Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Powrót starych demonów

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
P4V3U
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 13 stycznia 2018, o 12:13

18 grudnia 2018, o 20:45

Witam
Około rok temu miałem problem z taką jedną nerwicą. Udałem się do psychiatry, który dobrze mnie zrozumiał i wsparł dobrym słowem.
Odwiedziłem także psychoterapeutę aczkolwiek to nie było dla mnie. Po jakimś czasie udało mi się pozbyć tej wredoty.
Mimo wielu wzlotów i upadków wszystko było dobrze. Niestety do ostatniego czasu...
Ostatnio miałem wiele problemów w pracy. Bardzo poważnych problemów. Ciągłe nerwy i brak chęci wyjścia gdziekolwiek zrobiło swoje.
Wróciła ta wredota jaką jest nerwica. Z powodu problemów zamiast szybko zareagować na jej objawy myślałem co zrobić z sytuacją w pracy.
Teraz, gdy (mam wielką nadzieję) problemy w pracy mam już za sobą, zabieram się za tą wredotę.
Po krótce spróbuję przedstawić objawy, które mi doskwierają:
DD - uczucie obcości w ciele, "bycie oczami",
Natrętne myśli - w moim przypadku myśli na temat odczuć związanych z moim ciałem, dodatkowo ciągłe przypominanie mi, że ta wredota siedzi mi w głowie,
Lęk - odczucia związane z tym, że coś mi się stanie oraz lęk przed powrotem złej sytuacji w pracy,
Rozkojarzenie - problemy z koncentracją,
Jeszcze jakieś drobiazgi, których nie sposób od razu spamiętać.
Wiem, że nie mogę dać za wygraną. Raz już wygrałem z tą cholerą. Dlatego teraz nie chcę dać jej możliwości zostania na dłużej.
Znam już te odczucia i walczę z nimi tak jak potrafię.
Kiedy mam uczucie obcości w ciele bądź ta wredota przypomina mi o swoim powrocie to mówię sobie, że to chwilowe zaburzenie i dam radę to przezwyciężyć - w końcu już raz to zrobiłem :)
Kiedy zdarza mi się uczucie lęku to staram się stosować "metodę pięciu sekund" - odliczam od pięciu do zera i mówię sobie, że to tylko lęk i sam go sobie stworzyłem.
Dodatkowo nie chcę zamknąć się w czterech ścianach. Sam z własnej woli poszedłem do dużej galerii handlowej, kina czy marketów.
Czasami odczuwam dyskomfort, ale sam uświadamiam siebie, że to jest moje własne wyobrażenie i to siedzi tylko w mojej głowie.
Do tego w wolnych chwilach słucham DivoVica. Niestety ze względu na brak możliwości w pracy czytam posty głównych administratorów forum. Mowa oczywiście o Divinie i Viktorze, do których kieruję wielkie podziękowania za kawał i wielkiej roboty.

Najbardziej dokuczają mi wspomniane natrętne myśli. Przypominają mi, że mam dolegliwości związane z DD.
Wiem, że nie mogę się poddać. Nawet mimo złego samopoczucia i wszystkich dolegliwości nie mogę zrobić kroku w tył. Muszę iść przed siebie.
Jestem zmotywowany żeby z tego wyjść. Wiem, że to nie wyścig i jestem cierpliwy. Ale z doświadczenia wiem, że na końcu tego tunelu jest światełko i z każdym pokonaniem lęku robię krok w stronę tego światełka.
Jeśli macie własne sposoby na myśli natrętne to proszę o sugestie. Jestem otwarty na wszelkie pomysły.
karoolpl
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 408
Rejestracja: 9 października 2018, o 21:22

18 grudnia 2018, o 21:26

Co do myśli natrętnych to najlepszym sposobem jest brak reakcji, pisał o tym Divin w artykule na temat natrętnych myśli, żeby to zrobić to potrzebna właśnie jest akceptacja, akceptacja wszelakich objawów, wszelakich myśli. Ty masz już to za sobą, więc teraz musisz zastosować niereaktywnyść, przychodzi objaw myśl, to jak najbardziej dobrze że mówisz Sobie że to tylko nerwica, że znasz ten stan i że rozchwiał Ci się stan emocjonalny i musisz powrócić na odpowiednie tory. Pamiętaj 0 presji, bo presja podkręca myśli i nerwicę. A na natrętne myśli to właśnie ignorowanie ich przez uprzednią akceptacje, z natrętami jest często tak że jak przyjdą pierwszy raz to mają silny lęk, jak je od razu zignorujesz i zajmiesz się czymś innym to dość szybko taka myśl przestaje istnieć jako natrętna, zmniejszasz jej wartość, nawet jak się pojawia to masz ją gdzieś. Jak z kolei przyjdzie natręt, nadasz mu wartość, zacznie wkręcać Ci się w głowe, nakręcać emocje i wtedy dość szybko tworzą lękowe sposoby myślenia, a ich odkręcenie z kolei potrzebuje kilku/kilkunastu dni, bo jak coś non stop dopieka i wkręcasz się w to, to po pewnym czasie, Sam już nie wiesz czy to fikcja czy psiakostka wie co :P No ale to właśnie nerwica i jej obślizgłe macki :P

