Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

ROCD przy spektrum autyzmu

Artykuły o samej depresji, stanach depresyjnych, spłyceniu emocjonalnym, depresji w nerwicy.
A także o strachu przed samą depresją.
Regulamin forum
Uwaga! Attention! Achtung! 注意广告!
Ten dział poświęcony jest materiałom forumowym, służą one "do odczytu" czyli nabywania informacji i ewentualnie komentarza. Nie opisuj tu swojej historii, objawów i nie zadawaj pytań o zaburzenia.
Jeśli masz taką potrzebę przejdź na stronę główną forum - Kliknij - do sekcji FORUM DYSKUSYJNE, tam masz dostępnych wiele działów do rozmów, pytań itp.
ODPOWIEDZ
MatkaJoanna
Nowy Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 28 kwietnia 2024, o 00:51

13 maja 2024, o 20:46

Hej, długo się zbierałam by coś napisać, ale potrzebuje jakiejś odpowiedzi bo zwariuję zaraz.
Będzie to dość długie, więc będę wdzięczna jeśli ktoś będzie chciał na to odpowiedzieć.

Jestem osobą z dość trudnym bagażem doświadczeń.
Byłam osobą przemocową w poprzednim związku, gdzie bardzo przekroczyłam granicę i to samo działo się w obecnym, ale mój partner dość mocno mi je wyznaczył przez co nie dochodzi z mojej strony już do zachowań przemocowych.Bolesny jest fakt, że nigdy nie czułam bym kochała mojego ex bo byłam zbytnio zauroczona kimś kto nie był nigdy dla mnie. Wtedy myślałam, że jest to wina wejścia w nieodpowiedni związek.

Długo przepracowywałam po rozstaniu moje źle ulokowane uczucia bo osoba, w której byłam zauroczona była w nim obecna jeszcze przez jakiś czas, ale kiedy dotarło do mnie, że ta znajomość mnie wykańcza i prowadzi na dno, a ja nie mam absolutnie żadnych szans na odwzajemnienie urwałam kontakt i tak byłam przez jakiś czas sama myśląc, że nigdy nie uwolnie się od tego uczucia. W międzyczasie po rozstaniu z moim ex spotykałam się z paroma osobami i aktywnie uczeszczłam na randki, trwało to około rok, nadal nie mogąc zapomnieć o M.

Po zebraniu się na odwagę o urwaniu kontaktu z nim postanowiłam, że potrzebuje odetchnąć od relacji i chciałam głównie się bawić nie przejmując się zobowiązaniami.
Ale poznałam mojego obecnego partnera i szaleńczo się zakochałam tak jak nigdy. Był moim lustrzanym odbiciem i osoby, której zawsze poszukiwałam. Problemy z lękami odnośnie potencjalnego oszustwa, zdrady bądź ukrytych intencji przyszyły bardzo szybko, ale mój partner mnie uspokajał i miał anielską cierpliwość.
Z perspektywy czasu czuje, że miałam na jego punkcie obsesję, a mimo to potrafiłam zachowywać się przemocowo wobec niego ciągle go kochając.
W pewnym momencie poczułam, że nie chce taką być i go stracić, więc wkładałam baaardzo dużo wysyłku aby naprawić nasz związek. Mimo to od kiedy pamiętam było nam mega ciężko oboje jesteśmy w spektrum, ja prócz tego mam parę innych śmiesznych diagnoz, które w większości tyczą się relacji i poczucia własnej tożsamości czy wartości. Moja psychiatrka o psychoterapeutka podkreślają, że moja diagnoza jest złożona, więc nie chce wymieniać wszystkiego co jest u mnie podejrzewane lub stwierdzone.

Poznaliśmy się w pandemię, ja wychodziłam z początkowej fazy problemu alkoholowego, który pozwalał mi regulować emocje. Kiedy przestałam pić, weszłam w depresję, a on już w niej był. Więc mimo ogromnego wsparcia, miłości, jedności i czułości była też ta ciemna strona gdy potrafiłam na niego krzyczeć, wyrywać się i nawet zdarzyło mi się podnieść na niego rękę parę razy. Kilka razy byliśmy na skraju rozstania z tego właśnie powodu. Myślę, że być może tak byłoby dla niego lepiej mimo, że z perspektywy czasu nigdy nie było lepiej jak teraz, a mimo wszystko czuje się najgorzej na świecie.
Ale dochodząc do sedna.
Mieszkaliśmy za granicą i mieliśmy tam układać życie, ale z powodu nagłego zdarzenia musieliśmy przełożyć nasze plany i wrócić do kraju. Ja wróciłam trochę szybciej i zamieszkałam w nowym mieście. On został aby zarobić pieniądze na edukację bo postanowił, że jeśli ma wracać do kraju to chce wrócić na uczelnię. Byliśmy rozdzieleni przez 6 miesięcy, pożegnaliśmy się w dobrych stosunkach.

