Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Wątpisz co do swoich objawów? Dyskusja, opisy, wyjaśnianie.
-
- Gość
Prześwit = nastąpienie "kontrastu" w percepcji.
Innymi słowy - odczuwasz ogromną różnicę w sposobie postrzegania, odczuwania emocji i samego siebie.
Tak, jakby życie wróciło.
Innymi słowy - odczuwasz ogromną różnicę w sposobie postrzegania, odczuwania emocji i samego siebie.
Tak, jakby życie wróciło.
- In_Chains_Of_DD
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 27
- Rejestracja: 24 stycznia 2013, o 14:32
ja w ciągu 5 lat miałem dosłownie parę takich kilkusekundowych przebłysków normalności - prześwitów! to wspaniała sprawa, po czymś takim ma się nową motywację!
Ponadto gdy bardzo mocno zacznę się skupiać i wchodzić w pewien rodzaj transu to tak jak gdyby na ułamek sekundy mogę wyostrzyć pewne doznania (takie minimalne zachłyśnięcie się prawdziwym światem...trochę ostrzejszy wzrok,słuch...) niestety trwa to dosłownie ułamek sekundy...

-
- Gość
Rofe, ale ja po Twoich opisach na pw, zastanawiam się czy Ty masz faktycznie derealizacje - czy zwykłe objawy stresu. Byłeś u lekarza w ogóle ?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 156
- Rejestracja: 15 lutego 2013, o 18:21
To derealizacja, bo odbieram świat inaczej, widzę to, zauważam zmianę, która mi dokucza. Męty, śnieg optyczny, brak poczucia czasu, uczucie snu, zagubienie w przestrzeni, typowe objawy DD. Nie mam bardzo powodów do stresu
Czasami po prostu mam lepszy dzień i nie skupiam się na DD, a czasami gniecie. Byłem, byłem - stwierdził tylko spadek serotoniny no i wytłumaczył mi trochę na czym polega DD
Nawet nie widział potrzeby umawiania się na następną wizytę, ponieważ powiedział, że DD to nic groźnego, że gdy sam to oleje i się z tym "oswoję" to samo minie 
-- 22 marca 2013, o 00:14 --
Czasami jestem taki wykręcony z akcji, że głowa mała. Przeważnie w marketach, gdy pada takie dziwne światło, duża przestrzeń. W zatłoczonych miejscach, no i w nocy gdy świecą lampy. Wprowadzają mnie w taki dziwny nieprzyjemny klimat.



-- 22 marca 2013, o 00:14 --
Czasami jestem taki wykręcony z akcji, że głowa mała. Przeważnie w marketach, gdy pada takie dziwne światło, duża przestrzeń. W zatłoczonych miejscach, no i w nocy gdy świecą lampy. Wprowadzają mnie w taki dziwny nieprzyjemny klimat.
-
- Gość
A no to jednak masz.
Znam ten wieczorny "klimat"...
Więc sam widzisz - lekarz, do którego poszedłeś bierze za Ciebie, jako pacjenta całkowitą odpowiedzialność - jeżeli coś by Ci się stało, facet mógłby nawet stracić pracę. Więc uwierz, że jeżeli lekarz powiedział, że Ci nie ma potrzeby następnej wizyty - to na prawdę nic Ci się nie ma prawa stać - to jest tylko lęk, przekroczył on pewna granicę dlatego umysł zdysocjował zmysły - to wszystko.
-- 22 marca 2013, o 01:00 --
Wiesz czemu niektórzy ludzie mają to nawet po 5 lat ? Bo się dalej boją.
Znam ten wieczorny "klimat"...
Więc sam widzisz - lekarz, do którego poszedłeś bierze za Ciebie, jako pacjenta całkowitą odpowiedzialność - jeżeli coś by Ci się stało, facet mógłby nawet stracić pracę. Więc uwierz, że jeżeli lekarz powiedział, że Ci nie ma potrzeby następnej wizyty - to na prawdę nic Ci się nie ma prawa stać - to jest tylko lęk, przekroczył on pewna granicę dlatego umysł zdysocjował zmysły - to wszystko.
