Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Opętanie

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Sausage
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 4 grudnia 2014, o 10:57

12 grudnia 2014, o 20:31

Witam,
początkowo nie chciałam publikować mojej historii na forum ogólnym (opisałam to jednej osobie na pw, za wysłuchanie dziękuję), bo wstydziłam się jej, a poza tym czytałam historie, które tu były publikowane i wszystko to już naprawdę było, więc nie chciałam powielać... I wszystkie rady, których bym się mogła spodziewać, też były. Ale postanowiłam, że mimo wszystko napiszę, jak to u mnie było, bo znów mi się zbiera na "atak", a tak to może jakoś mi ulży. Gdyż już się tak źle z tym wszystkim czuję, że głowa mała.

Jak sam temat wskazuje, ja mam myśli związane z opętaniem :cry: co dziwniejsze, nie pochodzę z rodziny szczególnie religijnej, sama też nigdy nie byłam religijna, a czytałam, że to najczęściej dotyka osoby religijne i z religijnego środowiska.

Składa się to z dwóch etapów.
Pierwszy, około 2 lata temu- byłam ateistką, ale chciałam się nawrócić, bo życie bez wiary wydawało mi się naprawdę puste i jałowe. Postanowiłam się pomodlić o dar wiary, myśląc, że jeśli Bóg jest, to może mi udzieli tego daru, jak nie to nie. No i przeżegnałam się, zaczęłam modlitwę, a tu nagle spadł na mnie taki niewypowiedziany strach, coś niesamowitego! Taki lęk przepotężny, że natychmiast mam przestać myśleć o Bogu, nawróceniu itp. bo inaczej umrę i nawet Jezus nie zdoła mi pomóc... Przestraszyłam się i natychmiast zaczęłam odsuwać od siebie wszelkie religijne myśli bojąc się, by "Atak" nie wrócił... Nie wracałam już do tematu wiary, modlitwy itp. i stopniowo zapomniałam o tym incydencie. Żyłam sobie spokojnie dalej, jakby nigdy nic.

DRUGI etap- niedawno, mniej więcej miesiąc temu czy nawet mniej... Znów poczułam potrzebę serca, by się pomodlić. Zabrałam się do dzieła jakby nigdy nic i... znowu! Objawy, jakie miałam: potężny lęk, wewnętrzny, BARDZO SILNY nakaz, że mam natychmiast przestać się modlić, inaczej umrę i nawet Jezus nie zdoła mi pomóc, że jestem w mocy ZŁEGO, że nie pozwoli on na to, bym mu się wydarła, jeśli chcę jeszcze spokojnie pożyć, to mam się z tym pogodzić, że jestem w jego mocy i zapomnieć o Bogu. Inaczej będę mieć przesrane. Zaznaczam, że to nie było w formie halucynacji czy też omamów słuchowych itp, tylko to była po prostu silna myśl, która mi się pojawiła znienacka w umyśle jakby telepatyczny przekaz. I zaczęło mi serce walić, mięśnie zdrętwiałe (zwłaszcza mrowienie mięśni szczęki), drżałam cała jak osika i nie mogłam tego opanować przez chwilę, lodowate i mokre dłonie, mdłości. Mama widziała, że coś się ze mną dzieje nie tak, że blada jestem, trzęsę się i te dłonie lodowate, to jej powiedziałam, że to zatrucie... Byłam przerażona, bo nie wiedziałam, co mi jest i dlaczego, najgorsze, że przypomniałam sobie o tym epizodzie sprzed dwóch lat i przeraziłam się nie na żarty, że to naprawdę TO...

