Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Proszę o utwierdzenie mnie w przekonaniu że to tylko nerwica

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

27 września 2013, o 19:56

Ja na poczatku sobie zupenie nie radzilem, jedynie forum mnie trzymalo zebym nie palnal sobie w leb, bo czulem ze nie jestem z tym sam i do tego mialem depersonalizacje wiec trzymala mnie mysl ze tak chore objawy maja tez inni i o dziwo zyja.
Dopiero po dluzszym czasie poszedlem po rozum do glowy i zaczelem mniej sie nad soba uzalac oraz po prostu dac se spokoj z tym mysleniem co mi jest. bo ja nawet po 2 latach ciagle sie zastanawialem czy to na pewno tylko dd czy to na pewno nerwica.
I dlatego tak sie meczylem i meczylem, tez nie moglem zniesc tych objawow i nie dowierzalem ze mozna ot tak sobie z nimi zyc. Ale jednak mozna, duzo mi pomogla psychoterapia choc o pelnej pomocy trudno mowic. Jak dla mnie trzeba laczyc psychoterapie plus wlasne nastawienie, leki nie sa konieczne ale czasem pomocne choc w czesci objawow. Latwiej wtedy o lepsze nastawienie.
Wiadmoze ze leki wykanczaja wiec mysl o kolejnym dniu w strachu jest strasznie dolujaca.
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
Kubicini
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 13 września 2013, o 20:03

27 września 2013, o 21:05

Hmm.. No tylko z reguły z tego co czytam na forum większość ludzi ma ataki paniki a u mnie takich konkretnych poszczególnych nie ma tylko po prostu jestem taki otępiony zmęczony fizycznie chociaż nic takiego nie robię. Jedynie takie objawy somatyczne to cały czas zimne stopy od miesiąca oraz ręce napady zimna oraz lekki ucisk w głowie. Ciężko o tym nie myśleć jak się czuję ciałem oraz psychiką że ten stan jest daleki od tego którym żyłem jeszcze miesiąc temu..
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

27 września 2013, o 21:27

To w sumie powinienes cieszyc sie ze nie masz atakow paniki. Ja tez az tak czesto ich nie mialem, byl takie rok ze nie mialem ani jednego, mialem objawy takie stale, ktore trwaly od rana do nocy i lek oczywiscie. Otepienie, zmeczenie oraz zimne rece i nogi a takze ucisk w glowie to objawy typu nerwicowego. Jesli badania wychodza dobrze.
Ja tez nie wiedzialem jak to moge zrobic bo objawy mialem caly czas i bardzo silne, ty to jeszcze masz tylko pare tych objawow, ja mialem o wiele wiecej i to nie bylo takie latwe jak sie mowilo. I to nie chodzi o to aby przestac myslec o tym bo tak sie nie da tu chodzi o to aby zdac sobie sprawe ze to jest nerwicowe i to ze teraz jest gorzej niz bylo jak nie miales nerwicy to w zasadzie nie jest dziwne.
Dlatego wszystko polega na tym aby o tym tak naprawde myslec ale nie jako o jakis innych chorobach tylko ze to jest od nerwicy i jedynie co pomoze to podejscie do tego bez strachu. Objawy nerwicy musza jakis czas sie wyszalec.
Czujesz zimne rece i denerwujesz sie tym a po co, zdaj sobie sprawe ze to nerwicowe i jak nie bedziesz tym sie zamartwial ze cos ci sie dzieje poczujesz poprawe. Masz zimne rece, powiedz trudno jakis czas tak bedzie i tyle nie analizuj tego.
Rozmawiasz z kims i masz metlik nie stresuj sie tym, to wiadome ze na razie metlik bedzie bo zyjesz nerwica, sluchaj to co ktos mowi a nie wracaj myslami do tego ze masz metlik. Na razie musi on byc.
I tak wkolko i zaczyna mijac. Mija wolno ale mija.
Nerwica chce zebys sie tym przejmowal, mowisz ze sie nie da, da sie, tylko jak czujesz zimne rece to jakie masz mysli ze pewnie to nie nerwica, ze teraz tak bedzie ciagle i tak sie nakrecasz. A zrob inaczej powiedz zimne rece od nerwicy, to musi troche potrwac nic nie poradze i zyj swoje.
Rzadko w nerwicy ma ktos tylko atak kazdy ma takie czy inne objawy, ty masz zimne rece a ktos ma ciagle dusznosci albo potyka mu serce. Roznie to bywa i jakos trzeba sobie radzic z tym.
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
Kubicini
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 32
Rejestracja: 13 września 2013, o 20:03

