Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Strach przed odległością od domu
- NerwowaSzeregowa
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 177
- Rejestracja: 1 marca 2017, o 18:58
Hej
Dawno mnie tu nie było bo przez lata starałam sie radzić z tym gównem sama. Niestety każdy nawrót zaburzenia jest 100 razy silniejszy i przynosi nowe „efekty specjalne”. Od 3 lat cierpie na strach przed oddalaniem sie od domu. Ten strach dotyczy samej odległosci (w razie ataku dom jest w miare bezpieczną ostoją a ja jestem od niego daleko) jak i tego, że czuje sie jak zwierze w zamknietej klatce, w ktorej panuje wojna a ja nie moge z niej wyjsc jesli jestem gdzies gdzie jeszcze nie byłam, nie znam drogi itd. Nie raz podejmowałam proby wystawiania sie na ten stres. Na początku tego lęku jezdziłam po Polsce mimo to, wiele mnie to kosztowało aż całkowicie straciłam odpornosc na ten rodzaj stresu. Nie jestem juz w stanie pojechac do miasta oddalonego o 40 km. Zabija mnie mysl, ze mam tyle mozliwosci aby przezyc swoje zycie, tyle opcji gdybym tylko mogła podrozowac a ja wszystkiego odmawiam bo zabija mnie własna głowa. Czy ktos tez miał taki lęk i jest w stanie doradzić jak z tym pracować. Uprzedze ewentualne wiadomosci w stylu zeby olać to i tak jezdzić. Nie moge, probowałam. W razie ataku jestem zagrozeniem dla samej siebie na drodze bo zawracam i zaczynam pędzic do domu bo czuje jakbym traciła kontakt z rzeczywistością, odcina mnie, czuje jakby dusza wychodziła mi z ciała dopoki nie znajde sie w okolicy domu. Nie minie to dopoki nie wroce do domu. Tak jak juz pisałam ten trening nie zdał egzaminu bo po wielu probach doszłam do momentu, ze nie ruszam sie juz nigdzie bo po „zmuszaniu sie” do podrozy straciłam całkowicie ochrone przed stresem i nie jestem w stanie pokonac teraz najmniejszej odleglosci
Dawno mnie tu nie było bo przez lata starałam sie radzić z tym gównem sama. Niestety każdy nawrót zaburzenia jest 100 razy silniejszy i przynosi nowe „efekty specjalne”. Od 3 lat cierpie na strach przed oddalaniem sie od domu. Ten strach dotyczy samej odległosci (w razie ataku dom jest w miare bezpieczną ostoją a ja jestem od niego daleko) jak i tego, że czuje sie jak zwierze w zamknietej klatce, w ktorej panuje wojna a ja nie moge z niej wyjsc jesli jestem gdzies gdzie jeszcze nie byłam, nie znam drogi itd. Nie raz podejmowałam proby wystawiania sie na ten stres. Na początku tego lęku jezdziłam po Polsce mimo to, wiele mnie to kosztowało aż całkowicie straciłam odpornosc na ten rodzaj stresu. Nie jestem juz w stanie pojechac do miasta oddalonego o 40 km. Zabija mnie mysl, ze mam tyle mozliwosci aby przezyc swoje zycie, tyle opcji gdybym tylko mogła podrozowac a ja wszystkiego odmawiam bo zabija mnie własna głowa. Czy ktos tez miał taki lęk i jest w stanie doradzić jak z tym pracować. Uprzedze ewentualne wiadomosci w stylu zeby olać to i tak jezdzić. Nie moge, probowałam. W razie ataku jestem zagrozeniem dla samej siebie na drodze bo zawracam i zaczynam pędzic do domu bo czuje jakbym traciła kontakt z rzeczywistością, odcina mnie, czuje jakby dusza wychodziła mi z ciała dopoki nie znajde sie w okolicy domu. Nie minie to dopoki nie wroce do domu. Tak jak juz pisałam ten trening nie zdał egzaminu bo po wielu probach doszłam do momentu, ze nie ruszam sie juz nigdzie bo po „zmuszaniu sie” do podrozy straciłam całkowicie ochrone przed stresem i nie jestem w stanie pokonac teraz najmniejszej odleglosci
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 7
- Rejestracja: 9 marca 2025, o 17:21
Jak to nie da się? Nie da się podróżować? Bo sobie tak powiedziałaś przez nerwice? Pozwalasz nerwicy sprawować kontrole nad tym co możesz a czego nie? Jestem pewien, że Jesteś w stanie pojechać do miasta oddalonego nawet o o 400 km. Dostajesz ataku i wracasz do domu to zamknij drzwi od domu a klucze wrzuć sobie przez okno, żebyś nie mogła wrócić do tego domu, Zrozum, że ty jesteś czymś więcej niż twój umysł i twoje myśli jesteś świadomością. Jeżeli swoja świadomością (albo inaczej siłą swojej woli) dokonasz wyboru, że idziesz podróżować to nic cię nie powstrzyma. I pamiętaj Lęk nie zabija.