-- 22 marca 2013, o 01:00 --
Wiesz czemu niektórzy ludzie mają to nawet po 5 lat ? Bo się dalej boją.
-
- Gość
Zastanawia mnie jedno odnosnie Depersonalizacji/Derealizacji...Wszyscy pisza zeby zaakceptowac ten stan, poddac mu sie, isc razem z nim i niezwracac uwagi na niego ale jesli ktos niepotrafi zrobic tego wszystkiego co napisalem wczesniej to co wtedy?ta osoba jest skazana na ten stan do konca zycia?Podam tutaj moj przyklad...mam dd od 5 miesiecy, wiem czym jest, dlaczego jest i jak on dziala ale szczerze mowiac niepotrafie do konca go olac, mam przez niego dyskomfort psychiczny i krotko mowiac ciezko mi jest go jakos zaakceptowac w dodatku czasami mam lęk przed nim.Wiem ze jak bede mial takie podejscie to bede sie z nim bujal do usranej smierci.Moze dzisiaj mam poprostu taki dzien i takie mysli odnosnie DD ale ciekawi mnie to czy wlasnie osoba ktora ma takie podejscie do tego ma mniejsze szanse badz znikome szanse do pozbycia sie niego?.
-
- Administrator
- Posty: 6548
- Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54
W początkowym okresie, a moga to byc miesiace, nie zawsze starczy tydzien czy dwa zeby sie z tym oswoic. Do tego absolutnie nie jest tak, zę masz znikome szanse na to aby to znikneło. Kazde dd też jest uzaleznione od danego człowieka, kazdy ma z róznych powodow, niektorzy tylko nadmiar stresu, niektorzy mają to przez zycie w trudnej sytuacji w domu, trudnej sytuacji materialnej, poprzez rozne tak zwane konflikty wewnetrzne. Moga miec z powodu zaburzeń lękowych, z powodu tego, zę po zajaraniu trawy wpadli w lękowe koło i nabawlili się nerwicy. To wszystko też jest zalezne, bo niektórym wystarczy zmienić środowkisko, porpawić swoją sytuację, zlikwidowac ciągły stres, innym potrzebna jest dłuższa terapia i tak dalej.
Natomiast ja sam zawsze będę powtarzał, że terapia na poczatku to podstawa, szczególnie poznawcza, nastepnie naprawienie siebie i swojego charakteru, który czesto jest lękowy, boimy się tego i owego, zbyt dużo sobie wyobrazamy, to akurat kwestia do długiego opisu.
Ale ty akurat pytasz o akceptację, pogodzenie się z tym, a więc sprawa w tym wypadku wygląda tak, że najgorsze co może być to zbyt dużo czasu, najcześciej na początku jak zaczynamy chorowac to więcej czasu zaczynamy spędzać w domu. I wówczas nie myślenie o derealizacji i objawach jest krancowo trudne.
Najgorzej kiedy osoba z lękiem ma za dużo czasu na myślenie, ja sam stwierdzam, ze zawsze wtedy przegrywałem. Wówczas prawie niemozliwym jest zacząć ignorować ten stan ot tak sobie.
Bowiem ta akceptacja musi być spontaniczna, a nie w stylu spoko olewam to, ale wieczorem ciągle o tym mysle i sprawdzam to, ciagle boje sie ze to wiariactwo itd.
Akceptowanie tego stanu polega na tym, zę żyjemy dalej tak jak do tej pory, wspierając się terapią, bo różnie bywa nie zawsze jest tylko dd, czesto sa tez ataki paniki, agorafobia itd.
Ci ktorzy maja tylko dd, korzystajac z terapii spontanicznie olewajac derealke osiagna dobre efekty, ja przynajmniej tak uwazam i potwierdza sie to tez u innych osob.