27 września 2013, o 22:48

Można powiedzieć że w miarę się przekonałem że to od nerwicy no ale ciężko mi nie myśleć o czymś innym jak siedząc na lekcji dostaję takiego poczucia zimna i odrealnienia jak by było z -10 w klasie :D Byłeś też taki osłabiony mocno fizycznie przy tym codziennym ciągłym lęku ?
Aneta
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 1255
Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03

2 października 2013, o 10:27

Fiycznie mozna byc bardzo oslabionym. Pocilam sie bardzo z byle jakiego wysilku. Nerwica wyplukuje witaminki, wiec pamietaj o magnezie i b compleks ;)
Awatar użytkownika
piotrek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 19 września 2013, o 19:32

4 października 2013, o 15:30

Ja oprócz ciągłego lęku i ataków paniki mam jeszcze jeden ogromny problem z którym niestety nie mogę sobie poradzić :( Po pierwsze niszczy mnie psychicznie, po drugie odczuwam ogromny stres który powoduje panikę i myśli że zaraz dostanę zawału :/
Mój problem to... Agresja.

Problem ten pojawił się jak miałem ok. 14-15 lat (tak twierdzi moja mama) i trwa do chwili obecnej, zawsze bliskim mówię że się poprawię że już nie będę ale zawsze moje obietnice spełzają na niczym jak tylko pojawi się sytuacja która powoduje u mnie najpierw napięcie, irytacje a na końcu wybuch w pełnej krasie z brakiem hamulców przy obrażaniu "CELU" ataku którym niestety jest moja żona :(
Wyzywam ją od najgorszych, wściekam się, krzyczę, mówię rzeczy których powiedzieć nie chce a później przepraszam, żałuję, dołuję się tym co zrobiłem i tak w kółko.

Dziś sytuacja się powtórzyła... Byliśmy umówieni na szczepienie z naszymi bliźniakami, wyszedłem z pracy, pojechałem po żonę i dzieci, pojechaliśmy do przychodni i w miarę upływu czasu czułem coraz większą frustrację z przebywania w tym miejscu, zaczęło we mnie buzować i się zaczęło: "jak będę tak często wychodził to mnie z pracy wyrzucą", "zawsze musisz ustalać w takich godzinach że muszę wychodzić" a później coraz ciekawsze wywody "ty powolna piz..", "co za jeb... suk..." i tak dalej- strasznie się wstydzę to pisać ale muszę to z siebie wyrzucić- wracamy do domu zostawiam żonę i rzucam jeszcze wiązankę na odchodne..... wsiadam do auta wracam do pracy i czuję tak ogromne napięcie, lęk przed zawałem (straszne ciągnięcie w klatce piersiowej, rozkojarzenie) który towarzyszy mi aż do przyjazdu do pracy- oczywiście te objawy powodują chęć dodzwonienia się do żony i wyjaśnienia sytuacji żeby objawy się zmniejszyły.....

Takie sytuacje są u nas dosyć powszechne- żona nigdy sama do mnie nie powiedziała żadnego wulgarnego słowa a ja zacząłem ją obrażać już po kilku miesiącach bycia razem i mimo wszystko zgodziła się zostać moją żoną (jesteśmy małżeństwem 4 lata, mamy 3 dzieci) i co najlepsze to ja obwiniam żonę za sytuacje a nie odwrotnie i co najśmieszniejsze to ja wielokrotnie groziłem rozwodem a nie odwrotnie.....