Mieliśmy ze sobą kontakt telefoniczny, ja pracowałam i starałam się ułożyć sobie jakąś rutynę.
Kiedyś jak zapaliłam zioło zaczęłam myśleć o swoim byłym partnerze i pomyślałam, że musiałam go kochać i jakoś z tego punktu zaczęłam się zastanawiać nad ważnością mojego uczucia do obecnego partnera. Wtedy stwierdziłam, że już go nie kocham i przeszedł mnie niesamowity lęk, zadzwoniłam do swojego partnera będąc pod wpływem i mu o tym powiedziałam. Po czym nie mogłam się już uwolnić od tej myśli i było tylko gorzej. Bardzo bałam się jego powrotu do Polski, na początku przez pierwszy tydzień było wszystko w porządku, a później zaczęły się nasze problemy z różnych powodów, jednym z nich były nasze problemy łóżkowe, które mieliśmy od samego początku. W pewnym momencie przestaliśmy się kochać w ogóle i nawet całować przez jego problemy ze zdrowiem. To był okres też w którym naduzywałam zioła i straciłam pracę. Wtedy mój gniew się wzmocnił, a obawy zwiększyły. Znalazłam pracę po 1,5 miesiącu i później okazało się, że musimy szukać nowego mieszkania, kolejny stres. Wszystko co negatywne zaczęłam przerzucać na niego, a każde nasze wspólne wyjście kończyło się kłótnią. Wiedzieliśmy poniekąd, że część to kwestia kryzysu ekonomicznego dlatego nie przywiązywaliśmy do tego takiej uwagi. Ale w pewnym momencie ochota na seks z jego strony wróciła, a ja nie miałam żadnego libido przez co go odtrącałam. I pojawiło się coś co trzyma mnie do dzisiaj. Ogromnie źle reaguje na jego zapach, nie mogę go znieść jak jest w pomieszczeniu, po dowiedzeniu się, że mogę się zmagać z ROCD było między nami chwilowo lepiej, ale zawsze wszystko psuje fakt, że nie mogę znieść jego zapachu. Co jakiś czas jak zaczynam czuć się lepiej to intensywnie go obwąchuje aby sprawdzić czy nadal mi "śmierdzi" czasem ten zapach się wycisza, ale czasem czuję go długo po jego wyjściu do pracy/uczelnie. Są momenty kiedy irytuje mnie jego głos i jego wygląd, czasem się go wstydzę to jak wygląda.
Jakiś czas budziłam się w nocy z potwornym uczuciem, że go nie kocham, które utrzymywało się do rana, ogromnym bólem w klatce piersiowej i odczytywałem to jako intuicja lub znak w ciele. W pewnym momencie maniakalnie czytałam artykuły mniej poważne lub bardziej na temat rozstania, relacji, miłości i trafiłam na temat ROCD, zaczęłam czytać to forum i poczułam, że dokładnie z tym się zmgam.
Są pewne momenty w których wiem, że go kocham. Teraz pisząc to jestem w tym w którym jak mantra mam" nie kocham go" prawie się rozstaliśmy, szukałam nowego mieszkania i w tym momencie mieliśmy bardzo długą rozmowę o tym co się ze mną dzieje i, że potrzebuje pomocy w tym. Moja terapeutka średnio reaguje na to co się dzieje w moim życiu, a ja czuję, że przechodzę piekło. Miałam krótki okres wznowienia uczuć, ale w którym za to miałam obsesyjne myśli, że mnie zostawi lub mnie zdradza z koleżanką ze studiów. Czasem potrafię mieć jednocześnie oba te stany tak jak teraz. No i tak siedzę i czytam i szukam potwierdzania do swoich uczuć i czasem chciałbym aby ktoś mi powiedział co tak naprawdę czuję.
Czasem nawet jak jest wszystko dobrze i wiem, że go lubię tak po prostu jako osobę z którą lubię spędzać czas to odpala mi się tylko, że ma jakiś charakterystyczny zapach, którego na dodatek wcześniej nie miał i odpala się lawina.

Mimo tego wszystkiego co powyżej napisałam staram się zmuszać do czułych gestów i nie jest mi obojętny.
Chciałabym się tylko dowiedzieć, że to kiedyś minie, nie chce się tak czuć, nie chce też uciekać. W pewnym momencie zrozumiałam, że przechodziłam dokładnie to samo w poprzednim związku tylko tam nie było takiej głębokiej miłości jaką była tutaj przez pierwsze dwa lata.
Myślę, że bym sobie poradziła gdyby nie to głupie skoncentrowanie na zapachu, ale nie widzę rozwiązania.

