Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Pomocy, czy to ROCD
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 37
- Rejestracja: 17 kwietnia 2018, o 17:31
Witam wszystkich zaburzonych i bardzo proszę o pomoc.
Niestety o zaburzeniach rocd dowiedziałem się dopiero parę dni temu a męczę się już od 8 lat i myślę , że to właśnie ta choroba mnie dopadła.
Nie rozumiem dlaczego żaden z psychiatrów , których odwiedziłem w tym czasie nie poinformował mnie o takich zaburzeniach.
Boję się , że już jest za późno bo to tak długo już trwa.
Zaczęło się od dziwnych myśli na temat mojej żony i innej kobiety.
Jesteśmy razem od 17 lat i do momentu tych nagłych dziwnych i niezrozumiałych a przedewszystkim niechcianych myśli byliśmy naprawdę szczęśliwi. Nie wiem dlaczego nagle zacząłem myśleć o tym jak niepodoba mi się moja żona i zyczenia jej aby coś złego spotkało ją i męża tamtej kobiety . Nie mogłem tych myśli wyrzucić z głowy, a doprowadzało mnie to do takich leków, że przestałem jeść , pić i normalnie funkcjonować. Nie dałem rady pracować. Lęk tak nabierał na sile , że nie mogłem już nawet spać. Żon stawała mi się obca, jakbym jej wcześniej nie znał. Szukałem w laptopie jej i naszych zdjęć z przeszłości aby przypomnieć se wsaniałe chwile przeżyte razem. Żona widząc to po paru dniach postanowiła zabrać mnie do szpitala a z tamtąd dostałem się do szpitala psychiatrycznego.
Każdy dzień był dla mnie koszmarem. Lęk nie opuszczał mnie nawet na kilka minut a przy tym straszliwy ucisk w żołądku i myśli samobójcze, bo czułem że te natrętne myśli są niechciane i niezgodne z moimi zasadami.
Tam w szpitalu psychiatrzy próbowali rozmawiać ze mną i wytłumaczyć , że czasami tak jest, że przestajemy kogoś kochać i interesować się kimś innym, ale to jeszcze bardziej wzmagalo we mnie lęk i nawet mimo dużych dawek leków psychotropowych lęk i strach nie opuszczał mnie. Ze szpitala wypuścili mnie po 2 tygodniach bo nie widzieli potrzeby abym tam dłużej siedział.
Dodam że przy tym moja żona cierpiała również bo nie wytrzymywałem tego i mówiłem jej o wszystkim.
Po paru tygodniach , miesiącach takich męczarni byłem zmuszony zacząć ją okłamywać , że jest już trochę lepiej bo groził nam rozwód. Żona już tego nie wytrzymywała a ja patrzyłem na to jak bardzo ona cierpi i nic nie mogłem zrobić.
Cierpiał również syn , który widział jak ciągle mama płacze. A tata nic nie robi, choć serce mi pekało.
Duże dawki leków trochę mnie otepialy i robiłem się czasami całkowicie obojętny. Bałem się wszystkiego. Wyjść z domu gdziekolwiek a przy tym ciągle te myśli jaka ona brzydka jak mogłem się w niej zakochać itp.
Gdy już żonie udało się mnie namówić na wyjście wydawało mi się, że oglądam się za wszystkimi kobietami że wszystkie one mi się podobają a moja żona taka brzydka. Do tego ciągle te myśli i to mnie dobijało. Modliłem się prosiłem Boga zeby to wział odemnie ale nic nie pomagało.
I tak mijały miesiące , lata i nie mogę se z tym poradzić. Cały czas w głębi serca wiem , że nie chcę być z nikim innym a z drugiej strony te straszne meczące mnie myśli , te lęki , które mnie paraliżują.
