Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Szukam pomocy, tracę własne ja. Czy to derealizacja ?

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
Awatar użytkownika
Avenger
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 290
Rejestracja: 21 sierpnia 2013, o 16:07

21 sierpnia 2013, o 17:57

Wybaczcie ze taki długi post ale chcialem dobrze zobrazowac sytuacje.

Witam wszystkich użytkowników. Nazywam się Patryk i mam 22 lata. Ciężko mi sklejać zdania w moim stanie ale spróbuje opisać moją sytuacje składnie i logicznie. (prosze czytać całość, na końcu jest o moim podejrzeniu derealizacji)

W wieku 14 lat straciłem tate, nadużywał narkotyków kilka lat i w efekcie czego popełnił samobójstwo. Od tamtej pory doznałem uczucia depresji, teraz ciężko jest mi przypomniec jak sie czułem ale pamiętam, że jakoś dawałem sobie rade. Przyjmowałem leki na depresje lecz niestety mnie otepialy i brałem je w kratkę(gdzies do 16lat) a do tego doszedł jeszcze okres buntu i zaczał pojawiać się alkochol i patologiczne towarzystwo. Często mysłałem też o egzystencji, co będzie po smierci i skąd sie wzielismy na tym swiecie itd. Ok 20 roku zycia przestawało mnie to interesowac bardziej skupiałem się na zyciu. Wlasnie gdzies z 2 lata temu doznałem uczucia hiperwentylacji, nie było to przyjemne, całe ciało zdrętwiało i myslalem ze to juz mój koniec. Po tej sytuacji wybrałem sie ponownie do psychologa bo miałem lęki przed tym stanem - nie chciałem zeby nigdy te uczucie powrociło, czasem wystarczylo zeby tylko zdretwiala mi noga np. przez to ze zle usiadlem czy cos i juz dostawalem stracha i przyspieszonego bicia serca. Tak naprawde wszyscy mieli racje, lekarz, rodzicie - nic mi nie grozilo i tylko sam sie napędzałem. Nie piłem dobre kilka miesiecy moze i nawet rok i jak juz zapomnialem o tym wszystkim to znow polecialem w imprezki i do tego pilem na lekach. Brałem przez tydzien xanax a pozniej przez te 2 lata zoloft 0,5mg. Wszystko było powiedzmy ok, tzn caly czas bylem wrazliwcem ktory sie stresuje pierdolami ale normalnie funkcjonowałem, rozwijałem pasje, zainteresowania, odwiedzałem znajomych i bawiłem się z nimi. Co do samego picia to nigdy nie siegałem po alko sam, zawsze na imprezkach a czestotliwosc picia byla rozna - raz w tygodniu, co drugi week. Stalo się gdzies tak rok temu - wypad 3 dniowy nad wode ze znajomymi, piłem ostro 2 dni, wracam do domu mijaja gdzies tak 2-3 dni - budze sie i dostaje nagle leku przed samobójstwem, lęku przed tym co zrobił moj tata. Cały tydzień dochodziłem do siebie z nerwów ale jakos mi sie udało pozbierac. Pozostawalo tylko po tym wszystkim dziwne natrectwo myslenia o tym - takie puste słowo bo nigdy nie chce ani tak naprawde nie chciałem się zabić ale jednak non stoper myslalem o tym i to przycmilo mi jakis taki luz mysli na codzien, czasami bylo lepiej ze zapominalem a czasami gorzej bo myslalem o tym czesciej w ciagu dnia. Nie moglem sobie przypomniec jak to było dawniej jak jeszcze nie myslałem o tym... Gdzies tak od połowy lipca tego roku zdecydowałem sie odstawic Zoloft po konsultacji bo czułem się juz bardzo dobrze i mocniej psychicznie. Wszystko było super, wszystko się układało jak powinno, szkoła, rodzina, praca lecz troszke narzekałem na znajomych bo czułem ze sie z nimi nie rozwijam i nie chce juz tak ostro imprezowac bo sa rzeczy wazniejsze w zyciu, chcialem powoli bardziej skupiac sie na mojej przyszłości. Zbliżamy się bliżej - cały lipiec przepracowałem - mowie sobie trzeba choc na kilka dni wyjechac ze znajomymi...