Ty w tym momencie Mariusz masz zbyt przesiaknieta glowe dd, ciagle ja masz i ciagle w niej siedziesz, ciagle szukasz leczenia dla niej, masz tez sam wiesz wiecej czasu, czujesz sie zagubiony bo leki nie dzialaja, nie dziwie ci sie ze czujesz sie zdolowany na maksa.
Nie dziwie sie bo sam pamietam ze tak mialem.
Kiedy w pelni uwierzylem ze to co mam to dd i pogodzilem sie ze nawet jesli nie to w cholere z tym, przestalem sie tego bac, ale nie wiem czy udalo by mi sie to gdybym nadal w tym tkwil i ciagle za duzo o tym myslal, grubo watpie czy bym dal rade.
Wyszedlem z domu, poszedlem do byle jakiego zajecia i to wszystko razem, brak czasu, wiara ze to tylko dd, ignorancja wszystkich mysli dotyczacych co jesli to nie dd, nie analizowanie juz swojego stanu doprowadzila do tego ze nagle zrobilo sie lepiej i potem zniknelo to calkiem.
Jak wracalem do domu to juz nie trzaslem sie ze dd jest, golilem sie mimo zlego odbicia w lustrze, uczynilem depersonalizacje stanem naturalnym, widocznie h*j tak musi byc! Kładelem sie spac i juz nie wczuwalem sie, jest dd okey szedlem z nia spac.
Na pewno potrzebujesz jeszcze czasu, to tez zawsze mowie, w zyciu po moich pierwszych miesiacach z silna depersonalizacja nie dalbym rady sobie tego wszystkiego uswiadomic. Nie mowie ze potrzeba na to lat, bo nie, ja robilem sobie to na wlasne zyczenie bo za cholere nie chcialem uznac dd. Ciagle sie badalem, szukalem dziury w calym, nie wierzylem, histeryzowalem, panikowalem i wkolko mowielem ze robie wszystko a nie robilem, bo zylem tym i balem sie tego.
Ale jeszcze czasu mysle ci potrzeba i najwazniejsze to nie zyj ta dd w kazda chwile, to na poczatku spróbuj zrobic. Zeby kazda chwila nie byla wypelniona myslami o DD.
Natomiast ja sam zawsze będę powtarzał, że terapia na poczatku to podstawa, szczególnie poznawcza, nastepnie naprawienie siebie i swojego charakteru, który czesto jest lękowy, boimy się tego i owego, zbyt dużo sobie wyobrazamy, to akurat kwestia do długiego opisu.
Ale ty akurat pytasz o akceptację, pogodzenie się z tym, a więc sprawa w tym wypadku wygląda tak, że najgorsze co może być to zbyt dużo czasu, najcześciej na początku jak zaczynamy chorowac to więcej czasu zaczynamy spędzać w domu. I wówczas nie myślenie o derealizacji i objawach jest krancowo trudne.
Najgorzej kiedy osoba z lękiem ma za dużo czasu na myślenie, ja sam stwierdzam, ze zawsze wtedy przegrywałem. Wówczas prawie niemozliwym jest zacząć ignorować ten stan ot tak sobie.
Bowiem ta akceptacja musi być spontaniczna, a nie w stylu spoko olewam to, ale wieczorem ciągle o tym mysle i sprawdzam to, ciagle boje sie ze to wiariactwo itd.
Akceptowanie tego stanu polega na tym, zę żyjemy dalej tak jak do tej pory, wspierając się terapią, bo różnie bywa nie zawsze jest tylko dd, czesto sa tez ataki paniki, agorafobia itd.
Ci ktorzy maja tylko dd, korzystajac z terapii spontanicznie olewajac derealke osiagna dobre efekty, ja przynajmniej tak uwazam i potwierdza sie to tez u innych osob.
Ty w tym momencie Mariusz masz zbyt przesiaknieta glowe dd, ciagle ja masz i ciagle w niej siedziesz, ciagle szukasz leczenia dla niej, masz tez sam wiesz wiecej czasu, czujesz sie zagubiony bo leki nie dzialaja, nie dziwie ci sie ze czujesz sie zdolowany na maksa.
