Witam wszystkich. Z góry przepraszam jezeli nieodpowiedni dział. Oraz za błędy ortograficzne, wychowywałem sie za granicą.
Mam jedno takie pytanie. Zamierzam oddać się do szpitala psychiatrycznego na leczenie. Rodzina ma na ten temat zdanie że to nie dla takich jak ja no i może maja rację. Ja uważam że potrzebuje tego chodź przyznam że nie wiem w pełni na co się pisze bo o psychiatrykach słychać różne rzeczy.
Ogolnie zmagam się z fobia społeczna, depresja i sam juz nie wiem czym jeszcze w sumie to od podstawówki ale od ukończenia matury znajduje się w trendzie spadkowym. Na ten moment od dwóch miesięcy nie chodzę do pracy. Wstalem rano i stwierdziłem że nie idę. Od tamtej pory metamfetamina, myśli samobojcze. Odpychanie dosłownie wszystkich ale nie chce mi sie opisywać szczegolowo bo zaraz będzie z tego książka.
Moje pytanie polega na tym że już mi nie zależy, chciałem w weekend sie zabić lecz sklep z gazem był zamkniety do poniedziałku. Mam kupe zaległych spraw które kiedyś może by mnie stresowały ale teraz poprsitu po mnie spływają. Niech robia że mną co chcą. Może już dość o tym.
Chciałem poprostu zapytać czy ktoś może z powodów nerwicowo-depresyjno-derealizacyjno jakichś tam podjął się kiedys leczenia w szpitalu? Jakie były przeżycia? Czy pomogło? Opinie w internecie są naprawdę różne, chodź czasem trafi sie jakas pozytywna. Siostra była pare dni temu u pani psycholog(bylem u tej samej wcześniej wcześniej dwóch wizytach więc mnie zna) pogadać o sobie ale również o mnie i przedstawiła jej mój plan. Psycholog powiedziała że jeżeli widzę taka potrzebę to mógłbym tak zrobić. Powiedziała tez że te psychiatryki nie są takie jak kiedyś i jak to ludzie mówią. Odradziła jedynie szpital w Gorzowie i poleciła szpital w Miedzyrzeczu. No i faktycznie szpital jest nawet nazwany Samodzielnym Szpitalem dla Nerwowo i Psychicznie chorych. Jest we mnie poprostu troche zwatpienia czy dobrze robie. Po takim czymś mogę już mieć "żółte papiery"... ale może i powinienem. Poprostu nie widzę alternatywy. Co tygodniowa wizyta u psychologa i tabletki ssri/snri to za mało. Pomogły dwa lata temu ale teraz jest zdecydowanie gorzej..
Dodam też ze narkotyki oczywiście pogarszają stan zdrowia ale próbowałem abstynencji nie raz. Rekord to czysty 8 miesięcy, przez ten czas łącznie chyba cztery piwa ale nawet wtedy nerwica nie pozwalała żyć. Glownie palilem trawę. Dopiero niedawno zacząłem często używać meth. Na ten moment nie biorę o dwóch tygodni.
Był ktoś kiedyś w takiej sytuacji? Korzystał z "pomocy" szpitala? Pomogło?
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Samodzielna rejestracja w szpitalu psychiatrycznym.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 251
- Rejestracja: 28 stycznia 2020, o 08:55
nie korzystałam ze szpitala nigdy, ale jezeli masz mysli samobójcze i mówisz o tym psychologowi to powinien cie wysłac do szpitala. Sam tez możesz się zgłosic , ale moze na poczatku spróbowałabym na Twoim miejsc do Poradni Psychologicznej takiej przyszpitalnej - moze Ci coś doradzą... jak nie mozesz sobie poradzić i wciagasz sie coraz bardziej w narkotyki to jak najbardziej pobyt w szpitalu mógłby pomóc , chociazby ze względu na przymusowy odwyk. Po zatym są tam specjalisci którzy niejedno widzieli i z jakiegos powodu wybrali ten zawód - ja w to wierze. Także zawalcz o siebie i głowa do góry !
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 6
- Rejestracja: 21 sierpnia 2022, o 13:42
Witam, czy jest tu ktos kto byl / jest uzalezniony od benzodiazepin? Ja jestem konkretnie od xanaxu... Chcialbym isc na odwyk bo zycie ucieka mi przez palce. Chcialbym pogadac jak to wyglada, czy wgl sa mi w stanie pomoc bo nerwica nie opuscila mnie.. co prawdza dzieki temu syfowi jakos wychodze z domu ale nie moge powiedziec ze zyje normalnie, co gorsza nikt w rodzinie u mnie nie wie ze zmaga sie z tym juz ponad 10 lat... ale jesli teraz nie zawalcze to kiedy... Mam spore doswiadzenie z nerwica, mysle ze moglby tez komus pomoc bo po tylu latach stosowania roznych lekow itd zdalem sobie sprawe gdzie i kiedy popelnilem bledy. W razie czego zapraszam do kontaktu, Oglnie preferuje rozmowy przez tel ale jesli sie ktos wstydzi to mozemy pisac. P.S Leki to jest ostatecznosc jesli nie ma innej rady a benzodiazepiny radze unikac ... ewentualnie pod czyjas kontrola bo bardzo latwo sie uzaleznic ... Wszystko tak naprawde jest w naszej glowie.. Pozdrawiam wszystkich