- NerwowaSzeregowa
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 177
- Rejestracja: 1 marca 2017, o 18:58
toja112 pisze: ↑25 marca 2025, o 16:35Jak to nie da się? Nie da się podróżować? Bo sobie tak powiedziałaś przez nerwice? Pozwalasz nerwicy sprawować kontrole nad tym co możesz a czego nie? Jestem pewien, że Jesteś w stanie pojechać do miasta oddalonego nawet o o 400 km. Dostajesz ataku i wracasz do domu to zamknij drzwi od domu a klucze wrzuć sobie przez okno, żebyś nie mogła wrócić do tego domu, Zrozum, że ty jesteś czymś więcej niż twój umysł i twoje myśli jesteś świadomością. Jeżeli swoja świadomością (albo inaczej siłą swojej woli) dokonasz wyboru, że idziesz podróżować to nic cię nie powstrzyma. I pamiętaj Lęk nie zabija.
No to tak niestety nie wygląda. To nie są tylko stany fizyczne, ktore mozna olać, ale przede wszystkim psychiczne. Lekarze nie wiedzą czemu mam silniejsze ataki niz wszyscy inni i czemu tak one wyglądają. Mój atak rowniez nie mija samoistnie po pół h. Trwa tyle ile chce lub dopoki nie usune źródła problemu. A i gdy minie to najgorsze uderzenie to wcale nie wracam do siebie. Jestem na forum wiele lat a nie znalazłam nikogo u kogo stan byłby podobny jak u mnie. Poza tym to sie rowniez wiąże z nieprzespanymi nocami (raz na wyjezdzie miałam dziwne stany przez lęk gdy oddaliłam sie od domu tzn drgawki gdy organizm probował zasnąc. Brak mozliwosci zasniecia ze wzgledu na adrenaline, głowa nie pozwala mi zasnąc tylko bombarduje mnie lękiem do takiego stopnia, ze nie raz rozwazałam wyskoczenie z okna. Tak jak juz pisałam probowałam jezdzic, walczyc z tym, ale nie bez powodu teraz nie oddalam sie nigdzie. Nie jest to dla mnie do przejscia, głowa nie jest w stanie sie uspokoic. Jesli byłabym w stanie to robic i znieść skutki odległosci to nie marnowałabym swojego zycia
- Plathon
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 100
- Rejestracja: 7 sierpnia 2023, o 22:48
Ja nie oddalałem się od miasta w którym mieszkam od lat i dobrze rozumiem Szeregową!NerwowaSzeregowa pisze: ↑27 marca 2025, o 07:38toja112 pisze: ↑25 marca 2025, o 16:35Jak to nie da się? Nie da się podróżować? Bo sobie tak powiedziałaś przez nerwice? Pozwalasz nerwicy sprawować kontrole nad tym co możesz a czego nie? Jestem pewien, że Jesteś w stanie pojechać do miasta oddalonego nawet o o 400 km. Dostajesz ataku i wracasz do domu to zamknij drzwi od domu a klucze wrzuć sobie przez okno, żebyś nie mogła wrócić do tego domu, Zrozum, że ty jesteś czymś więcej niż twój umysł i twoje myśli jesteś świadomością. Jeżeli swoja świadomością (albo inaczej siłą swojej woli) dokonasz wyboru, że idziesz podróżować to nic cię nie powstrzyma. I pamiętaj Lęk nie zabija.