Mam dni lepsze kiedy wydaje mi się, że wszystko powoli wraca do normy , po czym wystarczy jedna głupia myśl i zaczynam panikować i się nakrecać i wszystko idzie w niwecz. Najgorsze jest to, że zaczynam wierzyć w to , że to faktycznie nie ma sensu i było by mi i mojej żonie łatwiej gdybyśmy się rozwiedli. A z drugiej strony wiem ,że przez to zniszczę całą rodzinę. Nie wiem jak se z tym poradzić. Wychodzę na miasto i ogladam się za większością mijanych kobiet. Ogarnia mnie lęk i straszny ból w żołądku. Od kilku tygodni wydaje mi się, że problem się nasila.
Proszę podpowiedzcie mi jak se z tym poradzić. Nie pomaga mi próba tak jakby lekceważenia tych myśli lub próba nagłej zmiany myśli, zainteresowania się czymś innym bo lęk mnie przytłacza.
Proszę pomóżcie mi. Czy jest może jakiś specjalista , psychiatra, który ma doświadczenie w takich sprawach? Czy jest to ROCD?
Pomocy!!!!!
Niestety o zaburzeniach rocd dowiedziałem się dopiero parę dni temu a męczę się już od 8 lat i myślę , że to właśnie ta choroba mnie dopadła.
Nie rozumiem dlaczego żaden z psychiatrów , których odwiedziłem w tym czasie nie poinformował mnie o takich zaburzeniach.
Boję się , że już jest za późno bo to tak długo już trwa.
Zaczęło się od dziwnych myśli na temat mojej żony i innej kobiety.
Jesteśmy razem od 17 lat i do momentu tych nagłych dziwnych i niezrozumiałych a przedewszystkim niechcianych myśli byliśmy naprawdę szczęśliwi. Nie wiem dlaczego nagle zacząłem myśleć o tym jak niepodoba mi się moja żona i zyczenia jej aby coś złego spotkało ją i męża tamtej kobiety . Nie mogłem tych myśli wyrzucić z głowy, a doprowadzało mnie to do takich leków, że przestałem jeść , pić i normalnie funkcjonować. Nie dałem rady pracować. Lęk tak nabierał na sile , że nie mogłem już nawet spać. Żon stawała mi się obca, jakbym jej wcześniej nie znał. Szukałem w laptopie jej i naszych zdjęć z przeszłości aby przypomnieć se wsaniałe chwile przeżyte razem. Żona widząc to po paru dniach postanowiła zabrać mnie do szpitala a z tamtąd dostałem się do szpitala psychiatrycznego.
Każdy dzień był dla mnie koszmarem. Lęk nie opuszczał mnie nawet na kilka minut a przy tym straszliwy ucisk w żołądku i myśli samobójcze, bo czułem że te natrętne myśli są niechciane i niezgodne z moimi zasadami.
Tam w szpitalu psychiatrzy próbowali rozmawiać ze mną i wytłumaczyć , że czasami tak jest, że przestajemy kogoś kochać i interesować się kimś innym, ale to jeszcze bardziej wzmagalo we mnie lęk i nawet mimo dużych dawek leków psychotropowych lęk i strach nie opuszczał mnie. Ze szpitala wypuścili mnie po 2 tygodniach bo nie widzieli potrzeby abym tam dłużej siedział.
Dodam że przy tym moja żona cierpiała również bo nie wytrzymywałem tego i mówiłem jej o wszystkim.
Po paru tygodniach , miesiącach takich męczarni byłem zmuszony zacząć ją okłamywać , że jest już trochę lepiej bo groził nam rozwód. Żona już tego nie wytrzymywała a ja patrzyłem na to jak bardzo ona cierpi i nic nie mogłem zrobić.
Cierpiał również syn , który widział jak ciągle mama płacze. A tata nic nie robi, choć serce mi pekało.
Duże dawki leków trochę mnie otepialy i robiłem się czasami całkowicie obojętny. Bałem się wszystkiego. Wyjść z domu gdziekolwiek a przy tym ciągle te myśli jaka ona brzydka jak mogłem się w niej zakochać itp.