Tydzien przed wyjazdem powracały te moje zawroty głowy i skołowanie ale jakos starałem sie nie przejmować. Zbliza sie 12 sierpnia, humor przed wyjazdem super....
Ciezko mi jest sobie przypomniec to wszystko z mojego zycia i jeszcze trudniej z tego wyjazdu ale było mniejwiecej tak w skrócie:
12 sierpnia - pijemy browarki i jeden znajomy mowi ze ma trawkę, nie wiem po co ale zgadzam sie i pale. Czuje sie otepialy i otumaniony.
13 sierpnia - wstaje na kacu ale w głowie jest w sumie ok. Znow to samo browarki, trace kontrole i decyduje sie zapalic.
14 sierpnia - wstaje i lapie dziwne akcje - ze ten wyjazd jest nieudany, w ogole nie mam humoru i chcialbym juz jaknajszybciej wracac do domu, potem jeszcze mialem mysli ze ja tu kurde nie wyrobie.
15 sierpnia - mowie ganji serdecznie dosc, wypilem w ciagu dnia moze ze 2 piwa i pomyslalem sobie - nie ma opcji po powrocie biore sie za siebie.
16 sierpnia - humorek powrocil, gdzies tak w polowie dnia znow zlapaly mnie zawroty głowy ale mysle sobie nie ma co sie przejmowac pewnie to ze zmeczenia, wieczorkiem po kolacji troche polezalem i jak poczułem sie lepiej to dałem sie namowic na picie z chlopakami, pochlalismy niezle ze bylem pijany jak bela.
17 sierpnia - dzien wyjazdu, zaczał sie mój najwiekszy w zyciu koszmar. Przez pierwsza godzine myslalem ze jestem skacowany ale zaczałem rozpoznawac dziwne objawy w moim zachowaniu. Walilo mnie to czy sie spakuje czy nie, czy wszystkie rzeczy zabrałem itd. poszlismy na caly dzien na plaze zeby kierowcy odpoczeli i wytrzezwieli tak zeby na noc byc juz w domu...

Od tamtego dnia, czyli juz 6 dzien czuje sie fatalnie psychicznie. Przestałem czuc sie sobą, ledwo ogarniam co sie do okola dzieje, liczylem ze przejdzie mi jeszcze 17 jak wroce do domu i usciskam mame ale niestety ten stan trwa nadal, przyznałem sie do marychy rodzica i ojciec mowi ze sam kiedys zapalil i sie tak podobnie czuł i ze moglem sie zatruc thc i nie wiadomo czym jeszcze bo nie wiemy czy to byl czysty towar i ze troche musi potrwac odtrucie. Cos tam jem, głównie zupy i łykam witaminy.

Generalnie przez te 6 dni mam rozne mysli, ze zbyt czesto igrałem z losem i miarka sie przebrała, ze nigdy tak naprawde nie probowalem leczyc moich wczesniejszych problemów - lęków i strachu. Jestem zdesperowany, wpisałem w google moje objawy i w koncu trafilem tu i gdy czytam posty innych gdy opisuja derealizacje to uswiadamiam sobie ze dokladnie tak samo sie czuje. Otumanienie, problemu z koncentracja, motywacja, nic nie czuje, zadnych uczuc, jestem we wlasnym swiecie i strasznie sie boje, boje sie ze cos sobie uszkodzilem w mózgu przez ta maryche bo czuje sie podobnie jak na fazie, tylko dziwne ze nie walnelo mnie bezposrednio po zapaleniu marychy tylko 3 dni po. Mysle sobie a moze to alkochol bo to w sumie po nim sie taki obudziłem. Boje sie stracic swoje piekne zycie, ktore teraz bardziej doceniam, chcialbym cieszyc sie rodzina ktora bardzo kocham i zreszta calym zyciem. Teraz ledwo co odbieram swiat, gdy cos robie to z automatu i w cale nie mam na to checi tylko swiadomosc ze powinienem cos zrobic. Jest mi cholernie ciezko, nie moge uwierzyc ze takie cos sie stalo, nie wyobrazam sobie czy z tego wyjde, jest to dla mnie takie nierealne...Mam takie chwilowe odczucia w glowie jakbym wracal ale nie moge sie calkowicie przebic. Ide jutro do psychiatry, mam nadzieje ze mnie jakos podbuduje bo mam na tym punkcie placebo ze jest to czlowiek wyksztalcony w tych dziedzinach i wie co mowi, w piatek mam prace i czuje ze bedzie ciezko, bardzo ciezko bo bede musial pracowac i nie bede mogl sobie zrobic przerwy kiedy chce, pogadac z mama itd.

