ni chu chu nie mogę obejść hmm moich natrętów, wątpliwości, analiz... Ostatnio miewam fazy od panicznego lęku, po etapy gdzie widzę jednak światełko w tunelu i czuję, że jestem bardziej świadoma tego mechanizmu, ale trwają bardzo krótko.
To co mnie martwi to to, że nie mam typowych natrętów jak większość z Was :D dobra, zdarzały się pytania o sens i to był jeden z najgorszych etapów, ale teraz niestety jest podobnie i bardzo mnie to załamało. Ostatnio ogarnęłam wątpliwości dotyczące terapii z której zrezygnowałam oraz wątpliwości czy kocham swojego chłopaka. Podeszłam do tego świadomie i z zaufaniem do siebie, opłaciło się. Niestety dowaliło mi tym że grzeszę z chłopakiem i trafię do piekła przez co dostałam mini ataku paniki :O generalnie kwestie wiary w zaburzeniu są dla mnie mega ciężkie. Nie wiem jak to obejść, czy postarać się je zostawić aż się jakos uspokoje czy co... jedno wiem, że w tym stanie, ciągłego lęku do niczego nie dochodzę, tylko jeszcze bardziej się dołuję i gubie w tym wszystkim....
Cały czas analizuję mój stan, szukam sposobów, jeszcze bardziej się frustruje, mam ochotę płakać nad tym i tyle... Wiem, że powinnam coś robić, szukać zajęcia, bo siedzę w domu i tylko analizuję, ale ten lęk mnie demobilizuje strasznie.
Czy ja naprawdę mam gorzej? Niedługo mija rok, a ja jak stoje w miejscu tak stoję dalej.
,,W psychologii jest takie pojęcie „błysk” to jest moment kiedy człowiekowi w głowie się wszystko zmienia, kiedy nagle dociera do niego coś co było oczywiste od lat, ale teraz nabrało innego wymiaru."
— Jacek Walkiewicz / psycholog

Być może wszystko jest w porządku, ale trudno w to uwierzyć :)
Potykając się można zajść daleko, nie można tylko upaść i nie podnieść się
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

20 września 2016, o 14:12

justi2212 pisze:Hej ;)
Jestem na forum dosyć długo, wciąż poszukuję wyjścia z zaburzenia ale postępów nie widzę. Nie wiem czy ja naprawdę mam gorzej, czy po prostu jestem mało konsekwentna, ale ni chu chu nie mogę obejść hmm moich natrętów, wątpliwości, analiz... Ostatnio miewam fazy od panicznego lęku, po etapy gdzie widzę jednak światełko w tunelu i czuję, że jestem bardziej świadoma tego mechanizmu, ale trwają bardzo krótko.
To co mnie martwi to to, że nie mam typowych natrętów jak większość z Was :D dobra, zdarzały się pytania o sens i to był jeden z najgorszych etapów, ale teraz niestety jest podobnie i bardzo mnie to załamało. Ostatnio ogarnęłam wątpliwości dotyczące terapii z której zrezygnowałam oraz wątpliwości czy kocham swojego chłopaka. Podeszłam do tego świadomie i z zaufaniem do siebie, opłaciło się. Niestety dowaliło mi tym że grzeszę z chłopakiem i trafię do piekła przez co dostałam mini ataku paniki :O generalnie kwestie wiary w zaburzeniu są dla mnie mega ciężkie. Nie wiem jak to obejść, czy postarać się je zostawić aż się jakos uspokoje czy co... jedno wiem, że w tym stanie, ciągłego lęku do niczego nie dochodzę, tylko jeszcze bardziej się dołuję i gubie w tym wszystkim....
Cały czas analizuję mój stan, szukam sposobów, jeszcze bardziej się frustruje, mam ochotę płakać nad tym i tyle... Wiem, że powinnam coś robić, szukać zajęcia, bo siedzę w domu i tylko analizuję, ale ten lęk mnie demobilizuje strasznie.
Czy ja naprawdę mam gorzej? Niedługo mija rok, a ja jak stoje w miejscu tak stoję dalej.
Nie masz gorzej. Mamy tak samo.
Tak, masz natretctwa, ze grzeszysz i trafisz do p iekla, to typowe natrectwo, podobnie jak zachwaiana wiara w milosc do faceta.
Pierwsza zasadz poradzenia sobie z myslami to jest zaprzestanie analizowania, wchodzenia w mysli. To jest ciezki do wykonania, ale dzieki praktyce mozna sie tego nauczyc. W brzuchu korci, az ma sie ochote cos wyguglowzc, ale nie, koniec, nie.
Justi, ja mam nerwice od dziecka.
Trzeci rok z nia walcze.
Niewazne jak dlugo walczymy, wazne ze ktoregos dnia staniemy sie wolni.
Nie narzucaj sobie presji, bo to pogarsza twoj stan. Pozytywnie mow sobie do samej siebie.
Sprobuj.
Analizowanie przyczynia sie do podwyzszenia leku i natrectw. Analizowac mozna caly tydzien non stop i w konsekwencji nic nie bedziemy wiedziec na koniec.
Sprobuj soebie zamykac drzwi i otwierac naprzemian, by sprawdzic, czy sa domkniete, rob tak godzine a zapewniam cie ze na koncu nie bedziesz wiedziala, czy je zamknelas czy nie.
Kiedys bawilam sie w zabawe mowienia Sloma. Jak dlugo mowisz slowo sloma, wychodzi maslo. Ale bardzo szybko gubisz watek i nie wiesz, czy mowisz sloma czy maslo.
Tak samo z natrectwami. Poddane dlugotrwalej analizie oglupiaja nas. Zatem stop. Zadnej analizy.

