Myszka21 nie boje się samego ataku paniki, jako ataku. Przyżyłam go tyle razy, w różnych nasileniach, że myślę, ze dam radę zawsze. Problemem moim jest hiperwentylacja...i nie tylko przy ataku paniki. Np ide do znajomych, do sklepu, gdziekolwiek i tak jakbym nie umiała oddychać. Miałam to przeważnie zawsze stanach lękowych, kiedyś dzień w dzień w pracy, potem był spokój, nerwica się wyciszyła i wróciła ok 2 miesiące temu. i znów się to dzieje. Nie jest tak, ze z domu nie wychodzę, bo wychodze i bardzo chcę to robić, ale demotywuje mnie to, ze za każdym razem, gdzie nie pojde dostaje hiperwentylacji...zaczynam.źle oddychać, kręci mi się w głowie, robi mi się słabo, czasem dretwieja kończyny, język... jest to dla mnie tak nieprzyjemne, ze nie mogę się skupić, muszę wyjść z lokalu, na dworzu sie uspokoje, wrócę do ludzi i to znów tak samo działa...czasem jest tak, ze zupełnie minie, ale ostatnio nie mija. 2 tyg temu byłam u znajomych w domu. Usiedlismy przy stole żeby zjeść i ja nagle zaczęła źle oddychać, szarpac tak ten oddech, zrobiło mi się slabo. Wyszlam na dwór na jakieś pol godziny minęło. Wrocilam i powtórka i tak za każdym razem jak do nich wracalam i próbowała ysias i rozmawiać. W końcu w łazience siedziałam juz z tak bolaca klatka piersiowa, ze w ogóle oddechu łapać nie umialam...wrocilam do domu, w domu tez minąć nie chciało...i teraz co mnie przeraza...po tym ataku hiperwentylacji boję się, ze złapie mnie i nie puści...ze nie pozwoli oddychać, ze będzie trwało non stop, aż ja padne...podobnie zresztą było w miesiąc temu jak byłam u mojej ciotki na 3 dni z chłopakiem. Dzień w dzień wstawalam i jak z nimi wiedziałam to zaczynałam źle oddychać...cale dnie byłam zmęczona , bo to mnie dopadalo...nawet jeśli na chwile miało, to wracało. próby uspokajania oddechu w samotności pomagały na chwile...chciałabym sobie z tym poradzić i przestać się tego bać