Żeby była jasność kocham żonę ponad życie i nie wyobrażam sobie życie bez niej, nie pochodzę z rodziny patologicznej czyli nie wyniosłem złego przykładu z domu- moi rodzice żyją zgodnie od ponad 30 lat i ja wyniosłem dobre wyobrażenie małżeństwa z domu ale sam przez swoją przypadłość nie mogę go wprowadzić w życie.

Z jednej strony myślę intensywnie o zakupie działki i budowie domu żeby nasze szczęście było jeszcze pełniejsze ale z drugiej strony jak bym się postawił w sytuacji swojej żony to już dawno bym wystawił walizki za drzwi i powiedział nara takiemu kretynowi jak ja.

Wielu z Was poradzi mi żebym wprowadził większą aktywność fizyczną do mojego życia aby dać upust złym emocjom, stresowi i całemu temu szajsowi ale niestety w moim przypadku na razie jest to niewykonalne. Dlaczego? Są 3 powody- jeden 2,5 roku a 2 kolejne po 7 tygodni :) i jest tyle przy nich roboty że nie ma czasu na nic a tym bardziej na bieganie, pływanie itd.
Chodzę non stop nie wyspany, jak się budzę na karmienie o 4 nad ranem to ciężko mi nabrać powietrza do płuc (to pewnie też nerwicowe), ze zmęczenia całe wieczory czuję mrowienie/drętwienie twarzy i głowy....

Długi ten mój wywód ale musiałem to z siebie wyrzucić a przy okazji po raz kolejny utwierdziłem się w tym że to "tylko" nerwy bo podczas pisania tego tekstu nic mnie nie bolało, drętwiało, nie miałem lęku ani dziwnych myśli.

Część z Was uzna mnie po przeczytaniu tego za niezłego chu.... ale ja naprawdę staram się być dobrym człowiekiem, mężem i ojcem ale czasami mi nie wychodzi i wstępuje we mnie straszliwa złość.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

4 października 2013, o 19:46

Piotrek możesz mi wierzyc byc moze czesc osob tego nie zrozumie ale to nie sa sporadyczne przypadki u osób, które radza sobie ze stresem nerwicą u, których pojawia się agresja skierowana do najbliższych.
Niestety znak to z samego siebie, jest to spowodowane również po cześci reakcją walcz badź uciekaj, w momencie stresu ona uaktywnia się, być może czytałes temat podwieszony o tej reakcji.
Powoduje ona ataki paniki, lek, myśli lękowe ale również i agresję, która jakoś wyjść musi...dodatkowo często osoby, które mają mała odporność na stres w chwilach jakiejś choćby mało stresującej sytuacji czują pewnego rodzaju bezsilność, zwątpienie, przez to frustrację i także agresję.
Bardzo czesto wyładowywałem się na bliskich czego zawsze niesamowicie potem żałowałem, co ciekawe mimo, ze nie mam problemów z lękiem już, niestety napady furii i totalnej złosliwości mam nadal ale od dłuższego czasu w tym momencie jestem świadomy, ze kurde to jest nie tak, czuję totalną potrzebę wyżycia się na kimś i zrobienia przykrości komuś każdym słowem.
Teraz wiem to i choć nie zawsze mi się uda, hamuję to w sobie ale jak pewnie wiesz jest to bardzo słabo wykonalne, dlatego obecnie w takiej sytuacji nawalam ręką w cokolwiek tak dlugo az czuję, ze to mija. Wydaje mi się, ze ta agresja kumuluje się i musi miec upust.
Tak przynajmniej ja to robię, bo z lękiem, atakami paniki poradziłem sobie, nie mam tego ale niestety ta agresja jest, rzadziej ale jest, często z byle powodu.
Trudno mi ta ogresję przełamać i myśle, ze nadal tkwi we mnie takie wyuoczone reagowanie na stres czy jakiś nawet błachy problem agresją, bowiem odzwyczaiłem się reagowaniem lękiem ale agresją jeszcze nie.
Dlatego na razie daje upust w innej formie.
Jako, ze czesto rozmawiałem z ludzmi z nerwicami, taka forma agresji wystepuje bardzo czesto, jest spowodowana po cześci reakcja walcz bądź uciekaj, wyuczeniem się reagowania na kazdy problem lękiem i agresją, oraz poczuciem bezsilności, frustracji, słabości.
W tym wypadku nie mam innej rady jak na razie, bo sam nadal próbuję to rozszyfrowac ;)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
piotrek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 19 września 2013, o 19:32

