Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Pomozcie :(

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
Karmel94
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 31 grudnia 2013, o 00:13

5 stycznia 2014, o 17:42

Witam, moje problemy zaczely sie od poczatku sierpnia... Jestem z chlopakiem poltora roku,regos dnia zaczelam sie strasznie cieszyc, poniewaz nasza milosc coraz bardziej rozkwitala, zaczelam myslec o tym,ze jest moim pierwszym chlopakiem, chce,zeby byl moim pierwszym,ale nie byl pierwszym moglam przelamac baroery, w domu plakalam, balam sie ze nie potrafie sie calowac... rozmawialam o tym z przyjaciolkami, w koncu wpadlam na pomysl,zeby pocwiczyc calowanie, nie chcialam z innym facetem, bo czulam sie jakbym zdradzala swojego obecnego chlopaka, pamietam jak sobie tlumaczylam,ze przeciez jestem hetero i i tak nie bede tego liczyla....Mialo to miejsce na imprezie,oczywiscie wczesniej musialam sie upic, bo na trzezwo bym tego nie zrobila... po tych "cwiczeniach" poszlam do swojego obecnego chlopaka i Jego pocalowalam! Od tamtego czasu jestesmy razem ^^ Strasznie sie wtedy cieszylam,ze przelamalam ta bariere...ale w sierpniu tego roku,zaczelam miec wyrzuty sumienia, tego dnia , o ktorym wczesniej pisalam, bylam nacpana miloscia,ale chlopak to bym pewnie sie tak nie czula,ale nie moglam sie pogodzic z tym,ze calowalam sie z dziewczyna... Zaczelam ta sytuacje analizowac i przy tym plakac, zalujac,e nie powiedzialam Tomkowi,ze sie nie calowalam,ale bylo mi glupio,bo mila,m wtedy rocznie 18 lat...wiedzialam,ze Tomek jest doswiadczony w tych sprawach,wiec balam sie,ze mnie wysmieje Od tego czasu ciagle pojawiala mi sie przed oczami sytuacja z moja przyjaciolka, chcialam sie pozbyc tych obrazow a mimo to pojawialy sie, bylam wtedy strasznie zalamana... pozniej pojawily sie mysli,ze moze jestem lesbijka mimo tego,ze przeciez mam chlopaka z ktorym chce spedzic reszte zycia i go bardzo kocham... jak sie z Nim calowalam pojawialy sie mysli " co Ty robisz przeciez jestes lesbijka", albo "wolalabys to robic z dziewczyna". Wykanczaly mnie te mysli,nie moglam cieszyc zwiazkiem,nie moglam sie na niczym skupic, tylko ciaglw mysle,ze jestem lesbijka, przy tym bylam strasznie zestresowana, kiedy wyjechalismy z chlopakiem na wakacje ( to byl wrzesien, bo studia zaczelismy od pazdziernika ) to przegonilam te mysli,ale na wyjezdzie pojawily sie mysli,ze nie kocham mojego chlopaka, stresowalam sie i juz sa,a nie wiedzialam, co czuje ... przed wyjazdem strasznue sie cieszylam,ze spedze chwile tylko z NIM <3 ale na wyjezdzie pojawily sie te mysli... nie moglam sobie z Nimi poradzic,ale jakos same zniknely,ale pojawily sie nastepne jak ogladalismy program o mordercach , balam sie,ze mige stac sie morderczynia jak to bede dalej ogladala, chce dodac,ze przy tych myslach towarzyszy mi stres i dziwne uczucie w glowie, tak jakby mi mozg puchnal, jakos poradzilam sobie z tymi myslami... po powrocie do domu mialam chyba dwu tygodniowa przerwe, wrocila stara ja, czulam sie normalnie , moglam myslec o czym tylko chcialam, ale pozniej jak poszlam na uczelnie w pazdzierniku mysli wrocily... poznalam nowe kolezanki i jakos sie stresowalam przy rozmowie z Nimi bo nachodzily mnie mysli,ze jestem inna niz one bo jestem innej orientacji... przy moim chlopaku jakos radzilam sobie z tymi myslami, cieszylam sie Nim i Nasza miloscia <3 chociaz te mysli tak jakby wyparly moje wszystkie uczucie, zostaly przede wszystkim one, a to mnie