W końcu jakoś się pozbierałam, atak minął, wróciło mi trzeźwe myślenie i czym prędzej skierowałam się do psychiatry. Opisałam moje objawy somatyczne, ale nie wspomniałam nic o tym, że obawiam się opętania. Dostałam receptę na leki, ale najgorsze było to, że bałam się, że może psychiatra wystawił błędną diagnozę, bo przecież nie znał moich rozterek duchowych.. Najgorsze było to poczucie, że nikt i nic mi nie pomoże, ani Bóg, ani egzorcysta, ani psychiatra, panicznie bałam się następnych ataków, więc unikałam wszystkiego, co mogło je wywołać (modlitwa, symbole religijne itp.) skierowywałam uwagę na wszystko, byle o tym nie myśleć. Poczułam się troszkę lepiej i już się sama z siebie śmiałam, że narobiłam rabanu o nic, a tu niestety ataki zaczęły powracać :cry: na razie kończę tę wypowiedź, może później coś jeszcze dodam lub nie :cry:
Kielbasa, sosydż
whyisthat
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1027
Rejestracja: 28 września 2013, o 23:45

12 grudnia 2014, o 20:36

a ja pochodze z rodziny religijnej i mialem przez 7 lat mojej nericy kilkanascie razy stracha ze jestem opetany bo np wrozylem sobie z tarota albo cos, jak bylem w kosciele ( gralem na organach) to balem sie ze bede sie bal krzyzy itp itd i sobie wkrecalem ale powiedzialem sobie ze to nerwicowe i przeszlo, albo sie balem ze jak bede prowadzil samochod sam jadac przez ciemny las to jakis zly duch mnie popchnie i sie zabije,
To wszystko nerwicowe, nie jestes opętana.
aa i jako ze ja teraz mam gorszy okres to tez mam mysli typu' nie pisz tego jej ona jest moja heheh ' itp itd ale to przez lęk :D
nie martw się :)
Reap what you sow!
Sausage
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 4 grudnia 2014, o 10:57

12 grudnia 2014, o 20:41

whyisthat pisze:a ja pochodze z rodziny religijnej i mialem przez 7 lat mojej nericy kilkanascie razy stracha ze jestem opetany bo np wrozylem sobie z tarota albo cos, jak bylem w kosciele ( gralem na organach) to balem sie ze bede sie bal krzyzy itp itd i sobie wkrecalem ale powiedzialem sobie ze to nerwicowe i przeszlo, albo sie balem ze jak bede prowadzil samochod sam jadac przez ciemny las to jakis zly duch mnie popchnie i sie zabije,
To wszystko nerwicowe, nie jestes opętana.
aa i jako ze ja teraz mam gorszy okres to tez mam mysli typu' nie pisz tego jej ona jest moja heheh ' itp itd ale to przez lęk :D
nie martw się :)
Hahahahha no to mnie pocieszyłeś, teraz sobie będę całkiem wkręcać, że rzeczywiście jestem skazana "na amen" :DD

Ale nie no tak na poważnie, też myślę, że to tylko nerwica, ale w "tych" momentach jest naprawdę ciężko i irracjonalnie, racjonalne argumenty w tych chwilach nie docierają :cry: beton, po prostu beton... :?
Kielbasa, sosydż
whyisthat
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1027
Rejestracja: 28 września 2013, o 23:45

12 grudnia 2014, o 20:42

eheheheh ja sobie tez od razu wkrecilem opetanie jak zobaczylem twoj post, od dawna masz nerwice ?:) mialas kiedys jakis inne natretne mysli ?
lęk przed opętaniem w nerwicy jest bardzo powszechny :)
Reap what you sow!
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

12 grudnia 2014, o 20:43

Mnie to wyglada na natręctwa, szczególnie, ze to jest w formie obaw, czyli przychodzi mysl, ze masz przestac bo stanie sie coś złego.
Taki typowy schemat.
U ciebie też mysle ze dobra by mogła być rozmowa z jakimś duchownym, tylko otwartym takim.