Nie dziwie sie bo sam pamietam ze tak mialem.
Kiedy w pelni uwierzylem ze to co mam to dd i pogodzilem sie ze nawet jesli nie to w cholere z tym, przestalem sie tego bac, ale nie wiem czy udalo by mi sie to gdybym nadal w tym tkwil i ciagle za duzo o tym myslal, grubo watpie czy bym dal rade.
Wyszedlem z domu, poszedlem do byle jakiego zajecia i to wszystko razem, brak czasu, wiara ze to tylko dd, ignorancja wszystkich mysli dotyczacych co jesli to nie dd, nie analizowanie juz swojego stanu doprowadzila do tego ze nagle zrobilo sie lepiej i potem zniknelo to calkiem.
Jak wracalem do domu to juz nie trzaslem sie ze dd jest, golilem sie mimo zlego odbicia w lustrze, uczynilem depersonalizacje stanem naturalnym, widocznie h*j tak musi byc! Kładelem sie spac i juz nie wczuwalem sie, jest dd okey szedlem z nia spac.
Na pewno potrzebujesz jeszcze czasu, to tez zawsze mowie, w zyciu po moich pierwszych miesiacach z silna depersonalizacja nie dalbym rady sobie tego wszystkiego uswiadomic. Nie mowie ze potrzeba na to lat, bo nie, ja robilem sobie to na wlasne zyczenie bo za cholere nie chcialem uznac dd. Ciagle sie badalem, szukalem dziury w calym, nie wierzylem, histeryzowalem, panikowalem i wkolko mowielem ze robie wszystko a nie robilem, bo zylem tym i balem sie tego.
Ale jeszcze czasu mysle ci potrzeba i najwazniejsze to nie zyj ta dd w kazda chwile, to na poczatku spróbuj zrobic. Zeby kazda chwila nie byla wypelniona myslami o DD.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 143
- Rejestracja: 29 marca 2011, o 14:25
Nie zalamuj sie i niech nikt sie nie zalamuje. Derealizacja mija na dobre. Ja mam juz etap derealizacji za soba. Pisalam juz to nieraz ale czasem trzeba napisac to ponownie. Jak sie jest w tym hardcorowym stanie to nie widzi sie nawet swiatelka w tunelu. Ja nigdy bym nie uwierzyla ze mi to minie. Mysle ze rzecz w tym zeby nie myslec tez wkolko o tym czy to zaakceptowalem czy tez nie bo co to wtedy za akceptacja. Zajac sie zyciem i puscic to cholerstwo wolno. Mnie np pomogly leki ale np tez stan jakby stal sie znosniejszy jak dalam sobie spokoj z tym interesowaniem sie ta derealizacja. W sensie takim ze bylam jak moja babcia ktora zyje swoimi chorobami i ja tak samo zylam derealizacja i nie tylko bo tez mialam duzo fizycznych objawow ale derealizacja byla najgorsza. Tylko o niej gadalam i nie potrafilam sie na niczym innym skupic. Nawet jak obserwowalam babcie to ona mi mowila o sobie a ja o sobie. Takie troche egocentryczki obie z nas bylymariusz87sk pisze:Zastanawia mnie jedno odnosnie Depersonalizacji/Derealizacji...Wszyscy pisza zeby zaakceptowac ten stan, poddac mu sie, isc razem z nim i niezwracac uwagi na niego ale jesli ktos niepotrafi zrobic tego wszystkiego co napisalem wczesniej to co wtedy?ta osoba jest skazana na ten stan do konca zycia?Podam tutaj moj przyklad...mam dd od 5 miesiecy, wiem czym jest, dlaczego jest i jak on dziala ale szczerze mowiac niepotrafie do konca go olac, mam przez niego dyskomfort psychiczny i krotko mowiac ciezko mi jest go jakos zaakceptowac w dodatku czasami mam lęk przed nim.Wiem ze jak bede mial takie podejscie to bede sie z nim bujal do usranej smierci.Moze dzisiaj mam poprostu taki dzien i takie mysli odnosnie DD ale ciekawi mnie to czy wlasnie osoba ktora ma takie podejscie do tego ma mniejsze szanse badz znikome szanse do pozbycia sie niego?.