Mówisz że problemy się skończyły, to trzymaj się tego, nie wkręcaj się w nerwice, mierz się ze strachem i stresem dopiero w momencie gdy jest realna sytuacja, na zapas nie ma co się martwić :)
P4V3U
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 7
Rejestracja: 13 stycznia 2018, o 12:13

12 sierpnia 2020, o 20:19

Witam wszystkich
Sporo czasu minęło od kiedy napisałem poprzednią wiadomość.
Postanowiłem napisać kilka słów od siebie.
Mówiąc krótko od poprzedniego posta dużo się zmieniło.
Nie mogłem ciągle żyć w lęku i samemu siebie ograniczać. Mimo wszystko musiałem chodzić do pracy i jakoś się trzymać.
Postanowiłem po prostu żyć. Pogodziłem się z tym, że obecnie jest tak jak jest i nie wiadomo jak długo to potrwa.
Mając odpowiedzialną pracę w jej trakcie skupiałem się na obowiązkach. Dzięki temu nie miałem czasu na myślenie o nerwicy.
Gorzej było po powrocie do domu. Wiedziałem, że zamykanie się w czterech ścianach nie przyniesie nic dobrego. Dlatego pełny obaw też lęku zaczynałem od krótkich wyjść oraz spacerów po okolicy. Wszystko to powodowało, że bardzo powoli, aczkolwiek czułem się coraz swobodniej w miejscach publicznych.
Postawiłem sobie poprzeczkę wyżej. Zacząłem wybierać się do dużej galerii handlowej. Jak wiadomo wiąże się to z dużymi przestrzeniami, tłumem ludzi oraz sztucznym oświetleniem. Czyli idealne warunki do ataku paniki.
Początkowo było strasznie. Inaczej nie mogę tego opisać. Ale panika przeszła i uświadomiłem sam sobie, że przecież nic mi się nie dzieje. Nie umieram, nie mdleję. Nawet nie zwracam na siebie uwagi. To pokazywało mi, że to co robię jest słuszne.
Oczywiście nie zawsze było tak kolorowo.
Czasami zdarzały się gorsze dni, nawet tygodnie. Albo ataki paniki, które deptały moje poczucie własnej wartości. Ale po prostu żyłem.
Szedłem przed siebie.
Kolejnym krokiem było spotkanie z kolegami na mieście.
Wtedy podczas super zabawy całkowicie się rozluźniłem i zapomniałem o nerwicy.
Dawno nie czułem się tak wspaniale.
Bardzo mnie to wzmocniło. Coraz śmielej wychodziłem na miasto, spotykałem się ze znajomymi. Zaczynałem normalnie żyć.
Oczywiście to wszystko nie przyszło w ciągu tygodnia czy miesiąca. Upłynęło naprawdę sporo czasu. Jednak twierdzę, że się opłaciło.
Zostawiłem nerwicę z tyłu. Żyje tak jak chcę i nie ograniczam się. Mogę swobodnie spotkać się ze znajomymi, wyjść na miasto, czy czuć przyjemność z codziennych czynności.
Oczywiście zdarza mi się mieć gorsze dni.
Jednak jestem już świadomy, że mam prawo czuć się gorzej, być zmęczonym czy mieć głowę pełną myśli. Wolno mi czuć emocje, niezależnie czy pozytywne czy negatywne. Nadal boję się wielu rzeczy oraz mam lęk wysokości.
Tylko teraz nie boję się powiedzieć o tym głośno.
Dlaczego zdecydowałem się napisać o tym?
Wiem jak fatalnie i bezradnie czułem się na samym początku. Może dzięki temu ktoś inny, kto przeżywa to samo nabierze trochę wiary w siebie oraz przekona się, że z tego wszystkiego naprawdę można wyjść.
Awatar użytkownika
lubieplacki13
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 495
Rejestracja: 14 listopada 2019, o 21:50