Druga rzecz to odsuwając na boki te mysli religijne, to jak sie ma sprawa twoich emocji?
Szybkie denerwowanie sie>? Jakas pustka? Jakieś inne objawy, mysli, niepokoje miały miejsce?
Z czym masz problemy oprócz tych mysli.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
whyisthat
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1027
Rejestracja: 28 września 2013, o 23:45

12 grudnia 2014, o 20:45

ej , ale to co pogrubilas tekscie to moje natręty ! :P zostaw mi je w spokoju, masz swoje :D eheheheheheheh :) chodzi o to ze ja sobie wkrecalem ze ja slysze glos diabla hahaha i ja sie wystraszylem ty sie mialas uspokoic :D
ej , wejze nie jestes opetana :)


wlasnie, mialas jakies inne natretne mysli oprocz tych religjnych ?

i dlaczegoby ciebie mialo opetac niby ? to ze bylas niewierzaca nic nie znaczy, tyle jest w Biblii o osobach ktore sie nawracaly przeciez :)
Ostatnio zmieniony 12 grudnia 2014, o 20:46 przez whyisthat, łącznie zmieniany 1 raz.
Reap what you sow!
Sausage
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 4 grudnia 2014, o 10:57

12 grudnia 2014, o 20:50

Właśnie rzecz w tym, że nigdy nie miałam natręctw itp., zawsze byłam osobą zrównoważoną i nawet podchodzącą do takich różnych spraw z pobłażliwym uśmiechem. Dlatego tym bardziej nie wiem, jak to możliwe, że to się u mnie pojawiło i to tak bez ostrzeżenia :(
whyisthat pisze:ej , ale to co pogrubilas tekscie to moje natręty ! :P zostaw mi je w spokoju, masz swoje :D eheheheheheheh :) chodzi o to ze ja sobie wkrecalem ze ja slysze glos diabla hahaha i ja sie wystraszylem ty sie mialas uspokoic :D
ej , wejze nie jestes opetana :)
No wiem, wiem, to tak z przymrużeniem oka :P że sobie wkręcę, że Twoje "natręty" uważam za znak dany od ZŁEGO na potwierdzenie moich straszków XD

Co do rozmowy z duchownym... właśnie tak myślałam o tym, ale wtedy też mnie nachodzi ta irracjonalna blokada... że coś się złego stanie, jak tylko spróbuję się skierować do kościoła/duchownego/kogokolwiek z bliskiego otoczenia :?
Kielbasa, sosydż
whyisthat
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1027
Rejestracja: 28 września 2013, o 23:45

12 grudnia 2014, o 20:59

Moim zdaniem to czysto nerwicowe, im bardziej będziesz unikała religjnych przedmiotów tym bardziej będziesz się nakręcała. Idź do duchownego pomimo tych mysli.
a powiedz, nie mialas ostatnio trudnych chwil w zyciu jakichs albo moze jakis okres spokoju po jakichs przejsciach, stresie jakies egzaminy ciezkie ?
Reap what you sow!
Sausage
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 4 grudnia 2014, o 10:57

13 grudnia 2014, o 07:39

whyisthat pisze: a powiedz, nie mialas ostatnio trudnych chwil w zyciu jakichs albo moze jakis okres spokoju po jakichs przejsciach, stresie jakies egzaminy ciezkie ?
Ostatnio się trochę stresowałam, bo szukałam pracy i trochę mnie męczyły ostatnio sprawy poszukiwania pracy, obawy jak to będzie, stres przed nowym miejscem i ludźmi, albo z drugiej mańki- że długo nie uda mi się nic znaleźć itd.

Czy to mogło mieć jakieś połączenie z moimi "opętańczymi" atakaim? :P
Kielbasa, sosydż
Awatar użytkownika
elala73
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 439
Rejestracja: 5 listopada 2014, o 09:44

13 grudnia 2014, o 09:45

jeśli o mnie chodzi , to u mnie na odwrót . Jako wierząca osoba bardzo bałam się świata duchowego . Szatana , demonów , aniołów itd. Czasami tak bardzo ,że bałam się sama w nocy iść do toalety . Zdarzało się ,że czekałam na klatce schodowej aż ktoś z domowników wróci .
Tak bardzo zaangażowałam się w tematykę religijną ,że wpadłam w sieci sekty. Pewne okoliczności sprawiły jednak ,że mogłam na to wszystko spojrzeć z dystansu i zauważyć śmieszność własnego postępowania i filozofii , którą wyznawałam. Obecnie jestem ateistką , ale nie brakuje mi sensu w życiu.
konto dezaktywowane
Zbanowany
Posty: 204
Rejestracja: 27 listopada 2014, o 14:51

13 grudnia 2014, o 10:08

Nie ma sensu obawiać się czegoś takiego jak opętania.
Wiem bo kilka lat zajmowałem się studiowaniem szamanizmu itp
Mam kontakt z szamanem z USA i sporo informacji których nie dam rady przekazać w kilku zdaniach,zdobywałem tę wiedzę kilka lat.