No to tak niestety nie wygląda. To nie są tylko stany fizyczne, ktore mozna olać, ale przede wszystkim psychiczne. Lekarze nie wiedzą czemu mam silniejsze ataki niz wszyscy inni i czemu tak one wyglądają. Mój atak rowniez nie mija samoistnie po pół h. Trwa tyle ile chce lub dopoki nie usune źródła problemu. A i gdy minie to najgorsze uderzenie to wcale nie wracam do siebie. Jestem na forum wiele lat a nie znalazłam nikogo u kogo stan byłby podobny jak u mnie. Poza tym to sie rowniez wiąże z nieprzespanymi nocami (raz na wyjezdzie miałam dziwne stany przez lęk gdy oddaliłam sie od domu tzn drgawki gdy organizm probował zasnąc. Brak mozliwosci zasniecia ze wzgledu na adrenaline, głowa nie pozwala mi zasnąc tylko bombarduje mnie lękiem do takiego stopnia, ze nie raz rozwazałam wyskoczenie z okna. Tak jak juz pisałam probowałam jezdzic, walczyc z tym, ale nie bez powodu teraz nie oddalam sie nigdzie. Nie jest to dla mnie do przejscia, głowa nie jest w stanie sie uspokoic. Jesli byłabym w stanie to robic i znieść skutki odległosci to nie marnowałabym swojego zycia
Na samą myśl o wyjeździe gdzieś za granicę czy odległe zakątki naszego kraju ogarnia mnie niepokuj który przechodzi w panikę. Jednym wyjątkiem był wyjazd do sanatorium oddalonego o godzinę jazdy samochodem od chaty a i tak nie zmrużyłem oka kilka dni przed terminem. Nie pojechałbym gdyby też nie namowa i deklaracja zawiezienia mnie na miejsce przez przyjaciół i odwózka. Myślę, że mógłbym pojechać tam jeszcze raz choć wiem, że ponownie wiązałoby się to z dużym stresem.
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 7
- Rejestracja: 9 marca 2025, o 17:21
Po waszych zdaniach widać, że non stop przyjmujecie role ofiary, nie da sie i już. nie da sie, no nie da sie i koniec !!! na pewno się da Plantom pisze ''Na samą myśl o wyjeździe gdzieś za granicę czy odległe zakątki naszego kraju ogarnia mnie niepokuj'' a jakby ktoś cię teraz porwał zawiózł do innego kraju kazał ci wysiąść i nie miałbyś żadnej możliwości powrotu to co? dostał byś ataku lęku? panika i co by się stało? atak paniki nie zabija, lęk też nie przeżyłbyś to.
- Aksyloksa
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 100
- Rejestracja: 26 stycznia 2023, o 15:27
Przechodziłam przez podobne stany, i niestety rozwiązanie tego problemu jest kwestią bardzo indywidualną. Z tego co opisujesz to wygląda na to że Twoja psychika reaguje na odległość od domu jak na realne zagrożenie śmiercią, nie mówię że świadomie o tym myślisz, ale ta reakcja jasno na to wskazuje. Obawiam się że psychoterapia jest jedynym rozwiązaniem, jeśli chodzisz i nie pomaga to możliwe że trzeba zmienić nurt lub osobę. Leki oczywiście są dobrym pomysłem, ale przy tak dużym lęku widać że problem jest gdzieś znacznie głębiej, choć myślę że leki też mogą pomóc troszkę przełamać lody z tymi odległościami. Na początku małe kroczki, nie skupiaj się na dalekich podróżach czy żalu za ich brakiem, ale na tym jaki jest najmniejszy kroczek naprzód i jak możesz go pokonać. Teraz psychika widzi świat czarnobiało dom - bezpieczeństwo, azyl poza domem - niebezpieczeństwo, śmierć. Zastanowienie się dlaczego tak jest i jak zacząć widzieć te przestrzenie w różnych barwach też napewno pomoże. To najpewniej będzie trudne, po coś tak reaguje, z jakiegoś powodu się boi i to jest okay! Próbuje Cię przed czymś chronić, choć najpewniej nie jest to realne zagorzenie spoza domu. Teraz tylko trzeba się z nią dogadać tak żeby rozgryźć przed czym, jak się tym zaopiekować i w końcu ten lęk opadnie.