12 sierpnia 2020, o 20:24

P4V3U pisze:
12 sierpnia 2020, o 20:19
Witam wszystkich
Sporo czasu minęło od kiedy napisałem poprzednią wiadomość.
Postanowiłem napisać kilka słów od siebie.
Mówiąc krótko od poprzedniego posta dużo się zmieniło.
Nie mogłem ciągle żyć w lęku i samemu siebie ograniczać. Mimo wszystko musiałem chodzić do pracy i jakoś się trzymać.
Postanowiłem po prostu żyć. Pogodziłem się z tym, że obecnie jest tak jak jest i nie wiadomo jak długo to potrwa.
Mając odpowiedzialną pracę w jej trakcie skupiałem się na obowiązkach. Dzięki temu nie miałem czasu na myślenie o nerwicy.
Gorzej było po powrocie do domu. Wiedziałem, że zamykanie się w czterech ścianach nie przyniesie nic dobrego. Dlatego pełny obaw też lęku zaczynałem od krótkich wyjść oraz spacerów po okolicy. Wszystko to powodowało, że bardzo powoli, aczkolwiek czułem się coraz swobodniej w miejscach publicznych.
Postawiłem sobie poprzeczkę wyżej. Zacząłem wybierać się do dużej galerii handlowej. Jak wiadomo wiąże się to z dużymi przestrzeniami, tłumem ludzi oraz sztucznym oświetleniem. Czyli idealne warunki do ataku paniki.
Początkowo było strasznie. Inaczej nie mogę tego opisać. Ale panika przeszła i uświadomiłem sam sobie, że przecież nic mi się nie dzieje. Nie umieram, nie mdleję. Nawet nie zwracam na siebie uwagi. To pokazywało mi, że to co robię jest słuszne.
Oczywiście nie zawsze było tak kolorowo.
Czasami zdarzały się gorsze dni, nawet tygodnie. Albo ataki paniki, które deptały moje poczucie własnej wartości. Ale po prostu żyłem.
Szedłem przed siebie.
Kolejnym krokiem było spotkanie z kolegami na mieście.
Wtedy podczas super zabawy całkowicie się rozluźniłem i zapomniałem o nerwicy.
Dawno nie czułem się tak wspaniale.
Bardzo mnie to wzmocniło. Coraz śmielej wychodziłem na miasto, spotykałem się ze znajomymi. Zaczynałem normalnie żyć.
Oczywiście to wszystko nie przyszło w ciągu tygodnia czy miesiąca. Upłynęło naprawdę sporo czasu. Jednak twierdzę, że się opłaciło.
Zostawiłem nerwicę z tyłu. Żyje tak jak chcę i nie ograniczam się. Mogę swobodnie spotkać się ze znajomymi, wyjść na miasto, czy czuć przyjemność z codziennych czynności.
Oczywiście zdarza mi się mieć gorsze dni.
Jednak jestem już świadomy, że mam prawo czuć się gorzej, być zmęczonym czy mieć głowę pełną myśli. Wolno mi czuć emocje, niezależnie czy pozytywne czy negatywne. Nadal boję się wielu rzeczy oraz mam lęk wysokości.
Tylko teraz nie boję się powiedzieć o tym głośno.
Dlaczego zdecydowałem się napisać o tym?
Wiem jak fatalnie i bezradnie czułem się na samym początku. Może dzięki temu ktoś inny, kto przeżywa to samo nabierze trochę wiary w siebie oraz przekona się, że z tego wszystkiego naprawdę można wyjść.
Super, cudowna wiadomość. Dziękuję Ci, że wróciłeś na forum, by się podzielić. Mało kto tak robi, ludzie poczuwają się lepiej i zapominają. Trzymam za Ciebie kciuki byś domknął te drzwi za sobą, jesteś na najlepszej drodze. Gratuluję ;thx
/przerwa od forum
Awatar użytkownika
malgos
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 51
Rejestracja: 4 lutego 2014, o 16:04

12 sierpnia 2020, o 20:31

Zaryzykowałeś tak jak ja kiedyś a to zawsze prędzej czy później zaczyna wychodzić. Więc nadal idź tą drogą, moja nerwica to już wspomnienie .
menago49
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 399
Rejestracja: 26 lutego 2018, o 11:32

13 sierpnia 2020, o 20:03

Super motywacja dla innych.Pozdro
SCF
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 888
Rejestracja: 1 grudnia 2013, o 09:57

13 sierpnia 2020, o 23:37

Super, fajnie że pojawił się pozytywny post :)
ODPOWIEDZ