Od jesieni mam fatalny okres w życiu - sypie mi się wszystko finansowo, posypały się zęby i wydałam kupę kasy na kanałówki, wynajmujący podwyższył mi czynsz, a w Wigilię zmarła mi na rękach niespodziewanie moja ukochana suczka, która od 11 lat była moim oczkiem w głowie. To było moje pierwsze tak bezpośrednie zetknięcie ze śmiercią.
Ale nie o tym. Kilka tygodni po jej śmierci pojawiły się dolegliwości jelitowe - bóle brzucha, wzdęcia, przelewanie, zaparcia (biegunek praktycznie nie mam), poprzedzone krótką i skąpą miesiączką. Jako, że sunia zmarła na nowotwór umiejscowiony w jamie brzusznej, a objawy zaczęły się dosłownie w dniu, kiedy uświadomiłam sobie, że mam tak krótki okres, od początku podejrzewałam, że to moja przyjaciółka nerwica. Suczka nie miała żadnych innych dolegliwości, nie chudła, więc najpewniej w mojej głowie pojawiła się myśl, że mi też może coś być mimo braku objawów. Sami najlepiej wiecie jak to u nas nerwicowców działa

I teraz mam pytanie do Was. Czy kiedy przyplątywał się do Was jeden nerwicowy objaw (np. jak w moim wypadku wzdęcia, globus histericus, cokolwiek) to pojawiał się u Was od razu po przebudzeniu? Bo u mnie wzdęcia pojawiają się jak tylko otworzę oczy, wystarczy, że wstaję tylko na siku i już są. Nie jestem w ogóle w stanie zapaść w głęboki sen bez minimalnej dawki Nasenu (leku nasennego). W płytkim śnie mam porąbane koszmary, a do tego ból brzucha. Po Nasenie usypiam głębiej i brzuch boli dopiero kiedy się obudzę, ale to natychmiastowo. Wcześniej, przy atakach nerwicy i w ogóle rozkręconej na maksa nerwicy lękowej sen przynosił ukojenie, spałam jak zabita. Tuż po śmierci suczki też, ale potem wszystko się odkręciło i mam mega bezsenność.
I tu pytanie do Was - też tak mieliście, że objaw pojawiał się NATYCHMIAST po przebudzeniu, czy jednak dopiero pod wpływem jakiegoś czynnika stresującego lub w miarę upływu dnia?
Drugie pytanie - czy jest tutaj ktoś taki jak ja, kto od paru lat nie miewa już ataków paniki, bo nauczył się sobie z nimi radzić, ale jego nerwica przybrała formę właśnie takich pojedynczych upierdliwych objawów, które utrzymują się miesiącami, jak np. ten mój brzuch?
Jestem bardzo ciekawa, co macie na ten temat do powiedzenia