Gdy już żonie udało się mnie namówić na wyjście wydawało mi się, że oglądam się za wszystkimi kobietami że wszystkie one mi się podobają a moja żona taka brzydka. Do tego ciągle te myśli i to mnie dobijało. Modliłem się prosiłem Boga zeby to wział odemnie ale nic nie pomagało.
I tak mijały miesiące , lata i nie mogę se z tym poradzić. Cały czas w głębi serca wiem , że nie chcę być z nikim innym a z drugiej strony te straszne meczące mnie myśli , te lęki , które mnie paraliżują.
Mam dni lepsze kiedy wydaje mi się, że wszystko powoli wraca do normy , po czym wystarczy jedna głupia myśl i zaczynam panikować i się nakrecać i wszystko idzie w niwecz. Najgorsze jest to, że zaczynam wierzyć w to , że to faktycznie nie ma sensu i było by mi i mojej żonie łatwiej gdybyśmy się rozwiedli. A z drugiej strony wiem ,że przez to zniszczę całą rodzinę. Nie wiem jak se z tym poradzić. Wychodzę na miasto i ogladam się za większością mijanych kobiet. Ogarnia mnie lęk i straszny ból w żołądku. Od kilku tygodni wydaje mi się, że problem się nasila.
Proszę podpowiedzcie mi jak se z tym poradzić. Nie pomaga mi próba tak jakby lekceważenia tych myśli lub próba nagłej zmiany myśli, zainteresowania się czymś innym bo lęk mnie przytłacza.
Proszę pomóżcie mi. Czy jest może jakiś specjalista , psychiatra, który ma doświadczenie w takich sprawach? Czy jest to ROCD?
Pomocy!!!!!
-
- Gość
Witaj Matts!matts pisze: ↑25 kwietnia 2018, o 13:37Witam wszystkich zaburzonych i bardzo proszę o pomoc.
Niestety o zaburzeniach rocd dowiedziałem się dopiero parę dni temu a męczę się już od 8 lat i myślę , że to właśnie ta choroba mnie dopadła.
Nie rozumiem dlaczego żaden z psychiatrów , których odwiedziłem w tym czasie nie poinformował mnie o takich zaburzeniach.
Boję się , że już jest za późno bo to tak długo już trwa.
Zaczęło się od dziwnych myśli na temat mojej żony i innej kobiety.
Jesteśmy razem od 17 lat i do momentu tych nagłych dziwnych i niezrozumiałych a przedewszystkim niechcianych myśli byliśmy naprawdę szczęśliwi. Nie wiem dlaczego nagle zacząłem myśleć o tym jak niepodoba mi się moja żona i zyczenia jej aby coś złego spotkało ją i męża tamtej kobiety . Nie mogłem tych myśli wyrzucić z głowy, a doprowadzało mnie to do takich leków, że przestałem jeść , pić i normalnie funkcjonować. Nie dałem rady pracować. Lęk tak nabierał na sile , że nie mogłem już nawet spać. Żon stawała mi się obca, jakbym jej wcześniej nie znał. Szukałem w laptopie jej i naszych zdjęć z przeszłości aby przypomnieć se wsaniałe chwile przeżyte razem. Żona widząc to po paru dniach postanowiła zabrać mnie do szpitala a z tamtąd dostałem się do szpitala psychiatrycznego.
Każdy dzień był dla mnie koszmarem. Lęk nie opuszczał mnie nawet na kilka minut a przy tym straszliwy ucisk w żołądku i myśli samobójcze, bo czułem że te natrętne myśli są niechciane i niezgodne z moimi zasadami.
Tam w szpitalu psychiatrzy próbowali rozmawiać ze mną i wytłumaczyć , że czasami tak jest, że przestajemy kogoś kochać i interesować się kimś innym, ale to jeszcze bardziej wzmagalo we mnie lęk i nawet mimo dużych dawek leków psychotropowych lęk i strach nie opuszczał mnie. Ze szpitala wypuścili mnie po 2 tygodniach bo nie widzieli potrzeby abym tam dłużej siedział.
Dodam że przy tym moja żona cierpiała również bo nie wytrzymywałem tego i mówiłem jej o wszystkim.