7 października 2013, o 12:05

Victor, jest jeszcze jedna bardzo możliwa przyczyna mojego ostatniego wybuchu i mega złego samopoczucia a mianowicie w zeszły pon lub wt sam z siebie odstawiłem Cital (brałem 30mg po tygodniu bez konsultacji zszedłem do 20mg) bo twierdziłem że nic mi nie pomaga- mimo jego brania i tak się źle czułem, miałem ataki i całodniowe objawy somatyczne. Stwierdziłem więc że nie ma sensu się katować lekami więc je odstawie i pierwsze dwa-trzy dni były dobre i czułem się tak samo jakbym brał leki ale w pt przyszedł ten dzień i samopoczucie naprawdę było beznadziejne.
Popołudniu jak wróciłem z pracy wziąłem lek ponownie i na razie nie mam zamiaru robić samowolki.

Najgorsze z tego wszystkiego są dla mnie te objawy somatyczne które mi strasznie dokuczają :( najbardziej ból z lewej strony pomiędzy kręgosłupem a łopatką który promieniuje na klatkę i mostek. Próbuje się wyginać, rozciągać ale to nic nie daje. Ten objaw mam od pierwszych momentów swojej nerwicy.
Natomiast czymś nowym (od 2 tygodni) jest mrowienie/drętwienie twarzy i głowy (też po lewej stronie) które jest strasznie dokuczliwe.

Ostatnio też zacząłem się czytać o różnych typach zaburzeń psychicznych i powiem szczerze że jedno do mnie jak ulał pasuje...... zaburzenia adaptacyjne. Jak czytałem o możliwych przyczynach, obajawach itp to jak ulał pasuje do mojego przypadku.

W ciągu ostatnich kilku lat moje życie obróciło się o 180*- napisze krótkie kalendarium:

2007- wyprowadzka od rodziców, zamieszkanie z moją obecną żoną (wtedy zaczęły się wybuch agresji)
2009- ślub (dość duża zmiana w życiu)
2010- wyprowadzka z Wrocławia do Warszawy (żona jest warszawianką i chciała wrócić do rodzinnego miasta), własne mieszkanie
2011- narodziny Rysia
przełom 2011/2012- początki dziwnego, słanego samopoczucia
2012- nerwica w pełnej krasie :)
2013- narodziny Kazia i Jasia (od początku ciąży czułem się gorzej tak jakbym się przygotowywał na tę ogromną odpowiedzialność)

Do 2007 roku żyłem spokojnie z rodzicami, nie miałem problemów z niczym a jak już miałem to ktoś je za mnie załatwiał :/ aż nagle rzuciłem się na głęboką wodę i dorzucałem sobie coraz to nowe i obciążające wyzwania które- jak podejrzewam- sprawiły że obwody w moim mózgu zaczęły się przepalać i powiedziały dość.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