Siedzenie w domu i brak zajecia to siedlisko nerwicy. Ona to uwielbia i wtedy wkrada sie ze wszystkich stron.
Nna typ etapie odburzania nie mozesz sobie na to pozwolic.
Wez sie w garsc i idz pochodzic szybkim kro kiem godzinke dwie, skupiajac sie na tym, co widzisz dookola: na ludziach, domach etc
Znajdz sobie jakies zajecie.
Ja tez znalazlam, otoz nauczylam sie szyc. Zawsze mnie to ciagnelo. W stanie odrealnienia pojechalam do lidla kupic sobie moja pierwsza masyzne do szycia.

W stanie wysokich napiec lekowych szlam do komisu ksiazek wybierac sobie jakies romansidla, po to, by sie wciagnac w cos.

Bralam rower jechalam pociagiem daleko od miejsca zamieszkania i wracalam na rowerze do domu.

Jest duzo zajec.

Aktywnosc jest podstawa do wyjscia z zaburzenia.
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Optymistka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 145
Rejestracja: 26 czerwca 2015, o 12:47

20 września 2016, o 14:26

Justi, bo wciąż analizujesz i rozgrzebujesz, tym samym podtrzymujesz stan lękowy :) Zastanawiasz się, jak z tego wyjść, sama piszesz, że siedzisz w domu i myślisz, a tutaj trzeba działać. Nie będzie Ci się chciało tego robić, każdy w lęku tak ma, jedyna rada, to robienie na siłę, ale z jednoczesną świadomością, że tak nie będzie zawsze, robisz to po to, żeby czuć się wolną od lęków i tych stanów. Ja też długo miałam taki etap, że w kółko się kręciłam, MYŚLAŁAM cały czas, że mi się nie chcę, że po co, że na siłę itd. , ale to niczym dobrym nie skutkowało. Później przejrzałam na oczy i zaczynałam naprawdę działać, z tymi myślami, stanami, porzuciłam tą rozkmine i niech się dzieje co chce. Dopiero wtedy zaczęłam odczuwać rezultaty, ulgę i światełko w tunelu. Motywowałam się dobrymi momentami, których z czasem było coraz więcej :) Nie zwracaj uwagi na to, ile czasu Ci to zajmuje Kochana, to tylko dołuje, a na prawdę się da :)
justi2212
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 502
Rejestracja: 3 grudnia 2015, o 19:44

20 września 2016, o 14:37

Dziękuję Kochane za odpowiedzi:) No ja wiem, że tym siedzeniem i analizowaniem do niczego nie dojdę, ale ta chęć analizowania tego w kółko i w kółko jest czasami taka ciężka, że oszaleć można. No a w takim momencie powinnam czymś mimo wszystko się zająć. Muszę w końcu solidnie nad tym popracować:)
,,W psychologii jest takie pojęcie „błysk” to jest moment kiedy człowiekowi w głowie się wszystko zmienia, kiedy nagle dociera do niego coś co było oczywiste od lat, ale teraz nabrało innego wymiaru."
— Jacek Walkiewicz / psycholog

Być może wszystko jest w porządku, ale trudno w to uwierzyć :)
Potykając się można zajść daleko, nie można tylko upaść i nie podnieść się
Optymistka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 145
Rejestracja: 26 czerwca 2015, o 12:47

20 września 2016, o 14:38

Bo nerwica to właśnie to analizowanie, zmień zupełnie podejście do tego, a będzie łatwiej. Już ruszaj dupkę do roboty ! :D
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1858
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

22 września 2016, o 12:55

Znalezienie zajęcia to jedna sprawa. Druga sprawa to konfrontowanie się z lekiem gdy tych zajęć nie ma. Przecież nie można non stop się czymś zajmować żeby nie było nerwicy, bo nie ma wtedy konfrontacji, a jest tylko ucieczka? Chwilowa ucieczka jest dobra dla zmęczonego umysłu, ale trzeba się też KONFRONTOWAĆ.