Mam nadzieję, że ktoś to przeczyta.
Czekolada25
Nowy Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 29 lipca 2024, o 16:31

29 lipca 2024, o 16:39

Hej, jak jest teraz?


MatkaJoanna pisze:
13 maja 2024, o 20:46
Hej, długo się zbierałam by coś napisać, ale potrzebuje jakiejś odpowiedzi bo zwariuję zaraz.
Będzie to dość długie, więc będę wdzięczna jeśli ktoś będzie chciał na to odpowiedzieć.

Jestem osobą z dość trudnym bagażem doświadczeń.
Byłam osobą przemocową w poprzednim związku, gdzie bardzo przekroczyłam granicę i to samo działo się w obecnym, ale mój partner dość mocno mi je wyznaczył przez co nie dochodzi z mojej strony już do zachowań przemocowych.Bolesny jest fakt, że nigdy nie czułam bym kochała mojego ex bo byłam zbytnio zauroczona kimś kto nie był nigdy dla mnie. Wtedy myślałam, że jest to wina wejścia w nieodpowiedni związek.

Długo przepracowywałam po rozstaniu moje źle ulokowane uczucia bo osoba, w której byłam zauroczona była w nim obecna jeszcze przez jakiś czas, ale kiedy dotarło do mnie, że ta znajomość mnie wykańcza i prowadzi na dno, a ja nie mam absolutnie żadnych szans na odwzajemnienie urwałam kontakt i tak byłam przez jakiś czas sama myśląc, że nigdy nie uwolnie się od tego uczucia. W międzyczasie po rozstaniu z moim ex spotykałam się z paroma osobami i aktywnie uczeszczłam na randki, trwało to około rok, nadal nie mogąc zapomnieć o M.

Po zebraniu się na odwagę o urwaniu kontaktu z nim postanowiłam, że potrzebuje odetchnąć od relacji i chciałam głównie się bawić nie przejmując się zobowiązaniami.
Ale poznałam mojego obecnego partnera i szaleńczo się zakochałam tak jak nigdy. Był moim lustrzanym odbiciem i osoby, której zawsze poszukiwałam. Problemy z lękami odnośnie potencjalnego oszustwa, zdrady bądź ukrytych intencji przyszyły bardzo szybko, ale mój partner mnie uspokajał i miał anielską cierpliwość.
Z perspektywy czasu czuje, że miałam na jego punkcie obsesję, a mimo to potrafiłam zachowywać się przemocowo wobec niego ciągle go kochając.
W pewnym momencie poczułam, że nie chce taką być i go stracić, więc wkładałam baaardzo dużo wysyłku aby naprawić nasz związek. Mimo to od kiedy pamiętam było nam mega ciężko oboje jesteśmy w spektrum, ja prócz tego mam parę innych śmiesznych diagnoz, które w większości tyczą się relacji i poczucia własnej tożsamości czy wartości. Moja psychiatrka o psychoterapeutka podkreślają, że moja diagnoza jest złożona, więc nie chce wymieniać wszystkiego co jest u mnie podejrzewane lub stwierdzone.

Poznaliśmy się w pandemię, ja wychodziłam z początkowej fazy problemu alkoholowego, który pozwalał mi regulować emocje. Kiedy przestałam pić, weszłam w depresję, a on już w niej był. Więc mimo ogromnego wsparcia, miłości, jedności i czułości była też ta ciemna strona gdy potrafiłam na niego krzyczeć, wyrywać się i nawet zdarzyło mi się podnieść na niego rękę parę razy. Kilka razy byliśmy na skraju rozstania z tego właśnie powodu. Myślę, że być może tak byłoby dla niego lepiej mimo, że z perspektywy czasu nigdy nie było lepiej jak teraz, a mimo wszystko czuje się najgorzej na świecie.
Ale dochodząc do sedna.
Mieszkaliśmy za granicą i mieliśmy tam układać życie, ale z powodu nagłego zdarzenia musieliśmy przełożyć nasze plany i wrócić do kraju. Ja wróciłam trochę szybciej i zamieszkałam w nowym mieście. On został aby zarobić pieniądze na edukację bo postanowił, że jeśli ma wracać do kraju to chce wrócić na uczelnię. Byliśmy rozdzieleni przez 6 miesięcy, pożegnaliśmy się w dobrych stosunkach.