niszczylo wewnetrznie... pozniej pojawily mi sie mysli,ze zakochalam sie w mojej siostrze, zaczelam sie przy niej stresowac, balam sie z Nia przebywac, wiedzialam,ze to nieprawda,ale mialam wewnetrzny lek ,ze moze jednak sie myle? Chce dodac,ze pojawilo sie takie sztuczne podniecenie, ktore minelo wraz z tymi myslami, mialam tez je odnosnie do mamy ,ale trwalo to krocej, oozniej pijawily mi sie mysli,ze kochalam przyjaciolke z ktora sie calowalam, niszczylo mnie to, zaczelam wspominac chwile spedzone z nia i wmawialam sobie,ze dana sytuacja zdarzyla sie dlatego bo cos do niej czulam... pozniej jakos zwalczylam te mysli, mialam przerwe, wrocilam do normalnosci,ale wraz z rozmowa mojej siostry o pierwszym pocalunku,ktorego sie boi, zaczelam mowic jej ze ja zrobulam glupote i zeby sie nie bala ,bo to prosta czynnosc,ale przy tym zaczelam plakac...wrocily mysli,zalamalam sie, zdalam sobie sprawe,ze calowanie jest proste i czego ja sie balam.., nie moglam sie pogodzic z przeszloscia, w sumie do tej pory chyba nie moge.... jak jezdzilam na zakupy z rodzina to bylam strasznie zestresowana, pocilam sie, szybko serce mi bilo, mysli,ze jestem les, w sklepie w ktorym byly same kobiety myslalam,ze sie wkoncze, stres, lek, szybkie bicie serca, czulam sie jakbym byla psychicznie chora... Ogolnie boje sie teraz przebywac z kolezankami, boje sie tych mysli, pojawialy mi sie jeszcze,ze zakochalam sie w kolezance ze studiow, ktora jest ladna, ale poradzilam sobie z tymi myslami i juz nie czuje przy niej stresu jak wczesniej, pozniej,ze spodobalam sie jakiejs dziewczynie ,ale ciagle towrzyszy przy tych myslach lek, stres, dziwne uczucie w glowie, strasznie sie wtedy poce, mialam przerwy tygodniowe, w ktorych bylam normalna i pojawialy sie moj prawdziwe mysli a nie jakies falszywe.... Dodam,e nigdy nie interesowaly mnie dziewczyny, zawsze zakochiwalam sie w facetach i to na nich zwracalam uwage, ale przez sytuacje z moja przyjaciolka zaczelam sobie cos wmawiac i nie potrafie poradzic sobie z tymi mysami, rano i woeczorem czuje stres, lek , czasami nie wiem czemu.... czasami mam ochote zamknac sie w pokoju i plakac caly dzien.... Momentami boje sie,ze to prawda,bo to juz tyle trwa.... Chociaz w glebi duszy wiem,ze nie , zwlaszcza,ze mam chloapak z ktorym chce spedzic reszte zycia ^^ Przy Nim te mysli prawie odchodza, zwlaszcza ostatnio kiedy przyjechal do mnie po trzech dniach nie widzenia sue , bylam taka szczesliwa kiedy go zobaczylam , bylam nacpana miloscia, wtedy bylam w swiecie milosci i byl tylko ON ,ale po dwoch dniach znowu pojawil sie lek, tym razem dlatego,ze bedzie musial wrocic do domu i bede spala sama kiedy wrocil do domu mysli wrocily, glowa mnie boli, ciagle stres, jestem poddenerwowana, mija mama nawet to zauwazyla , eh czy te mysli moga byc spwidowane wyrzutami sumienia? Bylam raz u psyvholog ,ktora mnie wgl nie zrozumiala, tylko wysmiala i powiedziala,ze ona nie widzi problemu,a ja gdy jej to opowiadalam ciagle plakalam i po wizycie nie moglam sie pozbierac....Dodam,ze stresuje sie podczas pisania, chce napisac jak najladniej,ale przez to,ze sie stresuje pisze brzydko... kiedys balam sie,ze jesli przed senm nie sprawdze czy ktos jest w szafie to cos sie zlego stanie i musialam to robic, a na poczatku wakacji kiedy obejrzalam zwiastun filmu o duchach to nie moglam zasnac isie balam,ze mnie opeta duch i przez pare nocy odczuwalam lek .... Teraz mnie meczy lek z tym o czym na gorze pisalam, czy to moze byc nerwica?