Po paru tygodniach , miesiącach takich męczarni byłem zmuszony zacząć ją okłamywać , że jest już trochę lepiej bo groził nam rozwód. Żona już tego nie wytrzymywała a ja patrzyłem na to jak bardzo ona cierpi i nic nie mogłem zrobić.
Cierpiał również syn , który widział jak ciągle mama płacze. A tata nic nie robi, choć serce mi pekało.
Duże dawki leków trochę mnie otepialy i robiłem się czasami całkowicie obojętny. Bałem się wszystkiego. Wyjść z domu gdziekolwiek a przy tym ciągle te myśli jaka ona brzydka jak mogłem się w niej zakochać itp.
Gdy już żonie udało się mnie namówić na wyjście wydawało mi się, że oglądam się za wszystkimi kobietami że wszystkie one mi się podobają a moja żona taka brzydka. Do tego ciągle te myśli i to mnie dobijało. Modliłem się prosiłem Boga zeby to wział odemnie ale nic nie pomagało.
I tak mijały miesiące , lata i nie mogę se z tym poradzić. Cały czas w głębi serca wiem , że nie chcę być z nikim innym a z drugiej strony te straszne meczące mnie myśli , te lęki , które mnie paraliżują.
Mam dni lepsze kiedy wydaje mi się, że wszystko powoli wraca do normy , po czym wystarczy jedna głupia myśl i zaczynam panikować i się nakrecać i wszystko idzie w niwecz. Najgorsze jest to, że zaczynam wierzyć w to , że to faktycznie nie ma sensu i było by mi i mojej żonie łatwiej gdybyśmy się rozwiedli. A z drugiej strony wiem ,że przez to zniszczę całą rodzinę. Nie wiem jak se z tym poradzić. Wychodzę na miasto i ogladam się za większością mijanych kobiet. Ogarnia mnie lęk i straszny ból w żołądku. Od kilku tygodni wydaje mi się, że problem się nasila.
Proszę podpowiedzcie mi jak se z tym poradzić. Nie pomaga mi próba tak jakby lekceważenia tych myśli lub próba nagłej zmiany myśli, zainteresowania się czymś innym bo lęk mnie przytłacza.
Proszę pomóżcie mi. Czy jest może jakiś specjalista , psychiatra, który ma doświadczenie w takich sprawach? Czy jest to ROCD?
Pomocy!!!!!
Dobrze, że trafiłeś na forum. Zajrzyj do wątku "Czy ja ja/jego kocham", tam od lat piszą osoby borykające się z tym samym. Twoja historia jest wręcz identyczna jak moja i wielu innych osób. Są to objawy typowo nerwicowe i tak należy do nich podchodzic. Kiedy masz lepszy czas i pojawia się myśl to traktować to jak objaw, tak jak przy innych nerwicach biegunka, czy kolatanie serca. Ja choruje już ponad rok, przed tym jak się to zaczęło miałam problemy rodzinne, oboje z mężem podchodzimy z domów dysfunkcyjnych i kiedy to się uspokoiło,
rodzice przestali nas nekac zaczęły się trzesawki, zawroty glowy, kilka miesięcy somatyka, a potem te myśli o ucieczce i zdradzie. Niestety też psychologowie mnie wykończyli mówiąc, że związki się kończą i to normalne, dla mnie to jakoś nie jest normalne. Zadawali pytania czemu się boję rozwodu, czy to kwestia wiary... Porażka. Podobnie jak Ty dużo się modlę, rozmawiam z Bogiem. Będąc w Portugalii zapalilismy z mężem świece w naszej intencji.
