Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Strach przed zwariowaniem, strach przed schizofrenią

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
ODPOWIEDZ
kapibara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 28 września 2013, o 13:28

28 września 2013, o 20:40

Tylko, że ja się boję. Najbardziej tego, ze jeżeli podejmę z tym walkę, to wtedy wydarzy się to, czego najbardziej się boję. wiem, że jestem wkurzajaca z tym wszystkim, ale naprawdę lęk to jest coś najgorszego na świecie.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

28 września 2013, o 20:52

Na takim forum wkurzająca z lękami? ;) Tutaj każdy ma lęk i jego objawy więc tutaj takie rzeczy raczej nikogo nie dziwią.
Tyle, ze nikt z nas nie przzekona ciebie, wiem to po sobie bo lęki znam nie od wczoraj. I takie jazdy jakie ty opisujesz znam dobrze sam na sobie. I wiem, ze tego tutaj żadne słowa nie zmienią.
Tutaj zmieni (jeśli mamy rozmawiac o wyleczeniu) tylko szersze podejście do problemu, bo tu problemem nie jest twój lek prze durojeniami bo kiedyś miałas lęk przed chorobami, stygmatami i tysiącem innych.
Problemem jest lęk i lękowe podejście do życia. A to najlepiej uleczyć sobą czyli terapia, niedługo bierzesz ślub, zaczynasz nowe życie, warto zaczac naprawdę nowe.
Strach przed tym, że jak zaczniesz się leczyć i to ignorowac jest utrzymywaniem kontroli nad lekiem/zaburzeniem. Pisałem o tej kontroli tutaj nerwica-ataki-paniki-leczenie-t3259.html
Kazda osoba z lekiem i nie ważne czego on dotyczy, obawi asię, ze jak puści kontrolę spełnią się jej najgorsze obawy i dlatego spina się i ciągle sprawdza. Ty obecnie własnie to robisz.
I żadne słowa ani zapewnienia nie zmienią tego, jeśli nawet lekarza nie wierzysz, wiem, zę raz się pomylił któryś ale to się zdarza.
Natomiast nastepni wyraźnie mówią lek i tyle.
Tu trzeba działac i zawsze będe na forum to pisał i na tym się skupiał. Nie tylko na pisaniu po 100 razy ze to nie schiz. Bo to nie zmienia całokształtu sytuacji.
Chcesz wyzdrowieć i uwolnić się od lęku, musisz działać, szczególnie, że to ciągnie się latami.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
kapibara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 28 września 2013, o 13:28

28 września 2013, o 21:04

No i stało się to, czego się bałam przez cały dzień, viktor, czy mogę opisać ostatnią sytuację błagam Cię!:(
upss
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 5 września 2013, o 21:47

28 września 2013, o 21:06

Podejrzewam ze mozesz i podejrzewam ze rodzina to ma dosc tych twoich pytan, jak moja moich haha
kapibara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 28 września 2013, o 13:28

28 września 2013, o 21:18

Opiszę ostatnią sytuację, która wywołała u mnie taką panikę, że teraz się tak trzęsę, że nie mogę się uspokoić. Panicznie bałam się isć do tego sklepu, bo bałam sie, że tam pojawią się te myśli o tym, ze ktoś jest szpiegiem:D no, ale musiałam isć, więc na trzęsących się nogach wyszłam z domu. Było ciemno, a w bramie niedaleko stali jacyś pijani goście. Tu pojawił się lęk nr jeden, że się na mnie rzucą, zgwałcą czy coś. Do sklepu ledwo dotarłam, a tam wszystko było jakby wyostrzone- kolory i dźwięki. Tu lęk się nasilił. Nie chciałam specjalnie spojrzeć na ludzi, bo bałam sie, że jak spojrzę, to pomyślę, że ktoś jest szpiegiem. No i co?? Nagle zobaczyłam przed sobą dwie jakieś strasznie grube, wymalowane dziewczyny. I od razu myśl, że są szpiegami i za raz mnie zabiorą gdzieś:( Wtedy już w moich oczach pojawiły się łzy, serca zaczęło walić, gorąco, wręcz poczucie rozpaczy, że ta myśl znowu się pojawiła. Wróciłam do omu dosłownie taka przerażona, że ręce mi latają a jak piszę tego posta to mi sie na sekundę pojawiła myśl, że jak tgo wyślę to ktoś z forum wezwie karetkę i od razu myślę, że mam urojenia prześladowcze. Czuję, że za raz nie wytrzymam, że dostanę obłędu:( I to co teraz opisałam to moje najbardziej hardcorowe jazdy (no i błagam niech ktoś mi napisze, ze coś takiego nie jest urojeniem0:( Czasami ten stal wywołuje jakby histerie, wtedy zaczynam ryczeć, blagam wszystkich, żeby mnie zawieźli do szpitala i wtedy odchodzi. Później jestem bardzo spokojna
upss
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 5 września 2013, o 21:47

