
Otóż, po krótce: od pół roku nie biorę już leków ssri, bo chciałbym mieć dzieci (miałam bardzo mocne leki, na nich odpadała taka opcja) uczę się na nowo nerwicy i depresji, cały grudzień i połowę stycznia przeleżałam w łzach i bólu emocjonalnym, zaczęłam od początku słuchać Divovica, i z kolan już się podniosłam, ale na tyle, że siedzę
Teraz czuję się lepiej, ale dolegają mi bóle fizyczne, najczęściej w nocy/nad ranem, karku, biodra, klatki piersiowej (jakby była ściśnięta), głowy, czasem nóg, rąk, uderzenia gorąca itp, brałam to za somaty. W któryś dzień w nocy, tak z głupa, wzięłam Ibuprom, bo tak już mnie bolało w klatce, że moja zaspana głowa mi podsunęła taki pomysł. I przespałam całą noc. Próbowałam już kilka razy po tym incydencie przy innych bólach i dalej działało, przestawało boleć i spałam normalnie. I stąd moje pytanie, może dziwne, ale jak wspominałam, dopiero się uczę: czy lek przeciwbólowy jest w stanie pomóc na somaty? Czy to kwestia zdrowia fizycznego, dlatego pomaga i trzeba się przebadać bardziej konkretnie (badania z krwi robię co trzy miesiące ze względu na inne choroby-ale żadna z nich nie objawia się tym, co mi się dzieje)?