Pytanie takie mam do Was: czy wierzycie w to, że wyjście z nerwicy jest tuż obok Was? Czy wierzycie w to, że możecie się z nią szybko uporać? Czy wierzycie w to, że tu I teraz możecie nie mieć nerwicy? Na te wszystkie pytania odpowiedź musi brzmieć TAK. Jeśli któreś z pytań wzbudza w Was wątpliwość to może być trudno. Ja to odkryłam w sobie, że to ja decyduję, że mam nerwicę lu nie. Tak, dokładnie ja. Co chcecie mieć bez nerwicy? Spokój? To dlaczego go sobie nie dajecie? To dajcie go sobie! Przestańcie szukać odpowiedzi na tysiące niepotrzebnych pytań. Większość z nas w nerwicy nie chce o czymś myśleć, więc cierpi. Bo te mysli mają być, ale Wy je macie mieć w dupie! W ten sposób dacie sobie spokój. I z niczym nie walczcie, bo z nerwicą się nie walczy. Róbcie dokładnie coś odwrotnego czyli dawajcie sobie spokój I wytchnienie. Jeśli jakaś myśl Was bombarduje - trudno, nie na wszystko jest odpowiedź. Nie musicie się tym zajmować, tym bardziej kiedy Wasz organism cierpi od ciągłego napięcia. Weźcie to pod uwagę I zacznijcie budować spokój, a nie walczyć z napięciem.
justi2212
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 502
Rejestracja: 3 grudnia 2015, o 19:44

22 września 2016, o 13:02

Olalala pisze:Znalezienie zajęcia to jedna sprawa. Druga sprawa to konfrontowanie się z lekiem gdy tych zajęć nie ma. Przecież nie można non stop się czymś zajmować żeby nie było nerwicy, bo nie ma wtedy konfrontacji, a jest tylko ucieczka? Chwilowa ucieczka jest dobra dla zmęczonego umysłu, ale trzeba się też KONFRONTOWAĆ.

Pytanie takie mam do Was: czy wierzycie w to, że wyjście z nerwicy jest tuż obok Was? Czy wierzycie w to, że możecie się z nią szybko uporać? Czy wierzycie w to, że tu I teraz możecie nie mieć nerwicy? Na te wszystkie pytania odpowiedź musi brzmieć TAK. Jeśli któreś z pytań wzbudza w Was wątpliwość to może być trudno. Ja to odkryłam w sobie, że to ja decyduję, że mam nerwicę lu nie. Tak, dokładnie ja. Co chcecie mieć bez nerwicy? Spokój? To dlaczego go sobie nie dajecie? To dajcie go sobie! Przestańcie szukać odpowiedzi na tysiące niepotrzebnych pytań. Większość z nas w nerwicy nie chce o czymś myśleć, więc cierpi. Bo te mysli mają być, ale Wy je macie mieć w dupie! W ten sposób dacie sobie spokój. I z niczym nie walczcie, bo z nerwicą się nie walczy. Róbcie dokładnie coś odwrotnego czyli dawajcie sobie spokój I wytchnienie. Jeśli jakaś myśl Was bombarduje - trudno, nie na wszystko jest odpowiedź. Nie musicie się tym zajmować, tym bardziej kiedy Wasz organism cierpi od ciągłego napięcia. Weźcie to pod uwagę I zacznijcie budować spokój, a nie walczyć z napięciem.
Masz rację, ja ciągle uciekam, jak przez jakieś zajęcie, czy rozmowę z kimś się uspokoję i wraca na chwilę trzeźwe myślenie i nadzieja to się zastanawiam kiedy ponownie ten spokój zostanie zaburzony. Sama to sobie robię i mam tego świadomość;)
,,W psychologii jest takie pojęcie „błysk” to jest moment kiedy człowiekowi w głowie się wszystko zmienia, kiedy nagle dociera do niego coś co było oczywiste od lat, ale teraz nabrało innego wymiaru."
— Jacek Walkiewicz / psycholog

Być może wszystko jest w porządku, ale trudno w to uwierzyć :)
Potykając się można zajść daleko, nie można tylko upaść i nie podnieść się
@nia
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 9 stycznia 2015, o 22:48

25 września 2016, o 22:39

A zadawałaś sobie pytania? Może ciągłe analizowanie coś Ci daje, może masz z tego jakąś korzyść, może nerwica ma z tego jakąś korzyść?
Tak, jak Olalala napisała - nie sztuką jest uciekać w zajęcia, sztuką jest konfrontacja. Na pewno uciekanie w zajęcia jest pomocne na początku tkwienia w zaburzeniu, bo odwraca uwagę od ciągłego myślenia, jednak unikanie nie jest sztuką. Unikanie to życie na niby i grzebanie się w swoim grajdołku.
Zastanawiając się, jak sama napisałaś, kiedy spokój zostanie zburzony nie dajesz sobie wiary, że może być inaczej. Że może być dobrze. Nie od razu, ale może być dobrze, może być inaczej.
ODPOWIEDZ