

-- 5 stycznia 2014, o 17:42 --
Tyle ludzi wyswietlilo,a nikt mi nie pomogl ;(
Przypuszczam, że powodem jest to, że Twój post jest długi i nieco zagmatwany. Sporo czasu zajęło mi przebicie się przez niego. Ale rozumiem, że wynika to z chaosu w Twojej głowie i pokazuje jaką masz nawałnicę myśli, co jest zrozumiałe.Karmel94 pisze:
-- 5 stycznia 2014, o 17:42 --
Tyle ludzi wyswietlilo,a nikt mi nie pomogl ;(
Może być tak, że jesteś ogólnie roztrzęsiona, "podminowana" przez wiele problemów i dajesz im upust w takich drobiazgach, bo każda kropelka przelewa czarę goryczy. Gdybyś mogła być na co dzień bardziej zrelaksowana, najpewniej patrzyłabyś z większym dystansem na to, co teraz Cię tak dobija. Strach, obawy, niepewność, to wszystko wynika z atmosfery w Tobie i Twoim otoczeniu. Strach napędza wiele negatywnych stanów, czasem absurdalnych, które jednak sprawiają nam cierpienie. Ale czasem nie chodzi nawet o daną rzecz, tylko po prostu mamy już dość i wszystko wydaje się podejrzane i przerażające. Wystarczy sobie to uświadomić, żeby już troszkę spojrzeć inaczej na sprawy.Karmel94 pisze: Co do tego co napisalas, z perspektywy czasu zdaje sobie sprawe z tego,ze to tak naprawde nie jest taki wielki zyciowy blad i problem.Ludzie robia gorsze rzeczy,ale mimo to pojawiaja mi sie te mysli, ciagle sie boje i stresujeSa momenty,ze zdaje sobie sprawe, ze jestem heteroseksualna i wtedy czuje wewnetrzny spokoj,ale pozniej pojawia sie mysl,ze moze jednak nie i strach... juz nie wytrzymuje tego nerwowo
Jeśli możesz i chcesz, to sie wybierz. Może akurat uda Ci się spotkać z terapeutą, który podpowie Ci jak wyjść z kręgu myśli i postaw, które napędzają Twoje lęki i zdenerwowanie.Karmel94 pisze:Nic mi sie nie chce, staram sie stwarzac pozory,ze czuje sie normalnie,ale przychodza mimenty,kiedy cos we mnie peka i znowu totalny dol... Zastanawiam sie czy nie pojsc do psychoterapeuty...
Sama widzisz jak wiele jest w Twoim życiu rzeczy, które się nawarstwiły i Cię przywaliły jak kupa gruzu. Pojedynczo jakoś da się je przeżyć, ale jak się tego nazbiera, to można paść pod ich ciężarem. A rozłąka z kimś bliskim, rozpadnięcie się w jakiś sposób rodziny, krytyka rodziców, awantury w domu- to jest koszmar, który rujnuje nawet, gdy nie jest się już dzieckiem. Wiem co mówię. Nie może to pozostać bez wpływu na samoocenę, odbiór rzeczywistości, czy nastawienie do życia.Karmel94 pisze:Mam rowniez problemy w domu, wczesniej moja mama wyjechala zagranice na pol roku, wrocila w maju 2013r. Rodzice ciagle sie klocili ( juz wczesniej im sie nie ukladalo), strasznie sie wtedy stresowalam, az mi sie rece trzesly z nerwow, pozniej wybralam zle studia,tata ciagle nawiazuje do mojej wagi, mimo tego,ze jest prawidlowa, mama mnie czasami porownuje do innych ludzi,
Jak jest stres, to u kobiet często występuje problem z orgazmem, bo jesteśmy zazwyczaj bardziej skomplikowane i wiążemy seks z emocjami częściej niż mężczyźni. Żeby komfortowo się czuć w łóżku, potrzebujemy poczucia bezpieczeństwa, psychicznego relaksu. Jak jest jakieś spięcie czy nerwy, to to od razu wychodzi w łóżku. A na początku współżycia w ogóle, czy z nowym partnerem, to też może się pojawiać. Grunt to nie zrobić z osiągnięcia orgazmu głownego celu w seksie, bo zamiast żeby Ci zbliżenie sprawiało przyjemność, to będziesz tylko myślała czy tym razem się uda czy nie i wtedy na pewno się nie uda. Warto też pogadać z chłopakiem o tym i może wymienić się bardziej preferencjami w kwestii tego co lubisz.Karmel94 pisze:jeszcze od niedawna zaczelam sie kochac ze swoim chlopakiem ,ale mam trudnosci z orgazmem mimo tego,ze mam wysokie libido,dlatego troche tez sie tym podlamalam...
