Dodam, ze mam angine od 3 dni i siedze w domu na chorobowym (10 dni), wiec dodatkowo dostaje szalu

dankan pisze:ODpowiedz jest prosta ty probujesz stale akceptowac i stale w sumie tlumaczyc sobie ze nic ci sie nie stanie. To jest okey ale nie ma w tych dzialaniach ryzyka czyli puszczania kontroli, nie ma tej nowej odwaznej filozofii zycia o ktorej tak duzo tu mowia nam na forum. Czyli jakas tam akceptacja, jakies cos jest ale obawy i chech zajmowania sie nimi (bo inaczej sie pewnie spelnia) sa wazniejsze dla ciebie niz to aby z tego wyjsc.
I mysle ze to jest ogolny problem wielu tu osob na forum.
Przeczytaj sobie historie vica tam widac od razu ze on nie wyszedl tylko akceptacja i gadaniem do siebie ze nic mu nie bedzie, on ustawil priorytetu nowe, zaryzykowal i przekroczyl granice strachu w nerwicy i dlatego mu ona przeszla. Wolno mu to szlo ale to ostatecznie zrobil bo na tym to polega. Innej filozofii podejscia do tematu.
Ty uwazasz sie za chorego bo widze co czasem na czacie piszesz i zyjesz obawami tak naprawde. I ja ciebie nie atakuje ale z boku jak ktos jest w temacie to to widac ze ciebie natrety, objawy, nerwica nadal przeraza wiec jak mogloby to od ciebie odejsc?
Druga sprawa to czy nadal bierzesz leki? Na lekach to wszystko jest przytlumione w sumie.
Trzecia sprawa czy nie masz problemow z zyciem samym w sobie, stresem itd, bo moze warto i na tym sie skupic jednoczesnie lub isc na terapie jesli samemu nie ma motywacji checi ect.
Ciasteczko pisze:Siedząc w domu z anginą już przez to możesz czuć się źle (choroba + niska aktywność i dużo czasu na myślenie), poza tym opisujesz niemiłe wydarzenia, więc też może to mieć wpływ. Do tego nie musisz koniecznie robić czegoś źle, tylko po prostu wychodząc z nerwicy, ma się raz lepsze raz gorsze okresy. Pogoda owszem może mieć wpływ, jeśli ktoś ogólnie odczuwa na nią wrażliwość- wiadomo, że więcej jest energii w człowieku i optymizmu, gdy wstając rano widzi słońce, niż kiedy budzi go mgła i siąpiący deszcz.
Błędem można nazwać to rozczarowanie i chęć za wszelką cenę czucia się w 100% dobrze. To wymaga czasu, a przecież i ludzie bez nerwicy miewają gorsze dni. A w chorobie nikt nie czuje się doskonale. W zaburzeniu łatwo jest idealizować swój stan z okresu "normalności" i przypisywać mu nadludzkie cechy, stawiać sobie wysokie oczekiwania. Warto być wyrozumiałym dla siebie i pamiętać, że z nastrojem jest trochę jak z pogodą- czasem jest lepsza, czasem gorsza. Nie da się zarówno w zaburzeniu, jak i bez niego, kontrolować tego co się odczuwa. Można na to wpływać i transformować emocje i samopoczucie poprzez podejście, ale to jest narzędzie pracy nad tym a nie bezpośrednia kontrola. Warto czasem powiedzieć sobie, że to jest w porządku, kiedy człowiek ma gorszy okres. Wiele zależy jak się odniesiesz do aktualnego samopoczucia- zakładając, że jest ono tragedią na pewno nie pomożesz sobie. Stosując wyrozumiałość szybciej poprawisz swój stan. Obawiam się, że żadnych nowości nie mogę Ci dać jako wskazówek, bo na pewno wiele się już naczytałeś na forum- pamiętaj by działać, że teoria jest mądrością tylko kiedy sie jej użyje. Nieużywana pozostaje bezwartościowa.
bart26 pisze:Mysle ze tu nie ma co wiecej pisac . Popatrz na to z tej strony . Czujesz sie duzo lepiej wbrew pozora ukladasz sobie zycie pomimo tego ze ja masz . Widac w tobie taka niecierpliwosc bo od kad pamietam ciebie to widac ze sie starales i to ci wychodzilo natomiast zawsze twoich wypowiedziach widac to takie ale czemu to tak dlugo , ale co jeszcze robie zle . Dlatego jak Ciasteczko napisala nie ma co tu dodac . Jedyne co to chcialbym zebys zwrocil uwage wlasnie na to ryzykowanie i zabijanie sie mentalne. I dodam relaks jest bardzo wazny staraj sie robic rzeczy ktore cie odprezaja . Wiadomo nie zawsze sie da.np w pracy . Ale po badz dla siebie ciesz sie z malych rzeczy dawaj sobie codziennie troszke tego relaksu luzu usmiechu .