Czytałem tutaj wiele komentarzy osob, którym przeszło i to daje mi jakas nadzieje, ze po jakims czasie bedzie dobrze i wróce mocniejszy do życia niz przedtem ale to tylko słowa, puste bo nie czuje emocji.

Na co wam wygląda mój stan ? Czy moze to byc derealizacja ? Czy tylko bardzo mocna depresja ? Czuje ze jakbym mial w sobie uczucie ze cos mi sie chce i wiem co mam robic to byloby lepiej...

Jak sobie z tym radzic we wczesnych etapach ?

Z góry dziekuję cierpliwym, którzy przeczytali i odpowiedzieli.
Where is my mind?
Lipski
Ex-administrator i do tego odburzony
Posty: 664
Rejestracja: 19 czerwca 2013, o 20:07

21 sierpnia 2013, o 18:57

Siema,

Z mojego punktu widzenia to wygląda na DD, mi też się zaczęło po trawie. Napisałeś że miałeś już depresję po śmierci Ojca, przeżyłeś traumę, więc miałeś już problemy ze sobą, a trawka tylko Ci dowaliła. Prawdopodobnie gdybyśmy przed paleniem, mieli kolorowe życie, usłane różami to DD by nas nie dopadło.

Na pewno nic Ci się nie uszkodziło w mózgu, też się tego bałem, ale skoro nie paliłeś trawy nałogowo, przez kilkanaście lat, jest to raczej nieprawdopodobne.
A swoje piękne życie możesz odzyskać, nie będzie to łatwa droga, ale dasz radę, prawie każdy użytkownik tego forum przechodził przez piekło, ale udaje im się wychodzić z tego syfu.

Na ten czas, poczytaj sobie artykuły o DD zamieszczone na forum, zrozumiesz o co w tym wszystkim chodzi, i na pewno będziesz spokojniejszy. Wizyta u psychiatry również na pewno Ci pomoże, będziesz wiedział na czym stoisz, i co robić żeby wykaraskać się z tego padołu.

Pozdrawiam.
With your feet in the air and your head on the ground
Try this trick and spin it, yeah
Your head will collapse
If theres nothing in it
And you'll ask yourself

Where is my mind ?
Where is my mind ?
Where is my mind ?
Awatar użytkownika
Avenger
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 290
Rejestracja: 21 sierpnia 2013, o 16:07

21 sierpnia 2013, o 19:46

Dziekuje, już pare ładnych godzin spedziłem na czytaniu forum, tyle tego jest... zrozumiałem po przeczytaniu kilku postów z czego to sie bierze i ze jest to normalna rekacja organizmu na te moje wszystkie stresy i leki ale niestety swiadomosc tego nie pomogła. Eh dopiero minelo kilka dni, moze pozniej bedzie latwiej. Zebym mogl chociaz dluzej spac to bym tyle nie myslal a tu brak snu kompletny, dzis to moze ze 3h spalem :/