28 września 2013, o 21:26

to nie jest zadne urojenie. przed wyjsciem nakrecasz sie i potem takie mysli przychodza. tez tak mam tyle ze z tym truciem. juz dzis boje sie ze rano bede o tym myslal przy sniadaniu i na pewno tak bedzie. a ze masz duzo leku to dostajesz ataki paniki. to nie sa urojenia tylko ataki paniki i lek.
to ja to nawet juz wiem ;p a panikarz ze mnie ogromny
kapibara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 28 września 2013, o 13:28

28 września 2013, o 21:49

To nie ma sensu, bo te myśli pojawiają się automatycznie co sekundę i dotyczą wszystkiego, że pójdę do wiezienia, że mnie zamkną, zwiążą, cokolwiek,
upss
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 5 września 2013, o 21:47

28 września 2013, o 22:06

bo to dziala tak ze im wiekszy lek tym wiecej natretnych mysli. im bardziej sie nakrecamy tym wiecej jest mysli.
kapibara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 28 września 2013, o 13:28

28 września 2013, o 22:09

Ale raczej nie mam schizofrenii prostej, co nie?
upss
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 5 września 2013, o 21:47

28 września 2013, o 22:17

haha o niej tez czytalas? ja tak samo ;p ale nie mamy zadnej schizofreni ani prostej ani zadnej. swiadomie to wiem tylko sie za bardzo jeszcze nakrecam
kapibara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 28 września 2013, o 13:28

28 września 2013, o 22:21

No przed chwilą, ja nie mam siły na nic poza siedzeniem przed komputerem albo leżeniem w łóżku
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

28 września 2013, o 22:25

kapibara trudno sie dziwic zyjac w takich lekach i tak sie wkrecajac bez przerwy, ze nie masz na nic sily. Wyjdz z domu, odejdz od kompa idz na spacer, to nic ze bedziesz miala lek i objawy, wyjdz z tego kregu czytania i nabijania wyobrazni kolejnymi chorobami i objawami. Sama sobie mozesz pomoc. Po co czytasz o tych chorobach? Nie chcesz byc zdrowa od nerwicy? Bo ty masz tylko nerwice. Jak sie czyta twoje posty to nawet ludzie bez specjalizacji psychiatrii to widza.
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
kapibara
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 28 września 2013, o 13:28

