Ostatnie miesiące były dla mnie mega trudne. Słaba sytuacja w domu, wojna, to wszystko się na mnie odbiło, i niestety po kilku latach względnego spokoju, teraz czuję się jak na początku zaburzenia. Kolejny epizod omdlenia wywołał u mnie jazdy zdrowotne. Jak boję się igły i unikałam morfologii, tak z dnia na dzień poleciałam na badania. Wszystko w normie, poza sporym niedoborem witaminy D, którą już suplementuję.
Teraz mam jazdę na stwardnienie rozsiane. Mam drżenia, mrowienia, w głowie mi się kręci. Nie miałam problemów z oczami, a od wczoraj - ból prawego oka. Oczywiście moja diagnoza - zapalenie nerwu wzrokowego. Siedzę i wyję, w myślach już widzę siebie na wózku. Neurolog za tydzień, jutro postaram umówić się do okulisty. Znów ataki paniki, lęk przed wyjściem z domu. Czuję się strasznie żałosna, bo myślałam że nigdy nie dam się już tak wkręcić