Zeby byc do konca szczerym to przyznam ze jeszcze kilka\kilkanascie razy w zyciu paliłem i czesto lapalem te "bad tripy". Tyle razy sie sparzylem i zawsze ulegam otoczeniu... Jeśli dostane drugą szanse od Boga to obiecuje, że wszystko się zmieni!
Where is my mind?
Lipski
Ex-administrator i do tego odburzony
Posty: 664
Rejestracja: 19 czerwca 2013, o 20:07

21 sierpnia 2013, o 20:22

Rozumiem Cię całkowicie, ja też paliłem to ścierwo kilka razy, i prawie zawsze kończyło się to bad tripem. Ale miałem to gdzieś, przynajmniej nie wychodziłem przy kolegach na lamusa, co było cholernie idiotycznym myśleniem. Bo co mi teraz po tym? Prawie rok czasu męczarni. Czasu się niestety nie cofnie, każdy z nas popełnia błędy...

Na ten czas mogę Ci powiedzieć że to na pewno mija, mi jest już znacznie lepiej niż 3 miesiące temu, gdzie myślałem że wyląduje w pokoju bez klamek. Więc Tobie też przejdzie.

Postaraj się mniej o tym myśleć (wiem że na początku jest to praktycznie nie możliwe, ale trzeba próbować), znaleźć sobie jakieś zajęcie, odciągaj myśli od tego stanu.
Niestety musisz być cierpliwy, bo może Ci to przejść za kilka dni, albo za kilka miesięcy. Ale to akurat w dużej mierze zależy od Ciebie.

Trzymaj się ;)
With your feet in the air and your head on the ground
Try this trick and spin it, yeah
Your head will collapse
If theres nothing in it
And you'll ask yourself

Where is my mind ?
Where is my mind ?
Where is my mind ?
Awatar użytkownika
Avenger
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 290
Rejestracja: 21 sierpnia 2013, o 16:07

22 sierpnia 2013, o 09:44

Tylko jak cos robic jak sie człowiekowi nic nie chce ?! zero emocji i zero radosci ;/ nie wyobrazam sobie za kolko wsiasc ;/ Kurde jutro ide do pracy, czuje stracha, nie wiem o czym mam z ludzmi gadac, nie czuje inspiracji :/
Czytam posty ludzi, ktorym sie udało ale momentami mam wrazenie ze tak naprawde zaakceptowali tylko swój stan... Niedługo wizyta u lekarza, zobaczymy co powie.

Orientujesz sie czy jakies leki w takim stanie pomagaja w motywacji ? Ponownym zobaczeniu celu itd.



Teraz mi sie przypomnialo bo jak obudzilem sie gdzies tak po 12 w nocy teraz miedzy 21/22 to poczulem sie lepiej, jakos bardziej skoncentrowany a stalo sie tak gdy przed snem wogole nie myslalem o swoim stanie. Czulem sie lepiej ale nie w 100% no a dzis od rana znow to samo.
Where is my mind?
Divin
Administrator
Posty: 1889
Rejestracja: 11 maja 2013, o 02:54

22 sierpnia 2013, o 12:17

Witaj Avenger36,

Widzę że masz problem z motywacją, mnie pomogła technika misji w zwiększaniu jej. Nie wiem czy ją czytałeś jednak gdybyś o niej nie słyszał to jest tutaj: zyciowe-misje-czyli-zmniejszamy-presje- ... t3194.html

Za bardzo to wszystko przeżywasz, wczuwasz się w to odbieranie świata przez zaburzenie. Walcz z tym, rób na przekór swoim odczuciom. Gdy czujesz się smutny to się uśmiechnij, gdy Ci się coś nie chce to mimo wszystko to zrób bo dawniej byś to zrobił bez zawachania. Pamiętaj że Ty cały czas jesteś tym samym gościem i to wszystko co odczuwasz to tylko ODCZUCIA. Silne lae odczucia i możesz ćwiczyć nereaktywność na nie i zmieniać je na takie na jakie lubisz. W ten sposób szybciej wyjdziesz z tego stanu i przestaniesz bezgranicznie wierzyć temu że te emocje skazują Cię na złe samopoczucie. Nie! Emocje sobie a Ty sobie. ;)

