Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Strach przed omamami i zwariowaniem - moja interpretacja

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
subzero1993
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1006
Rejestracja: 5 kwietnia 2016, o 22:09

12 maja 2016, o 01:50

Już u mnie można powiedzieć wszystko odburzone. Nawet wzrok i słuch się ogarniają, ale niekiedy mam wrażenie że coś słyszę. Cały czas kierowałem się postami Marianny odnośnie jej walki z strachem przed dźwiękami (coś ostatnio często zmieniasz avatary :D) i ogarnąłem swojego downa w głowie. Zacząłem tak sobie analizować jak to jest możliwe, że czasami ma się wrażenie, że jednak się coś słyszy w ciszy. Doszedłem do wniosku, że ma tutaj miejsce filtrowanie dźwięków (nie wiem czy taki termin ma miejsce, po prostu tak to sobie nazwałem).

Jak każdy bojący się zwariowania, albo tego że usłyszy omamy ma wyostrzony słuch. Nasz mózg ma to do siebie, że jest w stanie ignorować pewne dźwięki otoczenia jak np tykający zegar. Często siedząc w pokoju gdzie on jest nie słyszymy, go ale jak tylko będziemy chcieli się wsłuchać tykanie wskazówek to będziemy w stanie przefiltrować dźwięki z otoczenia i go wychwycić. To jest właśnie filtrowanie, które mam na myśli.
Jak ja do tego doszedłem? W wolnym czasie brzdękam na gitarze i odkąd to robię jestem w stanie przefiltrować dźwięki w utworach i jakby wyciągnąć riffy na pierwszy plan by wsłuchać się w to jak gitarzyści napier.... grają mimo, że niby wokal jest na tym pierwszym. Zauważyłem podobne zjawisko w NERWICY.

Osoba bojąca się omamów ma włączone filtrowanie dźwięków na odległe otoczenie. Nie zwraca często uwagi na pierwszy plan takie jak słowa, grający telewizor, a łapie szmery, szelesty i inne pierdoły takie jak pogłosy czy echo. Tylko jak to jest, że np w szumie wiatru mamy wrażenie, że słyszymy jakieś pseudo słowa czy może instrument mimo, że wiemy iż tam nic takiego nie ma? Otóż, jesteśmy przekonani, że jak usłyszymy to będzie to coś kompletnie odbiegającego od rzeczywistości stąd idą skojarzenia myślowe.

Nie dość, że filtrujemy i słyszymy to co jest hen daleko przez co ciężko jest nam zidentyfikować co to w ogóle faktycznie za dźwięk, to jeszcze nasz mózg (podobnie jak z doszukiwaniem się twarzy gdzieś w zamazanych fotografiach) będzie chciał jakoś ten dźwięk zinterpretować. I przejdzie nam przez myśl że np w tym szumie usłyszeliśmy słowo czy np dźwięk pianina. Dzieje się to na podstawie np sekundowego jakiegoś pseudodźwięku. Wtedy nerwica nam nakręca już, że słyszymy głosy/pianino hen daleko czyli już schiza się zaczyna :DD Potem próbujemy zagłuszyć ten dźwięk, ale on za nami chodzi mimo próby zajęcia się czymś. I o co w tym teraz chodzi?

Jest takie zjawisko jak earworm, czyli zapętlający się nam jakiś dźwięk czy utwór w głowie, (w formie myśli) który chodzi za nami powiedzmy cały dzień. Zazwyczaj jest tak gdy utwór nam się spodoba, bo jest melodyjny, albo jak ktoś jak ja irytuje się popem czy jakąś muzyką typu "radio friendly song" i usłyszę w galerii - moim zdaniem- słaby utwór i potem mnie męczy przez jakiś czas. Mam nadzieje, że powoli rozumiecie nawiązanie. Utwór, dźwięk podobnie jak myśli ma nadaną wartość i jak się go chcemy pozbyć to wraca w postaci myśli natrętnej.

