emj pisze:
Niestety tak jest Vic , że jak coś jest związane z nerwicą to nie jestem tego pewna i miotają mną wątpliwości .Oczywiście masz rację .
Co do tych natręctw piszesz , ze byly mocno w Ciebie wbite ...U mnie jest to samo i czasami człowiek traci nadzieje czy to z człowieka wyjdzie jesli nad soba bedzie pracował ...Bo u mnie natrectwa pojawily sie tez w dziecinstwie .Przerwaly sie na dluzszy zcas potem znowu powracaly pzrez cale zycie ale w małym stopniu i je olewalam i nie pamietalam o nich i troszke mam obawy czy te obecne mi mina czy tez beda sie przeplatały z małym "przebiegiem"...
Słuchaj emj bo nie chodzi tutaj tylko o ignorowanie i działanie na nerwicę, czesto a szczególnie u osób, które nerwice mają od dawna potrzebna jest solidna filozofia nowego traktowania swojej nerwicy, mysli, nowa filozofia postanowień, ze z tej nerwicy chce wydostać się i nie chcę w nią wpadać za dosłownie wszelką cenę.
Trzeba zrozumieć, że zwykle osoby, które od młodych lat miały nerwicowe przeboje są wyuczeni reagowania emocjami i lękiem. Do tego bardziej oni próbuja potem wypierać to wszystko niż tak naprawdę świadomie budować siebie i nowe nawyki.
Wiekszosc osób chce zapomnieć o natretach, a gdzies tam w środku boi się ich tak naprawdę, boi się, ze one wrócą, nie ma wypracowanej juz automatycznej strategii myslenia logicznego z automatu.
Zamiast tego po pewnym czasie spokoju, przyjdzie problem, stres, lub nawet zbyt duża nuda i natręctwa moga odzyć i jeśli ktoś tak naprawdę zapominał tylko o nerwicy do tej pory, wypierał to, nadal się tego boi, nadal reaguje emocjami, lękiem a nie już ta wypracowaną nową logika - strategią, nowa filozofią to może wpasc znowu w pułapke natrectw i analizy.
Moja filozofia opierała sie na bardzo prostym zabiegu, a mianowicie wyjście z nerwicy przede wszystkim i nie wpadanie w nerwicę nigdy więcej przede wszystkim. Na początku to była nowość, bo do tej pory nawet jak był okres spokoju wzglednego od natręctw bo np akurat byłem zakochany a dziewczyna była zainteresowana i do tego wygladała jak anioł

to potem znowu coś np poszło nie tak, albo mi sie przypomniało, ze mam ta straszna nerwice, i od razu była gadka "znowu choroba wróciła", "znowu to samo, nigdy nie uda mi się z tego wyjść."
Czyli zapewne gadka powyższego Tadzia
Ale czy tak naprawdę z cały sił próbowałem z tego wyjść? Czy tak naprawdę próbowałem wypierać i unikać tego, ze się gorzej mogę poczuć jak zacznę porzucac kontrolę? Ano właśnie

Nie starałem się po prostu jak nalezy, oddawałem pole nerwicy i takiej samej reakcji emocjonalnej na natręty jak mnie to wyuczyło wcześniej.
Dopiero uparte, powolne wdrazanie logiki w natręctwa oraz upór robienia na przekór, sprawiły, że nowe nawyki zostały zaprogramowane, do dziś szybiej mi się reaguje logiką niż emocjami w zwyklych czesto zyciowych sprawach.
Jakby teraz np z uwagi na jakiś problem przyszło mi natręctwo, ze mam zamyknąc drzwi np koniecznie 5 razy, to bym zamknał je 6 razy i powórzył to jeszcze dwa razy tak aby wyszło mi 666

I zaśmiałbym się szyderczo i żył logiką i szczesciem wolnego zycia a nie pordolerem nerwicowym.
Bo sie uparłem, że wyjście z więzenia zwanego nerwicą jest dla mnie najwazniejsze, do dzisiaj jest dla mnie priorytetem i stąd po całym tym czasie pracy nad tym, ja obecnie jestem już pewny swego, czuje pewnosc co do strategii rozumienia nerwicy, swoich emocji, mysli czy też problemów.
Całosc tego przełozyła się przy okazji na inne sprawy, bo nauka logicznego wpierw myslenia zamiast tylko emocjonalnego przydała się na innych także plaszczyznach.
Dlatego zachęcam w swoich wpisach do działań jak ignorowanie, akceptacja, wyśmiewanie itd itd ale także o nowe postanowienia traktowania nerwicy, zachęcam do uporu i postawienia tego sobie jako naprawdę bardzo wazny priorytet.
Bo jezeli nie jest to tak naprawde dla nas priorytetem, nie czujemy tego w sercu to bardzo łatwo oddawać wkoło pole nerwicy.
Zachecam tez do zastanowienia sie, jak mocno postanowilem/lam wyjsc z nerwicy?

Oczywiscie co nie oznacza ze nie powinno sie byc dla siebie wyrozumialym, wrecz przeciwnie