Jako że wszystko dzieje się w Twojej głowie (analiza, myślenie) to normalnym jest fakt że gdy się budzisz to czujesz się lepiej. Sam dodajesz że stało się to gdy kompletne nie myślałeś o swoim stanie. Jednak gdy o tym myślisz i te procesy myślące znowu się włączają to znowu czujesz się gorzej. To się dzieje automatycznie i jakby nawykowo bo w tym stanie od razu monitorujemy nasze samopoczucie. Cały szwondel polega na tym aby się nie wczuwać w to jak się czujesz, Rób to co miałeś zaplanowane tak jakby nic Ci nie dolegało. W ten sposób działasz wbrew tym emocjon i dzięki temu będziesz czuł się lepiej że nie zostałeś zmanipulowany i nadal jesteś sobą bo robisz to co zwykle nawet jeśli ogromnie trudno jest Ci to zrobi. Próbuj i się nie zrażaj brakiem motywacji/koncentracji. Lepiej jest zrobić cokolwiek niż siedzieć i się użalać nad sobą. Powodzenia i działaj pomimo strachu. ;)

P.S. Jeszcze tylko dodam że im więcej będziesz zmieniał otoczenie myślowe tym szybciej Twój umysł zapomni o tym otoczeniu zaburzeniowym. Czyli wychodź z domu, socjalizuj się, zajmij się Twoimi hobby/pasjami, pracą. I zaagażuj się we wszystko co robisz tak jakby nie było jutra. Jakby całę to DD itp. nie miało prawa bytu bo jutro już może nas wszystkich nie być. Wiem, nastawienie katastroficzne ale bardzo fajnie działa motywująco. :)
'Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą'
'Lepiej jest umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.'
'Puk puk, strach puka do drzwi, otwiera mu odwaga a tam nikogo nie ma.'
Jest dobrze, dobrze. Jest źle, też dobrze
'Odwaga to nie brak strachu, to działanie pomimo strachu'
Ty nie jesteś zaburzeniem, a zaburzenie nie jest Tobą
Odburzony
Konsultacja Skype
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

22 sierpnia 2013, o 12:43

Dokładnie tak, ja tez zaakceptowalem swoj stan i dd przeszlo, to na tym mniej wiecej polega. Bo pozbywasz sie strachu przed tym stanem i to samo sie dzieje jak zapominasz. Jak nie czytales to przeczytaj ten temat czesc 2 o leczeniu derealizacja-depersonalizacja-pytania-i ... t3177.html tak sie wlasnie zdrowieje, i to bylo moim udzialem.
Mowisz ze te osoby to zaakceptowaly, bo tak wlasnie trzeba, z derealizacja jak bedziesz sie szamotal to nie wygrasz, bo bedziesz sie bal jej objawow i ona dalej bedzie trzymac.
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
Awatar użytkownika
Avenger
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 290
Rejestracja: 21 sierpnia 2013, o 16:07

22 sierpnia 2013, o 14:08

Dziekuję wam bardzo za odpowiedzi, motywujecie mnie, ze bedzie dobrze :)

Wrociłem niedawno od psychiatry i wiesci mam takie:

- uszkodzenia w mózgu po 3 dniowym paleniu sa małoprawdopodobne i mowi ze nie spotkala sie jeszcze z takim przypadkiem.
- teraz najwazniejsze co mnie uspokoiło -> mówi, ze jesli mialbym derealizacje i depersonalizacje to nie rozmawiałbym z nia w taki sposób jak rozmawiałem, psychoze itd tez wyklucza.
- Dr. powiedziała, ze te moje dziwne odczucia to wina duzego lęku ,ktory wyzwoliłem przez maryche i alko na wyjezdzie ale ze to jeszcze nie DD.

