

Więc tak - planuje w tym roku wyprowadzić się z domu rodzinnego do mojego partnera. Nie ma żadnej konkretnej daty, ale planuje zrobić to w tym roku. Wyprowadzka jest dla mnie dużą zmianą i zapalnikiem mojej nerwicy. Ale zaczęłam powoli oswajać się z tą myślą i małymi kroczkami się do tego przyzwyczajać; spędzam u niego całe weekendy, wtedy jest taka namiastka wspólnego mieszkania.
Jest tylko jeden problem, może trochę smieszny ale dla mnie nie. On chrapie a ja mam ekstremalnie lekki sen. Nie potrafię z nim spać w jednym łóżku bo nawet ze stoperami w uszach jego chrapanie mnie wybudza. Wędruje więc do łóżka w pokoju obok i tam się wysypiam po królewsku. On to rozumie, nie robi mi z tym problemu...ale ja oczywiscie mam w zwiazku z tym masę jazd, które w dziwny sposob podkrecaja moja nerwice. Mysle sobie, ze co bedzie jak juz z nim zamieszkam? Mamy spac osobno? Powiedzial mi, ze mnie rozumie ale chcialby bardzo spac ze mna,wiadomo. Stanęło na tym, że on ma pójsc do lekarza (jego chrapanie moze byc efektem polipu w zatokach). Ale wiadomo, ze nie ma pewnosci czy jakis zabieg to chrapanie usunie.
On nie robi mi tej sprawy problemu, mowi, ze jesli nie pomoze zabieg to bedziemy spac osobno pomimo tego, ze woli ze mna ale chce zeby bylo mi dobrze i zebym sie wysypiala. Wiec z jego strony nie ma presji zadnej. Ja z kolei mam taki zamęt, ze chce spac z nim a nie moge i to mnie dołuje i na dluzsza mete, patrzac ze juz by u niego mieszkała, bedzie to problemem itp. Zrobiłam sobie z tego sama nerwa. Mysle sobie, ze gdyby nie ten nocny problem to juz moglabym niebawem z nim zamieszkac a jedyna rzecz, ktora mnie powstrzymuje to ten problem z chrapaniem. Mam wizje ze nie bede wyspana, ze bede zmeczona i ze ebdziemy sie klocic itp.
Serio, sama sobe robie z tego duzy problem.
Czy widzicie jakies sensowne rozwiazanie tej sytuacji? Czy mialyscie/macie facetow, ktorzy chrapa a wy pomimo lekkiego snu przyzwyczailyscie sie do tego i spicie normalnie? Czy da sie w ogole przyzwyczaic do chrapania?
Przepraszam, jesli ten post uznacie za smieszny ale mnie to gryzie i podkręca mi nerwice.