30 września 2013, o 11:43

Błagam odpowiedzcie mi, bo od wczoraj mam taką jazdę, że już jestem pewna, że to ta schiza!!!!!! Od tego popadam ju w jakiś obłęd. Otóż wczoraj zaczęły mnie jakoś tak piec kości ramieniowe i kości ud. W środku tak, że je dokładnie czułam. No i zaczęłam się skupiać nad tym do tego stopnia, ze aż zaczęłam je sobie wyobrażać jak np gniją i to wywołało prawdziwy atak, bo mi się wtedy przypomniało, ze w schizofrenii właśnie tak jest, że ma się wrażenie, że ciało odpada czy coś. I teraz już nie jestem w stanie przestać myśleć o tym odpadaniu ciała. Tylko, ze ja się tak potrafię nakręcić, że już o niczym innym nie myślę, ciągle sobie te kości macam i sie nakręcam, że to schiza. Ale jak dzisiaj się obudziłam to one mnie dalej piekły i znowu ta myśl o odpadaniu ciała. U mnie to funkcjonuje jakoś tak jak wspomnienie, że mi się przypomina, ze tak może być w schizie i od razu za tym poszła myśl, że myślę, że robale mi zżerają mózg. Od tego to ja już myślałam, że się nie podniosę. Wiem, że mam ręce oraz mózg, ale te myśli już są identyczne jak w schizofrenii i ja dostaję obłędu. Najgorsze jest to, że ja mam wrażenie, ze jak tylko jakoś próbuję się oderwać od tego myślenia np chcę poczytać ksiażkę albo coś to te myśli atakują ze zdwojoną siłą, wtedy gdy chcę się wyluzować. To jest straszne. I tyle razy już sobie planowałam, że po prostu będę to olewała, ale gdy tylko tak postanowię, to od razu pojawia się jakaś taka myśl schizowa, że już jest koniec, tak jak wczoraj. Mój narzeczony w końcu się wqrwił i mówi, że on mi da receptę. I zaczął mówić, jak powinnam przeprogramować swój plan dnia, nawet mnie to zainteresowało, ale jak poszedł do domu to mi te kości się pojawiły i już koniec, kaplica, bo stwierdziłam, że skoro myślę, że mi odpada ciało to znaczy, że to juz chiza lub jakaś psychoza i bagatelizowanie tego jedynie pogorszy sprawę. A najstraszniejsze są dla mnie poranki, bo mam ciagle taki jakby ucisk w mostku, to nie ból, bardziej odczuwam to jako taki głęboki smutek w środku. I jak rano się budzę i widzę, ze on nadal jest to mi to przypomina o wszystkim... I wtedy jedynie się spinam, żeby mi sie nie pojawiły te myśli staram sie za wszelką cenę zrobić wszystko, aby nie powróciła ostatnia myśl poprzedniego dnia. I co?? Dzisiaj od razu mi się przypomniało, że myślałam o tych kosciach, od razu zaczęły piec, od razu wyobrażenie gnicia kosci i odpadania ciała (gwoli wyjaśnienia- nie myślę, że odpada mi ciało, ja sobie to wyobrażam, ale przez to myślę, że naprawdę w to wierzę). I to jest najstrasniejsze, bo czasami myślę, że najlepszym i jedynym rozwiazaniem jest olać to. Niech mnie te myśli bombardują, olewać je na każdym kroku, robić swoje. Ale wtedy pojawia sie ta, od której jestem pokonana- a co, jeśli oleję, a to okaże się urojeniami, sprawa się pogorszy albo co gorsza nabiorę nadziei na lepsze życie i wtedy się dowiem, że to schizofrenia, paranoja itp??? Ja wiem dokładnie w którym momencie pojawiła się ta głupia choroba. Jakieś 3,4 lata temu mój przyszły maż mnie zostawił nagle z dnia na dzień do tego miałam silny mobbing w pracy i nie wytrzymałam, zaczęłam jakby uciekać w te choroby, łatwiej było mi myśleć o raku, hivie itp niż o tym, ze on odszedł. Wiem, głupie, ale tak to się porobiło. I po dwóch tygodniach wrócił, a mi to wszystko się nasiliło. I widziałam, widziałam dokładnie, że każda z tych myśli ma jakby swoje zadanie- paradoksalnie one mnie jakoś chroniły. Np ja nie bałam się nigdy chorób zakaźnych, nie bałam się zawały, wylewu, kompletnie mnie to nie interesowało. Ja bałam się dokładnie tego, przez co musiałabym zostać sama. To było takie wyraźne, ciągle myslałam, że jeżeli się wyluzuję i zacznę znowu normalnie z nim żyć, to okaże się coś strasznego- że mam hiv, że muszę isć do wiezienia na dożywocie (nie wiem z jakiej paki, ale to było tak silne wyobrażenie), że mam raka i muszę umrzeć. Tak naprawdę u mnie lęk przed chorobą psychiczną pojawił się właśnie z tego samego powodu. Gdy kiedyś przez przypadek wyczytałam, że osoby chore psychicznie nie mogą wziać ślubu. Wertowałam internet przez dwa miesiace w [poszukiwaniu jakiejś nadziei, że moze tak nie jest. Tak poznałam wszystkie objawy schizy, od tego zaczęłam czytać o gorszych rzeczach, jak np ubezwłasnowolnieniu, odbieraniu praw rodzicielskich itp:(((((( Tak jak pisałam- przez ostatni rok było super. Dwa tygodnie temu zaczęło się od głupoty....... Jak byliśmy z moim narzeczonym na protokole to powiedziałam, że mam nerwicę. Co jest teoretycznie zgodne z prawdą, bo nawet pytałam mojej lekarki, czy skoro kiedyś miałam stwierdzoną psychozę, to jak gdzieś pójdę do innego lekarza, to którą diagnozę mam podawać. Ona powiedziała, że zawsze aktualną (nota bene- to ona stwierdziła tą psychozę u mnie, a dokladnie (zaburzenia urojeniowo- depresyjne). Ale ja nagle w nocy pomyślałam, że może jednak powinnam była powiedzieć też ksiedzu o tym, że kiedyś miałam rozpoznanie psychozy... I się zaczęło. Że skoro nie powiedziałam to znaczy, że coś ukryłam, a jak powiem, to na pewno nie dostanę ślubu, że ten ślub będzie nieważny, że co zrobię, jak mnie pojebie na weselu i wtedy będzie, że już przed ślubem miałam schizę i nie powiedziałam, ślub unieważnią albo odbiorą mi dzieci, no bo jestem chora. Stwierdziłam, że muszę odwołać ślub, ta wizja doprowadziła mnie do rozpaczy i wszelkie objawy wróciły. WQłaśnie to ciągłe analizowanie objawów schizy. Mam taki jakby wewnętrzny przymus myślenia ciągle o tym- wydaje mi się, że jak przestanę to wtedy ona się pojawi. I na koniec pytanie... Czy to odpadanie kosci to nie jest ten rodzaj hipochondrii, który pojawia się właśnie w schizie?? Dodam, że moja wyobraźnia od zawsze jest tak bujna, że ja będąc w kuchni z moją mamą potrafie rozmawiać z nia i tak sobie wmawiać, że ona jest szpiegiem, aż poczuję lęk nie do opanowania, a jak on się pojawi to wtedy wydaje mi sie, że na serio tak pomyślałam. Pocieszam się jedynie tym, że jedyną osobą, która uważa, ze coś ze mną nie tak jestem ja sama!!!! Wszyscy mi w okół mówia, że gdybym nie zadawała w kółko tych samych pytań to nic nie byłoby widać po mnie. Ale ja potrafię nakręcać się do tego stopnia, ze np wczoraj powiedziałam do mojej mamy- mamo jesteś szpiegiem. Zrobilam to po to, żeby zobaczyć, czy to wywoła w niej konsternację, jakiś lęk, a ona zaczęła się śmiać i powiedziała, że ja sama sobie pogłębiam to wszystko. I ona zawsze gada tak- weź sie zastanów, jakbyś była chora to byś nie pieprzyła w kółko, że masz ciagle myśli, że są podsłuchy, nie mówiłabyś tego na głos, gdybyś na serio w to wierzyła. to my byśmy zauważyli, że szukasz czegoś w ścianach... To mnie uspokaja, bo ona ma taki dystans do tego, ale powiedzcie, czy to odpadanie kosci też moze ybyć w nerwicy:(((((((((