We wtorek nastepna wizyta, już z moją byłą lekarka Dr. Agnieszka Jamrorzy i jakby było smieszniej to natrafilem w necie na jej wypowiedz odnosie DD wiec chyba lepiej trafic nie moglem :D Zobaczymy jak sie bede czul do tego czasu i rozstrzygnie sie czy wroce do leczenia zoloftem/miravilem.

Co jeszcze mogę dodac - podejme sie psychoterapii tak jak zaleca lekarz i staram sie nie wkrecac ze cos mi jest.

Również życze Wam wszystkim powodzenia i siły!!!
Where is my mind?
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

22 sierpnia 2013, o 14:42

Ciesze sie ze lekarz cie uspokoila. Jednak musze zwrocic uwage na jedna rzecz, z twojego postu i tego co powiedziala lekarka wynika, ze dd to jakas niesamowicie straszna rzecz i inaczej bys rozmawial z nia jakbys mial dd?
To znaczy jak inaczej? Derealizacje jak sie ma to normalnie sie rozmawia, bo derealizacja to nie psychoza tylko wynik lęku.
Moim zdaniem od przepicia, przepalenia i umeczenia umyslu szalenstwem dostales wlasnie derealizacji, bo to czesto sie zdarza. Ale derealizacja to zupelnie nic strasznego, to to samo co LĘK.
Przykro mi ze musialem to napisac ale nie moge czytac tego jak lekarka mowi tak jakby derealizacja byla bardzo ciezka choroba. Derealizacja to wynik lęku! to mechanizm obronny! Musisz odpoczac od imprezowania, zrelaksowac umysl i nie wkrecac sobie ze to cos strasznego i ci przejdzie. Tyle w temcie co do leczenia.
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
Awatar użytkownika
Avenger
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 290
Rejestracja: 21 sierpnia 2013, o 16:07

27 maja 2014, o 09:34

Może troszke źle napisałem, lekarka w sumie malo powiedziała o DD, tyle co nic.
Jeśli chodzi o moją opinie to masz racje uważam ze jest to potworny stan bo przez te pare dni przezyłem koszmar, odchodziłem od zmysłów. Dziś mogę sie pochwalić - tak mi się wydaje...(mija 6 dzień) nie licząc poranka bo bardzo myslałem o wizycie i pierwszej diagnozie a w dodatku wyjscie z domu napoiło mnie lękiem (dodam ze sam sie zapisałem i sam pojechałem do lekarza :D hehe nie az taki ze mnie mami synek :P) to jakos postarałem się uspokoić po powrocie. Przeczytałem tutaj porady innych i zaczałem działać tzn. odkurzyłem dom, posprzątałem swój pokój, pozmywałem itp. takie domowe obowiązki + poprawa w jedzeniu (dziś 2 posiłki) a jeszcze wczoraj ledwo zupe jadłem a i tak jestem chudy bo mam 176cm i aktualnie 62kg wagi - straciłem niecałe kilo przez te 6 dni. Godzinke temu poszedlem się dotlenić przed snem :) heh dobrze, że mam psa bo we dwoje zawsze raźniej! Dostałem jeszcze kilka dni wolnego w pracy, fajnie bo sądze, że nabiore sił i nie będę się już bał kontaktu z ludźmi i tego co sobie o mnie teraz pomyśla. Teraz czas pokaże kto jest moim prawdziwym znajomym, kto wyciągnie ręke a kto się oddali.

