Cześć wszystkim.
Długo zbierałam się, by opisać swoją historię, dziś dotarłam do punktu, gdzie nie jestem w stanie poradzić sobie sama.
Lęki mam od dzieciństwa. Moi rodzice dużo pili, wieczorami zostawiali mnie i siostrę w domu, by iść do baru. Pamietam jak czekałam przy oknie kilka godzin i wypatrywałam ich powrotu. Teraz już wiem, ze po raz pierwszy doświadczałam lęków. Wróciły, gdy na studiach mój chłopak zachorował na raka i zmarł, później, gdy moja matka uciekła za granice do nowego męża. Lękom zawsze towarzyszyło poczucie całkowitego osamotnienia, drżenie całego ciała, zimno, gorąco na zmianę, mdłości, natrętne myśli, mówiące, ze wszystko jest beznadziejne i nic się nie ułoży, oraz pewność, ze właściwie nic dobrego mnie w życiu nie czeka. Gdy przechodziły nie rozumiałam dlaczego właściwie się pojawiły.
Przez cztery lata byłam w toksycznym związku. Zerwaliśmy, przeprowadziłam się, obyło się bez płaczu i histerii. I wtedy poznałam JEGO- mężczyznę moich marzeń. Jest wspaniały pod każdym względem oprócz jednego- nigdy nie miał wcześniej nikogo na poważnie. Nie umie rozmawiać o uczuciach. Spotykamy się niemal codziennie, spędzamy razem większość weekendów i wtedy daje z siebie 100% czulosci i wszystkiego, co najlepsze. Wtedy jest nam wspaniale. Przedstawił mnie swoim wszystkim znajomym, złapaliśmy dobry kontakt. Rzadko pisze i dzwoni, gdy jest w pracy, ale potrafi mnie ostrzec nawet o złej jakości powietrza, zebym tylko unikała wychodzenia z domu, wiec wiem, ze mu zalezy. Problem w tym, ze znalazłam w nim tak ogromne oparcie i obdarzyłam go tak ogromnym uczuciem, ze gdy nie pisze, nie dzwoni za długo, lub z jakiegoś powodu nie możemy się zobaczyć dostaje ataków. W praktyce sytuacja wyglada już tak źle, ze nie mogę wstać do pracy, problem sprawia mi nawet wstanie z łóżka, by umyć zęby. Spędzamy razem wieczór, śpię u niego, on mnie rano odwozi do domu i zaczyna się wszystko od początku. Odliczam tylko czas do wieczora, olewając wszystko, by tylko go zobaczyć. On o niczym nie wie- przy nim nigdy nie miałam ataków. Do tego weekendu. Złapał mnie znienacka, gdy zaczął opowiadać, ze na jeden weekend będzie musiał wyjechać. Zaczęłam się trząść, cała się spięłam, złapał mnie mocno za rękę i pytał, co się dzieje i jak może mi pomoc. Wydusiłam tylko „czekaj”. I czekał. Cała drżałam, on mnie mocno przytulał i czekał. Po wszystkim oczekiwał wytłumaczenia. Musiałam mu to wytłumaczyć w łagodnej wersji. Znamy się 3 miesiace, nie chciałam, by się wystraszył.
Byłam u psychiatry. Przyjmuje Nexpran, jestem umówiona do psychologa. Lęki nie dają mi żyć, a tym razem naprawdę nie dzieje się nic złego. Boje się, ze moja obsesja bycia z nim wszystko zniszczy. Boje się tego tak bardzo, ze mam ochotę zerwać, żeby tylko jemu nie dać tej szansy, jeśli coś pójdzie nie tak.
Chciałabym odzyskać radość, wrócić do pracy, cieszyć się zyciem.
Opowiedzcie o swoich doświadczeniach, chce nie czuć się z tym samotna.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Potworne zakochanie
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Witaj Emily,
Myślę, że masz w sobie ogromny lęk przed opuszczeniem, co widać po Twoim opisie. Najpierw w dzieciństwie, kiedy rodzice zostawiali Cię samą, później kiedy zmarł Twój chłopak. To bardzo ciężkie doświadczenia, bo już jako dziecko odczułaś niezaspokojoną potrzebę bliskości. Później kiedy tę bliskość otrzymałaś, została Ci odebrana przez śmierć chłopaka. Niestety to wszystko zostaje w psychice i wciąż się dalej boisz, że zostaniesz sama. Jest w Tobie ta mała dziewczynka, która wyczekiwała na rodziców, która czuła się opuszczona i osamotniona. Kochana, to wszystko jest do przepracowania, bardzo dobrze, że podjęłaś decyzję by udać się do psychologa. Uwierz, że przy pomocy terapii, przy pracy nad sobą może być i będzie lepiej. Trzymaj się dzielnie
Myślę, że masz w sobie ogromny lęk przed opuszczeniem, co widać po Twoim opisie. Najpierw w dzieciństwie, kiedy rodzice zostawiali Cię samą, później kiedy zmarł Twój chłopak. To bardzo ciężkie doświadczenia, bo już jako dziecko odczułaś niezaspokojoną potrzebę bliskości. Później kiedy tę bliskość otrzymałaś, została Ci odebrana przez śmierć chłopaka. Niestety to wszystko zostaje w psychice i wciąż się dalej boisz, że zostaniesz sama. Jest w Tobie ta mała dziewczynka, która wyczekiwała na rodziców, która czuła się opuszczona i osamotniona. Kochana, to wszystko jest do przepracowania, bardzo dobrze, że podjęłaś decyzję by udać się do psychologa. Uwierz, że przy pomocy terapii, przy pracy nad sobą może być i będzie lepiej. Trzymaj się dzielnie

jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
-
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1904
- Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53
Hej.
Uważam podobnie jak Katarzynka.
Doswiadczylas dużo przykrosci i mało poczucia bycia kochaną.Brak bliskości i wsparcia bliskich Ci osób z dzieciństwa przełożyło się na obecne życie.
Trafiłaś na bratnią duszę z którą czujesz się bezpiecznie i wyjątkowo.
Niestety obawa o to że zostaniesz sama i nie będzie przy Tobie chłopaka przez pewien krótki czas,napawa Cię lękiem.
Zaczęłaś terapię co jest Ci potrzebne więc wiedz,że powinna Ci pomóc.Misisz zrozumieć też sama że nic złego się nie dzieje w momencie kiedy chłopak nie będzie mógł być z Tobą w jeden weekend.
Przez ten czas Ty się zrelaksuj i nastaw pozytywnie na kolejne Wasze spotkanie
Musisz pomału chociaż by zmienić nastawienie do chwilowej jego nieobecności.
On zatęskni i będzie fajnie.
Szukaj pozytywów tego.

Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"
✌
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 9
- Rejestracja: 26 lutego 2019, o 07:43
Cześć Emily, sama ostatnio zmagam się z problemami, też krążą wokół miłości, więc nie wiem czy będę odpowiednim wsparciem, ale zgadzam się z Katarzynką i Iwoną. Pierwsze, co przyszło mi do głowy to to, że doświadczyłaś w życiu wiele sytuacji opuszczenia i tak wytworzył się lęk, że ktoś znowu to zrobi. Pracuj na terapii, ja też się zapisałam. Głowa do góry, bo jak nie my to kto?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 7
- Rejestracja: 28 grudnia 2018, o 15:17
Wszystko się ułoży nie masz o co sie teraz martwić. Ciesz się teraz tą miłością taka miłość trafia się tylko raz w życiu. A co Ty na to jeśli wszystko będzie już dobrze i on Cię nigdy nie opuści będziecie szczęśliwi. Czy bralaś pod uwagę taką możliwość?