Jeszcze jedną ważną rzeczą jaka może być ważna to fonetyzacja wewnętrzna. To zjawisko ma miejsce w momencie gdy prowadzimy dialog wewnętrzny. (często w artykułach o rozwoju osobistym mowa jest o tym, że można zmieniać ton głosu we własnych myślach) Metodę działania tego możemy sobie uzmysłowić gdy tworzymy jakiś głos, śpiewamy w głowie, wymyślamy jakieś partie instrumentalne czy tworzymy bit. Nie jesteśmy w stanie tego usłyszeć, ale jakoś tam dźwięk sobie kreujemy w myślach.

Teraz gdy wszystko mamy powoli omówione połączmy wszystko w całość:
Strach przed schizą -> Filtrowanie otoczenia na dźwięki znajdujące się hen daleko -> niewyraźne dźwięki przez brak możliwości potwierdzenia ich źródła za pomocą lęku mają nadaną błędną interpretację i wydaje się nam, że coś słyszymy -> skupiamy się na tym dźwięku, próbujemy go zapamiętać, przeanalizować przez co następuje fonetyzowanie go -> nadajemy mu wartość lękową -> ma miejsce earworm czyli staje się naszą myślą natrętną sfonetyzowany dźwięk

Do teraz psychologowie nie wiedzą jak pozbyć się earworma, ale moim zdaniem nie różni się od straszaków lękowych. Trzeba go zracjonalizować, że to tylko taka pseudo ruminacja myślowo-dźwiękowa. Zdjąć mu wartość lękową i np włączyć sobie jakiś utwór by zmienić otoczenie "myślowe".

To jest oczywiście moja refleksja na ten temat, z chęcią przeczytam Wasze opinie co Wy o tym sądzicie. :)
Jak szukać objawów bez nakręcania się -> http://www.zaburzeni.pl/viewtopic.php?p=100011#p100011
Dajmajla
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 211
Rejestracja: 19 listopada 2015, o 19:17

16 maja 2016, o 07:30

Dźwięki to jeden z moich większych nerwicowych problemów, także dzięki za ten post :D Począwszy od wkręcania mi się okropnych radiowych kawałków, ktorych nie mogę się pozbyć z głowy przez tydzień, poprzez nasłuchiwanie dźwięków w nocy i kilkukrotne wstawanie z łóżka, by otworzyć okno i upewnić się, że jakieś odległe buczenie jest tylko hałasem dochodzącym z garażu sąsiada a nie omamem, aż po wkręcanie sobie, że jakieś niewyraźne dźwięki dochodzące z oddali to demoniczne szepty, muzyka, słowa i panikowanie, że to schizaaaa xD Ostatnio sporo nad tym myślałam, przy okazji tego jak wydawało mi się, że w dźwiękach wydawanych przez maszyny w mojej pracy słyszę słowo "zabij", o czym zresztą jęczałam na forum, ale w końcu wysiliłam się i przestałam się na tych dźwiękach i strachu skupiać, wsadziłam na chwilę słuchawki do uszu z nową płytą Cult of Luna, zdystansowałam się i przeszło :D No i kiedy już przyswoi się zasady na jakich te straszaki działają, to jakoś zazwyczaj nie robią już wrażenia, nawet jeśli wciąż są.
bart26
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 2216
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 13:00

16 maja 2016, o 10:15

Ja tez zawsze z dzwiekami mialem problem i ja tlumacxylem sobie to tak .

Dostaje leku bo uslyszalem szelest (odrazu wyobrazam sobie ten dzwiek ) zastanawiam sie najpierw w jakim stanie umyslu jestem (oczuwiscie zawsze lekowy) obserwuje emocje i zadtanawiam sie nad Obawa (na tapecie schiza) i tada wszystko jasne Nerwica ( akceptuje i poprostu to zostawiam ) 30 sekund pozniej juz tego.natreta nie ma . I tak to usranej smierci z kazda lekowa mysla juz.nie chodzi nawet o dzwiek szelest o niby omam czy urojenie .