Nie wiem czy zbyt moralna, bo moralność jest wyborem każdego człowieka, który nie podlega ocenie. Myślę, że raczej bardzo spięta i taka idealistyczna. Życie rzadko kiedy może odzwierciedlać wszystkie nasze ideały, bo żyje się raz bez wersji próbnej.Karmel94 pisze:a nawiazujac do psycholog u ktorej bylam to powiedziala,ze uwaza,ze nie ma problemu,ze jestem zbyt moralna dziewczyna i zebym wziela na luz...
Karmel94 pisze:Ciasteczko dziekuje za odpowiedz, uspokoilas mnie trocheChociaz te mysli nie minely.... Tesknie za stara mna
A widzisz, czyli przynajmniej wiesz już w czym rzecz. Ten stres, że ktoś wejdzie, to z każdego by odpowiedni nastrój na seks wyplenił, no chyba, że ktoś lubi taką adrenalinkę.Karmel94 pisze:ogolnie za bardzo z chlopakiem nie mamy prywatnosci :/ nie lubie sie kochac jak np ktos jest w domu, bo wtedy sie stresuje,ze ktos zaraz wejdzie albo uslyszy i wtedy automatycznie podnuecenie opada... a jak jestesmy sami to wlasnie czesto nachodza mnie niechciane mysli,a to mnie tez rozprasza i je odpycham albo nie potrafie sie dokonca wylaczyc,
Pewnie, że od czasu stanów lękowych. Gdybyś zawsze była taka spięta, to byś się teraz nie niepokoiła i nie byłoby tak, że nie czujesz się sobą. Bo porównujesz się do "starej" siebie, z którą się utożsamiałaś. Każde z nas, które ma nerwice nie poznaje nowego siebie i chce uciec jak najdalej od własnego ja. Tyle tylko, że ja jest dalej takie samo, albo bardzo podobne, tylko przytłoczone.Karmel94 pisze:a jesli chodzi o to,ze jestem spieta, to moze od tego czasu kiedy mam te stany lekowe i mysli ,ale wczesniej bylam wyluzowana optymistka, mialam okreslone zasady zyciowe, jak chodzilam na imprezy to nie szmacilam sie jak inne dziewczyny i nie calowalam sie z byle kim... jak powiedzialam to psycholog to stwierdzila,ze jestem dziwna,ze ona to robila wiele glupot ... ale mnie pocieszyla.
Niedobrze, ale nie łam się, bo dasz radę się podźwignąć, tylko zatroszcz się o siebie. Relaksujesz się jakoś kiedy wracasz do domu, żeby odreagować stres związany z przebywaniem na zajęciach? Zrobiłaś ostatnio dla siebie coś miłego co sprawiło Ci przyjemność?Karmel94 pisze: -- 14 stycznia 2014, o 19:30 --
Czuje sie strasznie oslabiona, mam dziwne uczucie w rekach, dzisiaj na wykladzie prawie zemdlalam,momentami czuje sie jakby mnie nie byl, brzuch mnie boli ze stresu, mam "fale" goraca i czasami zimna... Ciagle chce mi sie plakacmam uczucie jakby mi mozg puchnial, czuje ucisk i tak naprawde juz sie zagubilam, nie wiem kim jestem, czuje sie jakbym powoli umierala
A widzisz!Karmel94 pisze:chociaż mi się zdaje,że tak jest przez te mysli... Od dłuższego czasu towarzyszyły mi razem ze smutkiem, nic innego nie czułam,ale dzisiaj przez chwile poczułam siebie, poczułam ciepło na myśl o moim chłopaku,strasznie się ucieszyłam, bo od dłuższego czasu nie mogłam nic poczuć... jakby te myśli niszczyły moje prawdziwe uczucia
Pewnie wspominasz to, bo trochę dziwnie się czujesz z perspektywą takiej długiej terapii, ale jestem pewna, że jej pozytywne efekty zaczniesz odczuwać znacznie szybciej, oczywiście jeśli Ci podpasuje taka metoda pracy nad sobą.Karmel94 pisze:Powiedziała,że będę musiała chodzić na terapie,która będzie trwała co najmniej pół roku...