Fighting for better life
- NerwowaSzeregowa
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 177
- Rejestracja: 1 marca 2017, o 18:58
Aksyloksa pisze: ↑28 marca 2025, o 23:38Przechodziłam przez podobne stany, i niestety rozwiązanie tego problemu jest kwestią bardzo indywidualną. Z tego co opisujesz to wygląda na to że Twoja psychika reaguje na odległość od domu jak na realne zagrożenie śmiercią, nie mówię że świadomie o tym myślisz, ale ta reakcja jasno na to wskazuje. Obawiam się że psychoterapia jest jedynym rozwiązaniem, jeśli chodzisz i nie pomaga to możliwe że trzeba zmienić nurt lub osobę. Leki oczywiście są dobrym pomysłem, ale przy tak dużym lęku widać że problem jest gdzieś znacznie głębiej, choć myślę że leki też mogą pomóc troszkę przełamać lody z tymi odległościami. Na początku małe kroczki, nie skupiaj się na dalekich podróżach czy żalu za ich brakiem, ale na tym jaki jest najmniejszy kroczek naprzód i jak możesz go pokonać. Teraz psychika widzi świat czarnobiało dom - bezpieczeństwo, azyl poza domem - niebezpieczeństwo, śmierć. Zastanowienie się dlaczego tak jest i jak zacząć widzieć te przestrzenie w różnych barwach też napewno pomoże. To najpewniej będzie trudne, po coś tak reaguje, z jakiegoś powodu się boi i to jest okay! Próbuje Cię przed czymś chronić, choć najpewniej nie jest to realne zagorzenie spoza domu. Teraz tylko trzeba się z nią dogadać tak żeby rozgryźć przed czym, jak się tym zaopiekować i w końcu ten lęk opadnie.
Wzieło sie to znikąd, nagle. Nie jestem w stanie powiedzieć skąd i co to mogło wywołać. Jezdziłam sama po całej Polsce pociągami w tą i z powrotem. Teraz nie pojade do miasta obok np samochodem znajomego bo juz na tym etapie włącza sie lęk, ze w razie ataku jestem zdana na kogos. Nie moge wsiasc do auta i wrocic do domu. Wiec ten temat uderza we wszystko. Czuje sie kompletnie sparalizowana. Wiem do jakich skutków potrafi prowadzic mój lęk, znam jego siłe, wiem co potrafi zrobic dlatego nie ryzykuje dalszą walką bo nie ma ona sensu. Nie słyszałam, zeby komus odcieło od ataku paniki wzrok i nogi a mi tak i to na wiele godzin. Ten lęk, ktory czuje na mysl o tym, ze jestem gdzies skad nie moge sie wydostac, wrocic, ze nie wiem gdzie jestem itd prowadzi do tego samego. Poczułam dwa razy to prowadząc samochód i ciesze sie ze w ogole zyje bo powinnam skonczyc na najblizszym drzewie jadąc 170km/h z takimi „efektami specjalnymi”. Lekow juz nie biore bo albo mi szkodzą i robią mi sieczke z głowy, wyzwalają wiecej lękow albo nie robią kompletnie nic. Z zadnej strony nadzieji i pomocy. Przegrane zycie
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 74
- Rejestracja: 26 października 2024, o 17:38
Lęk podobno często uderza w to co kochamy i jest nam bliskie. Jeśli pozwalasz lękowi przejąć kontrolę nad swoim życiem to na pewno się wydaje, że nie ma z tego wyjścia. Oglądałaś filmy Divovica o lęku?
Leki może jednak źle dobrane po prostu.
Leki może jednak źle dobrane po prostu.