Fajnie sobie to rozpracowales dlatego jak widac najwazniejsza rzecza ktora przybliza nas do odburxenia jest poprostu zaburzanie Nerwicy w sposob dla nas najlepszy ale najwaxniejsze sa wlasnie te przemyslenia i wnioski i oczywiscie WIARA w nie a nie w Nerwice .
DOPOKI NIE PODEJMIESZ WYSILKU , TWOJ DZIEN DZISIEJSZY BEDZIE TAKI SAM , JAK DZIEN WCZORAJSZY
subzero1993
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1006
Rejestracja: 5 kwietnia 2016, o 22:09

19 maja 2016, o 14:35

No, te dźwięki potrafią być irytujące :D Podobnie jest jak czekamy na ważny telefon lub smsa. Wtedy też ma miejsce zaburzenie obsesyjno kompulsywne. Obsesyjnie o nim myślimy, że aż nam wydaje się, że usłyszeliśmy go. Co ciekawe ma tutaj miejsce "Efekt Zeigarnik". Polega on na tym, że niedokończone zadanie tkwi w naszej głowie. W momencie gdy tego smsa dostaniemy to obsesja przechodzi. Gdy jakiś utwór chodzi nam po głowie to zazwyczaj po odsłuchaniu w całości przestaje za nami chodzić. U nas niestety często ma miejsce, że dźwięk ktory usłyszeliśmy pojawia się z dupy, nie mamy możliwości odtworzenia go ponownie. Potem zaczyna się ciągłe sprawdzanie. Na szczęście jest na to pewien sposób. Jest on zaczerpnięty ze wschodu. Poniżej tłumaczę co i jak.

Ja podchodzę do tego w ten sposób:

Czy przed nerwicą bałbym się tego? Oczywiście, że nie, zatem trzeba to zlać. Dźwięków można się też pozbyć. Tutaj potrzebna jest medytacja. Można ją wykonywać w każdym miejscu, nawet w drodze do sklepu. Są tutaj dwa sposoby
a) Oddychając przeponowo w myślach liczymy sobie powoli od 0 do 10 skupiając się na mówionych sobie cyfrach tak długo, aż earworm odpuści.
b) robiąc to samo skupiamy sie wberw pozorom na dźwiękach otoczenia by wyselekcjonować je od earworma. Ponownie robi się to tak długo aż nie odpuści.

Z początku może nie wychodzić, ale z czasem nasz mózg tak sie wyrabia, że będzie można wygaszać earwormy w ciągu 10-20 sekund. Ja w wolnym czasie sobie to ćwicze tak z nudów :D

-- 16 maja 2016, o 12:38 --
Bart Twoje podejście jak zawsze jest zajebiste. Ta medota faktycznie jest uniwersalna zatem ją biorę do swojego arsenału :DD

