otóż.. rok temu równo co dwa tygodnie w niedzielę miałam zawroty głowy, wymioty, trwało to jeden dzien i był spokój.. cały komplet badan miałam zrobiony.. wszystko OK... pojechałam na wakacje i przeszło....
teraz znowu wróciło.. nie umiem przełykać.. nie jem, bo sie boję, że się zadławię, że mi stanie w gardle i umrę.. do kanapki potrafię wypić litr wody, mielę, serce mi kołacze przy jedzeniu...
do rodziców przestałam chodzić, bo mama pielęgnirka darła się na mnie tylko, że mam jeść i nie świrować, klnęła patrząc ile piję do jedzenia, ciągle się gapiła na mnie jak jem... po prostu tragedia...
to nie jest taK, ZE nie jem nic, po alkoholu wsuwam jak małe dziecko... a tak... normalnie... nie mogę bez popicia...