7 października 2013, o 13:05

Piotrek ja tam nie jestem za tym aby tak wyszukiwac typowych diagnoz jesli chodzi o zaburzenia psychiczne z typu nerwic. Adaptacyjne, depresyjno lękowe, lękowe itp. szczerze według mnie mała różnica jest między tym wszystkim a do tego sposby leczenia takie same. Diagnozą to niech martwi się psychiatra, bo on musi miec dokładną notatke co tam uważa, ze masz.
Faktem jest, że obecnie masz po prostu zaburzenia lękowe, czyli lęk, który wynika z pewnego rodzaju zdarzeń w twoim zyciu. Nie jesteś pierwszą ani ostatnią osobą, która po wejściu w takie powiedzmy dorosłe życie nabawiła się lęku, nabawiła się zaburzenia nerwicowego.
U mnie taka sama sprawa wywołała stany bardzo ostrego lęku.
Powodem może być sam fakt zajścia duzych zmian, jak slub itp, powodem może być nieprawidłowe wychowanie w okresie dorastania i nie nauczenie dziecka wejścia w dorosłe życie, powodem może być odpowiedzialność jaka spada w takich sytuacjach na barki ludzi, to wszystko oraz wiele innych w tym wypadku ma wpływ na naszą psychikę.
A psychika zawsze w momencie obciążenia myslami, stresem, poczuciem ciężaru itp powoduje ucieczkę w cos wyimaginowanego, a dokładnie załącza reakcję walcz bądź uciekaj i od tego momentu, kazdy z tych ludzi nie skupia się już tak na zyciu, które go tak przytłacza ale na nowym elemencie swojego życia, objawach lęku i pewności, ze to pewnie jakas choroba, bądź pewności, ze niedługo bedzie z nim koniec.

Cała rzecz, ze w leku takim objawy beda zawsze bardzo silne ale mimo to nie wolno dawać temu pogrywać z nami, chocby nie wiem co sie działo, to zawsze są i będą tylko objawy lęku od, których żadne niebezpieczeństwo prawdziwe nie wyjdzie.
Nie wolno poddawac się myslą lekowym, które beda teraz nawiedzac głowy takiej osoby, bowiem to ma na celu ucieczkę od życia realnego, żeby nie wiem co się działo trzeba być swiadomym, ze to wszystko ma za zadanie ucieczki twojego umysłu od tego ciężaru życia.
Nie pamietam piszac to czy chodzisz na terapię, jesli czujesz, że nie możesz się zaadaptować w tej nowej sytuacji może spróbuj na terapii to obgadać. Prawdą jest tez, ze żadna terapia nie sprawi nagle, ze życie wyda ci się cudowne i proste.
Trochę wymaga to niestety własnego podjęcia się mimo cięzkich chwil i objawów, odnalezienia się w tym wszystkim.
A do tego na terapii mozesz omowic sposob postepowania z myslami lekowymi, czyli tymi co cie nakrecaja w okresie pojawiania sie objawow.

Agresja jak mówiłem spowodowana jest frustracją, po prostu frustracją, nie dosyć, ze czujesz ciężar życiowy to do tego lęki itp to wszystko razem współgra.

A najcześciej tego typu lęki wychodzą na wierzch też kiedy robimy coś czego nie chcemy bądź nie jesteśmy pewni ;)
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
piotrek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 19 września 2013, o 19:32

19 listopada 2013, o 17:52

Dziś myślałem że to koniec :( mimo że cały czas nie czuję się dobrze (cały czas bóle w klatce, pod łopatką), ostatnio doszły uczucia rozpalonej twarzy i uszu to to co dziś się stało wystraszyło mnie tak bardzo że chcę już się ze wszystkimi żegnać :(

Dzień rozpoczął się normalnie- pobudka, mycie, 30mg cital i do pracy- tam dowiedziałem się że następnego dnia przyjeżdżają nowe biurka i trzeba coś zrobić ze starymi.
Pojechałem do domu po wkrętarkę i jako że lubię takie rzeczy zacząłem rozkręcać i nosić stare biurka do magazynka. I tu był błąd numer jeden dzisiejszego dnia- nie powinienem sam nosić blatów i innych ciężkich rzeczy :/
Później poszedłem na obiad i do posiłku wziąłem colę (błąd nr 2- ponieważ jestem uwarunkowany na kofeinę i zawsze się po niej źle czuję) ok. godz 14 zaczęło mi być gorąco w twarz, czułem jak jest rozpalona- poszedłem do łazienki sprawdzić czy to widać czy to tylko wymysł mojej nerwicy. Okazało się że jestem blady jak zwykle i żadnych zmian nie ma.