-- 19 maja 2016, o 14:35 --
Nie wiedzialem gdzie to napisać więc robię tutaj adnotacje, która może się komuś przyda. Otóż męczył mnie strach przed tym, że jakiś dźwięk może być omamem. Miałem bardzo przewrażliwiony słuch na punkcie wysokich tonów z echem i wszystkie świsty, gwizdy itp po prostu mnie paraliżowały. Do tego stopnia, że jeden dźwięk jakby chronicznie zacząl za mną chodzić. Non stop. Słyszałem go w każdym wyższym tonie. Jak tylko pojawił się jakiś świst na dworze to od razu odtwarzał mi się kn w glowie. Wiedzialem, że nie jest możliwe bym go słyszał, ale non stop mam pełną krytykę i świadomość więc choroby psychiczne wykluczam. Wyczytałem, wypowiedź psychologa że taki earworm ma miejsce w zaburzeniach obsesyjno-kompulsywnych oraz depresji i powoduje to niski poziom serotoniny.
Ja osobiście mam ostatnio ból ucha i idę do laryngologa. Przyznam, że ten dźwięk towarzyszył mi dwa dni. Non stop. Aktualnie go nie ma i nawet nie było go przez kilka godzin, teraz inny syf mi wkręcił się w głowę, myślę że jest to spowodowane dd ktore mi wróciło. Na chwilę obecną chyba jeszcze mam jakieś minimalne odrealnienie, ale odkąd wrzuciłem to do jednego wora i mam to w poważaniu to wszystko wraca do normy, zatem proszę się nie bać że ktoś ma nagle jakieś omamy, bo jestem przykładem tego, że jak się wystrwszymy jakiegoś dźwęku to po prostu będzie za nami łaził chyba po to by reakcja walcz lub uciekaj trzymała się najdłużej. Rzeczą, która pomogła mi najbardziej to sen i niereaktywność.
Jak szukać objawów bez nakręcania się -> http://www.zaburzeni.pl/viewtopic.php?p=100011#p100011
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

19 maja 2016, o 17:24

Dobrze mówisz.
Przede wszystkim tak samo jak i w innych "strachach" tak i w strachu przed zwariowaniem trzeba zdawać sobie przede wszystkim sprawę z tego co to jest zaburzenie lękowe czyli popularnie nazywana nerwica.
Jest to nad-kontrola wszystkiego co dotyczy leku jaki sobie ona sama stworzy.

Do tego bycie w nerwicy oznacza dokładnie sytuację (jaką sobie zawsze lubiłem wyobrażać), gdzie jesteś na wojnie, siedzisz w jednym z wysuniętych punktów obserwacyjnych, 200 metrów od ciebie zaczyna się las a tam czają się Japończyki. Musisz mieć oczy i uszy otwarte na las i teren dookoła bo japońce lubią się też podkopywać od tyłu. Inaczej zginiesz bo Cię zaskoczą jak wielu przed Tobą.
W takich sytuacjach Twój wzrok, słuch po 4 godzinach takiej obserwacji zaczną słyszeć i widzieć rzeczy oddalone i wyolbrzymiać to co naturalne i bez znaczenia.
I to się odnosi ogólnie do nerwic jako obserwacji otoczenia czy swojego ciała. Tam po prostu będzie realny wróg więc mało kto się skupia wówczas na bijącym sercu czy odrealnieniu. W nerwicach wrogiem są same w sobie objawy i właśnie nad-kontrola.
Nerwica to inaczej ciągły stan okopowy.

Co do dźwięków w głowie, takich jak sms, melodyjka z telefonu, nawet urwane słowa to są to rzeczy naturalne. Słuch to zmysł tak samo jak i wzrok. W ciągu dnia nieraz człowiek dostrzega jakiś wyobrażony obraz, coś dotyczącego przeszłości czy przyszłości, często bez znaczenia. Wymyka to się po prostu z podświadomości. Sądzę, iż tak samo jest z dźwiękami, które człowiek tak samo zapamiętuje jak i inne rzeczy.
W zaburzeniu jednakże jak wszystko także i to stać się może natrętne, lękowe i nasilone a na pewno częstsze.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
Violator
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 81
Rejestracja: 8 lutego 2015, o 13:25

28 maja 2016, o 17:39

Nie zapomnę jak kiedyś dostałem pierwszy raz derealizacji i nie wiedziałem co to a z tyłu głowy mi gdzieś ciągle "dzwonił" dzwonek telefonu tak trochę natrętnie - miałem na prawdę mocnego stresa, że mi odwaliło i że to jakaś straszna schiza ;)
takadziewczyna
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 193
Rejestracja: 19 lutego 2016, o 17:18

6 listopada 2016, o 22:31

W końcu się dokopałam do tego czego potrzebowałam :) Ludzie, jak wspaniałe jest to, że mamy takie forum :)
ODPOWIEDZ