-- 30 września 2013, o 11:43 --
A teraz jestem w pracy i mi się to nasiliło. I nie wiem w takim razie czym różni się schiza od nerwicy, skoro ja mam identyczne myśli:(( np cały czas bolą mnie te ręce i sobie wyobrażam odpadanie ciała. nie boję się, że mi coś odpada tylko tego, że tak mysle. Ale od tego uruchomiła się cała seria myśli, w każdej sytuacji atakują:( Np. napisała do mnie prywatną wiadomość jakaś dziewczyna i od razu mialam autoamtyczną myśl, ze to szpieg, czy też nawet może jakis psychiatra, ktory zamknie mnie w kaftan... ta mysl wywołała we mnie wrecz paraliż, no bo to juz wyglądało jak prawdziwe urojenie.. tak jest ze wszystkim. Idąc do pracy przypominaly mi się wszystkie mysli, jakie kiedykolwiek miałam w związku z ta schizą. np kiedyś jak wyczytalam o podsłuchach to co szlam do pracy to wyobrażalam sobie, ze w torebce mam podsluch lub kamerę. Teraz kupiliśmy z narzeczonym mieszkanie i ciagle mam mysli, ze poprzedni lokator założył podsłuch,, ,wiem, ze to absurd, ze to bez sensu, ale wolę myśli o raku niż o tym, bo to mnie jedynie utwierdza w przekonaniu, ze to jednak jest psychoza. teraz siedzę w robocie i co na kogo spojrzę to wyobrażam sobie, ze myślę, ze np kogoś nie poznaję, ze to kosmita, czy jakiś szpieg itp:((((( jednoczęsnie wiem kim ta osoba jest!! Ale te mysli mnie tak przerażają to najgorsze co mnie spotkało. czasami w chwili tej mysli lęk jest tak silny, ze wydaje mi się, że ja na serio tak myślę. Natomiast gdy jestem spokojna to siedza jakby z tyłu glowy:(((((( Powiedzcie, czy to już wygląda na urojenia?? Skąd i po czym poznać, że tak nie jest?? Przypomina mi się ciągle coś co kiedyś pomyślałam, np kiedyś rozmawiałam z koleżanką i jednocześnie myslałam o tej schizie i w tej chwili wskoczyła mi myśl ,że to nie ona tylko jakis szpieg podesłany przez psychiatrę. Ta myśl trwała sekundę, ale później ryczałam przez dwa dni, bo bylam pewna, że już mam urojenia prześladowcze czy coś.... Teraz też siedzę i myślę, ze mi kręgoslup odpada, bo mnie boli, ze rozszczepia się na poł. Tego, że mi się rozszczepia nie boję się wcale, boję się tego, że tak myślę. więc skad mam wiedzieć, że to nie jest schizofrenia skoro mam mysli takie jak w schizofrenii?????? Help, napiszcie coś
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