-- 5 stycznia 2014, o 17:42 --
Tyle ludzi wyswietlilo,a nikt mi nie pomogl ;(
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

5 stycznia 2014, o 22:34

Karmel94 pisze:
-- 5 stycznia 2014, o 17:42 --
Tyle ludzi wyswietlilo,a nikt mi nie pomogl ;(
Przypuszczam, że powodem jest to, że Twój post jest długi i nieco zagmatwany. Sporo czasu zajęło mi przebicie się przez niego. Ale rozumiem, że wynika to z chaosu w Twojej głowie i pokazuje jaką masz nawałnicę myśli, co jest zrozumiałe.

Jak na moje amatorskie oko Twój problem polega na tym, że wyolbrzymiłaś pewne zdarzenie do rangi gigantycznej katastrofy. To się zdarza, ale nikt nie może ci pomóc tylko ty sama. To znaczy zastanów się czy to na prawdę było taką tragedia. Nie wiem czy pani psycholog faktycznie wyśmiała twój problem, jeśli tak, to było to nieprofesjonalne. Ale może po prostu usiłowała Ci powiedzieć, że jeśli z obiektywnego punktu widzenia, nie jest to katastrofą, to może gdzieś po drodze w swoim rozumowaniu wytworzyłaś w głowie straszniejszy scenariusz niż ten, który realnie się wydarzył. Oczywiście słysząc to, możesz powiedzieć, że ktoś wyśmiewa twój problem, czy lekceważy. Dlatego własnie to Ty sama powinnaś, moim zdaniem, zastanowić się obiektywnie i krytycznie, czy warto było tak się spinać w kwestii tej rzeczy, za którą poleciała lawina obsesyjnych myśli i lęków? Czy na prawdę stało się coś tak strasznego? Może trzeba przewartościować trochę swoją filozofię?

Nie Ty pierwsza i nie ostatnia miałaś okazję pocałować dziewczynę będąc dziewczyną. Ludzie w okresie dojrzewania robią różne rzeczy, sprawdzają swoje preferencje, uczą się samych siebie. Później często zastanawiają się czemu akurat wpadli na taki pomysł, ale częściej śmieją się ze swoich wyborów niż wypominają je sobie. A w dalszych etapach życia nie raz przekonują się, że wielka miłość nie zawsze dotyczy pierwszej pocałowanej osoby.

Jeśli zaś chodzi o orientację, to z Twojego opisu widzę tu bardziej lęk przed lesbijstwem niż faktyczne zainteresowanie tą samą płcią. Opisujesz moim zdaniem obawy przed poczuciem czegoś więcej do koleżanek, a nie faktyczne stany zachwytu. To, że czujemy ogromną potrzebę przebywania w towarzystwie innej dziewczyny niekoniecznie musi oznaczać lesbijską miłość. Dziewczyny potrafią się również wzajemnie sobą fascynować, wszystkie możemy mieć w sobie coś ciekawego i możemy chcieć się bardzo przyjaźnić.

Z góry zastrzegam, że moim zdaniem nie ma nic złego w odkryciu w sobie homoseksualności, czy biseksualności natomiast moim zdaniem to nie jest absolutnie Twój przypadek. Twoje obsesyjne myśli wynikają albo z negatywnego nastawienia do innej orientacji niż heteroseksualna, albo z tego, że boisz sie, że to zagrozi Twojej miłości do obecnego chłopaka. A ja Ci powiem tak- nawet jakbyś była w stanie się zakochać w innej dziewczynie, to i tak jeśli jesteś nastawiona na bycie z jedną osobą, kochasz swojego chłopaka i uważasz, że będziecie do siebie pasować, to bądź z nim i tego się trzymaj. Równie dobrze możesz popaść w paranoję, że pokochasz innego faceta... Takie myślenie podkopywałoby wiarę w każdy związek u każdego człowieka.