Obecnie biorę leki, po wielu miesiącach się zdecydowałam jak na Wigilię miałam doła, bo spędzamy ja w dwójkę, rodziny z nami nie utrzymuja kontaktów i myślałam że się zakochałam w obcym facecie z hotelu
Rady tylko takie żeby wyjść z tego tematu, cieszyć się z lepszych dni, poświęcać myśli na coś innego, akceptować i traktować te objawy/ myśli jak katar przy grypie. To bardzo trudne wiem, ale po tylu latach już chyba i tak jesteś spokojniejszy? Mi myśli przeskakuja od nie kocham, po złość, agresję, chęć ucieczki, jak jest spokojniej to że mam chorobę psychiczną, że w sensie się nie układa itd. Ciężko to odpuścic bo na logikę nic się w zachowaniu partnera nie zmieniło.
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Witaj Matts, zachęcam Cię do zapoznania się z artykułam pisanymi przez Zordona. Myślę, że mogą Ci rozjaśnić trochę sprawę. No i zawitaj do polecanego przez koleżankę wyżej wątku, tylko weź poprawkę na część wiadomości, bo mogą Ci spotęgować lęki. Przykro, że nie trafiłeś na specjalistę, który by Cię prawidłowo zdiagnozował i wyjaśnił mechanizmy. Trzymaj się dzielnie chłopaku 

jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 436
- Rejestracja: 25 września 2015, o 13:30
No pewnie, ze to rocd! Nie przejmuj się, jak dobrze poznasz mechanizmy nerwicy i będziesz wytrwały to pozbędziesz się tego raz na zawsze!! Nie warto się przejmować, płakać itp. Mnie to męczyło ponad dwa lata za drugim razem, a za pierwszym półtora
i teraz jest okej. Tez chodziłam do psychiatry i tez mowila „czasem przestaje się kogoś kochać” i prawie się obsralam, ale to dobrze ze tak reagujesz bo to znak, ze to nerwica.
Dobrze, ze tu trafiłeś
lepiej trafić nie mogłeś 

Dobrze, ze tu trafiłeś


-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 37
- Rejestracja: 17 kwietnia 2018, o 17:31
Dziękuję wam bardzo za odpowiedz.
Powiedzcie mi tylko jeszcze , jak sobie z tym radzić?
Tak długo już to trwa a ja nie potrafię se z tym poradzić. Codziennie rano kiedy się budzę, budzę się z bólem i uciskiem w żołądku. Przecież idzie zwariować. I tak od 8 lat. Mam odrzucać te myśli , czy myśleć o czymś innym? Próbowalem już wszystkiego a te myśli nadal wracają.
Czy jest szansa , że wszystko odejdzie, że znowu będzie jak dawniej? Czy to się już ma na całe życie?
Powiedzcie mi tylko jeszcze , jak sobie z tym radzić?
Tak długo już to trwa a ja nie potrafię se z tym poradzić. Codziennie rano kiedy się budzę, budzę się z bólem i uciskiem w żołądku. Przecież idzie zwariować. I tak od 8 lat. Mam odrzucać te myśli , czy myśleć o czymś innym? Próbowalem już wszystkiego a te myśli nadal wracają.
Czy jest szansa , że wszystko odejdzie, że znowu będzie jak dawniej? Czy to się już ma na całe życie?
-
- Gość
To jest różnie, każdy przypadek jest indywidualny. Ja sama zadaje ludziom to pytanie, a przecież wiem, po czym czuje się lepiej. Na pewno ma się pewne cechy i skłonności nerwicowe i to może wracać, odpuszczac na dłużej lub krócej. Nie ma co czekać że nagle wszystko odpuści. Podejrzewam, że przez te 8 lat masz dość stabilne życie w innych obszarach i rzuciło Ci się na to. Na pewno gdyby coś się nagle wydarzyło, jakiś inny poważny problem objawy ROCD mogłyby ustąpić. Czasem też w stresowych sytuacjach się nasilają. Na pewno przez 8 lat miałeś lepsze dni, zwróć na to uwagę. W końcu byś tyle nie wytrzymał. Jak sobie radzić... Najważniejsze nie reagować na te myśli, ignorować, nie analizować. Zajmować się wszystkim co się da, ja więcej pracuje, realizuje swoje pasje, wyjeżdżam z mężem w podróże mimo lęku, przytulam się. Kiedy lęk opada jest lepiej. Po lepszych dnia zaczynam się bać, że przyjdą źle i najczęściej tak jest siła sugestiimatts pisze: ↑26 kwietnia 2018, o 10:46Dziękuję wam bardzo za odpowiedz.
