Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Problem czy presja?

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Rins
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 16
Rejestracja: 7 kwietnia 2018, o 14:38

16 maja 2018, o 18:26

Dziś nadszedł gorszy dzień. Akceptacja i przyzwalanie objawów dało mi naprawdę sporo, jednakże wydaje mi się, że mam w sobie jakieś niewyczerpane źródło tryskających problemów (kiedyś je wyczerpie). W trakcie póltorarocznej terapii wspólnie z terapeutą wykryliśmy u mnie bardzo silne duszenie emocji złości. Wielokrotnie w sytuacjach w których powinienem się postawić, pokazać złość lub stanowczość, kurczyłem się, zamykałem i jedyne co robiłem to groźną minę. W formie pracy nad sobą chyba błędnie to zinterpretowałem i nieświadomie chciałem prowokowałem sytuację w której ktoś mógłby być na mnie zły tak aby móc się postawić. Jednocześnie ciągle krążyły myśli lub wyobrażenia, w których się z kimś kłócę lub biję. Powodowało to okropne stany zduszenia i bezsilności oraz strachu przed pracą, egzystencją lub podstawowymi czynnościami w których musiałem wykazać jakąś energię. Pół roku temu zmieniłem pracę w nadziei na poprawę, ale objawy nie ustąpiły. Zauważyłem lekką poprawę w momencie w którym pracowałem nad tym, by w danym momencie mówić lub robić coś bez obawy o rozzłoszczenie innych (miałem w sobie bardzo dużą ilość odruchów którymi chciałem zapobiec zwrócenia mi uwagi, lub przykuwania uwagi innych na mojej osobie). Dzisiaj dostałem informację od kierownika, że muszę przejąć obowiązki osoby z działu która prawdopodobnie nie będzie pracować przez rok. Odpowiedziałem, że się nad tym zastanowię. Strach przed nie poradzeniem sobie, oraz zmianą trzasnął mnie niemiłosiernie. Chciałbym nie popełnić błędu który popełniłem w poprzedniej pracy. Miałem identyczną sytuację, w której wewnątrz chciałem zabić prezesa, a na zewnątrz zgodziłem się na nową, olbrzymią odpowiedzialność. I tak przedusiłem się przez okrągły rok. Choć akceptuję objawy każdego dnia, wiem że to nie wystarczy by się odburzyć. Muszę się postawić. Zastanawiam się tylko, czy sam postawiłem sobię taką presję (lub terapeuta postawił), że nie umiem wydobyć z siebie własnego zdania? Znam ludzi którzy nie umieją nawet rozmawiać z ludźmi, a nie widzą w tym żadnego problemu.

PS. To uczucie gdy chcesz komuś postawić granice, ale masz DD i nawet nie wiesz gdzie jesteś i w czym te granice stawiać :P
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

18 maja 2018, o 14:05

Tutaj myślę jest kwestia też tego czy chcesz odmówić dodatkowych obowiązków, bo boisz się,że nie podołasz,a tak na prawde gdybyś był bardziej wyluzowany,to byś chciał się podjąć tego wyzwania? Czy definitywnie proponowane stanowisko jest, nawet gdybyś się nim nie stresował ,za dużym zawracaniem sobie głowy? To też jest coś do rozważenia.

Po drugie, jeśli na co dzień nie wyrażasz w ogole swoich potrzeb,to na pewno nawarstwia się to powodując mega konflikt wewnętrzny.Plus chęć wiecznego zadowalania innych tak by sie nie wkurzyli(lęk przed czjąś reakcją). Każdy,kto tak postępuje jest tykającą bombą zegarową. Dopóki jakoś się więcej nie postarasz wyrażać swoich potrzeb,to będzie ciężko...
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
ODPOWIEDZ