Żadne duchy nie opętują ludzi :) kontakt z duchami może mieć tylko osoba wyjątkowa,tzn taka która urodziła się z predyspozycjami do bycia szamanem.

W Tybecie np są ludzie zwani wyroczniami,tego nie można się nauczyć,z tym trzeba się urodzić a potem uczyć się u mistrza przez lata.
Ludzie ci po wielu latach treningów są w stanie wejść w kontakt z tym co my nazywamy duchem ale dla zwykłego człowieka jest to nie wykonalne.
Ludzie duchom śmierdzą,dlatego właśnie szamani prowadzą kilku tygodniowe głodówki i palą kadzidła,aby przestać śmierdzieć :)

Tzw opętania i egzorcyzmy to zwykła psychologia,placebo i nocebo,wmawianie ludziom choroby oraz uleczenia.

W Twoim ciele jest miejscy tylko dla Ciebie i nikt nie ma tam wstępu :)
Nie ma takich duchów które uciekają przed odpowiednio dobranym lekiem ;) jeśli wiesz co chcę powiedzieć.

Od niedawna o opętaniach coraz więcej się mówi i to nie jest przypadek,więc uważaj i ie daj sobie robić wody z mózgu,nie daj się wpędzać w psychozę.

Rząd chce chronić zdrowie psychiczne Polaków?
W ostatnim czasie w zastraszającym tempie wzrasta liczba wymyślanych przez psychiatrów nowych jednostek chorobowych. To, co kiedyś zwykło uważać się za wynik przeciwności losu i ludzkich problemów – dziś nagle trzeba "leczyć"

Z Watykanu dodatkowo dochodzą wieści, że Benedykt XVI również rozporządza w kwestii szkolenia nowych egzorcystów nie mówi się już o jednostkach, jak jeszcze kilka(naście) lat temu, ani też o 150 egzorcystach rocznie, jak było to napędzone za czasów panowania Jana Pawła II, który zadomowił się na dworach ultrakonserwatywnej Opus Dei... Nie! Niemiecki Benedykt XVI powołał do życia przy tym fundamentalistycznym braterstwie „Papieską Radę Wsparcia dla Nowoewangelizacji” i zapowiedział, że zaplanowane jest wypuszczenie na teren samych Włoch 3 tys. (słownie: trzech tysięcy!) egzorcystów, aby - UWAGA! - "wypędzić diabła z ojczyzny katolicyzmu."

O „konieczności” współpracy psychiatrów z egzorcystami i w Polsce coraz głośniej oraz coraz... oficjalniej. Powstają już nawet ośrodki, do których odsyłani będą „chorzy psychicznie”, z którymi „psychiatria nie może sobie poradzić”. Piszemy o tym w nadziei, że Polacy jednak nie pozwolą na przeistoczenie nas w PRW, czyli Polską Republikę Watykańską...
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/rzad ... 80499.html