Podsumowując, przemyśl sobie swoja filozofię, podejście do tematu i wyolbrzymienie rzeczy. Nikt za Ciebie nie może zacząć inaczej myśleć! Możesz tylko znaleźć inspirację w cudzych słowach do samodzielnych zmian w sobie! :)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Karmel94
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 31 grudnia 2013, o 00:13

6 stycznia 2014, o 03:39

Lecze sie rowniez na niedoczynnosc tarczycy, zrobilam badania pod koniec listopada i okazalo sie,ze bralam za mala dawke hormonu. Teraz stopniowo bede miala zwiekszana. Co do tego co napisalas, z perspektywy czasu zdaje sobie sprawe z tego,ze to tak naprawde nie jest taki wielki zyciowy blad i problem.Ludzie robia gorsze rzeczy,ale mimo to pojawiaja mi sie te mysli, ciagle sie boje i stresuje :( Sa momenty,ze zdaje sobie sprawe, ze jestem heteroseksualna i wtedy czuje wewnetrzny spokoj,ale pozniej pojawia sie mysl,ze moze jednak nie i strach... juz nie wytrzymuje tego nerwowo :( Nic mi sie nie chce, staram sie stwarzac pozory,ze czuje sie normalnie,ale przychodza mimenty,kiedy cos we mnie peka i znowu totalny dol... Zastanawiam sie czy nie pojsc do psychoterapeuty... Mam rowniez problemy w domu, wczesniej moja mama wyjechala zagranice na pol roku, wrocila w maju 2013r. Rodzice ciagle sie klocili ( juz wczesniej im sie nie ukladalo), strasznie sie wtedy stresowalam, az mi sie rece trzesly z nerwow, pozniej wybralam zle studia,tata ciagle nawiazuje do mojej wagi, mimo tego,ze jest prawidlowa, mama mnie czasami porownuje do innych ludzi, jeszcze od niedawna zaczelam sie kochac ze swoim chlopakiem ,ale mam trudnosci z orgazmem mimo tego,ze mam wysokie libido,dlatego troche tez sie tym podlamalam... nie wierze w siebie i zdaje sobie z tego sprawe ze jestem wplywowa,pewnie dlatego tez przyczepily sie do mnie te natrectwa.... a nawiazujac do psycholog u ktorej bylam to powiedziala,ze uwaza,ze nie ma problemu,ze jestem zbyt moralna dziewczyna i zebym wziela na luz...

-- 6 stycznia 2014, o 00:53 --
Zapomnialam dodac,ze tata sie wyprowadzil,ale codziennie mnie i moja siostre odwiedza

-- 6 stycznia 2014, o 03:34 --
Ciasteczko dziekuje za odpowiedz, uspokoilas mnie troche :) Chociaz te mysli nie minely.... Tesknie za stara mna :(
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

6 stycznia 2014, o 23:00

Karmel94 pisze: Co do tego co napisalas, z perspektywy czasu zdaje sobie sprawe z tego,ze to tak naprawde nie jest taki wielki zyciowy blad i problem.Ludzie robia gorsze rzeczy,ale mimo to pojawiaja mi sie te mysli, ciagle sie boje i stresuje :( Sa momenty,ze zdaje sobie sprawe, ze jestem heteroseksualna i wtedy czuje wewnetrzny spokoj,ale pozniej pojawia sie mysl,ze moze jednak nie i strach... juz nie wytrzymuje tego nerwowo :(
Może być tak, że jesteś ogólnie roztrzęsiona, "podminowana" przez wiele problemów i dajesz im upust w takich drobiazgach, bo każda kropelka przelewa czarę goryczy. Gdybyś mogła być na co dzień bardziej zrelaksowana, najpewniej patrzyłabyś z większym dystansem na to, co teraz Cię tak dobija. Strach, obawy, niepewność, to wszystko wynika z atmosfery w Tobie i Twoim otoczeniu. Strach napędza wiele negatywnych stanów, czasem absurdalnych, które jednak sprawiają nam cierpienie. Ale czasem nie chodzi nawet o daną rzecz, tylko po prostu mamy już dość i wszystko wydaje się podejrzane i przerażające. Wystarczy sobie to uświadomić, żeby już troszkę spojrzeć inaczej na sprawy.
Karmel94 pisze:Nic mi sie nie chce, staram sie stwarzac pozory,ze czuje sie normalnie,ale przychodza mimenty,kiedy cos we mnie peka i znowu totalny dol... Zastanawiam sie czy nie pojsc do psychoterapeuty...
Jeśli możesz i chcesz, to sie wybierz. Może akurat uda Ci się spotkać z terapeutą, który podpowie Ci jak wyjść z kręgu myśli i postaw, które napędzają Twoje lęki i zdenerwowanie.