Nie mam zadnej filozofi innej bo ja bralam leki zylam sobie i to mi przeszlo. Ale chce zawsze powtarzac jak tu wejde ze to mija w stu procentach. Calkowicie mija.
Musze zabrac sie za temat o swojej derealizacji i o tym ze wyzdrowialam. Co tu wchodze to mam to zrobic a potem jakos tego nie robie ;p
trzymam za Was wszystkich kciuki i uszy do gory kazdy z was wyzdrowieje.
Nawet na takich forach mozna zobaczyc pewnie kontrast. Sa chorzy a potem jednak po pewnym czasie przestaja pisac albo pisza ze maja sie dobrze choc wczesniej byli w piekle.
Opis mojego wyzdrowienia z derealizacji i nerwicy dolaczam-sie-wyleczona-t3364.html
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 156
- Rejestracja: 15 lutego 2013, o 18:21
I ja mam to ciągle DD mariusz
Nie martw się
Jest nas dwóch, baaa.. miliony
Tylko że u mnie sprawa wygląda tak - nie myślę o DD, mam ciągle rozplanowany czas, rozwijam swoją pasję, robię wszystko co w mojej mocy by o tym nie myśleć, jednak nie da się nie myśleć. Oczywiście, że jakoś olewkowo do tego podchodzę, jednak to nie znaczy, że się nie boję. Boję się - boję się, że to może trwać 5 lat, boję się że może trwać wiecznie, że nie biorę już leków i bez leków mi nie minie, że się pogorszy.. Takich rzeczy się boję. Jednak ciągle jest stabilnie. Oczywiście nie ma co przechwalać
I właściwie nie wiem w czym tkwi problem. Moje życie jest fajne, mam wielu znajomych, garstkę dobrych przyjaciół, pasję, wiele zainteresowań, zdrowie... Tylko ta derealizacja. Właśnie najgorzej boję się, że może się to pogorszyć i boje się gdy ktoś opowiada mi o samobójstwach, kataklizmach itp. Dla mnie to straszne...... Mam za słabe nerwy na takie rzeczy.




-
- Gość
Ciesze sie ze trafilem na to forum 
Dzisiaj to mam jakis slabszy dzien chyba.Staram sie jakos zebrac w sobie i dalej isc przez to pieklo, mam nadzieje ze przyjdzie kiedys taki dzien ze bedzie lepiej, ze to DD zacznie znikac i bede to czul a wtedy dostane wiekszego powera do dzialania...

Dzisiaj to mam jakis slabszy dzien chyba.Staram sie jakos zebrac w sobie i dalej isc przez to pieklo, mam nadzieje ze przyjdzie kiedys taki dzien ze bedzie lepiej, ze to DD zacznie znikac i bede to czul a wtedy dostane wiekszego powera do dzialania...
-
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1939
- Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49
to moze byc jednym z powodowrofe pisze:. Mam za słabe nerwy na takie rzeczy.

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 156
- Rejestracja: 15 lutego 2013, o 18:21
Bo tak będzie Mariuszu
I ze mną, i z Tobą i z każdym kto się z tym boryka
Każdego dnia się modlę o siłę dla nas wszystkich, żeby to przetrwać, i żeby potem życie było owocniejsze 2x bardziej 
Wojciech - No ale na to nie da się uodpornić
Od zawsze przerażały mnie takie rzeczy.. brr 



Wojciech - No ale na to nie da się uodpornić


-
- Gość
A mam pytanko odnosnie DD...czy macie badz mieliscie cos takiego ze rozmawiacie z kims bliski i nagle czujecie takie napiecie w srodku, rodzaj jakiegos leku, niepokoju?