- NerwowaSzeregowa
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 177
- Rejestracja: 1 marca 2017, o 18:58
Tak. Obejrzane. Problem w tym, ze moja głowa nie przyjmuje logicznych argumentów. Rozumiem przeciez i wiem, ze nic sie nie dzieje. Nie jestem w stanie tego olać i udawać, ze wcale nie czuje, ze dusza wychodzi mi z ciała. Nie da sie. Takie sztuczki to działały na początku zaburzenia (czasem) a nie po 11 latach kiedy zamieniło sie to w jakiegos potwora, ktory nie ma nic juz wspolnego z ksiązkową nerwicą. Wiem jak było na poczatku i wiem jak jest teraz. Lekarze tez przerazeni. Co do leków… nie ma szans. Boje sie panicznie leków po tym co zrobiły mi poprzednie. Za przeproszeniem chodzbym srała pod siebie, nie spała 2 dni, nie jadła i nie funkcjonowała tak jak juz to miało miejsce to nigdy w zyciu nie wezme juz nic co ma w jakikolwiek sposob zmieniac swiadomosc. Z tego samego powodu nie pije alkoholu od 4 lat. Moja glowa tak bardzo boi sie utraty kontroli bo ma to podczas ataków, tak walczy zeby do tego nie doszło, ze chodzbym wlała w siebie 5 litrow wodki nigdy nie strace swiadomosci. Przetestowalam to pdczas zaburzenia wiele razy i moja glowa po prostu walczy z kazdym „innym stanem”. Widocznie tak samo walczy z lekami bo niektore nie dały zadnego efektu. A niektore… tak jak mowilam wkrecily mnie w lęk przed lekamiCaramoglie pisze: ↑31 marca 2025, o 09:10Lęk podobno często uderza w to co kochamy i jest nam bliskie. Jeśli pozwalasz lękowi przejąć kontrolę nad swoim życiem to na pewno się wydaje, że nie ma z tego wyjścia. Oglądałaś filmy Divovica o lęku?
Leki może jednak źle dobrane po prostu.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 74
- Rejestracja: 26 października 2024, o 17:38
Rozumiem. Ja nie jestem specjalistą, głównie bazuję na tym co usłyszałam w Divovicu lub czytając relacje innych zaburzonych czy odburzonych.
Co jedyne można poradzić? szukać wyjścia i się nie poddawać.
Ja np. ostatnio oglądałam parę ciekawych wystąpień na Trauma Summit 2025 i przedstawiali różne metody uspokajania się o których wcześniej nie słyszałam i metody terapeutyczne.
Co jedyne można poradzić? szukać wyjścia i się nie poddawać.
Ja np. ostatnio oglądałam parę ciekawych wystąpień na Trauma Summit 2025 i przedstawiali różne metody uspokajania się o których wcześniej nie słyszałam i metody terapeutyczne.
- Aksyloksa
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 100
- Rejestracja: 26 stycznia 2023, o 15:27
Skoro uważasz że to przegrane życie, to co szkodzi nadal próbować z psychiatrami, terapią itd? Jakie to ma znaczenie czy wegetujesz czy próbujesz at this point? Jedynie próbowanie da Ci nadzieję, a która jednak tam gdziesz masz, skoro piszesz tutaj o tym
Fighting for better life
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 81
- Rejestracja: 31 lipca 2022, o 19:44
Ja mam teraz dokładnie to samo. Strasznie to wku.... Pisałem już tu na forum o tym. Mam stwierdzona nerwice od 25 lat. Byly leki , byl alkohol. Teraz nie ma lekow i alkoholu i jest tragedia( leki roznego rodzaju tez działały na mnie tragicznie) Próba przelamania kończy się atakiem i powrotem do domu. Parenascie razy próbowałem przelamać lęk , pojechałem na stadion , na mecz i za każdym razem paraliżujący lęk , mimo iż byłen na stadionie już z 10 razy , mozg się nie przestawił , że nic mu nie grozi. To samo z jazdą samochodem. Staram się jeździć dziennie po 30/40km i co mimo iż tak robie od 6/7 miesięcy cały czas mnie paraliżuje. Robią mi się miekkie nogi itp. Poprawia mi się na chwike tylko wtedy kiedy wiem , że na przyklad po meczu jade już