Karmel94 pisze:Mam rowniez problemy w domu, wczesniej moja mama wyjechala zagranice na pol roku, wrocila w maju 2013r. Rodzice ciagle sie klocili ( juz wczesniej im sie nie ukladalo), strasznie sie wtedy stresowalam, az mi sie rece trzesly z nerwow, pozniej wybralam zle studia,tata ciagle nawiazuje do mojej wagi, mimo tego,ze jest prawidlowa, mama mnie czasami porownuje do innych ludzi,
Sama widzisz jak wiele jest w Twoim życiu rzeczy, które się nawarstwiły i Cię przywaliły jak kupa gruzu. Pojedynczo jakoś da się je przeżyć, ale jak się tego nazbiera, to można paść pod ich ciężarem. A rozłąka z kimś bliskim, rozpadnięcie się w jakiś sposób rodziny, krytyka rodziców, awantury w domu- to jest koszmar, który rujnuje nawet, gdy nie jest się już dzieckiem. Wiem co mówię. Nie może to pozostać bez wpływu na samoocenę, odbiór rzeczywistości, czy nastawienie do życia.
Karmel94 pisze:jeszcze od niedawna zaczelam sie kochac ze swoim chlopakiem ,ale mam trudnosci z orgazmem mimo tego,ze mam wysokie libido,dlatego troche tez sie tym podlamalam...
Jak jest stres, to u kobiet często występuje problem z orgazmem, bo jesteśmy zazwyczaj bardziej skomplikowane i wiążemy seks z emocjami częściej niż mężczyźni. Żeby komfortowo się czuć w łóżku, potrzebujemy poczucia bezpieczeństwa, psychicznego relaksu. Jak jest jakieś spięcie czy nerwy, to to od razu wychodzi w łóżku. A na początku współżycia w ogóle, czy z nowym partnerem, to też może się pojawiać. Grunt to nie zrobić z osiągnięcia orgazmu głownego celu w seksie, bo zamiast żeby Ci zbliżenie sprawiało przyjemność, to będziesz tylko myślała czy tym razem się uda czy nie i wtedy na pewno się nie uda. Warto też pogadać z chłopakiem o tym i może wymienić się bardziej preferencjami w kwestii tego co lubisz. ;)
Karmel94 pisze:a nawiazujac do psycholog u ktorej bylam to powiedziala,ze uwaza,ze nie ma problemu,ze jestem zbyt moralna dziewczyna i zebym wziela na luz...
Nie wiem czy zbyt moralna, bo moralność jest wyborem każdego człowieka, który nie podlega ocenie. Myślę, że raczej bardzo spięta i taka idealistyczna. Życie rzadko kiedy może odzwierciedlać wszystkie nasze ideały, bo żyje się raz bez wersji próbnej. :)

Karmel94 pisze:Ciasteczko dziekuje za odpowiedz, uspokoilas mnie troche :) Chociaz te mysli nie minely.... Tesknie za stara mna :(
:)
Znam to uczucie tęsknienia za samym sobą, ale nic straconego, da się to odzyskać. Nie jesteś w końcu swoją "paranoją", ona Ci tylko towarzyszy. Trzeba ją jakoś odczepić. A ona bardzo nie lubi ludzi z większym dystansem i bardziej wyluzowanych. :)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Karmel94
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 31 grudnia 2013, o 00:13

6 stycznia 2014, o 23:57

Dopiero teraz zauwazylam,ze jest niepoprawnie napisany moj pierwszy post, widocznie zle mi sie skopiowal,bo pisalam go w wordzie xD chcialam napisac,ze moj chlopak nie bylo moim pierwszym jesli chodzi o calowanie , mialam straszne leki,ze nie potrafie sie calowac itd.
Nawiazujac do tego co napisalas, to prawda,ze sie wszystko skumulowalo... Pojde do psychoterapeuty,zeby mi pomogla sie podniesc ,bo sama chyba nie dam rady :/ Masz racje,ze problemy z orgazemm moga byc zwiazane ze stresem ... ogolnie za bardzo z chlopakiem nie mamy prywatnosci :/ nie lubie sie kochac jak np ktos jest w domu, bo wtedy sie stresuje,ze ktos zaraz wejdzie albo uslyszy i wtedy automatycznie podnuecenie opada... a jak jestesmy sami to wlasnie czesto nachodza mnie niechciane mysli,a to mnie tez rozprasza i je odpycham albo nie potrafie sie dokonca wylaczyc,a jesli chodzi o to,ze jestem spieta, to moze od tego czasu kiedy mam te stany lekowe i mysli ,ale wczesniej bylam wyluzowana optymistka, mialam okreslone zasady zyciowe, jak chodzilam na imprezy to nie szmacilam sie jak inne dziewczyny i nie calowalam sie z byle kim... jak powiedzialam to psycholog to stwierdzila,ze jestem dziwna,ze ona to robila wiele glupot ... ale mnie pocieszyla.
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