Powiedzcie mi tylko jeszcze , jak sobie z tym radzić?
Tak długo już to trwa a ja nie potrafię se z tym poradzić. Codziennie rano kiedy się budzę, budzę się z bólem i uciskiem w żołądku. Przecież idzie zwariować. I tak od 8 lat. Mam odrzucać te myśli , czy myśleć o czymś innym? Próbowalem już wszystkiego a te myśli nadal wracają.
Czy jest szansa , że wszystko odejdzie, że znowu będzie jak dawniej? Czy to się już ma na całe życie?
- Heimdall
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 385
- Rejestracja: 23 lutego 2017, o 13:50
Jak dla mnie to rocd. Sam u siebie go dostrzegłem niecały rok temu. Jest to wg. mnie najtrudniejszy do przełamania rodzaj lęku nerwicowego.
Największy kaliber i wręcz opcja atomowa. Nie samobóje, homo-myśli, schizy i chady, a właśnie rocd.
Jak z tym zyć? Czytaj tematy o rocd i wypatruj schematów-mnie to pomaga
Największy kaliber i wręcz opcja atomowa. Nie samobóje, homo-myśli, schizy i chady, a właśnie rocd.
Jak z tym zyć? Czytaj tematy o rocd i wypatruj schematów-mnie to pomaga
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Przyznaję Ci racje. Miałam samobóje, homo, higieniczne natręctwa, ale rocd zabija od środka. Najgorsze, że uderza nie tylko w nas samych, ale w drugą osobę. Strasznie wyniszczające. Po trzech latach walki czuję się wrakiem.Heimdall pisze: ↑2 maja 2018, o 19:16Jak dla mnie to rocd. Sam u siebie go dostrzegłem niecały rok temu. Jest to wg. mnie najtrudniejszy do przełamania rodzaj lęku nerwicowego.
Największy kaliber i wręcz opcja atomowa. Nie samobóje, homo-myśli, schizy i chady, a właśnie rocd.
Jak z tym zyć? Czytaj tematy o rocd i wypatruj schematów-mnie to pomaga
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
- schanis22
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 2199
- Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28
Katarzynka i reszta , zle robicie wyróżniliście jeden natręt nerwicowy od innych po co ? Dlaczego nie potraktujecie wszystki natrętów nerwicowych tak samo ?katarzynka pisze: ↑2 maja 2018, o 19:23Przyznaję Ci racje. Miałam samobóje, homo, higieniczne natręctwa, ale rocd zabija od środka. Najgorsze, że uderza nie tylko w nas samych, ale w drugą osobę. Strasznie wyniszczające. Po trzech latach walki czuję się wrakiem.Heimdall pisze: ↑2 maja 2018, o 19:16Jak dla mnie to rocd. Sam u siebie go dostrzegłem niecały rok temu. Jest to wg. mnie najtrudniejszy do przełamania rodzaj lęku nerwicowego.
Największy kaliber i wręcz opcja atomowa. Nie samobóje, homo-myśli, schizy i chady, a właśnie rocd.
Jak z tym zyć? Czytaj tematy o rocd i wypatruj schematów-mnie to pomaga
Dlaczego jednym dajecie większą wartość a innym nie ? To wyszystko są natręty ! To traktujcie je po równo




W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Arletko, jasne, że masz rację. To tylko nadawanie mu wartości, ale uważam, że samobóje czy homo uderzają tylko we mnie, a rocd w drugą osobę. To mega boli, kiedy druga osoba staje się potworem, na którego nie da się patrzeć. Ale co do zasady, zgadzam się!schanis22 pisze: ↑2 maja 2018, o 19:34Katarzynka i reszta , zle robicie wyróżniliście jeden natręt nerwicowy od innych po co ? Dlaczego nie potraktujecie wszystki natrętów nerwicowych tak samo ?katarzynka pisze: ↑2 maja 2018, o 19:23Przyznaję Ci racje. Miałam samobóje, homo, higieniczne natręctwa, ale rocd zabija od środka. Najgorsze, że uderza nie tylko w nas samych, ale w drugą osobę. Strasznie wyniszczające. Po trzech latach walki czuję się wrakiem.Heimdall pisze: ↑2 maja 2018, o 19:16Jak dla mnie to rocd. Sam u siebie go dostrzegłem niecały rok temu. Jest to wg. mnie najtrudniejszy do przełamania rodzaj lęku nerwicowego.