W dyskusjach na temat natychmiastowej potrzeby zakazu przymusu psychiatrycznego oraz stosowanych w psychiatrii ,,metod leczenia'' chętnie przypominam, iż ta ,,gałąź medycyny'' medycyną nie jest, a jest następczynią średniowiecznej inkwizycji kościelnej, która wbrew ogólnie przyjętemu poglądowi wciąż istnieje. Przypomnijmy, że inkwizycja krwawo wpisała się do ksiąg historii świata wymordowaniem wciąż nieokreślonej ilości ludzi; ilu zakatowano, potopiono i spalono na stosach do dziś nie wiadomo, gdyż rozbieżność danych sięga tu od 100 tysięcy do 9 milionów ofiar! Ludzi tych po torturach pozbawiano życia, ponieważ nie chcieli dostosować się do narzuconego przez chrześcijaństwo systemu wiary. Instytucji tej co prawda dla zmyłki dwukrotnie zmieniono już nazwę: w 1908 papież Pius X przekształcił ją w ,,Kongregację Świętego Oficjum'', zaś w 1965 Paweł VI w ,,Kongregację Nauki Wiary'', ale sama instytucja nadal istnieje, funkcjonuje i wciąż czyni swoją powinność. Gdyby ktoś pytał o adres? Ależ proszę: Congregatio Pro Doctrina Fidei, Palazzo del Sant’ Uffizio, 00120 Città del Vaticano. O szefa inkwizycji oczywiście tam nie pytajcie, bo przez to raczej wylądować można w psychiatryku, a w najlepszym wypadku odpowiedzą, że inkwizytorów już nie ma! I nawet nie będzie to kłamstwo! Inkwizycji też przecież nie ma, nieprawdaż?

Od 1965 roku inkwizy... sorry... ,,kongrega...cją'' zarządza nie sam papież, jak miało to miejsce od początku istnienia tej instytucji, czyli od pierwszych lat XIII wieku, a tzw. prefekt... Domyślam się, iż tylko nieliczni wiedzą, że od roku 1981 do 2005 funkcję tą piastował znany w Polsce bardziej ze swojej przynależności do Hitlerjugend, aniżeli do inkwizycji, prof. Joseph Ratzinger. Tak, tak... Ten sam ,,zastępca Jezusa na ziemi'', którego dzisiaj tytułujemy ,,Benedykt XVI'', ,,Ojciec Święty'', ,,Papież''...

Po przytoczeniu tego faktu moi rozmówcy przez chwilę patrzą z niedowierzaniem i najpierw słyszę: ,,To nieprawdopodobne!'' Po chwili pojawia się oczywiście kontrargument, że przecież poziom wiedzy w tamtych czasach był, jaki był, do czynienia mieliśmy więc z „masową ciemnotą”, ale dzisiaj jest... na pewno... inaczej: ani dzisiejszego społeczeństwa, ani psychiatrii nie można przecież porównać do ,,ciemnej masy'', a ci drudzy to wręcz sami ,,wykształceni'' ludzie... Ba! ,,Naukowcy''! Tylko... skąd ta pewność i na czym ma polegać owa naukowość psychiatrii, nikt oczywiście nie potrafi powiedzieć. ,,No przecież wiadomo'', słyszę wtedy, ,,że chodzi tam o jakąś chemię w mózgu czy coś-tam... Chyba wiedzą, co robią, w końcu uczą się tego, studiują, praktykują itd...'' Ale kto zastanawia się głębiej nad tą materią? Kto zagląda do tych ,,naukowych'' prac? Kto je weryfikuje i dlaczego powtarza się, że jest tam jakakolwiek wiedza, skoro napisane tam, jak byk, że nie o wiedzę chodzi, a o hipotezy? Słowo hipoteza pochodzi z języka greckiego (hypóthesis) i oznacza przypuszczenie, osąd, który podlega weryfikacji!...
http://www.wiadomosci24.pl/artykul/od_i ... --1-d.html

Jeśli chcesz więcej to proszę

Czym jest tulpa?

W tym momencie nie jest jeszcze to w pełni jasne i biorąc pod uwagę naturę problemu prawdopodobnie nie prędko będzie.

Na tą chwilę najlepszą definicją tego pojęcia, najlepiej oddającą podejście grupy od której się o tym dowiedziałem, jest ten tekst:

Uważa się, że tulpa to niezależna świadomość egzystująca również w postaci halucynacji, samoistnie nakładającej się na postrzegane otoczenie, której wygląd zazwyczaj możesz w sporej mierze sam wybrać. Tulpa jest zupełnie świadoma i kontroluje swoje opinie, uczucia i ruchy.

Mówiąc wprost, tulpa to dodatkowa świadomość w naszej psychice.

Nie prawdziwa lecz „symulowana” i ożywiona przez podświadomość.

Faktycznie nie jest drugą świadomością,

jest tylko konstruktem psychiki jej twórcy.