7 stycznia 2014, o 00:56

Karmel94 pisze:ogolnie za bardzo z chlopakiem nie mamy prywatnosci :/ nie lubie sie kochac jak np ktos jest w domu, bo wtedy sie stresuje,ze ktos zaraz wejdzie albo uslyszy i wtedy automatycznie podnuecenie opada... a jak jestesmy sami to wlasnie czesto nachodza mnie niechciane mysli,a to mnie tez rozprasza i je odpycham albo nie potrafie sie dokonca wylaczyc,
A widzisz, czyli przynajmniej wiesz już w czym rzecz. Ten stres, że ktoś wejdzie, to z każdego by odpowiedni nastrój na seks wyplenił, no chyba, że ktoś lubi taką adrenalinkę. ;) Więc warunki na pewno niesprzyjające, a nie Ty dziwna...
Karmel94 pisze:a jesli chodzi o to,ze jestem spieta, to moze od tego czasu kiedy mam te stany lekowe i mysli ,ale wczesniej bylam wyluzowana optymistka, mialam okreslone zasady zyciowe, jak chodzilam na imprezy to nie szmacilam sie jak inne dziewczyny i nie calowalam sie z byle kim... jak powiedzialam to psycholog to stwierdzila,ze jestem dziwna,ze ona to robila wiele glupot ... ale mnie pocieszyla.
Pewnie, że od czasu stanów lękowych. Gdybyś zawsze była taka spięta, to byś się teraz nie niepokoiła i nie byłoby tak, że nie czujesz się sobą. Bo porównujesz się do "starej" siebie, z którą się utożsamiałaś. Każde z nas, które ma nerwice nie poznaje nowego siebie i chce uciec jak najdalej od własnego ja. Tyle tylko, że ja jest dalej takie samo, albo bardzo podobne, tylko przytłoczone.

A co do "szmacenia się", to po pierwsze pomiędzy anielską niewinnością a szmaceniem się jest coś jeszcze- umiar. A po drugie, to że kogoś tam pocałowałaś, jeszcze nie jest szmaceniem się, tylko Cię poniosło... Skończyły się czasy kiedy pierwszy pocałunek był dla partnera na całe życie, nie mówiąc już o kwestii seksu po ślubie. Nawet jeśli w tej chwili tego żałujesz, bo masz w głowie sztywniejsze zasady moralne, to masz do wyboru albo sobie spędzać sen z powiek z powodu tego zdarzenia albo być dla siebie bardziej wyrozumiałą wiedząc, że nie zmienisz przeszłości. Pomyśl sobie, że są ludzie, którzy kogoś zamordowali i teraz tego nie mogą przełknąć. Jak się Twoje wyrzuty w stosunku do samej siebie mają do problemu tego typu? :) Nie chodzi o to by ktoś za Ciebie bagatelizował problem, tylko żebyś sama sobie zadała trochę pytań na ten temat i odpowiedziała przed sobą. Bo co inni na ten temat myślą to już nie ważne. Spytasz zakonnicę, to Cie strzeli przez łeb, a spytasz kogoś, kto codziennie sypia z kimś innym, to Cię wyśmieje. Więc musisz sama sobie wybaczyć, zastanowić się czy nie warto machnąć ręką na to. Może nie od razu przejdą lęki i fazy, ale od czegoś trzeba zacząć.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Karmel94
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 31 grudnia 2013, o 00:13