30 września 2013, o 16:43

Wiesz co...chyba lepiej w twoim wypadku zebys miala urojenia, których de facto nie masz, szybciej na pewno to wyleczysz niz nerwice, ktora de facto masz. Ty sobie to wszystko wyobrazasz a chyba nie rozumiesz sensu urojen, ze chory sobie nie wyobraza tylko ma pewnosc i nie dopytuje sie o to tylko wie. Ty za to masz krytycyzm i wiesz ze to sa wybrazenia. Ale nakrecasz sie jak glupia na wlasne zyczenie.
Nie wiem po co w ogole masz gadac o jakiejs dawnej blednej diagnozie ktora ty sama pewnie bez mala wymusilas bo tak sie wkrecasz w te urojenia ze pewnie gadalas tak jakbys je miala.
Odpadanie kosci to owszem jest ten rodzaj hipochondri tylko czlowiek z urojeniami WIE I WIDZI ZE MU KOSCI ODPADAJA A NIE SA TO WYOBRAZA!!!!!!! To dosc diametralna roznica.
Chocbys sie wiem jak bardzo chciala urojen to ty nie masz. Ty sobie sama to nakrecasz, tak doskonale znasz te wszystkie objawy ze byle co i od razu przychodzi ci to na mysl.
Zadne urojenia, smiech na sali a nie urojenia, silna nerwica lekowa i to maksymalnie pieszczona przez twoje nakrecanie sie.
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
Awatar użytkownika
Bale
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 63
Rejestracja: 28 maja 2013, o 22:33

30 września 2013, o 18:01

Generalnie z takimi, jak to nazywasz, urojeniami, robi się w nerwicy tak: albo puszczasz płazem te myśli i niech sobie "przefruną" jak chmury na niebie, albo łapiesz je i analizujesz czy mają sens (nie mają) i starasz się je zmieniać.
ODPOWIEDZ