Przechodzi mnie pewna mysl czemu nie moge wbic sie do rzeczywistosci mimo ze dzis caly dzien jestem spokojny i nie czuje lęku. Mianowicie choć nie straszy mnie aktualnie to tak bardzo jak w pierwszych dniach to i tak swiadomie/poswiadomie o tym mysle ze cos sie zmieniło i fakt kluczem jest chyba moment, w którym mówisz sobie ze wszystko jest naprawde ok ale trzeba w to uwierzyc :)

Dziś na tyle z moich wypociń, jeszcze raz dzieki ze chce sie komus czytac moje żale ;)

Ide w kimono, jak sie ogarne za pare dni to może zaczne się udzielac w postach innych i tez im jakos pomoge :)

-- 27 maja 2014, o 09:34 --
Odświeżam temat :)

Jak czytam te stare posty teraz to nie wiem czy sie śmiać czy płakać :P

Zbliża sie 10 miesiąc z DD. Ostatnio nastąpił przełom - miałem mały urlopik w pracy i generalnie lenilem sie w domu. W końcu trzeba było wrócić do pracy i tego dnia zauważyłem ze DD bardzo zmalało. Otoczenie widziałem praktycznie normalnie i realnie, ciało rownież dobrze odczuwalem a wieczorem było jeszcze lepiej jednak w głowie było nadal jakoś inaczej, trochę pusto ale i tak była juz fajna bania :) naprawdę dużo ciśnienia mi zeszło i zrobiłem sie jakiś spokojny o to ze to mija. Taki stan utrzymywał sie kilka dni. Przez te upały słabo spalem i chyba przemeczenie mnie złapało teraz bo Derealizacja sie nasiliła, znow wzrok do dupy a depersonka całkiem przyzwoicie - na niskim poziomie. Ta poprawa nastąpiła z dnia na dzien. Była tragedia a tu budze sie nagle z dużo mniejszymi objawami :)
Where is my mind?
Divin
Administrator
Posty: 1889
Rejestracja: 11 maja 2013, o 02:54

27 maja 2014, o 11:46

Świetnie! To możesz spokojnie zabierać się za grafikę :DD
'Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą'
'Lepiej jest umrzeć stojąc, niż żyć na kolanach.'
'Puk puk, strach puka do drzwi, otwiera mu odwaga a tam nikogo nie ma.'
Jest dobrze, dobrze. Jest źle, też dobrze
'Odwaga to nie brak strachu, to działanie pomimo strachu'
Ty nie jesteś zaburzeniem, a zaburzenie nie jest Tobą
Odburzony
Konsultacja Skype
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

27 maja 2014, o 12:57

Haha, no dobrze dobrze, a teraz do roboty :DD
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
Avenger
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 290
Rejestracja: 21 sierpnia 2013, o 16:07

2 czerwca 2014, o 22:40

Wszystko bedzie jak czas wolny pozwoli :)

do soboty musze zrobic prace dyplomowa a nawet nie jestem na starcie z tym :P jak dam rade to sie zajme obrazkami w międzyczasie :)
Where is my mind?
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

3 czerwca 2014, o 05:26

No skoro praca dyplomowa jest ważniejsza....

Świrujemy Aven, działaj spokojnie :D powodzonka z pracą.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
Mr.DD
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 4 października 2013, o 14:17

3 czerwca 2014, o 15:51

Super Aven ! :) Dopiero teraz przeczytałem ze sporo przeżyłeś no a początki dd to wiadomo każdy masakra. Ja nie wiem dzisiaj miałem prezentacje na lekcji, głos obcy, panika, kur*wa tak mi serce biło że myślałem ze mi wyskoczy, podobno było widać ze się stresuje zresztą nie dziwię się, nie wiem dawniej taki nie byłem, też się trochę stresowałem ale bardziej na, luzie a teraz dd mi wszystko pier*doli dawniej się dobrze uczyłem teraz z tego co się naucze nic nie mogę sobie przypomnieć, a inni mi w tym wcale nie pomagają :?
Cier­pienie wy­maga więcej od­wa­gi niż śmierć.
Niektórzy po za­pad­nięciu zmro­ku już nie pot­ra­fią uwie­rzyć w słońce. Bra­kuje im tej od­ro­biny cier­pli­wości, aby docze­kać nad­chodzące­go po­ran­ka. Kiedy prze­bywasz w ciem­nościach, spójrz w górę. Tam cze­ka na ciebie słońce.
ODPOWIEDZ