do domu , czy jak jade tym samochodem to ze za chwile bede w domu. Niszczy mnie ten stan , nie tylko mnie zreszta , bo przez te moje "jazdy" w tym roku nie ma opcji , że pojade gdzieś z dziecmi na wakacje. A jeszcze dwa lata temu byłem w Danii w Legolandzie 1400 km od domu i jakos to było. A teraz tragedia. Chodze na psychoterapie , ale na razie bez efektów.NerwowaSzeregowa pisze: ↑31 marca 2025, o 08:39Aksyloksa pisze: ↑28 marca 2025, o 23:38Przechodziłam przez podobne stany, i niestety rozwiązanie tego problemu jest kwestią bardzo indywidualną. Z tego co opisujesz to wygląda na to że Twoja psychika reaguje na odległość od domu jak na realne zagrożenie śmiercią, nie mówię że świadomie o tym myślisz, ale ta reakcja jasno na to wskazuje. Obawiam się że psychoterapia jest jedynym rozwiązaniem, jeśli chodzisz i nie pomaga to możliwe że trzeba zmienić nurt lub osobę. Leki oczywiście są dobrym pomysłem, ale przy tak dużym lęku widać że problem jest gdzieś znacznie głębiej, choć myślę że leki też mogą pomóc troszkę przełamać lody z tymi odległościami. Na początku małe kroczki, nie skupiaj się na dalekich podróżach czy żalu za ich brakiem, ale na tym jaki jest najmniejszy kroczek naprzód i jak możesz go pokonać. Teraz psychika widzi świat czarnobiało dom - bezpieczeństwo, azyl poza domem - niebezpieczeństwo, śmierć. Zastanowienie się dlaczego tak jest i jak zacząć widzieć te przestrzenie w różnych barwach też napewno pomoże. To najpewniej będzie trudne, po coś tak reaguje, z jakiegoś powodu się boi i to jest okay! Próbuje Cię przed czymś chronić, choć najpewniej nie jest to realne zagorzenie spoza domu. Teraz tylko trzeba się z nią dogadać tak żeby rozgryźć przed czym, jak się tym zaopiekować i w końcu ten lęk opadnie.
Wzieło sie to znikąd, nagle. Nie jestem w stanie powiedzieć skąd i co to mogło wywołać. Jezdziłam sama po całej Polsce pociągami w tą i z powrotem. Teraz nie pojade do miasta obok np samochodem znajomego bo juz na tym etapie włącza sie lęk, ze w razie ataku jestem zdana na kogos. Nie moge wsiasc do auta i wrocic do domu. Wiec ten temat uderza we wszystko. Czuje sie kompletnie sparalizowana. Wiem do jakich skutków potrafi prowadzic mój lęk, znam jego siłe, wiem co potrafi zrobic dlatego nie ryzykuje dalszą walką bo nie ma ona sensu. Nie słyszałam, zeby komus odcieło od ataku paniki wzrok i nogi a mi tak i to na wiele godzin. Ten lęk, ktory czuje na mysl o tym, ze jestem gdzies skad nie moge sie wydostac, wrocic, ze nie wiem gdzie jestem itd prowadzi do tego samego. Poczułam dwa razy to prowadząc samochód i ciesze sie ze w ogole zyje bo powinnam skonczyc na najblizszym drzewie jadąc 170km/h z takimi „efektami specjalnymi”. Lekow juz nie biore bo albo mi szkodzą i robią mi sieczke z głowy, wyzwalają wiecej lękow albo nie robią kompletnie nic. Z zadnej strony nadzieji i pomocy. Przegrane zycie
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 74
- Rejestracja: 26 października 2024, o 17:38
Skoro wystawiasz się na lęki i to "nie działa", to musi być jeszcze jakaś inna przyczyna. Przerób wszystkie podstawy, które chłopaki z Divovicu podają. Np. czy się nie zbroisz jak na wojnę? Albo nie akceptujesz tego, że objawy się pojawiają?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 81
- Rejestracja: 31 lipca 2022, o 19:44
Ja objawy akceptuje , jak dostaje w domu ataku to poprostu sie klade na łóżku i czekam 1h czasem 2h , w koncu troche odpuszcza. Somatów nie mam. Z tym szykowaniem na wojne hmmmm , dzisiaj się temu spróbuje przyjżeć , za pare godzin chce sie wybrać na rower , a już teraz mam lęk taki że masakra.