14 stycznia 2014, o 19:30

Racja...ale szukam wsparcia ,dlatego tez napisalam na forum :( Ale ja nue chcialam byc z byle kim tylko z osoba ktora kocham, tak samo sadzilam jesli chodzi o calowanie, uwazam,ze powinno sie to robic z uczuciem a nie tak po prostu bo mi sie chce :P W sumie juz sie z tym pogodzilam, w sumie przynajmniej po tym zdarzeniu odwazylam sie na calowanie z moim chlopakiem... Tylko,ze wrocily mi mysli na temat mojej kolezanki z uczelni, przez to,ze sobie przypomnialam ,ze wczesniej mialam takie mysli zwiazane z nia... czuje lek i stres jak ja widze .... i boje sie:( ale np jak przebywam w domu to nie mysle o niej tylko jesli mi sie przypomni i wgl nie wyobrazam sobie calowac z nia i wgl... poza tym kocham mojego chlopaka i jestem z Nim szczesliwa i rozmawiam z kolezankami o naszej przyszlosci i przy tym z radoscia,martwie sie o Niego, chce z Nim wyjezdzac na wakacje,spedzac kazda wolna chwile itd...ale zaczelam sie bac ,ze tamta mi sie "spodobala" chociaz wiem,ze tak nie jest,ale mimo to mam watpliwosci , jezuuuuu -.- wgl zauwazylam ,ze np jak jestem w domu to mnie nachodzi lek a potem dopiero mysli...czasami zastanawiam sie czy to ten faktyczny problem,ze tak naprawde to fikcja,ale najbardziej mnie niepokoi,ze sie stresuje przy niej.. zachcialo mi sie juz plakac, bo to mnie przytlacza :( Ale przeciez nieciekawi mnie np co robi w domu,albo nie jestem zazdrosna np kiedy przebywa z chlopakami i ogolnie mam w dupie jej zycie,nawet z nia nie gadam.... ehhh zachcialo mi sie plakac,bo juz nie wiem sama kim jestem :( nie chce sie tak czuc :(

-- 7 stycznia 2014, o 20:30 --
ale w sumie dopiero jak sobie przypomne o mysli to zaczynam myslec.... eh :cry:

-- 7 stycznia 2014, o 23:09 --
Podczas kapieli nie wytrzymalam i plakalam :( potem cos mi sie stalo, jak mowie glosno pobolewa mnie mozg,jakos dziwnie sie czuje, slabiej slysze i czuje sie slabo

-- 12 stycznia 2014, o 21:08 --
W piatek bylam u psychologa i stwierdzila ,ze mam nerwice lekowa z natrectwami ... ehh, ciagle sie stresu, boje sie wychodzic do ludzi :(

-- 12 stycznia 2014, o 21:09 --
W piatek bylam u psychologa i stwierdzila ,ze mam nerwice lekowa z natrectwami ... ehh, ciagle sie stresu, boje sie wychodzic do ludzi :(

-- 14 stycznia 2014, o 19:30 --
Czuje sie strasznie oslabiona, mam dziwne uczucie w rekach, dzisiaj na wykladzie prawie zemdlalam,momentami czuje sie jakby mnie nie byl, brzuch mnie boli ze stresu, mam "fale" goraca i czasami zimna... Ciagle chce mi sie plakac :( mam uczucie jakby mi mozg puchnial, czuje ucisk i tak naprawde juz sie zagubilam, nie wiem kim jestem, czuje sie jakbym powoli umierala
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

15 stycznia 2014, o 16:13

Karmel94 pisze: -- 14 stycznia 2014, o 19:30 --
Czuje sie strasznie oslabiona, mam dziwne uczucie w rekach, dzisiaj na wykladzie prawie zemdlalam,momentami czuje sie jakby mnie nie byl, brzuch mnie boli ze stresu, mam "fale" goraca i czasami zimna... Ciagle chce mi sie plakac :( mam uczucie jakby mi mozg puchnial, czuje ucisk i tak naprawde juz sie zagubilam, nie wiem kim jestem, czuje sie jakbym powoli umierala
Niedobrze, ale nie łam się, bo dasz radę się podźwignąć, tylko zatroszcz się o siebie. Relaksujesz się jakoś kiedy wracasz do domu, żeby odreagować stres związany z przebywaniem na zajęciach? Zrobiłaś ostatnio dla siebie coś miłego co sprawiło Ci przyjemność? :)
Jak tam się mają ostatnio Twoje myśli, o których wcześniej pisałaś?
Rozmawiałaś może z psychologiem o rozpoczęciu jakiejś terapii, która pomogłaby Ci się wyrwać z tego stanu?
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Karmel94
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 31 grudnia 2013, o 00:13