Ale zważywszy na fakt, że postrzegamy ją jako drugą osobę, możemy ją w takich kategoriach rozpatrywać.

I tak też możemy się śmiało do niej odnosić.

Czym tulpa nie jest?

Przy okazji rozmowy na temat tulpy, często pojawiają się tezy jakoby owo zjawisko było zaburzeniem tożsamości szerzej znanym jako rozdwojenie jaźni lub nawet wymuszoną na samym sobie schizofrenią. Najczęściej padają one ze strony osób nie do końca rozumiejących naturę tego fenomenu. Świadomie wytworzona tulpa w żaden sposób nie może być traktowana jako stan patologiczny. Ponieważ o ile sama sprawia wrażenie niezależnej i żyjącej własnym życiem, jej wpływ na nosiciela jest w zupełności przez niego kontrolowany. Tulpa niema większego wpływu na twórcę niż jakakolwiek inna osoba z jego otoczenia. Oczywiście może przekonywać swojego twórcę do pewnych, nawet negatywnych, zachowań ale nie będzie mieć większego wpływu na końcową decyzję niż ktokolwiek inny z jego otocznia. W ostateczności decyzja należy do naszej świadomości, nie świadomości tulpy.

Jeśli chodzi o zarzut rozdwojenia jaźni to faktycznie przy tulpie mamy do czynienia z mnogą osobowością, jednak do potocznie rozumianego rozdwojenia jaźni brak tu paru kluczowych elementów. Przede wszystkim to zjawisko niema charakteru dysocjacyjnego. Tulpę tworzymy z własnej, nieprzymuszonej woli. Nie zaś, jak mam to miejsce w przypadku rozdwojenia jaźni i innych zaburzeń dysocjacyjnych, na wskutek traumy lub nieświadomym celem wyparcia jakiegoś wspomnienia. Brak też przemiennego charakteru zjawiska. Tulpa egzystuje z nami równolegle, obok nas. Nie powoduje przejściowych stanów nieświadomości hosta w których ten nie kontroluje swoich poczynań. Nie ma więc powodów aby porównywać tulpę do rozdwojenia jaźni.

Nie ma to także nic wspólnego z wymuszaniem na sobie schizofrenii. We wspomnianym wyżej tekście Dane słusznie zauważa, że nie można wywołać u siebie choroby z którą trzeba się urodzić.
https://bialczynski.wordpress.com/slowi ... 1/29300-2/

Wiedza to potęga :) im więcej wiesz tym trudniej Cię nastraszyć.

„To co nazywamy diabłem,to co wydaje się być diabłem,to co rozpoznajemy jako demona żyje w nas
dopóki żyjemy my i znika razem z nami”-Milarepa
whyisthat
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1027
Rejestracja: 28 września 2013, o 23:45

13 grudnia 2014, o 19:07

' Nie daj się wpędzić w psychozę' ??
to w psychozę się można wpędzić?, chyba w nerwicę! :D
Reap what you sow!
Sausage
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 12
Rejestracja: 4 grudnia 2014, o 10:57

13 grudnia 2014, o 19:18

No to całe szczęście, elala73 że już się nie męczysz z tym problemem :)

Dziś czułam się znacznie lepiej, bo miałam cały dzień różne zajęcia, załatwiałam parę spraw, hasałam poza domem. Wniosek nasuwa się sam- jest to nerwica, gdyż kiedy nie ma w moim umyśle miejsca na skupianie się na pierdołach i wymyślanie, to nie mam żadnych "ataków". A gdyby to był naprawdę wpływ ZŁEGO, to chyba nie czekałby na dogodny moment, tylko męczyłby mnie w dowolnym momencie :D

Boję się tylko nawrotu "ataku"... Bo wcześniej też tak myślałam, że to pierdoły, że sobie wymyśliłam i zrobiłam wiele rabanu o nic (jak już wcześniej wspomniałam), a potem znów mnie siekło i nie było mi tak do śmiechu. Te ataki są naprawdę koszmarne, życzcie mi proszę, by się to nie nawróciło :cry:
Kielbasa, sosydż
ODPOWIEDZ