Największy kaliber i wręcz opcja atomowa. Nie samobóje, homo-myśli, schizy i chady, a właśnie rocd.
Jak z tym zyć? Czytaj tematy o rocd i wypatruj schematów-mnie to pomaga
Dlaczego jednym dajecie większą wartość a innym nie ? To wyszystko są natręty ! To traktujcie je po równoco że jeden gorszy drugi lepszy
To nie fair dla sambója, homo
, czy innych
![]()

jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
- Heimdall
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 385
- Rejestracja: 23 lutego 2017, o 13:50
inne natręty uderzają głownie w nas samych, a rocd demoluje związek. Zdemolowany związek sam w sobie jest wystarczającym czynnikiem do trwania nerwicy. Ale generalnie trzeba to wrzucić do worka z napisem "nerwica"katarzynka pisze: ↑2 maja 2018, o 19:41Arletko, jasne, że masz rację. To tylko nadawanie mu wartości, ale uważam, że samobóje czy homo uderzają tylko we mnie, a rocd w drugą osobę. To mega boli, kiedy druga osoba staje się potworem, na którego nie da się patrzeć. Ale co do zasady, zgadzam się!schanis22 pisze: ↑2 maja 2018, o 19:34Katarzynka i reszta , zle robicie wyróżniliście jeden natręt nerwicowy od innych po co ? Dlaczego nie potraktujecie wszystki natrętów nerwicowych tak samo ?katarzynka pisze: ↑2 maja 2018, o 19:23
Przyznaję Ci racje. Miałam samobóje, homo, higieniczne natręctwa, ale rocd zabija od środka. Najgorsze, że uderza nie tylko w nas samych, ale w drugą osobę. Strasznie wyniszczające. Po trzech latach walki czuję się wrakiem.
Dlaczego jednym dajecie większą wartość a innym nie ? To wyszystko są natręty ! To traktujcie je po równoco że jeden gorszy drugi lepszy
To nie fair dla sambója, homo
, czy innych
![]()
![]()

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 37
- Rejestracja: 17 kwietnia 2018, o 17:31
Najgorsze jest w tym to, że po takim czasie ciężko jest się przełamać i uwierzyć w to ,że te myśli i obojętność wobec drugiej osoby to właśnie nerwica. Czy macie też czasami tak, że jak patrzycie na tą drugą osobę to wydaje się wam jakbyście jej wcześniej nie znali? Nie mogę se przypomnieć tych pięknych chwil razem spędzonych.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 61
- Rejestracja: 7 stycznia 2018, o 09:52
Ja tak mam. Przerabiałem rocd, hocd, myśli mordercze , pedofilskie .... Teraz natręty są słabe , ale nadal są. Nie wiem czy jesteśmy w stanie zapomnieć o tym okresie i być tacy jak kiedyś . To wszystko tak spierdzielilo życie , że mi osobiście odechciewa się żyć .
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 61
- Rejestracja: 7 stycznia 2018, o 09:52
Ja bym chciał mieć chwilę spokoju od tych myśli, chciałbym poczuć się spełniony i szczęśliwy , ale nie wiem czy jest to jeszcze możliwe. Mam zrypany charakter , całe życie byłem nieśmiały , nie wyrażałem swoich emocji , tylko je kumulowalem i spędziłem się w ten stan na własne życzenie