15 stycznia 2014, o 21:12

Niestety zbliża się sesja i muszę się ciągle uczyć, przez to z chłopakiem się rzadko widujemy :( Wczoraj się strasznie źle czułam, ale dzisiaj jakoś w miare się pozbyłam tych myśli :) może, dlatego , bo spędziłam dużo czasu ze swoją siostrą :) Dopiero jak sobie przypomne o tych myślach to czuje lęk i mi wracają,ale tego nie chce :( Boję się,że te myśli są prawdziwe, ale podświadomie wiem,że nie ... dopiero dzisiaj miałam taki przebłysk,że wiem,że to nieprawda i taki spokój ducha,ale potem myśl ,że nie potrafie przy niej normalnie funkcjonować, w sensie,że się stresuje... chociaż mi się zdaje,że tak jest przez te mysli... Od dłuższego czasu towarzyszyły mi razem ze smutkiem, nic innego nie czułam,ale dzisiaj przez chwile poczułam siebie, poczułam ciepło na myśl o moim chłopaku,strasznie się ucieszyłam, bo od dłuższego czasu nie mogłam nic poczuć... jakby te myśli niszczyły moje prawdziwe uczucia :( Jak narazie miałam tylko jedną wizyte u pychoterapeutki, następną będę miała w piątek. Psychoterapeutka stwierdziła,że sytuacja w domu mogła mieć duży wpływ na to,że mam nerwice ... Na pierwszym spotkaniu opowiadałam o swoim życiu, dopiero w piątek będę mówiła o szczegółowych objawach. Powiedziała,że będę musiała chodzić na terapie,która będzie trwała co najmniej pół roku...
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

16 stycznia 2014, o 03:43

Karmel94 pisze:chociaż mi się zdaje,że tak jest przez te mysli... Od dłuższego czasu towarzyszyły mi razem ze smutkiem, nic innego nie czułam,ale dzisiaj przez chwile poczułam siebie, poczułam ciepło na myśl o moim chłopaku,strasznie się ucieszyłam, bo od dłuższego czasu nie mogłam nic poczuć... jakby te myśli niszczyły moje prawdziwe uczucia :(
A widzisz! ^^ Tu masz rację, niszczą Twoje PRAWDZIWE uczucia, sama to zauważyłaś, że jednak jesteś dalej ta sama. Tylko, że, obrazując to, Ty jesteś jak niebo, a te myśli są jak czarne chmury, które Cię przysłaniają. Nigdy nie znikasz tak na prawdę i za każdym razem gdy je rozgonisz, to znów się pojawiasz i czujesz się zupełnie inaczej. :)
Karmel94 pisze:Powiedziała,że będę musiała chodzić na terapie,która będzie trwała co najmniej pół roku...
Pewnie wspominasz to, bo trochę dziwnie się czujesz z perspektywą takiej długiej terapii, ale jestem pewna, że jej pozytywne efekty zaczniesz odczuwać znacznie szybciej, oczywiście jeśli Ci podpasuje taka metoda pracy nad sobą. :)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Karmel94
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 31 grudnia 2013, o 00:13

18 stycznia 2014, o 00:00

Dokładnie tak jest! :D Jestem pewna na 100 % ,że nic nie czuje do tej koleżanki, ale nadal czuje jakiś lęk i stres ... :/ Dzisiaj byłam u psychologa , kontynuowałam opis tego co się dzieje u mnie w domu i o swoich kompleksach,ale nie zdążyłam jeszcze opowiedzieć o swoich objawach :( chciałabym,żeby mi już pomogła i powiedziała czemu tak mam :/ Godzinna wizyta to dla mnie za mało xd
CIASTECZKO, DZIĘKUJĘ :*
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

18 stycznia 2014, o 00:02

Nie ma za co! :*
Jak Ci godzina mało, to ja już widzę, że ta terapia to dobra rzecz dla Ciebie i życzę Ci żebyś szybko mogła opowiedzieć o wszystkim i dowiedzieć się co Ci potrzeba! :)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
ODPOWIEDZ