Jako że od piątku zmagam się z anginą właśnie dopadł mnie etap kaszlu i wykrztuszania z siebie "zła" :)
OK. 16.30 tuż przed wyjściem z pracy zacząłem kaszleć ale jedno z tych zakasłań było dość silne i poczułem silne ukłucie w klatce po lewej stronie, trwało to kilka sekund ale wystraszyłem się tego tak bardzo że śmiem twierdzić że to największy atak od czasu pierwszego ataku paniki :(

Cały czas się boję, boli mnie pod łopatką, twarz rozpalona a ja rozbity bo owszem, miewam ataki paniki z którymi sobie jakoś daje radę i myślałem że jestem na dobrej drodze do wyzdrowienia ale po tym jestem rozbity i załamany, ale najgorszy jest LĘK- przed tym że to już koniec.

Wróciłem do domu ale nawet nie mam jak odpocząć- synek domaga się zajęcia nim i zabawy (na którą ja nie mam sił) i jeszcze są bliźniaki które wymagają opieki :(
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

19 listopada 2013, o 18:27

Żaden koniec chłopie, tendencja czysto nerwicowa, jak czyta się twój post to nawet wczesniej można już powiedzieć co będzie później :)) Po pierwsze nie masz chorego serca aby nie nosic ciezkich rzeczy, to jest bład tak myslec bo robisz z siebie chora osobe jakby na serce, i potem przy kazdym wysilku podswiadomie sie nakrecasz. To jest wielki BŁAD tak myslec a nie nosic ciezkie rzeczy. Cola owszem to kiepski pomysl.
Ogolnie ty niby nie myslisz o tej nerwicy ale gdzies tam sie caly czas boisz i to problem kazdej chyba nerwicy. Potem zakaslanie, jak mialem jeszcze nerwice, i jak zakaslanie spowodowalo uklucie w klatce to byl od razu atak bo mysl ze cos sie dzieje. Ale tak naprawde nic sie nie dzieje.
Nie pozwol dominowac lękowi. Serce masz zdrowe, ty jestes zdrowy, nic sie nie stanie, to sa objawy nerwicy i przelkniesz je az mina bo zawsze miajaj :) Zajmij juz lepiej sie ta zabawa z synkiem niz rozmyslaniem nad tym. To na ten moment jedno z lepszych wyjsc.
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
Awatar użytkownika
piotrek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 36
Rejestracja: 19 września 2013, o 19:32

13 stycznia 2014, o 19:56

Od paru tygodniu mam kolejny problem który jest straszny :) a mianowicie podczas zasypiania na wznak w pewnym momencie się zrywam z uczuciem braku powietrza. Najczęściej zdarza się tak przy próbie "drzemki" w dzień a rzadziej w nocy.

Na początku swojej przygody z nerwicą miewałem podobne akcje ale wtedy zrywałem się w środku nocy po czym natychmiast zasypiałem bez żadnego problemu.

Dziś próbowałem kilkukrotnie tak zasnąć i za każdym razem miałem to uczucie braku powietrza.

Czy ktoś z Was miewał podobne objawy naszej kochanej nerwicy?? :)
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

13 stycznia 2014, o 20:11

Piotrek jasne to jest czesty niestety objaw i to zrywanie w nocy i tez ze przy zasypianiu czuje sie bezdech i sie czlowiek tez zrywa albo wybudza caly w strachu ze sie dusi. To efekt napiecia nerwicowego ktory sie gdzies tam w nas czai albo efekt stresow dnia
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
ODPOWIEDZ