Mieliśmy ze sobą kontakt telefoniczny, ja pracowałam i starałam się ułożyć sobie jakąś rutynę.
Kiedyś jak zapaliłam zioło zaczęłam myśleć o swoim byłym partnerze i pomyślałam, że musiałam go kochać i jakoś z tego punktu zaczęłam się zastanawiać nad ważnością mojego uczucia do obecnego partnera. Wtedy stwierdziłam, że już go nie kocham i przeszedł mnie niesamowity lęk, zadzwoniłam do swojego partnera będąc pod wpływem i mu o tym powiedziałam. Po czym nie mogłam się już uwolnić od tej myśli i było tylko gorzej. Bardzo bałam się jego powrotu do Polski, na początku przez pierwszy tydzień było wszystko w porządku, a później zaczęły się nasze problemy z różnych powodów, jednym z nich były nasze problemy łóżkowe, które mieliśmy od samego początku. W pewnym momencie przestaliśmy się kochać w ogóle i nawet całować przez jego problemy ze zdrowiem. To był okres też w którym naduzywałam zioła i straciłam pracę. Wtedy mój gniew się wzmocnił, a obawy zwiększyły. Znalazłam pracę po 1,5 miesiącu i później okazało się, że musimy szukać nowego mieszkania, kolejny stres. Wszystko co negatywne zaczęłam przerzucać na niego, a każde nasze wspólne wyjście kończyło się kłótnią. Wiedzieliśmy poniekąd, że część to kwestia kryzysu ekonomicznego dlatego nie przywiązywaliśmy do tego takiej uwagi. Ale w pewnym momencie ochota na seks z jego strony wróciła, a ja nie miałam żadnego libido przez co go odtrącałam. I pojawiło się coś co trzyma mnie do dzisiaj. Ogromnie źle reaguje na jego zapach, nie mogę go znieść jak jest w pomieszczeniu, po dowiedzeniu się, że mogę się zmagać z ROCD było między nami chwilowo lepiej, ale zawsze wszystko psuje fakt, że nie mogę znieść jego zapachu. Co jakiś czas jak zaczynam czuć się lepiej to intensywnie go obwąchuje aby sprawdzić czy nadal mi "śmierdzi" czasem ten zapach się wycisza, ale czasem czuję go długo po jego wyjściu do pracy/uczelnie. Są momenty kiedy irytuje mnie jego głos i jego wygląd, czasem się go wstydzę to jak wygląda.
Jakiś czas budziłam się w nocy z potwornym uczuciem, że go nie kocham, które utrzymywało się do rana, ogromnym bólem w klatce piersiowej i odczytywałem to jako intuicja lub znak w ciele. W pewnym momencie maniakalnie czytałam artykuły mniej poważne lub bardziej na temat rozstania, relacji, miłości i trafiłam na temat ROCD, zaczęłam czytać to forum i poczułam, że dokładnie z tym się zmgam.
Są pewne momenty w których wiem, że go kocham. Teraz pisząc to jestem w tym w którym jak mantra mam" nie kocham go" prawie się rozstaliśmy, szukałam nowego mieszkania i w tym momencie mieliśmy bardzo długą rozmowę o tym co się ze mną dzieje i, że potrzebuje pomocy w tym. Moja terapeutka średnio reaguje na to co się dzieje w moim życiu, a ja czuję, że przechodzę piekło. Miałam krótki okres wznowienia uczuć, ale w którym za to miałam obsesyjne myśli, że mnie zostawi lub mnie zdradza z koleżanką ze studiów. Czasem potrafię mieć jednocześnie oba te stany tak jak teraz. No i tak siedzę i czytam i szukam potwierdzania do swoich uczuć i czasem chciałbym aby ktoś mi powiedział co tak naprawdę czuję.
Czasem nawet jak jest wszystko dobrze i wiem, że go lubię tak po prostu jako osobę z którą lubię spędzać czas to odpala mi się tylko, że ma jakiś charakterystyczny zapach, którego na dodatek wcześniej nie miał i odpala się lawina.

Mimo tego wszystkiego co powyżej napisałam staram się zmuszać do czułych gestów i nie jest mi obojętny.
Chciałabym się tylko dowiedzieć, że to kiedyś minie, nie chce się tak czuć, nie chce też uciekać. W pewnym momencie zrozumiałam, że przechodziłam dokładnie to samo w poprzednim związku tylko tam nie było takiej głębokiej miłości jaką była tutaj przez pierwsze dwa lata.
Myślę, że bym sobie poradziła gdyby nie to głupie skoncentrowanie na zapachu, ale nie widzę rozwiązania.

Mam nadzieję, że ktoś to przeczyta.
ODPOWIEDZ